Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy wolno mi się zgodzić na rozwód?
Autor Wiadomość
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-31, 12:11   

GregAN napisał/a:
Ale uwierz, ze często facet po doświadczeniach małżeńskich, prostu ma dość wszelkich związków z kobietami.


To brzmi trochę tak, jakby to tylko kobiety winne były wszystkich kryzysów małżeńskich i nieszczęść.
A moim zdaniem zawsze jest tak, że to obie strony są winne. Nie wierzę, że gdyby kobieta otrzymywała od męża tylko dobro to odpłacałaby mu się złem. W końcu zło dobrem się zwycięża.
Mężczyźni często nie widzą kobiecych potrzeb. Taki mąż chciałby wrócić do domu po pracy i mieć święty spokój, a nie jeszcze rozmawiać z żoną, słuchać o jej rozterkach, problemach, obawach. Przecież tak przyjemnie jest w spokoju posurfować po Internecie, pograć na xboxie, albo pooglądać coś w telewizji.
 
 
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-31, 19:08   

lustro napisał/a:
GregAN napisał/a:
lustro napisał/a:
GregAN
dobrze wiesz, że na ogół za takimi zmianami zachowań stoi ... kowalska lub kowalski
I nawet jak ktoś się zapiera, że nie...to prawda wychodzi na jaw i mit "biednego misia" upada

często jest jak piszesz.
Ale uwierz, ze często facet po doświadczeniach małżeńskich, prostu ma dość wszelkich związków z kobietami.
Przeżywać "to samo, tylko inną ?"
- po co ?? :shock:


Ale kobiety mają podobnie.
I mam wrażenie, że częściej kobiety wybierają samotność po traumie małżeństwa niż mężczyźni.
Przynajmniej ja mam takie doświadczenia.

Co oczywiście nic nie zmienia w temacie wątku.
Bo moze być jak rzadko, ale na ogól jest jak często ;-)


Myślę Lustro że razem z Gregiem się mylicie :-P
I owszem trauma po ciężkim doświadczeniu z małżeństwa
mówi!!!
nigdy więcej stałego związku....
Stałego czyli związku w relacji jak poprzednia wspólne życie,wspólne mieszkanie,wspólne gospodarowanie,wspólne plany,wspólne zakupy itd..itp.
W to zazwyczaj nie chce się wchodzić mając na ramieniu plecak doświadczenia(złego doświadczenia).
Ale człek jest stadny i ciągnie do drugiego człeka,ciągnie do relacji,ciągnie do tego że ktoś ..gdzieś tam z boku(jednak jest).
I pada na wybór..lużny ,mało obligatoryjny, bez większego zobowiązania.
Układ jak z lat młodości zwany PARA...gdzie każdy ma soje,każdy ma swój świat-a jednak w pewnym stopniu są razem. :mrgreen:
To taka nowoczesna- bardziej rozwinięta forma singla ...
i zazwyczaj dopada w przedziale powyżej 40+ ;-)
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-01, 10:13   

A ja myslę Bałwanek1, że żadne z nas sie nie myli :mrgreen:

GregAN raz pisze, że ktoś moze być zmęczony i zostać sam...
nie przeczę, moze tak być, choć to raczej rzadko ;-)

Moim zdaniem - kogoś ma

A czy to ma być stały związek?
nikt tak nie twierdzi, prawda?
Ba...moze być tak, że raz jest ta, a raz inna kowalska...albo kilka na raz...
zycie
 
 
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-01, 17:00   

lustro napisał/a:
zycie

Pewnie że życie
...bo życie nie obliguje się do jednej "myśli". Myśli że wszystko inne jest niemożliwe z wyjątkiem tego co ta jedna myśl zawiera.
A myśl jedynie sobie myśli(zgodnie ze swą wiedzą) a życie poza myślą płynie niezależnie i inaczej.
Czego dowodem jest CZAS :-P ;-)
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-08, 22:52   

