Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
I stało się
Autor Wiadomość
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-12, 23:19   

brałam udział w podobnej telenoweli, z kochanką w tle, prostytucją małżeńską, była to jedna z większych tragedii w moim życiu oprócz zdrady i odejścia męża
po latach został niesmak, obrzydzenie na myśl o tamtym czasie, o mojej roli w układzie 2+1
korzystaj z rad i doświadczeń żebyś za parę lat nie była w miejscu niektórych z nas
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 00:47   

Witaj Alda,
Na poczatku chcialbym napisac, ze ciesze sie, ze wrocilas na to forum. O powodach za chwile.
Przeczytalem Twoj pierwszy wpis zaraz po jego akceptacji, zdecydowalem sie jednak odczekac, aby moj wpis byl mozliwie lagodny.
Nie bede ukrywac, bardzo mnie ten watek zasmucil, tak jak dzisiejsze wpisy grzegorza i pachury. Nie odbieram nikomu prawa do wlasnych opinii, ale niektore z napisanych rzeczy byly wrecz kuriozalne.
Odniose sie do nich w tym przydlugim wpisie.

Powodem mojej radosci z Twegu powrotu jest przede wszystkim to, ze najwyrazniej nie wyciagnelas z tego forum tego wszystkiego, co mogloby spowodowac, ze juz dawno bylabys w innym (lepszym) polozeniu.
Fajnie o tyle, ze masz szanse to nadrobic i porzadnie przepracowac sama siebie.

Osobiscie polecilbym Ci zglebienie z czego wynika Twoje zachowanie, wspomniane przez TheWorst "Miłość potrzebuje stanowczości" autorstwa James Dobson (ale i inne ksiazki oraz konferencje).

Wydaje mi sie, ze mozliwie jak najszybciej powinnas udac sie na terapie. Sporo widze do odkrycia i przepracowania.

Teraz zas bede cytowal to, co mnie szczegolnie "ruszalo". Sporo tego bedzie.

Alda napisał/a:
Dawno mnie tu nie było. Nie zaglądałam, bo nie czułam takiej potrzeby. Forum to pomogło mi bardzo po odejściu męża. Gdyby nie to właśnie miejsce nie poradziłabym sobie. Co u mnie .... to już 9 lat upłynęło od odejścia męża... a moje serce ciągle drży na jego widok, wspomnienie Nie jesteśmy po rozwodzie. Sad jeden wniosek odrzucił, kolejnego mąż nie złożył, choć ciągłe o tym wspomina. On żyje z kochanką świetnie. Ma chyba z nią dziecko. Nie wiem tego dokładnie, bo nie chcę się dobijać psychicznie. Ale dostałam jakieś trzy lata temu z nieznanego numeru telefonu zdjęcia dziecka .... wiec to pewnie kochanka męża mnie uświadomiła. Nasze relacje się poprawiły nieco ... i tu jest problem... bo nie tak jakbym chciała. Zbliżyliśmy się do siebie fizycznie. Uprawiamy seks gdy mąż przyjedź po syna. Zgadzam się bo potrzebuję tego po prostu. A nie chcę się z nikim wiązać. Wiem, że on traktuje mnie przedmiotowo, nie ma w tym żadnych uczuć. Wiem, że to jest "bE'. Ale cóż dałam się w to wciągnąć. Wiem, ze znów mnie zrani, w chwili gdy już nie będzie potrzebował tego. Ale na razie w tym jestem. Zawsze lepsze to niż nic. Pociesza mnie tylko jedno, że z kochanką pewnie nie jest mu najlepiej. Nie ma mocnego uczucia, gdyby przecież było nie zdradzał by jej. A teraz ma to na co zasłużyła... Tylko jak zwykłe on wychodzi na tym najlepiej.


Na poczatek chcialbym zazaczyc, ze nie jest moja intencja ani ocenianie Cie, ani dolowanie. Nie jestem rowniez specjalista ani guru ;) To tylko moje spostrzezenia oparte na doswiadczeniu wlasnym i cudzym oraz madrosci ksiazek/konferencji ktorych zdazylem juz "liznac".

Mocno rzuca sie w oczy Twoje uzaleznienie od meza. Przez 9 lat po jego odejsciu nie potrafilas sobie z tym poradzic. Najwyzszy czas to zmienic. O ile zechcesz.
Kolejna sprawa - wolisz nie wiedziec czyma dziecko. Twoja sprawa, ale cale zycie nie da sie uciekac.

