Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Temat Sylwi24
Autor Wiadomość
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 09:48   

Sylwio czytam Ciebie , i widzę tyle podobieństw

też tak myślałam o swoim mężu, też myślałam , że ratuję siebie i dzieci

ale rozwód to nie jest wyjście

pisze ci to ktoś, kto tego doświadczył

Ja wniosłam o rozwód bo nie mogłam już znieść tego co dział się w naszym małżeństwie

nawróciłam się 2,5 roku po rozwodzie

miałam prawo odejść , ratować siebie i dzieci
ale odejść w separacje a nie w rozwód

bardzo tym poraniłam nas i nasze dzieci

szczególnie duchowo

separacje daje takie samo zabezpieczenia jak rozwód

ale nie burzy do końca świata dzieci

rozwód mówi - że miłości nigdy nie było , że od problemów się ucieka a nie je rozwiązuje, jest to trauma większa niż śmierć jednego z rodziców ( są na ten temat świeckie badania)

separacja - daje czas małżonką na pracę nad sobą, mówi dzieciom, że teraz jest czas gdy nie możemy być razem, ale nie przekreśla miłości.

Każde dziecko chce wiedzieć, że jest z miłości, że ma na czym się oprzeć.

My nie byliśmy razem ponad 7 lat , od 4 odbudowujemy nasz sakrament z Bogiem.
My mamy 4 córki i to co przyniósł nasz powrót do Boga im i nam to cud.


daj znać na pw to podam nr tel.

Pogadamy
zachęcam nim podejmiesz decyzje

- nie działaj w emocjach i zbierz jak najwięcej wiedzy na temat skutków długofalowych swoich decyzji

ucz się na naszych błędach

Pogody Ducha
Ostatnio zmieniony przez Mirakulum 2016-08-23, 10:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 09:53   

sylwia24 napisał/a:
Nie wiem skąd takie pytanie Twardy, czy zamierzam z kimś się wiązać.


Sylwio, już Ci odpowiadam na Twoje pytanie.
Odpowiedź jest w pytaniu; "Czym różni się separacja od rozwodu?"
Przede wszystkim tym, że mając orzeczoną przez sąd separację, nie można wychodzić za mąż/żenić się ponownie.
Mając rozwód - można.
Mówię oczywiście wyłącznie od strony prawnej (bo rozwód jest wyłącznie aktem prawnym).

Po cóż więc komuś rozwód skoro separacja daje prawie to samo, a w niektórych sytuacjach nawet więcej?
Ano przeważnie po to, aby związać się z kimś innym.
Stąd moje pytanie "Czy zamierzasz się z kimś wiązać?".

Bo jeśli nie, to do czego jest Ci potrzebny rozwód?

O różnicach między rozwodem a separacją można poczytać w naszej broszurze sycharowskiej na str. 5:
http://www.broszura.sychar.org/
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 10:00   

Mirakulum napisał/a:
ucz się na naszych błędach


No właśnie.
Sylwio, tak jak u Mirakulum tak i u mnie. To ja wystąpiłem o rozwód.

Powtórzę więc za Mirakulum - ucz się na naszych błędach.
 
 
sylwia24
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 10:14   

Dziękuję Wam wszystkim. Przez ten czas staliście się dla mnie Rodziną. nawet byłam z nim dwa razy na spotkaniu. W Katowicach. Więcej nie chciał.
Nie działam w emocjach. Wszystko wysypało się na początku sierpnia.
Dla mnie najważniejszy jest podział majątku. Bo na przyjemności wyprowadzał pieniądze z domu. Nie mamy dużo. Chcę coś dla Dzieci, żeby było.
Nie zależy mi nawet na separacji. To nie o mnie chodzi.
jemu powiedziałam, żeby sobie kogoś znalazł. Zachęcałam do normalnej znajomości takiej z sercem.
Dzieci wiedzą, że są z miłości. Na pewno mojej. Czuję, że oddałam mu całe życie. do końca. nawet za niego umarłam. Naprawdę. Nie śmiejcie się.
Bronię Go przed Dziećmi. Bo czują wstyd. Opowiadam o błądzących z Pisma Św. I Ich nawróceniach. Zapewniam, że on Je też kocha. Tyle mogę dla niego zrobić. Odzyskać jego wizerunek w oczach Dzieci. I dla Dzieci przede wszystkim. Wiedzą tylko, że zapomniał, że mama jest żoną i zainteresował się inną panią. Nic więcej.
Wiem, że piszę chaotycznie. Raz o rozwodzie, raz, że mi nie zależy. Bo te sprawy są dla mnie drugorzędne w tej chwili. Teraz chcę z Dziećmi stworzyć i odbudować Ich świat. Pokazać, że jest kolorowy. Niestety, ja też potrzebuję odbudować siebie. Zbyt długo siedzę w pornografii. Znam to od podszewki. Stałam się ekspertem w tej dziedzinie. Też muszę wyczyścić głowę. To dla mnie najważniejsze. I notariusz. Dobrze, że zgadza się na wszystko. A reszta...no cóż. Mi do niczego to niepotrzebne. Ale chciałabym, żeby oficjalnie sąd biskupi zwolnił mnie z odpowiedzialności za jego zbawienie. TO jest dla mnie ważniejsze niż separacja, rozwód.
Już był w tym umoczony na długo przed ślubem. Jestem w stanie to udowodnić. Bez mrugnięcia ślubował. Na kłamstwie nic się nie da zbudować. To nie istniało nigdy.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 10:26   

