Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy wolno mi się zgodzić na rozwód?
Autor Wiadomość
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-13, 20:20   

Dziewczyny Natalko i Anuszko najpierw trzeba samemu stanąć na nogi, żeby móc ratować małżeństwo. Jeśli mąż nie chce róbcie wszystko żeby pomóc sobie.
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-14, 10:16   

Mojego męża nie stać już nawet aby powiedzieć mi "cześć", kiedy wraca do domu. Wczoraj wrócił po pracy i ani "me" ani "be". Ja też się nie odzewałam bo stwierdziłam, że nie będę się narzucać. Ale nie wiem czy dobrze robię. Dziś też wstał rano i przeszedł obok mnie bez żadnego słowa więc i ja się nie odzewałam. A teraz wyperfumował się i wyszedł nie wiadomo gdzie. Chora jest ta cała sytuacja. Od trzech dni jednak udaje mi sie nie wypytywać dokąd wychodzi, z kim. Jak mi ostatnio oznajmił przez telefon że nie wróci raczej na noc to po prostu to przyjęłam do wiadomości bez dopytywania dlaczego? jak to? gdzie będzie nocował? Udaję trochę obojętność ale nie wiem czy to dobrze, czy nie popadam ze skrajności w skrajność i czy On teraz sobie nie pomyśli że przestało mi zależeć i że może sobie kogoś znalazłam. Choć w sumie to nie wiem nawet czy go to obchodzi bo sam mi mówił kilkakrotnie bym sobie kogoś znalazła i że będzie się cieszył jak sobie kogoś znajde bo on nareszcie będzie wolny.
Co myślicie?
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-14, 10:58   

Jeśli życie z mężem jak współlokatorzy Ci odpowiada
to Twoje postępowanie jest słuszne.
 
 
Natalka_1991
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-14, 11:00   

Anuszka nie wiesz jak ja bym chciała, żeby mój się nie odzywał i wychodził.... U mnie przeciwnie codziennie awantury i złośliwości. A ciąża zaostrzyła jeszcze ten konflikt
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-14, 12:47   

grzegorz_ napisał/a:
Jeśli życie z mężem jak współlokatorzy Ci odpowiada
to Twoje postępowanie jest słuszne.

Oczywiście że mi nie odpowiada. Ale co ja mogę zrobić? Jak go pytam gdzie wychodzi to on mi na to odpowiada tekstami w stylu: "a kim ty dla mnie jesteś żebym ci się musiał tłumaczyć?" albo "jesteśmy małżeństwem już tylko na papierku więc ja nie mam obowiązku Ci się tlumaczyc". I ma on ogromną satysfakcję kiedy może mi taką szpile wbić.
 
 
Natalka_1991
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-14, 13:11   

Anuszka, u mnie teksty typu "mogę robić co chcę", "nikt mi nie zabroni", "co mi zrobisz" też są na porządku dziennym.
 
 
Joan
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-16, 14:29   

okazuje sie, ze nie tylko ja jestem w takiej sytuacji. Podobnie jak u Ciebie przyczyna kryzysu był mój charakter, złość, kłótnie. Powiedziałam za dużo, zbyt często i głęboko zraniłam swojego męża. Dopiero jego wyprowadzka- nie mógł juz znieść takiego traktowania z mojej strony mnie otrzeźwiły. Po jakimś czasie zamieszkaliśmy znowu razem, tylko stało sie to chyba zbyt wcześnie. On wtedy nie zdążył przepracować tego co sie w nim działo. Teraz on juz nie chce żyć ze mną, nie ufa mi mimo ze słyszę ze mnie kocha. Żyjemy w jednym domu, ale oddzielnie i czeka aż ja sie wyprowadzę i zacznę swoje życie, bo on wspólnego juz nie widzi. I tez nie wiem co robić- czy zostać i walczyć, czy odejść i mieć nadzueje?
A spostrzeżenia, z którymi mogę sue z Toba podzielić to każdy na swój czas, którego potrzebuje na uporzadkowanie tego co sie w nim dzieje. Po drugie zapewniaj go, ze chcesz z nim byc (jeśli tak jest) ale nie czepiaj sie kurczowo życia razem- staraj sie zadbać o swoje życie, samopoczucie, relacje z Bogiem i wybaczenie samej sobie, bo jeśli Ty o siebie nie zadbasz, bedzie Ci trudniej. Powodzenia!
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-16, 14:50   

Joan napisał/a:

A spostrzeżenia, z którymi mogę sue z Toba podzielić to każdy na swój czas, którego potrzebuje na uporzadkowanie tego co sie w nim dzieje. Po drugie zapewniaj go, ze chcesz z nim byc (jeśli tak jest) ale nie czepiaj sie kurczowo życia razem- staraj sie zadbać o swoje życie, samopoczucie, relacje z Bogiem i wybaczenie samej sobie, bo jeśli Ty o siebie nie zadbasz, bedzie Ci trudniej. Powodzenia!