Twoj maz traktuje Cie tak, jak pozwalasz mu sie traktowac. Widac dosc wyraznie, ze cierpisz, mimo fizycznej przyjemnosci ktora ten seks przynosi (seks z zalozenia ma byc przyjemny, ale moze byc tez wybitnie niszczacy w sferze duchowej).
Musze CIe zmartwic. Rany tym powodowane beda prawdopodobnie tylko wieksze i glebsze. Tylko od Ciebie zalezy, czy dasz sie dalej traktowac jak przedmiot, czy bedziesz sama krzywdzic siebie, czy pozwolisz mezowi krzywdzic Ciebie, Kowalska, dzieci z obydwu zwiazkow i co rownie istotne - siebie samego.
Wbrew temu co napisalas, jemu nie jest najlepiej. Paradoksalnie, jemu jest najgorzej, krzwdzi wszystkich ktorzy powinni byc w jego zyciu najwazniejsi. Juz teraz pokutuje, a bedzie cierpial przez cale zycie (chyba, ze sie opamieta i odnajdzie wlasciwa droge).
Nie dorosl do powaznego zwiazku. Oszukiwal Ciebie, teraz oszukuje kochanke. Szuka szczescia tam, gdzie nie ma szans na jego znalezienie,
Tak, Kowalska gdyby byla rozsadniejsza, wiedzialaby, ze na grzechu, klamstwie, cudzej krzywdzie szczescia nie da sie zbudowac. Ale nikt nie zasluguje, aby byc oszukiwanym.

Pisalas, ze uprawiacie seks, gdy maz przyjezdza po syna. Bez wzgledu na to, ile maly ma lat, wczesniej czy pozniej sie domysli. Dzieci, zwlaszcza w tych czasach glupie nie sa. Pomysl, jaki przyklad dajesz malemu, godzac sie na takie traktowanie. On ma duza szanse tym nasiaknac.

Alda napisał/a:
Ale gdyby nie miał gdzie pójść to sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej.


Inaczej moze tak, ale wynik raczej bylby taki sam. Tak, ona jest wspolwinna. Ale maz sam dokonal tego wyboru.

Alda napisał/a:
Muszę dodać ze on dał mi jasno do zrozumienia ze to tylko seks. Za nie będziemy już razem. Więc [b]on jest w porządku. To ja siebie nie szanuje. Ale zalowalabym gdybym nie spróbowała . Może to coś zmieni w naszych relacjach. A może tylko ja na tym stracę, stracę swoją równowagę która osiagalam przez tyle czasu. Nie wiem do czego mnie to doprowadzi .... Ale cóż mi pozostało..
[/b]

Nie jest w porzadku. Zdecydowanie nie jest. Krzywdzi Ciebie, kobiete dla ktorej opuscil Ciebie i Wasze dziecko, krzywdzi dzieci z obydwu zwiazkow. Traktuje Cie jak przedmiot, jak (...). Bazuje na Twojej nadziei na poskladanie tego wszystkiego, oraz na uzaleznieniu od niego.

Alda napisał/a:
Jesteśmy ciągle mezem i żoną. Czy obowiązkiem żony nie jest współżycie z mężem? A co jeśli to jest dla naszego małżeństwa jakaś szansa. Może coś jeszcze z tego wyjdzie ? Wiem że na seksie samym nic się nie zbuduje. Ale jeśli nie ma innego punktu zaczepienia to może i ten jest dobry. Nie boję się samotności to nie w tym rzecz. Chce aby dopełnił się sakrament który zawarliśmy. Przysiegalam przed Bogiem i muszę próbować wszelkich sposobów aby dac szansę naszemu malzenstwu.

Wspolzycie malzenskie nie powinno byc traktowane jak obowiazek, to raz. Dwa, ze wasze kontakty nie maja nic wspolnego ze wspolzyciem. To fizyczne robienie sobie dobrze, wyzbyte z uczuc. Nawet jesli tak jest tylko w przypadku Twego meza.
Taki seks nie jest zadna szansa dla malzenstwa, nic dobrego z TEGO sie narodzic nie ma prawa. Pora sie obudzic.
Rozumiem, ze tonacy brzytwy sie chwyta, ale w taki sposob mozna tylko poglebic cierpienie tracac palce.

