Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Papież Franciszek o małżeństwie
Autor Wiadomość
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-13, 11:10   

Zeniu, moje osobiste przemyślenia są podobne do Twoich i do mare :-)
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-13, 15:34   

mare1966 napisał/a:

I ty Kinga też się załapałaś na ten kompleks , tak odczytując moje pisanie . :mrgreen:


Oj mare złapałeś się niechcący na własne poglądy. :lol: :mrgreen: :-P Nadinterpretacja mare :lol: :lol: , pokazalam żartobliwe jak ten fragment jest odczytywany przez zosie samosie, a nie rozwazałam osobiscie nad tym co napisano :-P (Odniosłam się do odbioru tych osob, o których pisałeś, a nie do własnych myśli i zrozumienia :mrgreen: ) Więc jak ? :lol: :lol: :lol: :lol: Próba patrzenia na coś cudzymi oczami to próba zrozumienia tego człowieka, a nie podzielanie poglądów. :-P :mrgreen:
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-13, 19:00   

Dzięki za te odpowiedzi, szczególnie za tę twoją, Kinga, ale nie rozjaśniło mi to tematu. Może dopytam: co z tą kobiecą niezależnością i rosnącymi wymaganiami w kontekście zawierania związków małżeńskich?

Ja bym nie chciała usłyszeć od męża, że jest ze mną, bo beze mnie nie dałby sobie rady finansowo, albo że wybrał mnie, bo ma małe wymagania wobec kobiet. Wymagania i niezależność w tym kontekście to coś, co ja widzę, jako coś bardzo pozytywnego. Jestem z mężem, bo go wybrałam, nie dlatego, ze bez niego bym sobie nie poradziła. Jest wspaniały i jednak większość z moich wcale niemałych wymagań spełnia. A to wszystko,w czym mnie uzupełnia, co potrafi robić lepiej ode mnie ze względu na swoje męskie przymioty, to tylko (i aż) bonus do całej reszty.

Tak patrząc te 100lat wstecz, to możliwości wyboru stanu kobiety były dużo mniejsze. Więc się brało ślub dużo bardziej z musu, niż z wyboru. A skoro to wybór, to dużo bardziej wymaga odwagi, niż pójście jedyną słuszną ścieżką małżeństwa...
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-14, 09:47   

:evil: :evil: :evil:
No i wcięło mi takiego gługiego mundrego posta . :mrgreen:

Zenia , tak to co napisałaś zawiera się w moim postrzeganiu .

Kinga , no patrz , a ja pomyślałem że ty tak serio . :mrgreen:


Tiliano , właśnie długa w tej częsci była moja wypowiedź .
Teraz tylko hasłowo :
- młodszym brak doświadczenia PRL ( dużo wolniejsze tempo życia )
- zachłyśniecie się zachodem w tym konsumpcjonizmem
( zauważ piszesz o mężu jak o wielofunkcyjnym sprzęcie AGD czy wypasionej furze
z oponami z systemem "coś tam" w bonusie )
- ambitne i zdolne Polki idą w ślepą uliczkę
( tzw kariera zawodowa zamiast większej rodziny i kariery domowej )
- pozorny rozwój osobisty ( tak naprawdę często rozwój egoizmu )

Najlepszym kapitałem społeczeństwa są ludzie z wartościami , moralnością , etyką itd
i dopiero tacy dobrze wykształceni .
Oczywiście bez rozmnażania :mrgreen: wszystko na nic
= polityka społeczna państwa .
Wykorzystać doświadczenia zachodu ( patrz sytuacja obecna )
i przeskoczyć na wyższy poziom rozwoju społecznego , nie robiąc ich błędów .
W tym budować rozwój nie na konsumpcji , ale na wartościach .
Promować "samodzielne myślenie" , umiarkowany minimalizm itp.


......... bardzo skrótowo :-?
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-14, 11:44   

mare, ale znowu ja o gruszce, ty o pietruszce. Ja się pytam, jak to, co myślisz, ma się do jednostkowych przykładów - konkretnej potencjalnej lub istniejącej pary?

I na moim przykładzie i z mojego doświadczenia wiem, że wysokie wymagania wobec partnera, a później doceniona i wywalczona niezależność są czymś dobrym i wartościowym.