Joan bardzo dziękuję Ci za podzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Niestety u mnie ten czas działa na niekorzyść. Mój mąż ma w pracy wielu kolegów po rozwodzie, w zasadzie co drugi to rozwodnik. Spędza z nimi bardzo dużo czasu, o wiele więcej niż ze mną, bo widują się w pracy, po pracy na treningu, często jakieś wspólne wyjścia wieczorami, a czasem to całe weekendy spędza u kolegów. Jak mąż wraca po takich spotkaniach to jest jeszcze gorzej do mnie nastawiony. Kiedyś żył zasadą, że kolegom się nie opowiada o prywatnym życiu, ale teraz sam się przyznał, że zwierzył się kilku z naszych problemów. Kiedyś mi powiedział, że jego koledzy dziwią mu się, że tyle ze mną wytrzymał i że skoro teraz nie potrafiliśmy się dogadać to jak przyjdzie dziecko to się pozabijamy. Mąż niestety jest bardzo podatny na ich wpływy i jest przekonany, że oni chcą dobrze dla niego. Kolega mojego męża, który niedawno wziął rozwód już mu wytłumaczył jak to zrobić aby się jak najszybciej rozwieść, podesłał mu swój pozew rozwodowy na wzór itp.
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-16, 15:32   

Kiedyś gdzieś czytałam lub słyszałam, że rozwody są zaraźliwe - jeśli w środowisku, w którym osoba pracuje jest dużo ludzi rozwiedzionych lub w trakcie rozwodu to tak to oddziałuje - skoro oni to i ja.
 
 
Joan
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-16, 16:26   

Ja tez czasami juz sama nie wiem co mam robić- moja metoda to wzbranianie sie przed rozwodem i próba namówienia męża na każde inne rozwiazanie. Moze znajdzie sie na forum ktos, kto podzieli sie swoimi doświadczeniami.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-16, 16:30   

Joan

Witamy na naszym forum. Pojawiłaś się tak nieśmiało. :-P
Może chcesz sobie założyć wątek?

Pisząc pamiętaj, że internet nie jest anonimowy i dlatego staraj się nie podawać danych, które umożliwiłyby identyfikację Ciebie.
 
 
Joan
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-16, 20:59   

witam Was również, o wątku myśle już jakiś czas, może niebawem się odważę ;-)
 
 
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-16, 23:54   

anuszka2011 napisał/a:
Kiedyś gdzieś czytałam lub słyszałam, że rozwody są zaraźliwe - jeśli w środowisku, w którym osoba pracuje jest dużo ludzi rozwiedzionych lub w trakcie rozwodu to tak to oddziałuje - skoro oni to i ja.

:mrgreen: :mrgreen: to wówczas musieli by w tv ogłosić stan krajowej epidemii.

Nie są zarażliwe tylko zależy to od warunków w jakich przebywamy (zazwyczaj pracy-bo tam spędzamy grono czasu)
jeżeli w naszym gronie są osoby w związkach (i są szczęśliwe) a my w swoim związku jesteśmy nieszczęśliwi to zastanawiamy się jak może poprawić ten związek by był szczęśliwy jak u innych.
Jeżeli natomiast przebywamy w środowisku rozwodników,osób samotnych,osób uciekających ze związków-a my jesteśmy nieszczęśliwi w związku dochodzimy do wniosku na co nam związek skoro inni samotni sa bardziej szczęśliwi.
I tak dobieramy sobie wówczas znajomych....konkretnie do tego co chcemy robić...ratowac nasz związek czy całkowicie utopić go
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-17, 18:01   

balwanek1 napisał/a:
to wówczas musieli by w tv ogłosić stan krajowej epidemii.


I pewnie za kilka lat tak będzie :-D

A ja już wiem, gdzie to przeczytałam. Nigdzie indziej jak właśnie na naszym forum w Kąciku prawnym:
"Rozwód cywilny jako grzech zgorszenia (*) niezależnie od motywacji rozwodzących się sprzyja pladze rozwodów. Rozwód jak każde zło jest zaraźliwy. Badania szwedzkich (w Szwecji najwyższy na świecie odsetek rozwodów - 70%) socjologów wykazały, że rozwody są zaraźliwe. Jeśli rozwodzi się ktoś z zakładu pracy, jest 5 razy bardziej prawdopodobne, że współpracownicy podążą tą samą ścieżką." (http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=1579, autor: użytkownik Andrzej).
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4