Alda napisał/a:
Byłam nie ugieta przez tyle lat. Dopiero teraz uleglam

Alda napisał/a:
Jacek - na chwilę obecną zależy mu tylko na seksie i dał mi to jasno do zrozumienia. Ok 6 lat nie zgadzalam się na to a on prosił o dostał w końcu. On jest zadowolony a ja ... znalazłam się znów na forum a z drugiej strony (tej cielesnej) podoba mi się to. Wiem nie powinnam...


Kolejny "dowod" na uzaleznienie od meza. Tylko od CIebie zalezy, czy bedziesz chciala wciaz byc uzalezniona. Widze, ze w srodku zdajesz sobie sprawe, ze to Cie niszczy.

sheenaz napisał/a:

Wydaje mi się, że powinnaś popracować nad poczuciem własnej wartości.

Zdecydowanie.

Alda napisał/a:
I koło się zamyka. Odmawiając współżycia byc może skazuje nasze małżeństwo na totalne niepowodzenie. Smiem tak przypuszczac wiedząc jak bardzo seks jest ważny dla mojego męża


Jestes jego zabawka. Nie nudzisz sie, bo nie stawiasz przed mezem zadnych pozalozkowych oczekiwan. Po 9 latach Kowalska na pewno juz takowe ma, tak jak Ty pewnie mialas przed jego odejsciem, w trakcie zwiazku.
Do czasu, az Twoj maz nie uswiadomi sobie co tak naprawde wyczynia (i nie zacznei sie zmieniac), nie ma szans na budowe niczego powaznego.

Z calego serca zycze Ci szczescia, jednak tkwiac w tej sieci klamstw, uzaleznienia i niedojrzalosci raczej go nie znajdziesz. Tylko od CIebie zalezy, czy bedziesz w tym tkwila, czy zechcesz pojsc trudniejsza, bo wymagajaca wysilku i wyrzeczen, ale wlasciwa droga.

Przylaczam sie do pytania sheenaz: czego oczekujesz wracajac na forum?
Widze, ze szukasz zrozumienia i starasz sie usprawiedliwiac (chociaz sama czujesz jak to jest naprawde).
Glaskania po glowie za autodestrukcje niestety nie uswiadczysz, ale uwierz - goraco Ci kibicuje. Kazdy z nas ma moc zmiany siebie samego. Wykorzystaj te moc, warto.

Na koniec:

Pachura, mam nadzieje, ze odpowiedzi Jacka, sheenaz i innych rozjasnily Ci sytuacje. To nie wyglada tak wylacznie z katolickiego punktu widzenia. Dziwie sie szczerze powiedziawszy, ze nie rozumiesz jak autodestrukcyjne jest to, w czym obecnie tkwi Alda, zwlaszcza, ze ona sama zdaje sobie z tego sprawe. Bo jasno o tym pisze.
Porownanie seksu z jedzeniem to juz abstrakcja, aczkolwiek gotowanie obiadkow zdradzajacemu mezowi rowniez jest nierozsadnym nagradzaniem za wyrzadzane przez niego zlo.

grzegorz_ napisał/a:

Gdyby to nie bylo forum katolickie rady bylyby zupelnie inne, ale kazdy orze jak może


Gdyby to forum bylo jak wszystkie inne, byloby niemalze bezwartosciowe (niemalze, bo wszedzie mozna znalezc kogos rozsadnego). Przed przyjsciem tutaj przerobilem kilkanascie innych z watkami o tej problematyce. Nie polecam ;)
Dzieki temu forum niekoniecznie naprawimy malzenstwa, to jasne. Uda sie pewnie niewielu, w koncu wplyw mamy tylko na samych siebie, wspolmalzonkowie raczej tu nie zagladaja(a szkoda).
Jednakze dzieki ludziom tu obecnym, polecanym ksiazkom, konferencjom, mozna odnalezc samego siebie. Naprawic, nauczyc sie zyc wlasciwie bez wzgledu na to, czy nasi malzonkowie wroca, czy nie. Tylko od nas zalezy, co stad wyniesiemy.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 07:19   

Jacek-sychar napisał/a:
Alda

Polecam Ci 2 płytę z konferencji "Akrobatyka małżeńska", szczególnie część "Jesteś silna!"
Moim zdaniem jest to dla Ciebie.


