Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
poraniliśmy się, poraniłem - ona odchodzi...
Autor Wiadomość
Sinner
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-04, 09:12   

twardy napisał/a:


Po pierwsze, to czy Ty chcesz rozdzielności majątkowej i podziału majątku?
Jeśli nie, to koniec tematu.
Chyba nie będziesz robił tego czego nie chcesz?

Majątek nie jest duży - nieruchomości niewiele warte więc nie zrujnują mnie. Więcej jest oszczędności w gotówce ze związku ale każde ma na swoim koncie. W obecnej sytuacji wszystko mi jedno z rozdzielnością byle tylko nie miało to wpływu na dalszą sytuację bo jeśli ułatwi jej otrzymanie rozwodu, którego ja nie chce, to będę się mocno zastanawiał.

twardy napisał/a:

Zadaj sobie pytanie, w jakim celu żona zmierza do tego?
Wygląda na to, że żona chce abyś ją spłacił, aby mając gotówkę zacząć swoje nowe, całkowicie niezależne życie od Ciebie.
Chcesz tego?

Oczywiście że nie chcę ale nie chcę jej również rzucać kłód pod nogi. W związku czesto się raniliśmy, czasami zachowywałem się aby coś ugrać dlatego żona spodziewa się że nie będzie łatwo. Wiem już teraz że tak nie można bo do niczego dobrego to nie prowadzi.


twardy napisał/a:

Kolejne pytanie.
Czy stać Cię na to, aby jednorazowo, czy nawet w jakimś czasie spłacić połowie majątku jakiego dorobiliście się w trakcie trwania małżeństwa?
Nawet jeśli tak, to jakim kosztem finansowym dokonałbyś tego? Jak wpłynęłoby to na Twoją dalszą sytuację finansową?
U mnie żona chciała tego samego, a ja nie chcąc jej ranić "poszedłem jej na rękę".
Konsekwencje finansowe tej mojej decyzji odczuwam do dzisiaj.

Nie będzie problemu.

twardy napisał/a:

Jak to nikomu nie przeszkadza?
Twojej żonie to przeszkadza. Przecież mając od Ciebie pieniądze za połowę nieruchomości, będzie mogła układać sobie swoje nowe życie. Nie zgadzając się na to przeszkadzasz jej w jej planach.

Jeśli żona ma jakieś swoje plany, w których nie ma Ciebie, to dlaczego Ty miałbyś jej w tym pomagać?

Mieszkania nie kupi sobie za pieniądze ode mnie - zbyt mało. Ale dołoży do swojej kupki.

Nie chcę jej przeszkadzać ani pomagać. Najważniejsze jednak dla mnie to by nie pluć sobie w przyszłość w brodę że na coś przystałem co ułatwiło jej uzyskanie rozwodu. To jest priorytet.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-04, 09:16   

TheWorst napisał/a:
W obecnej sytuacji wszystko mi jedno z rozdzielnością byle tylko nie miało to wpływu na dalszą sytuację bo jeśli ułatwi jej otrzymanie rozwodu, którego ja nie chce, to będę się mocno zastanawiał.

Ułatwi. Sąd bada m.in. czy ustały różne aspekty więzi małżeńskiej. Rozdzielność z definicji oznacza, że ustała więź finansowa.
 
 
Sinner
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-04, 09:25   

Na razie o rozdzielności nie ma mowy. Jest natomiast mowa o wyjaśnieniu sytuacji nieruchomości. Myślę, że w dalszej kolejności może być mowa o rozdzielności a później co będzie wstępem do rozwodu.
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-04, 11:02   

TheWorst napisał/a:
Na razie o rozdzielności nie ma mowy. Jest natomiast mowa o wyjaśnieniu sytuacji nieruchomości. Myślę, że w dalszej kolejności może być mowa o rozdzielności a później co będzie wstępem do rozwodu.


To nie tak.
Nie da się podzielić majątku, jeśli nadal będzie istniała wspólność majątkowa.
Dzieląc majątek, jednocześnie (a właściwie najpierw, choć można tym samym aktem notarialnym) należy dokonać rozdzielności majątkowej.
I jeszcze jedno. Koszt podziału majątku u notariusza jest szybszy, ale o wiele droższy.
Taniej jest w sądzie, ale dłużej trwa.