Czepiasz się słówka "bonus", ale ja nie jestem jedną z osób zachłyśniętych konsumpcjonizmem. Wręcz przeciwnie, jestem kimś, kto bardzo pasuje do tego, co opisałeś jako cele rozwoju społeczeństwa...

Więc?
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-14, 22:35   

tiliana napisał/a:
mare, ale znowu ja o gruszce, ty o pietruszce

Nie zgodzę się z tym .
Napisałem bardzo uniwersalnie i skrótowo ,
ale przecież to zaznaczyłem .
Skasował mi się dłuższy post .
Ale dobrze postaram się "pod ciebie" .
Choć przecież to co napisałem odnosi się do każdej pary ,
zwłaszcza tej chrześcijańskiej .


tiliana napisał/a:
I na moim przykładzie i z mojego doświadczenia wiem, że wysokie wymagania wobec partnera, a później doceniona i wywalczona niezależność są czymś dobrym i wartościowym.


No wiesz , najpierw byś musiała sprecyzować co rozumiesz przez
"wysokie wymagania" , czego one dotyczą ?
To samo z "niezależnością" .
Mnie razi już samo słowo "partner" .
I nie , że się czepiam , bo każde słowo niesie ze sobą pewną treść .
Dlaczego nie używać słowa mąż ?
Jest znacznie bardziej precyzyjne .

Mogę póki co więc odpisać tak .
Uważam , że powinniśmy stawiać wysokie wymagania już wobec
kandydata na męża . A to z odpowiedzialności - tak za przyszłe nasze małżeństwo ,
jego jakość i wychowanie w tym moralne i religijne przyszłych dzieci .
Oczywiście , dobrze też samemu mieć wobec siebie te wysokie wymagania .
Czyli generalnie to kwestia świadomości , potem wyboru drogi życia ,
czyli jakiejść dojrzałości .

Samo słowo "niezależność" nie najlepiej pasuje do małźeństwa .
Trudno być "niezależnym w związku" czyli związaniu .
Niezależność finansowa znaczy co ?
Oddzielna kasa , czy np. to że kobieta też pracuje i zarabia .
No ale i co dalej , ma je na koncie w razie czego ?
To raczej społka akcyjna bardziej na nie małżeństwo .

Natomiast , każdy z małżonków nie przestał być osobą ,
ze swoimi zainteresowaniami , pasjami itd.
Na to powinno się znaleźć miejsce także w małżeństwie ,
ale związek jako taki ważniejszy .
Chodzi mi o to , że małżeństwo to nie "związek" dwóch singli .

Nie zcepiam się słówka"bonus"
tylko na jego przykładzie chcę ci pokazać jak nawet język marketingowy
przenika do relacji małżeńskich .
Druga osoba staje się "towarem" .
Tak jest takze , w relacji pracodawca - pracownik .
Mówi się nawet , że trzeba się dobrze "sprzedać" .
Mówimy o "rynku pracy" itd.
W małżeństwie już słynna zamiana na "lepszy model" .


tiliana napisał/a:
Wręcz przeciwnie, jestem kimś, kto bardzo pasuje do tego, co opisałeś jako cele rozwoju społeczeństwa...


Ale ja to przecież wiem . :mrgreen:


Co zaś do rozmnażania .
Dość znamienne , że Bóg nie powiedział .
Idźcie porozmawiajcie sobie trochę , tylko rozmnażajcie się .
Myślę , że to nie przypadek .
Osobiście sądzę , w sumie co tu sądzić zresztą .
Jedyne co po nas pozostanie NA WIEKI ( skoro się wierzy w nieśmiertelność duszy i życie wieczne ) to dzieci , potem doroścli ludzie , potem zaś potencjalni
mieszkańcy nieba .
Tak więc nic większego niż udział w akcie stworzenia człowieka
dokonać nie możemy .
Oczywiście udział nie może się kończyć na sprawie łóżkowej . :mrgreen:
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-15, 15:52   

Co do wysokich wymagań przy wyborze kandydata na męża, to się zgadzam. Nic dodać, nic ująć. Skąd więc twoje negatywne nastawienie do wzrastających wymagań pań w ogólności?

mare1966 napisał/a:
To samo z "niezależnością" .
Mnie razi już samo słowo "partner" .
I nie , że się czepiam , bo każde słowo niesie ze sobą pewną treść .
Dlaczego nie używać słowa mąż ?
Jest znacznie bardziej precyzyjne .