W temacie, jesteś silna, polecam dodatkowo PROJEKT JUDYTA, który w całości jest sile kobiety poświęcony.
I zgadzam się z Jackiem, że na ten moment właśnie poznanie tej swojej siły będzie dla Ciebie ważne.
 
 
sheenaz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 07:44   

Ładnie Pavel zebrałeś wszystko do przysłowiowej koopy :)

Ja od siebie poruszę jeszcze jedną kwestie: zemsty. Już o tym pisałam, na samym początku wątku. Właśnie to najbardziej rzuciło mi się w oczy w pierwszym wpisie.

Alda, jest to chyba jeden z powodów trwania przez Ciebie w tej sytuacji. Inaczej, nie pisałabyś o tym. To co nas nie zajmuje, nie obchodzi - nie jest raczej tematem rozmów. Nie zaprzątamy sobie tym głowy.

Ona "odebrała" Ci męża, więc teraz Ty odbierasz go jej - choćby tylko w tej sferze. Czy czujesz się przez to lepiej? Mniej skrzywdzona?

Z boku ja patrzę na to tak - on ma braki (lub bardzo duże potrzeby) w tamtym związku w tej sferze, ale inne potrzeby ma chyba zaspokojone (nie samym seksem człowiek żyje, przecież), bo przecież jest "tam", a nie "tu" z Tobą. Jakby nie było - to tamta kobieta ma go przy sobie.
Teraz ona jest oszukiwana, tak jak może Ty byłaś w trakcie oficjalnego funkcjonowania tego małżeństwa. Jak się z tym czujesz? Co mówi na ten temat Twoja wiara? Odgrywasz się na niej (ona pewnie sobie z tego nic nie robi - nie wie przecież o tym), niszcząc siebie.
Po co Ci taka frustracja i destrukcja. Chęć zemsty jest uczuciem niszczącym przede wszystkim tego, kto je odczuwa. Toczy jak robak od środka, niszczy i zostawia pustkę.
Po co Ci to?
A czemu, w imię ratowania małżeństwa, nie zadenuncjuszesz męża do kochanki? Przecież byłaby szans na to, ze go wykopsa z domu, a on - jak to wcześniej napisałaś, nie miałaby dokąd pójść i może wróciłby do Ciebie. Przecież powiedziałabyś prawdę, co chyba jest bardziej zgodne z nauką KK, w przeciwieństwie do tego co robisz obecnie.

Moje przypuszczenie - nie robisz tego, bo nie chcesz krzywdzić JEGO. Bo może byłby "zły", i nie powiedział więcej ( po 8 latach) "dziękuję". Celowo przytoczyłam to "dziękuję", bo Twój wpis o tym że je powiedział też świadczy o Twoim niskim poczuciu własnej wartości, i o tym jak uzależniasz swój nastrój od osoby męża.
Dobrze wychowujesz syna? Sama powinnaś to czuć. To, że mąż tak powiedział nie znaczy, że tak myśli, a także nie znaczy, ze tak jest. Jakby powiedział, ze masz 3 ręce, też byłoby to powodem przemyśleń i zmartwienia?
Jeśli mogę doradzić, przyjrzyj się prawdziwym pobudkom, dla których godzisz się na ten układ.
 
 
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 08:02   

Pavel dziękuje Ci za to że podzieliłeś się swoimi doświadczeniami w tak obszernym wpisie.
Pytacie o powód mojego powrotu na forum?
Po raz pierwszy pojawiłam się tu zaraz po odejściu męża. Głownie czytałam historie innych i to mi pomogło, bo uświadomiłam sobie, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji. Później bywałam, bo musiałam się zmierzyć z pozwem, sprawą rozwodową. Słuchałam rad, że nie wolna zgadzać się na rozwód, tak tez zrobiłam. Sąd rozwodu nie orzekł.
Później na forum podnosiłam tez temat seksu. Wszyscy odradzali. Więc się na to nie zdecydowałam.
A teraz pojawiam się tu bo znalazłam się w zupełnie innym położeniu. Nie występuję aktualnie w roli ofiary. Może bardziej w roli sprawcy.
Na przestrzeni tych lat stałam się naprawdę silną kobietą, niezależną. Znam swoją wartość. Żyłam w myśl zasady "co cię nie zabije to cię wzmocni". I wzmocniło mnie. Wzmocniło mnie na tyle, że stałam się twarda jak głaz.
I nie zgodzę się, że jestem uzależniona od męża. Absolutnie nie. To w jakim jestem teraz położeniu to wyłącznie mój wybór. To nie jest tak, że robię wszystko aby go zatrzymać. Już dawno puściłam go wolno. A ta wolność jak widać wcale mu nie służy.
To ja decyduje czy pozwolę mu się do siebie zbliżyć czy nie.
Wiem, to są gierki z mojej strony. Tak są. Może to łagodna forma zemsty.