TheWorst napisał/a:

Majątek nie jest duży - nieruchomości niewiele warte więc nie zrujnują mnie. Więcej jest oszczędności w gotówce ze związku ale każde ma na swoim koncie.


Pisałeś o nieruchomościach więc odniosłem się do nieruchomości.
Gotówka na koncie to też wspólny majątek i nie ważny na czyim koncie.

Napisałeś, że każde z Was ma pieniądze na swoim koncie.
Nigdy tego nie zrozumiem.
Małżeństwo to jedność. Konto powinno być wspólne i tam powinny trafiać wszystkie pieniądze. Uważam, że dzielenie finansów na twoje i moje w małżeństwie jest niezrozumieniem jedności małżeńskiej. Od samego jego początku.
No cóż stało się. Nie tylko u Was.
W naszym małżeństwie tylko ja pracowałem zawodowo, ale żona miała dostęp do całości zarobionych przeze mnie pieniędzy taki sam jak ja.
I to uważam za normalne.
 
 
Sinner
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-04, 11:13   

twardy napisał/a:

Napisałeś, że każde z Was ma pieniądze na swoim koncie.
Nigdy tego nie zrozumiem.
Małżeństwo to jedność. Konto powinno być wspólne i tam powinny trafiać wszystkie pieniądze. Uważam, że dzielenie finansów na twoje i moje w małżeństwie jest niezrozumieniem jedności małżeńskiej. Od samego jego początku.

Masz rację ale czasu się nie cofnie. Kryzys jak ten dużo uzmysławia, zmusza do myślenia, patrzenia w swój środek, wnioskowania. Szkoda że "dopiero po szkodzie".
Teraz można to zaakceptować i zmieniać swoje zachowanie ale tego muszą chcieć dwie strony. Dwie strony muszą mieć w to wiarę - u mnie jedna strona w to nie wierzy.

Mimo wszystko wierzę że Bóg zwróci nas ku sobie. Mimo że coraz bardziej zaskakuje mnie jej zachowanie.
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-04, 11:51   

TheWorst napisał/a:
Mimo wszystko wierzę że Bóg zwróci nas ku sobie.


Dla Boga wszystko jest możliwe. Jeśli taka będzie Jego wola.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-04, 21:53   

TheWorst napisał/a:
Więcej jest oszczędności w gotówce ze związku ale każde ma na swoim koncie.


A kto był inicjatorem takiego dziwacznego układu, że każdy ma swoje konto?

Wspólne łoże a konta oddzielne- to już jest dowód że czegoś w takim małżeństwie od początku brakuje...zaufania?
 
 
Sinner
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-04, 22:49   

kenya napisał/a:

A kto był inicjatorem takiego dziwacznego układu, że każdy ma swoje konto?


Niestety moja w tym wina. Nieprawidłowe podejście do kasy, do (bardzo dużych) oszczędności sprzed ślubu.
Co prawda żonie to nie przeszkadzało, zgadzała się nawet wziąć rozdzielność na co ja jakoś nie mogłem przystać.
Kasa nie powinna mieć znaczenia w związku bo wyniszcza uczucie, miłość.
 
 
Sinner
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 10:56   

Bardzo chcę o nas walczyć ale żona buduje wokół siebie mur. Odgradza się nim bo w ten sposób czuje się bezpieczniej co po częśći rozumiem.

Do rzeczy...
Przywiozłem właśnie z wczasów (samotny wyjazd) i wręczyłem żonie drobny damski upominek (ozdoba na ciało) - ku mojemu zaskoczeniu bardzo jej się spodobał (ja się w głębi duszy bardziej ucieszyłem od niej :)) ale ma wielkie opory przed tym aby go przyjąć.
Zostawiła sobie ale mówi że chyba mi go odda (walczy wewnętrznie). Źle się czuje przyjmując bo sama mi nic nie kupiła jak była teraz na swoim wyjeździe - oznajmiłem że nie oczekuje nic w zamian.