Wiecie co, mam wrażenie jakby jakiś zły duch wszedł pomiędzy mnie, mojego męża pomiędzy nasze rodziny i chciał wszystko doszczętnie zniszczyć a nas wszystkich skłócić. Dwa dni temu, kiedy mój mąż wreszcie łaskawie wrócił do domu po czterech dniach nieobecności trochę z nim rozmawiałam i zapytałam go między innymi, dlaczego jego mama zerwała ze mną kontakt. Dziś mija równo miesiąc od dnia, w którym ostatni raz się kontaktowałyśmy. Wcześniej rozmawiałyśmy codziennie, teściowa bardzo mnie wspierała w tej trudnej sytuacji. Miesiąc temu dzwoniłam do niej kilkanaście razy, napisałam sms-a, a ona ani nie odebrała, ani nie oddzwoniła. Nie dzwoniłam więcej i ja, bo zrozumiałam, że moja teściowa nie chce ze mną kontaktu.
Mąż odpowiedział mi, że jego mama nie chce ze mną rozmawiać, ponieważ ktoś "życzliwy" przyniósł jej wieści, że moja mama rzekomo rozpowiada jakoby moja teściowa niszczyła nasze małżeństwo poprzez swoje wtrącanie się w ten nasz kryzys małżeński. Znam moją mamę i nie uwierzyłam w to, ale zadzwoniłam do mamy aby się upewnić. Moja mama najpierw doznała szoku, a potem bardzo się zdenerwowała (nawet swoim siostrom nie powiedziała o moich problemach małżeńskich a co dopiero, aby miała z obcymi ludźmi o tym rozmawiać) i postanowiła, że zadzwoni do teściowej w celu wyjaśnienia kto takie nieprawdziwe rzeczy opowiada. Dzwoniła dwa dni pod rząd po kilka razy i skutek ten sam co w moim przypadku - teściowa ani nie odebrała ani nie oddzwoniła.
Ja z kolei dowiedziałam się również od kogoś "życzliwego", że moja teściowa rozpowiada, że nie dbałam o jej syna, ponieważ ciągle przynosiłam pracę do domu i uczyłam się do egzaminów, a on często musiał za mnie obiad gotować i wyręczać w innych obowiązkach domowych (wcześniej, jak było między nami dobrze sama zawsze pytała czy On mi pomaga i czy mnie odciąża w domu). Co więcej podobno moja teściowa komuś tam powiedziała, że ona to by jednak innej synowej chciała - takiej, która byłaby przy niej w domu, bo ona choć jednego syna chciałaby mieć blisko (obecnie mieszkamy ponad 600 km od naszych rodziców), aby na starość nie zostali z teściem sami bez opieki, a ja i tak sobie zdaniem teściowej poradzę bo jestem młoda i wykształcona więc szybko sobie kogoś znajdę. Szok! Przecież moja teściowa jest bardzo religijna i wierząca, jak więc mogłaby mówić takie rzeczy? W głowie mi się to nie mieści.
Mój mąż też zachowuje się jak obłąkany. Czasami poważnie zastanawiam się czy on aby na pewno ma wszystko w porządku z głową. Nie poznaję go, to nie jest mój mąż. Nawet oczy ma takie jakieś dziwne. Dziś podniósł na mnie rękę - nie uderzył mnie, bo w porę się opanował, ale było blisko. I to dlaczego? Dlatego, że powiedziałam, iż moim zdaniem jego mama zachowuje się niewporządku nie odbierając telefonów ode mnie i mojej mamy. Zagroził mi, abym uważała co mówię o jego rodzinie bo to się może źle dla mnie skończyć. Ale czy ja ich obraziłam?
Dodam jeszcze, że zanim teściowa zerwała ze mną kontakt, w jednej z rozmów poprosiłam ją, aby podjęła w naszej intencji nowennę pompejańską (sama kiedyś mówiła, że musi tę nowennę za nas koniecznie podjąć). Wtedy sytuacja była kiepska - mąż groził wyprowadzką i pisał pozew o rozwód. Podjęłam więc ja pompejańską i poprosiłam o to samo swoją mamę, babcię no i teściową. Teściowa odpowiedziała mi, że nie ma na tyle czasu, ponieważ musi się modlić za ojczyznę, gdyż źle się dzieje, a nadto kilka innych osób prosiło ją o modlitwę więc ma tych modlitw tyle do odmówienia, że nie da rady odmawiać NP w naszej intencji. Zrobiło mi się przykro, ale zrozumiałam - w końcu nie powinnam uważać, że to moja intencja jest najważniejsza.
Nauczyłam się sobie już całkiem dobrze radzić bez męża i żyć bez niego, ale często gdy wstaję rano to zastanawiam się czy to aby na pewno nie był sen. Wydawało mi się, że takie uczucie jak nasze wszystko przetrwa i nic go nie zniszczy. Mąż też mi powtarzał sam, że nie ma takiej możliwości, aby przestał mnie kiedyś kochać, że będzie mnie kochał nawet wtedy gdy będę stara i pomarszczona i że wtedy też mi będzie mówił: "kochanie, jesteś dla mnie najpiękniejsza na świecie, tak samo piękna jak w dniu kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem".
Wiem - byłam naiwna i ta pewność i niezachwiana wiara w mojego męża i w jego miłość mnie zgubiła. Teraz tak sobie patrzę na mój wielki olejny portret w sukni ślubnej i w welonie, który mój mąż w tajemnicy przede mną zamówił u jakiegoś malarza i który miał kiedyś zawisnąć nad kominkiem w naszym domu i zastanawiam się co ja mam z nim zrobić? Mąż z takim obojętnym wzrokiem i z niewzruszonym spokojem mówi mi teraz: "nic nie czuję do Ciebie i zrozum to, że my już nigdy małżeństwem nie będziemy." Martwi się tylko o to, czy nie będę mu robić problemów przy rozwodzie, bo on chce się rozwieść na jednej rozprawie i jeśli już ze mną rozmawia to tylko o tym. Kończy pozew pisać już drugi miesiąc. Czasem mam wręcz wrażenie, że mnie tym pozwem i swoją wyprowadzką szantażuje. Co miesiąc mówi mi to samo - że już składa ten pozew i że już od przyszłego miesiąca się wyprowadza. Czasami naprawdę bym chciała, aby się w końcu wyprowadził bo i tak prawie w tym domu nie mieszka, wpada jak do hotelu i tylko nerwy mi szarga.
Ehhh szkoda, że tak się potoczyła ta nasza historia i że pewnie tak się skończy....