Wasze wpisy spowodowały, że głębiej się zastanowiłam nad tym co robię.
Widzę, że mój mąż to łajdak. I powiem szczerze, że żałuję że nie zgodziłam się wtedy na ten rozwód.

A co do dziecka pozamałżeńskiego mojego męża i kochanki. To chwała Panu, że mąż się przed nami z tym nie obnosi i nasz syn na razie o tym nie wie. I oby jak najdłużej mąż mu nie fundował tej wiadomości. Będzie starszy to lepiej poradzi sobie z tą wiadomością, jeżeli nadejdzie czas że jednak będzie musiał się z tym zmierzyć.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 09:36   

Alda napisał/a:
To w jakim jestem teraz położeniu to wyłącznie mój wybór.

Aldo, słowo wybór zakłada że masz z czego wybierać.
Twój "wybór", z uwagi na przyjęty kontekst, jest dość zawężony.
Możesz zjeść okruchy albo nie jeść wcale...a głodna wciąż jesteś.
W końcu nie jesteś tylko duchem, ale i ciałem na tej Ziemii, z jego ziemskimi potrzebami.

Alda napisał/a:
To ja decyduje czy pozwolę mu się do siebie zbliżyć czy nie.

Aldo, z tego co piszesz, (popraw mnie jeśli się mylę), wynika że mężowi nie w głowie jakiekolwiek nawiązanie bliższej relacji.
Jego deklaracja jest oczywista, to tylko seks. Nie masz nawet złudzeń co do tego, że jesteś traktowana przedmiotowo.
Zatem o jakiej swojej decyzji mówisz i o jakim potencjalnym zbliżeniu w innej sferze niż tylko fizyczna?

Alda napisał/a:
Może to łagodna forma zemsty.

Jak to się mawia: "zemsta jest słodka" ;-)
ale musisz wiedzieć, że jej słodycz pozostawia w dalszej perspektywie ZAWSZE posmak goryczy.
Tę gorycz jednak odczuwa się dopiero w momencie gdy samoświadomość na to pozwala.
Póki ona nie dojdzie do głosu, istnieje tzw. komfort zemsty...a jest to emocja dość destrukcyjna, dodam że głównie dla tego, który zemsty dokonuje.

Rozważ to proszę. :-)
 
 
sheenaz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 09:52   

Alda,
pewnie nie czytałaś mojego postu, gdy pisałaś swój.
Poruszyłam temat zemsty.

Twarda jak głaz? To nie brzmi imponująco, wbrew temu co się powszechnie na ten temat sądzi.
Ja przez to rozumiem wyparcie emocji, które są nam potrzebne. Poznanie ich i nauczenie się ich rozpoznawania jest bardzo ważne.

Teraz napisałaś z pozycji tej, która dyryguje tym schematem. A czy tak jest w rzeczywistości? Wcześniejsze posty wskazywały bardziej na to, ze tkwisz w tym układzie jakby mimowolnie.
Odkryłaś, ze mąż jest łajdakiem dopiero teraz? Czy niezależna i twarda osoba, może nieświadomie tak dawać się wykorzystywać?
Zmieniasz powoli front, ale nie mnie to oceniać.

Poruszył mnie wpis o dziecku. Twój mąż przyjeżdża po syna. Gdzie spędzają czas? Nigdy syn nie bywa w jego obecnym domu? A może mąż nie mieszka ani z Tobą ani z tamtą kobietą? Może coś mi umknęło.
Jeśli tak jest to gość może dobrze się ustawił. Tam na obiad, tu na seks :-) Wszędzie gość bez zobowiązań.
Naprawdę tak długo udaje Wam się utrzymać tę sprawę w tajemnicy? Chcesz synowi zaoszczędzić stresu? A nie bierzesz pod uwagę, że on może kiedyś mieć do Ciebie o to pretensje? To jego przyrodnie rodzeństwo. Jesli obaj chłopcy sa jedynakami, kiedyś mogą mieć tylko siebie - gdzie czas na wytworzenie jakiejś więzi między nimi. To sa niczemu winne dzieci, Wasze decyzje i Wasze wybory nie powinny determinować ich późniejszego życia.
Powinnaś może w tej kwestii zasięgnąć jakiejś porady psychologa dziecięcego. Lub dla młodzieży. Zakładam, ze Twój syn ma więcej niż 9 lat. To już młodzian, który dużo rozumie. Niekoniecznie zrozumie czemu Twoja mściwość i urażona duma odebrała mu prawo posiadania brata.