Właśnie, słowo "mąż" jest dużo bardziej precyzyjne, a miałam na myśli męża, żonę, narzeczonego, narzeczoną, chłopaka, dziewczynę czy potencjalne osoby, które mogą się nimi stać. Więc użyłam słowa o dużo szerszym spektrum znaczeniowym, zgodnie z moją intencją.

Odnoszę wrażenie, mare, że czasami za bardzo czepisz się słówek, przez co rozmywa się przedmiot dyskusji. Nie trzymaj się tak bardzo ich znaczenia słownikowego, bo to, jak są używane, to jest coś, co można ustalić dla danej dyskusji już w jej trakcie, wiesz? A takie przyczepianie się do słówek momentami naprawdę utrudnia komunikację. Skoro już wiesz, co miałam na myśli pod słowem "partner" wolno mi go używać: w tym znaczeniu, tutaj?

O niezależności później, bo mykamy do kościoła :)
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-16, 09:41   

Wracając do niezależności...

Dla mnie wskazówką i sytuacją idealna jest zwrot, który gdzieś przeczytałam... "Od uzależnienia przez niezależność do współzależności". Niestety, nie udało mi się, póki co, dotrzeć do żadnych materiałów źródłowych na ten temat... ale już samo to zdanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie.

Wiemy, czym jest uzależnienie. To nie podlegająca woli relacja, do tego destruktywna, z której trudno się uwolnić. Do tego zwykle jedna osoba ma "władzę" nad drugą.
Niezależność to, fakt faktem, tak jak o tym, mare, pisałeś, brak relacji. tak w dużym skrócie.
A współzależność? Tak, jak ja to widzę - to relacja dobrowolna z obu stron i konstruktywna.
Tak, to jest cel, do którego dążę w moim małżeństwie.

Wiadomo, że nie wszyscy przechodzą przez fazę uzależnienia. Jednak niezależność jest etapem koniecznym - choćby przed powstaniem związku. Dlatego ja ją widzę jako coś pozytywnego. Nie jako cel sam w sobie, ale jako coś, co jest niezbędne, aby do tego celu - współzależności - można było dotrzeć.

Czasami ta progresja zaczyna się dopiero w małżeństwie, nie przed jego zawarciem. Wtedy to kobiety (choć czasem i mężczyźni, bo to nie zależy raczej od płci) walczą o swoja niezależność. I niektóre na tym etapie zostają, nigdy nie przechodzą na kolejny.
Nie chcę komentować, że to źle. Bo to chyba wiadomo, że nie jest to sytuacja idealna. Ale tak po prostu jest. Nie z każdym też da sie wejść w relację współzależności - wtedy ,chcąc - nie chcąc, trzeba zostać na etapie niezależności, bo do wyboru jest tylko powrót do uzależnienia...

Ok, to tak w skrócie i ogólnie... Czekam na ciekawe uwagi i komentarze ;)
 
 
MareS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-16, 10:10   

tiliana napisał/a:
Wracając do niezależności...

Dla mnie wskazówką i sytuacją idealna jest zwrot, który gdzieś przeczytałam... "Od uzależnienia przez niezależność do współzależności". Niestety, nie udało mi się, póki co, dotrzeć do żadnych materiałów źródłowych na ten temat... ale już samo to zdanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie.

Wiemy, czym jest uzależnienie. To nie podlegająca woli relacja, do tego destruktywna, z której trudno się uwolnić. Do tego zwykle jedna osoba ma "władzę" nad drugą.
Niezależność to, fakt faktem, tak jak o tym, mare, pisałeś, brak relacji. tak w dużym skrócie.
A współzależność? Tak, jak ja to widzę - to relacja dobrowolna z obu stron i konstruktywna.
Tak, to jest cel, do którego dążę w moim małżeństwie.