Sorry, za tak długi post, ale chyba znowu potrzebowałam się wygadać i wyrzucić z siebie to co znów się we mnie nazbierało.
 
 
4xAS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-09, 08:16   

No cóż, zachowania Twojej teściowej nie mogę komentować, bo wiesz tylko to co ludzie Ci powiedzieli, co nie musi być prawdą w 100%.

.. skąd ja znam te teksty, że "już nigdy nie będziemy małżeństwem", że "nas już nie ma" albo, że "wolę być sama niż z Tobą".
Już mnie to nie dziwi ale był taki moment, że nie mogłęm uwierzyć, że odchodzący mówią tym samym językiem, używając tych samych zdań i (dokladnie !) tych samych słów.
Pisze Twój mąż pozew i pisze, i napisać nie może... . Czy aby jego determinacja w dążeniu do rozwodu jest wystarczająco silna?

Jeżeli Ty nie zgadzasz się na rozwód to nie będzie jednej rozprawy .
Przewiduje taki scenariusz: jeżeli w końcu mąż zdecyduje się na złożenie pozwu to będzie to pozew o rozwód bez orzekania o winie. Moze liczyć na to, że przestraszysz się sądu i się zgodzisz. Ty może odpowiesz, że się nie zgadzasz (nie bój się tego !) i na pierwszej sprawie sprawie sąd zapyta was czy podtrzymujecie swoje wnioski, być może zaproponuje mediacje. Mąż może odrzucić tą propozycję i wysłać pismo, że zmienia pozew na orzeczenie rozwodu z Twojej winy. To będzie rozpoczęcie długiego procesu, bo musi to udowodnić.
Świadkowie, RODKA (jeżeli macie dzieci) i choć mówi się, że jak ktoś chce rozwodu to go dostanie, to ja wcale taki pewien bym tego nie był.
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-09, 18:17   