Jeszcze raz napiszę, jeśli trzymacie to w tajemnicy, a Ty do końca nawet nie wiesz czy mąż ma to dziecko i jakiej jest płci, a uprawiasz z nim seks - to uważam to za niepojęte dla mnie.
Taka twarda i silna kobieta nie może się z tym zmierzyć?
 
 
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 14:10   

sheenaz napisał/a:
Naprawdę tak długo udaje Wam się utrzymać tę sprawę w tajemnicy? Chcesz synowi zaoszczędzić stresu? A nie bierzesz pod uwagę, że on może kiedyś mieć do Ciebie o to pretensje? To jego przyrodnie rodzeństwo.


Sheenaz. Nie uważam, że to ja powinnam informować naszego syna o piwie jakie naważył jego ojciec. To nie ja zrobiłam dziecko innej(która ma notabene jeszcze inne dziecko z innym). Mąż mi się nie zwierza z kim żyje i ile ma pozamałżeńskich dzieci. Ja to wszystko wiem z plotek. I to nie jest absolutnie moja rola aby informować o tym syna.
Nie jestem też zwolenniczką rodzin patchworkowych, więc jeśli to dziecko istnieje to raczej nie będę dążyć abyśmy wszyscy razem tworzyli rodzinę.
Jestem silna, znam swoją wartość i najzwyczajniej w świecie nie będę do tego dążyć.
Jeśli nadejdzie dzień że tatuś uświadomi syna, że pyknął dziecko kochance, i jeśli syn będzie chciał utrzymywać kontakt z przyrodnim rodzeństwem to mu tego nie zabronię. A pretensje to chyba nie do mnie, prawda?
A kwoli wyjaśnienia mąż zabiera syna do swoich rodziców.
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 14:55   

Przeczytałam te przydługie posty i tyle w nich teorii i dobrych rad, no a życie życiem.
Nikt oprócz Aldy tak naprawdę nie wie co się czuje w takiej sytuacji.
Ja ją podziwiam za szczerość i odwagę , że podzieliła się z nami tym co się u niej naprawdę dzieje.
Masz rację , że Twój mąż jest łajdakiem , ale takimi samymi są inni panowie ,którzy zostawiają rodziny dla własnej przyjemności i wygody.
Co do osądu odnośnie seksu to nie byłabym taka zasadnicza, to w końcu jej życie i jej
sakramentalny mąż i małżeństwo jest nadal ważne.
Natomiast kochanka musiała sobie zdawać sprawę z kim się wiąże więc o jaką zemstę tu chodzi.
A argumenty , że ów pan łajdak krzywdzi kochankę i sam jest b.skrzywdzony , bo się miota są dla mnie śmieszne.
Przecież naprawdę skrzywdzona jest Alda i jej dziecko.
 
 
mati68
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 18:33   

sheenaz napisał/a:
Jesli obaj chłopcy sa jedynakami, kiedyś mogą mieć tylko siebie - gdzie czas na wytworzenie jakiejś więzi między nimi.

Coraz bardziej nowoczesne to forum :mrgreen: :mrgreen:
Sheenaz wcześniej aprobata dla nowych związków(jak stare się znudzą).
Teraz tolerancja dla dzieci pozamałżeńskich(taki łatwy temat).
Wurst swego czasu pytał Ciebie czy to aby na 100% forum na jakie chciałaś trafić.
Biorąc pod uwagę luz w traktowaniu sakramentu,małżeństwa kościelnego i zasad za tym idących.
Nie chciałaś przypadkiem pisać na forum choćby sympatia.pl?.
Tam są zazwyczaj potrzebne takie rady co kobieta wie i czuje gdy zmęczona własnym życiem i związkiem poznaje kolory własnego -nowego życia.
Zastanawiam się czy trafiłem?
 