Prosiła abym więcej jej już nic nie kupował i obiecał na przyszłość, że nie kupię żadnego prezentu/kwiatów.
Oczywiście nie obiecałem, bo nie chcę nic robić wbrew swojemu sercu :)
Dotychczas za każdym razem gdy coś wręczałem (róża, itp) czuła się niezręcznie i walczyła ze sobą bo w małżeństwie nigdy takiego czegoś nie robiłem.

No i zbliżają się rocznice, m.in. naszego ślubu (której nigdy nie celebrowałem), jej urodziny, imieniny.

Od dawna mam plan wybrać się do niej na rocznicę ślubu z drobnym bukietem albo jednym kwiatkiem i małym załącznikiem.
Ale po ostatnich jej prośbach aby nic nie kupować, mam obawy czy jeśli się wybiorę z w/w do niej to nie doprowadzę jej do stanu gniewu co mogłoby pogorszyć naszą sytuację.
Z drugiej strony rocznica jest na tyle poważna i dotychczas nie dostrzegana że źle bym się czuł gdybym nic z nią nie zrobił.

Bardzo proszę o podpowiedzi.

Czy pójście z drobnym bukietem i prezentem do żony mimo tego co mówiła odnośnie jej oczekiwań to dobry pomysł, czy zostanie odebrane jako dowód miłości?
Nie chciałbym pogarszać naszej sytuacji bo wiem że tylko w zgodzie i zrozumieniu możemy się zbliżyć.
 
 
Sinner
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-06, 23:54   

Jakiś czas się nie odzywałem.
No i kupa z tego wszystkiego wychodzi.

Byłem z kwiatkami na rocznicę ślubu - było ciężko ale przyjęła.

Nie chce abym cokolwiek jej przynosił bo to przeszkadza jej w rozstaniu.
W miedzyczasie napisałem do niej list - wyszedł bardzo długi pewnie dlatego że pisany od serca. Spłynał po niej (chyba).
Na chwilę obecną adwokat napisał jej pozew i na 90% jest już złożony w sądzie.

Ja już się poddaje, bo mam związane ręce. Opadają mi siły, jestem bezsilny.
Bardzo ją kocham.
Nie ma nikogo. Mam taką nadzieję. Ufam jej mimo wszystko.

Sama mówi że nie potrafi mi zaufać bo ją opuściłem. Jest bardzo wrażliwą osobą przez co jest kochana. W czasie jej wyprowadzki na stancje dowiedziała się ode mnie o dwóch bardzo przykrych dla niej tajemnicach dotyczących mojej rodziny co ją również zabolało - bo nie mówiłem jej tego (ludzie często o takich sprawach nie mówią, ze wstydu, itp). Boi się że wszystkie złe wydarzenia wrócą ponownie a nie chce ich przeżywać.
Moje wyjaśnienia o mojej niskiej samoocenie która prowadziła do kłótni między nami nie przemawiają do niej. Nie wierzy że z tego się wychodzi, jest przekonana natomiast że to może wrócić.
Przestała we mnie wierzyć co mnie bardzo boli - ja w nią zawsze wierzyłem.
Ostatnie pół roku to dla mnie jakaś trauma. Nie potrafię normalnie pracować, skupić się. Czasami już tak dalej nie mogę. Wyniszczam się wewnętrznie.

Bardzo bardzo wszystkiego żałuję. Wiem że bardzo duża w tym moja wina, wiem że również jest w tym jej wina ale tego nawet jej nie powiem bo od razu odrzuci.

Jakiekolwiek propozycje spotkania są odrzucane - bo nie widzi potrzeby. Jest szalenie uparta i sama jest tego świadoma, jej rodzina również, każdy kto ją zna.
Jakiekolwiek próby przekonania aby spróbować spotykają się z odrzuceniem, dyskusja nt temat jest ucinana. Mam związane ręce.
Jest zdeterminowana się rozwodzić. I na ile ją znam i obserwuję - dopnie tego. Mimo że będzie ją boleć ale to zrobi, przeboleje aby za 2 lata żyło jej się lepiej.

Jak o nią walczyć w tak beznadziejnej sytuacji?
Wciąż się modle ale nie intensywnie. Brakuje mi sił po prostu. Wiem że samą modlitwą nic nie wskóram.
 