Na moich też się ucz, korzystaj ile wlezie Sylwia. Ja też dążyłam do rozwodu i w wyniku nawrócenia wycofałam pozew i zmieniłam go na wniosek o separację.
Wszelki grzech jest tym, co nie da Ci szczęścia, którego szukasz.
Dążąc do rozwodu poranisz siebie, dzieci, męża i inne osoby.
Niestety dążąc do rozwodu byłam duchowym trupem i musiałam wyjść z tego grobu. Nie życzę Ci tego.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 11:12   

Pozwolisz sylwio24, ze odniosę do tych Twoich słów

sylwia24 napisał/a:


Poznałam prawdę Prawda mnie wyzwoli. To słowa Jezusa.


często przytaczanych przez wiele osób jako poparcie dla własnych poczynań, niestety błędnie rozumianych, bo wyrwanych z kontekstu tego co Jezus mówił. A Jezus powiedział tak:

28 Rzekł więc do nich Jezus: "Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. 29 A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba".
30 Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego.
31 Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: "Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami 32 i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". 33 Odpowiedzieli Mu: "Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: "Wolni będziecie?"" 34 Odpowiedział im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. 35 A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. 36 Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. 37 Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki. 38 Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca". 39 W odpowiedzi rzekli do Niego: "Ojcem naszym jest Abraham". Rzekł do nich Jezus: "Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. 40 Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. 41 Wy pełnicie czyny ojca waszego". Rzekli do Niego: "Myśmy się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca - Boga".
42 Rzekł do nich Jezus: "Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał. 43 Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. 44 Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. 45 A ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie. 46 Kto z was udowodni Mi grzech? Jeżeli prawdę mówię, dlaczego Mi nie wierzycie? 47 Kto jest z Boga, słów Bożych słucha. Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście".
(J8, 28-47)


Tak wiec Sylwio, Jezus nie mówi o jakiejkolwiek prawdzie, ale o Sobie, a tym, ze jeśli Jego poznamy i przyjmiemy i będziemy trwać w Jego nauce to poznamy Prawdę(Jego i Ojca)) i właśnie ta Prawda nas wyzwoli.

Daleka jestem od oceny Twoich wniosków i decyzji, jednak chciałam Cie zapytać, czy poznałaś właśnie tę Prawdę, o której mówił Jezus? Czy Twoje decyzje właśnie z niej wypływają, czy są z Jego nauki i podpowiedzi?
Czy prawda, która poznałaś, jak rozumiem dotycząca tego, ze mąż od początku Cię okłamywał i że nie ma zamiaru się zmienić, poza tym, że pomogła Ci podjąć wspomniane przez Ciebie decyzje, sprawiła, ze odczuwasz w sercu spokój, pokój, radość i miłość bez cienia żalu i zwątpienia? Tak więc Sylwio, czy ta poznana prawda Cie podniosła i zbudowała czy raczej zniszczyła, zdeptała i zadała ból? Bo jeśli to drugie, to być może pochodzi ona od :evil: . Czy Twoim zdaniem podjęte decyzje w dłuższym okresie przyniosą wszystkim dobro? Czy wypływają, ze spokojnego i przepełnionego poczuciem miłości serca, czy z serca przeszytego bólem i cierpieniem, które pragnie się od tych dojmujących uczuć uwolnić?
Może jest tak, że czujesz pewien przymus, iż tak własnie powinnaś postąpić, aby ratować siebie i dzieci. I w tym ratowaniu siebie i dzieci nie ma niczego złego (bo złu zawsze trzeba stawiać granice), jest to nawet bardzo wskazane, jednak czy nie wystarczy się odseparować od małżonka a przed przystąpieniem do rozwodu zbadać ważność zawartego małżeństwa w sądzie biskupim?
Czy te decyzje są przemodlone?