Wiadomo, że nie wszyscy przechodzą przez fazę uzależnienia. Jednak niezależność jest etapem koniecznym - choćby przed powstaniem związku. Dlatego ja ją widzę jako coś pozytywnego. Nie jako cel sam w sobie, ale jako coś, co jest niezbędne, aby do tego celu - współzależności - można było dotrzeć.

Czasami ta progresja zaczyna się dopiero w małżeństwie, nie przed jego zawarciem. Wtedy to kobiety (choć czasem i mężczyźni, bo to nie zależy raczej od płci) walczą o swoja niezależność. I niektóre na tym etapie zostają, nigdy nie przechodzą na kolejny.
Nie chcę komentować, że to źle. Bo to chyba wiadomo, że nie jest to sytuacja idealna. Ale tak po prostu jest. Nie z każdym też da sie wejść w relację współzależności - wtedy ,chcąc - nie chcąc, trzeba zostać na etapie niezależności, bo do wyboru jest tylko powrót do uzależnienia...

Ok, to tak w skrócie i ogólnie... Czekam na ciekawe uwagi i komentarze ;)

Jeżeli interesuję się współzależność to polecam Steven Covey "7 nawyków skutecznego działania".
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-16, 11:03   

Dzięki, na pewno przeczytam, bo to wygląda na bardzo interesującą pozycję ;)
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-19, 22:40   

Ok Tiliano ,
przypomniałem sobie twoje "stare dzieje forumowe" . ;-)
Pamiętam , był tam problem właśnie z niezależnością jakby .

tiliana napisał/a:
Wiemy, czym jest uzależnienie. To nie podlegająca woli relacja, do tego destruktywna, z której trudno się uwolnić. Do tego zwykle jedna osoba ma "władzę" nad drugą.


No jak to "nie podlegająca woli" ? :mrgreen:
( sama w następnym zdaniu piszesz , że można się uwolnić )
Uzależnienie jest raczej pewną dysfunkcją , np. relacją nieprawidłową ,
często z problemem nieuświadomionym ,
ale to wcale nie oznacza przecież , że nie podlega woli .

Tak , ale ta "władza" jest tylko pozorna .
Wszak nie mamy niewolnictwa .
Prawo nie daje władzy jednego człowieka nad drugim
( nawet rodzice mają to prawo "ograniczone"
np. dobrem dziecka itd. )

Niezależność wynika jakby z integralności Osoby ludzkiej .
Do małżeństwa wchodzimy jako takie osoby .
I w tym sensie niezależni jesteśmy .
Natomiast "współcześnie rozumiana niezależność"
to taka niezależność singla "w wolnym związku" .
Tak więc wszystko zależy od definicji i naszego rozumienia niezależności .
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-19, 23:39   

mare1966 napisał/a:
No jak to "nie podlegająca woli" ?
( sama w następnym zdaniu piszesz , że można się uwolnić )

Generalnie - każde uzależnienie jest sytuacją upośledzenia woli. Owszem, można się uwolnić, ale to nie tak hop-siup...
Z resztą każdy uzależniony od czegokolwiek ci to powie.

mare1966 napisał/a:
Tak , ale ta "władza" jest tylko pozorna .
Wszak nie mamy niewolnictwa .

Tak, nie jest to władza faktyczna i nawet "władający" może nie być jej świadomy. To raczej władza z punktu widzenia osoby uzależnionej. Z punktu widzenia osoby uzależnionej, osoba od której jest ona uzależniona ma nad nią równą władzę, jak alkohol nad alkoholikiem, itp.

mare1966 napisał/a:
Ok Tiliano ,
przypomniałem sobie twoje "stare dzieje forumowe" .
Pamiętam , był tam problem właśnie z niezależnością jakby .

Jaki problem? Ciekawa jestem twojej perspektywy.
Z mojej perspektywy: Pamiętam, że miałam problem z uzyskaniem tej niezależności. Ale nawet ta niewielka i krótkotrwała, jaką udało mi się uzyskać, dała mi bardzo dużo.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-20, 23:49   

tiliana napisał/a:
Generalnie - każde uzależnienie jest sytuacją upośledzenia woli. Owszem, można się uwolnić, ale to nie tak hop-siup...
Z resztą każdy uzależniony od czegokolwiek ci to powie.