 
Sinner
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-06, 23:59   

Jak odbudować zaufanie, sprawić aby zaczęła wierzyć we mnie.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-07, 08:27   

TheWorst napisał/a:
Jak odbudować zaufanie, sprawić aby zaczęła wierzyć we mnie.


The Worst,
dlaczego chcesz usilnie, by żona zaczęła wierzyć w Ciebie. Po pierwsze, to Ty nie jesteś Bogiem, by w Ciebie wierzyła. Ona nie Tobie ma wierzyć, lecz Bogu, a po drugie tak w ogóle to też jej sprawa!!! czy Bogu wierzy, czy nie, więc od tego też że tak powiem Tobie wara. Jeśli byś dał sobie z tym siana mówiąc podwórkowo, byłbyś szczęśliwszy i wolniejszy wewnętrznie.

Kolejna sprawa: dlaczego oczekujesz od żony zaufania??? Uważam, że jest to niemożliwe. Chyba jestem podobna do Twojej żony, uparta i nieufna. Również jak u u Was, poraniliśmy się nawzajem. Jakim prawem ja miałabym teraz oczekiwać od męża tego by mi zaczął ufać??? No jakim?? Jakim prawem mąż miałby ode mnie oczekiwać bym zaufała mu ja, kiedy tyle razy mnie zawiódł??? Dla mnie byłby to tupet i to z obu stron.

A czy możesz powiedzieć, że Ty ufasz sam sobie??? Niby na jakiej podstawie?? Stałeś się lepszy i już nie upadniesz???Ja w żadnym razie sobie nie ufam i jest mi z tym dobrze całkiem. Nie mam zielonego pojęcia, co mi odwali i kiedy, chociaż tego złego wcale nie chcę. Ale wiem, że jestem słaba. I wiem, że jestem potencjalnie zdolna do wszystkiego. Jak więc mogę kogoś nie zawieść? Więc przypuszczam, że i Ty również. I każdy tu na forum, tylko niektórzy o tym nie wiedzą, wciąż ufają sobie niezmiennie.

Nie martw się, jest ratunek i w takiej sytuacji :-D I to o niebo lepszy niż zaufanie. :-D Jest nim nadzieja, życie w nadziei, z uwzględnieniem słabości swojej i bliźniego. W oparciu o nią można mentalnie dać sobie drugi raz i kolejny raz szansę. Proponuję Ci przemyślenie tej sprawy i zmianę podejścia do tematu na zdrowszy.
Żonę zawierz Bogu i pozostań wolny od utrapień, bowiem jej serce Bóg może dowolnie kształtować w swoim czasie. Być może ona, uparta i nieufna, dojrzeje przy Bogu do takiej postawy. Twoim powinnością jest starać się być w porządku wobec niej, gdyż z Twojej postawy na pewno wyciąga własne wnioski.
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-07, 11:39   

Cytat:
No i zbliżają się rocznice, m.in. naszego ślubu (której nigdy nie celebrowałem), jej urodziny, imieniny.


Przepraszam ale się wtrące .... nigdy nie celebrowałes bo co? Bo Ci sie nie chcialo? Bo ważałeś ze to bez znaczenia?

I chcesz żeby zona uwierzyła w Twoje szczere intencje? Prawda jest taka - grunt zapalił Ci sie pod nogami i teoretycznie otworzyłeś oczy. Teoretycznie - oczywiście to moje subiektywne zdanie - ale nieodparcie kojarzy mi sie z moją sytuacją, gdy po raz pierwszy dostałam prezent od męża na rocznice ślubu, dwunastą, wtedy gdy akurat byłam w trakcie romansu.

Tak chciał ratować małzeństwo, ze nawet datę ślubu zapamiętał (bo obrączki już z 6 lat nie nosił, więc nie miał gdzie zerknąć).

Skonczył się romans i skończyło się ratowanie - ja widze to tak, że strefa wpływów wróciła na swoje miejsce. łącznie z aktem własności żony ... i już nie trzeba się starać.



Konkulzja - uważaj z tymi gestami, które pojawiły się dopiero teraz. Moga się wydac fałszywe.
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-07, 11:42   

TheWorst napisał/a:
Jest szalenie uparta i sama jest tego świadoma,
a może jest szalenie zraniona?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9