Pozdrawiam i otulam modlitwą
 
 
sylwia24
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 13:34   

Jeżeli jest ktoś kto zagwarantuje mi leczenie fizyczne i psychiczne moich Dzieci, kiedy ja z nim zostanę. Bo to tylko kwestia czasu, żeby się dowiedziały. Jeżeli ktoś mi zagwarantuje, że nie pójdzie w pedofilię, bo to jeszcze nie koniec nałogu. Jeżeli Ktoś da mi taką gwarancję, że nie zniszczy moich Dzieci, to wtedy mu uwierzę. Nie mam prawa narażać je świadomie na takie niebezpieczeństwo. Miłosierdzie jest wielkie. Ale ja też dostałam Dzieci i to moja odpowiedzialność przed Bogiem. Nie pozwolę na to. Chyba, że ktoś się zadeklaruje. Wystarczy mi słowo. To możemy w praktyce to przerobić. Teoretyzować każdy może. Mi ksiądz powiedział, że dobrocią nikt jeszcze nie przegrał. Posłuchałam Go. Przegrałam.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 14:29   

sylwia24 napisał/a:
Jeżeli jest ktoś kto zagwarantuje mi leczenie fizyczne i psychiczne moich Dzieci, kiedy ja z nim zostanę. Bo to tylko kwestia czasu, żeby się dowiedziały. Jeżeli ktoś mi zagwarantuje, że nie pójdzie w pedofilię, bo to jeszcze nie koniec nałogu. Jeżeli Ktoś da mi taką gwarancję, że nie zniszczy moich Dzieci, to wtedy mu uwierzę. Nie mam prawa narażać je świadomie na takie niebezpieczeństwo. Miłosierdzie jest wielkie. Ale ja też dostałam Dzieci i to moja odpowiedzialność przed Bogiem. Nie pozwolę na to. Chyba, że ktoś się zadeklaruje. Wystarczy mi słowo. To możemy w praktyce to przerobić. Teoretyzować każdy może. Mi ksiądz powiedział, że dobrocią nikt jeszcze nie przegrał. Posłuchałam Go. Przegrałam.


Sylwia,
czy Ty myślisz, że nawet nieformalnie się separując uchronisz dzieci przed np. ewentualną pedofilią czy też innymi zagrożeniami? Czy chcesz pozbawić dzieci kontaktu z ojcem zupełnie? Błądzisz w myśleniu, bo ani orzeczenie rozwodu bądź separacji nie zagwarantuje Ci bezpieczeństwa Ciebie i dzieci. Ojciec może wnieść o uregulowanie kontaktów w sądzie, jeśli Ty o to nie zadbasz, to zadba o to Sąd na wniosek męża i kontakty będą uregulowane i to bez Twojego już udziału. Chyba, że UDOWODNISZ pedofilię.
Nic i nikt nie da Ci gwarancji bezpieczeństwa. Moja córka wróciła już raz z wakacji u ojca ze zwichniętymi dwoma przednimi zębami. Wiara również nie polega na tym, by zabezpieczyć się już tu w życiu doczesnym, by było bezproblemowo. Od krzyża nie da się uciec. Nie leży Ci ten, możesz trafić na gorszy. Kwestia u Ciebie jest tego typu, by umiejętnie (z Panem Jezusem) zacząć nieść obecny krzyż i nie mówię, że oznacza to wciąż mieszkanie wspólnie pod jednym dachem.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 14:40   

sylwia24 napisał/a:
Jeżeli jest ktoś kto zagwarantuje mi leczenie fizyczne i psychiczne moich Dzieci, kiedy ja z nim zostanę. Bo to tylko kwestia czasu, żeby się dowiedziały. Jeżeli ktoś mi zagwarantuje, że nie pójdzie w pedofilię, bo to jeszcze nie koniec nałogu. Jeżeli Ktoś da mi taką gwarancję, że nie zniszczy moich Dzieci, to wtedy mu uwierzę. Nie mam prawa narażać je świadomie na takie niebezpieczeństwo. Miłosierdzie jest wielkie. Ale ja też dostałam Dzieci i to moja odpowiedzialność przed Bogiem. Nie pozwolę na to. Chyba, że ktoś się zadeklaruje. Wystarczy mi słowo. To możemy w praktyce to przerobić. Teoretyzować każdy może. Mi ksiądz powiedział, że dobrocią nikt jeszcze nie przegrał.