Hop-siup . :mrgreen:
Ale przecież ja to wiem , to fakt ogólnie znany .
Ja tylko odniosłem się to twojej błędnej definicji
tiliana napisał/a:
Wiemy, czym jest uzależnienie. To nie podlegająca woli relacja

No przyznaj , że nie najlepsza . :mrgreen:




tiliana napisał/a:
Tak, nie jest to władza faktyczna i nawet "władający" może nie być jej świadomy.
TAK , to oczywiste .

To raczej władza z punktu widzenia osoby uzależnionej. Z punktu widzenia osoby uzależnionej, osoba od której jest ona uzależniona ma nad nią równą władzę, jak alkohol nad alkoholikiem, itp.


No tak , ale nie można aprobować błędnego widzenia osoby uzależnionej .
Należy rozumieć , ale i uzdrawiać .

tiliana napisał/a:
Jaki problem? Ciekawa jestem twojej perspektywy.
Z mojej perspektywy: Pamiętam, że miałam problem z uzyskaniem tej niezależności. Ale nawet ta niewielka i krótkotrwała, jaką udało mi się uzyskać, dała mi bardzo dużo.



Myślę , że nie ma potrzeby odgrzewać starego .
 
 
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-12, 07:26   

Czytam Wasz wątek o woli, uzależnieniu i pozwolę sobie dodać własne zdanie.
Wszystko, dosłownie wszystko co robimy jest naszą wolą. Począwszy od zaparzenia sobie porannej kawy po chęć wyjścia z każdego kryzysu.
Naszą wolą jest godzenie się na dobro i zło w związkach, w pracy , w kontaktach z ludźmi. Uzależnienie lub jak to nazywacie niezależność itp to wygodne argumenty dla zatrzymania naszego działania. Może strach przed nowym, może strach przed porażką, brak wiary w siebie, w swoje działanie. Nie sądzę ,że jest coś takiego jak ,, upośledzenie woli,, - to wygodna wymówka. To my sami doprowadzamy do tego ,że jesteśmy skazani na tzw. chorą zależność od innych, że dajemy się sprowadzić do poziomu zerowego, dajemy się wciągnąć w uzależnienia innych i od innych. Tu też działa nasza wola- ta normalna. Godzimy się na uzależnienie, godzimy się na współzależność , ale najtrudniej dojść nam do niezależności. Dlaczego ? Bo tak do końca nie zdajemy sobie sprawy co to słowo znaczy.

mare1966 napisał/a:
Natomiast "współcześnie rozumiana niezależność"
to taka niezależność singla "w wolnym związku" .


I to właśnie nas gubi na starcie do uzyskania niezależności. Tu właśnie z takim myśleniem zaczyna się ta walka o niezależność, o której pisaliście. A czy to ma polegać na walce ? samo słowo ,, walka,, kojarzy się z przepychankami , kłótniami itp. = niszczeniem relacji.
Niezależność to nie tyko własna kasa na koncie, ale uszanowanie innych trwając jednocześnie przy swoich racjach, zasadach, priorytetach. To umiejętność patrzenia z perspektywą w dal oraz takie działanie by nie zrobić krzywdy drugiemu człowiekowi. To oczywiście również działanie by nam nie robiono krzywdy. Mądra niezależność to duża tolerancja bez zatrzeciewienia się, bez nachalnego narzucania własnych racji, własnego postępowania. Sztuką jest pokazać swoją niezależność w spokojny, mądry sposób poparty doświadczeniami i trafnymi argumentami.

Niezależność można wypracować sobie w różny sposób. Mnie pomogło działanie etapowe.
1. Moje przemyślenia , wypisanie czego oczekuję , co chcę osiągnąć , czego mi brakuje, co boli
2. Rozmowa z mężem oraz przedstawienie oczekiwań/zmian
3. Powolne wprowadzanie mojego planu w życie czyli czyli terapia bezszokowa + konsekwencja
Oczywiście są jeszcze środki takie jak sądy , ale na szczęście to ostateczność choć też jest środkiem działania.

Współuzależnienie też nie wyklucza naszej niezależności bo wszystko zależy tylko od nas - od naszej woli .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9