4xAS napisał/a:
i choć mówi się, że jak ktoś chce rozwodu to go dostanie, to ja wcale taki pewien bym tego nie był.


dostanie - nie dostanie. Bez znaczenia.
Wyprowadzi się lub już mieszka gdzie indziej.
Znam dwa "małżeństwa" co nie są razem a mieszkają juz oddzielnie i nawet jeden facet ma dziecko z inną kobietą. Nie są małżeństwem emocjonalnie juz dawno i tylko nie mają na to kwitka
 
 
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-09, 18:55   

ryan napisał/a:
dostanie - nie dostanie. Bez znaczenia.
Wyprowadzi się lub już mieszka gdzie indziej.
Znam dwa "małżeństwa" co nie są razem a mieszkają juz oddzielnie i nawet jeden facet ma dziecko z inną kobietą. Nie są małżeństwem emocjonalnie juz dawno i tylko nie mają na to kwitka

A ja myślałem że zgodnie z tym wielkim napisem (na górze) strony forum...
"każde trudne małżeństwo jest do uratowania"i to w każdej sytuacji !
czy to po rozwodzie czy bez rozwodu...czy sa razem,czy osobno

no cóż widzę że już o to nie chodzi.... :-/
jak to wiara w niewiarę się zamienia.....
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-10, 13:47   

4xAS napisał/a:
.
Pisze Twój mąż pozew i pisze, i napisać nie może... . Czy aby jego determinacja w dążeniu do rozwodu jest wystarczająco silna?


Moim zdaniem jego determinacja jest wystarczająco silna i tu wcale nie chodzi o to, że on się waha czy składać pozew czy nie. Przykro mi to pisać ale przez ostatnie pół roku poznałam mojego męża od najgorszej strony i jeśli jeszcze tego pozwu nie złożył i się nie wyprowadził to oznacza, że ma w tym interes. Coś kombinuje aby jak najwięcej "ugrać dla siebie".
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-10, 14:27   

balwanek1 napisał/a:

A ja myślałem że zgodnie z tym wielkim napisem (na górze) strony forum...
"każde trudne małżeństwo jest do uratowania"i to w każdej sytuacji !
czy to po rozwodzie czy bez rozwodu...czy sa razem,czy osobno

no cóż widzę że już o to nie chodzi.... :-/
jak to wiara w niewiarę się zamienia.....


Bałwanku każde trudne małżeństwo jest do uratowania. Inna sprawa, że nie każde zostanie uratowane.
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-10, 15:21   

balwanek1 napisał/a:

no cóż widzę że już o to nie chodzi.... :-/
jak to wiara w niewiarę się zamienia.....


wiara wiarą - rzeczywistość rzeczywistością
chodziło mi że stwierdzenie że "mąż/żona i tak może nie dostać rozwodu" chyba nie jest dla osoby opuszczonej jakimś pocieszeniem, prawda?
Co z tego że nie dostanie rozwodu jak już mieszka gdzie indziej, z kimś indziej i daleko gdzieś ma powrót, a sam kwitek nie jest jemu/jej do niczego nie potrzebny.
I co, to taka satysfakcja dla opuszczonego?
I nie mówię o sobie tylko o osobach które znam.
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-11, 10:34   

anuszka2011 napisał/a:
każde trudne małżeństwo jest do uratowania

Co przez to rozumiesz?
 
 
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-11, 11:21   

pachura napisał/a:
anuszka2011 napisał/a:
każde trudne małżeństwo jest do uratowania

Co przez to rozumiesz?


każde trudne małżeństwo jest MOŻLIWE do uratowania
ja rozumiem to wstawiając jako możliwe co nie znaczy że da się uratować.
Możliwe zmienia stan wykonania....z uratowania na niekoniecznie uratowane
Takie sa fakty i taka prawda
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-11, 11:31   

balwanek1 napisał/a:
każde trudne małżeństwo jest MOŻLIWE do uratowania
ja rozumiem to wstawiając jako możliwe co nie znaczy że da się uratować.
Możliwe zmienia stan wykonania....z uratowania na niekoniecznie uratowane
Takie sa fakty i taka prawda


I tak należy rozumieć to zdanie w Sycharze.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4