 
sheenaz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 18:55   

kinia, przeczytaj proszę 3 pierwsze posty Aldy. Ze szczególnym uwzglednieniem przedostatniego zdania z postu pierwszego ( (piszę z telefonu - ciężko mi podejrzeć w tej chwili). Ma na co zasłużyła. ... Dla mnie to wyrażenie msciwej satysfakcji.
Stanęlas w obronie Aldy- nie rozumiem dlaczego. Nikt jej tu nie atakuje. Wręcz przeciwnie - wielu piszących wskazuje na toksyczny wplyw tego układu. Nie jesteśmy w "to" zaangażowani osobiście i to daje nam możliwość napisać jak to wygląda z zewnątrz.
Na pierwszej stronie wątku zapytałam czy chciała się tylko wyglądać czy oczekuje jakichś informacji zwrotnych. Nie otrzymałam odpowiedzi.
Również jestem zdania, że Alda wykazała się odwagą pisząc swoją historię. Jednakże to nie ma wpływu na to co wyczytalam.
Rozumiem nawet to, że teraz zmieniła front i postawę. Na postawę obronną. Czy został dotknięty czuły punkt?
Nie musisz kiniu bronić Aldy- tu nie ma wrogów.
Pozdrawiam[/b]
 
 
sheenaz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 20:52   

Wiesz mati, nie bardzo wiem czemu poświęcasz tyle uwagi moim postom. I czynisz takie sugestie co do mojej obecności na tym forum.
Wciągasz tu inny wątek, a przecież tam kwestię intencji mamy wyjaśnioną. I nie Ty byłeś Stroną.
Poza tym publicznie przyznałam, że popelnilam pewne nietakty. Po co to wyciągasz? Taka jest idea miłości do bliźniego? Łapanie za słowa i jakieś wypominki? Gratuluję takiej hipokryzji (i dewocji).
Wracając do meritum. Możesz rozwinąć myśl na temat dzieci? Rozumiem swoją wtopę na temat nowego związku, ale w kwestii dzieci- nijak.
Czy ja gdzieś napisałam, że posiadanie nieslubnych dzieci to coś godnego pochwały? Mam te dzieci potępić? A czemu one są winne?
Może i moje posty są pisane nieco z innej strony - bardziej pochylam się nad psychologicznym analizowaniem problemu, ale póki nie łamią regulaminu - będę wyrażać swoje stanowisko, jeśli poczuję taką potrzebę.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i nie widzę konieczności kontynuowania tematu moich postów. Jeśli uważasz inaczej - zapraszam na priv lub do mojego wątku, który założył kol. twardy.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 21:23   

mati jesteś w bardzo trudnej sytuacji osobistej, zatem rozumiem Twoją frustrację...ALE, to nie powód by walić na oślep byle tylko pozbyć się niechcianych emocji. Może należałoby się przyjrzeć sobie i zlokalizować gdzie dokładnie leży źródło Twojej frustracji a potem spróbować ją oswoić. ;-)

mati68 napisał/a:
Teraz tolerancja dla dzieci pozamałżeńskich(taki łatwy temat).

Uważasz że dzieci pozamałżeńskie powinny być nietolerowane? A może napiętnowane?
Nie sądzę by jakiekolwiek dzieci musiały brać odpowiedzialność za nieodpowiedzialność swoich rodziców i znosić czyjąś nietolerancję. Mam nadzieję że Ci się to po prostu wymknęło i że tak naprawdę nie myślisz.

mati68 napisał/a:
Nie chciałaś przypadkiem pisać na forum choćby sympatia.pl?.

A to co ma być?
Mati, ogarnij się. Przejdź do swojego wątku. Napisz co Cię boli. Spróbujemy coś zaradzić, pogłaskać po stroskanej głowie, dodać otuchy, napełnić dobrą energią. Ciskanie na oślep Tobie w żadnym razie nie przyniesie ukojenia a innych zrani...niepotrzebnie. :-)
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-13, 21:32   

kinia napisał/a:
Natomiast kochanka musiała sobie zdawać sprawę z kim się wiąże więc o jaką zemstę tu chodzi.


Kiniu, zechciej proszę przytoczyć choć jeden fragment, który w jakikolwiek sposób sugeruje że ZEMSTA w tym wątku omawiana jest w kontekście krzywdzenia kochanki.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5