sylwio24, a odnośnie czego ta odpowiedź? Perzcież nikt nie sugerował Ci abyś z mężem pozostała w jednym domu, wręcz przeciwnie. Sugerowano Ci jedynie abyś rozważyła kwestię separacji zamiast rozwodu, która jak wskazał twardy, :

twardy napisał/a:
Po cóż więc komuś rozwód skoro separacja daje prawie to samo, a w niektórych sytuacjach nawet więcej?
Ano przeważnie po to, aby związać się z kimś innym.
Stąd moje pytanie "Czy zamierzasz się z kimś wiązać?".

Bo jeśli nie, to do czego jest Ci potrzebny rozwód?

O różnicach między rozwodem a separacją można poczytać w naszej broszurze sycharowskiej na str. 5:
http://www.broszura.sychar.org/


Przyjmujesz sylwio24, pozycję obronną, uważając prawdopodobnie, że atakujemy Twoją decyzje i Ciebie i każemy Ci pozostać z mężęm na obecnych zasadach w toksycznym i niszczącym małżeństwie.
Nic bardziej mylnego. Odseparowanie siebie i dzieci od małżonka i jego od Was może być na ten moment najlepszym rozwiązaniem. Jednak proponujemy Ci rozważenie separacji a nie rozwodu ukazując jakiego zniszczenia i spustoszenia dokonała ta druga opcja w życiu osób, które się na nią zdecydowały.
Fakt, ze nasze odpowiedzi odbierasz tak jak odbierasz świadczyć może o tym, ze podjęta decyzja jest wynikiem raczej desperacji a nie przemyślanym i przemodlonym aspektem.

Tak więc sylwio24, separacja i fizyczna Ciebie i dzieci od męża, jak najbardziej tak, jednak rozwód - nie (przynajmniej do momentu uzyskania przez sąd biskupi decyzji o niezaistnieniu Waszego małżeństwa ).
 
 
sylwia24
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 16:27   

ZENIA dziękuję. Tak zrobię. Nie zrozumieliście mnie. Ale to nic. Moje Dzieci nie mają pojęcia co to jest separacja rozwód myślę prędzej. Są zbyt małe. Pisałam, że nie mam zamiaru utrudniać kontaktu z Dziećmi. Tylko zdałam sobie sprawę, że go nie znam. To co zrobił przeszło moje oczekiwanie. To nie była jedna zdrada. Nie każcie pisać ile i z kim, proszę.
Wiem, że nie uchronię Dzieci przed całym światem. Wiem też, że za moją zgodą nie pozwolę na to. On nigdy Je nie skrzywdził. Nawet nie uderzył. Nigdy. Ja tylko pisałam o dalszych etapach nałogu...
Bardziej chodziło mi o zarażenie Dzieci.
O sobie już nie wspominam.
Pan Jezus dał do wyboru: modlitwa post jałmużna. Na razie mam post. Nie mam siły się modlić.
Trochę jałmużny...
Wierzę, że ON wie i rozumie, że na razie tylko na tyle mnie stać.
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 16:29   

sylwia24, zadbaj i dbaj o siebie - jesteś ratownikiem. Musisz ty być silna, by dać siłę innym (dzieciom obecnie).
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 16:37   

Cytat:
Pan Jezus dał do wyboru: modlitwa post jałmużna. Na razie mam post. Nie mam siły się modlić.
Trochę jałmużny...
Wierzę, że ON wie i rozumie, że na razie tylko na tyle mnie stać.


Sylwia, ale modlitwa jest najważniejsza!!! To modlitwa Ciebie wzmocni, da Tobie światło, siły, jest kontaktem z Bogiem. Czytam Słowo Boże codziennie i niech to właśnie będzie Twoja modlitwa. Ustrzeżesz się tym jednocześnie przed mentalnością "tego świata", a zaczniesz mieć Boże widzenie, Boże myślenie!!! Bardzo Cię o to proszę!

Potrzebujesz pokrzepienia, a Pan Jezus mówi: "Przyjdzcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jestescie, a Ja was pokrzepię".

Modlitwa jest najważniejsza. To podstawa wszystkich podstaw.
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 21:20   

sylwia24 napisał/a:
Już był w tym umoczony na długo przed ślubem. Jestem w stanie to udowodnić. Bez mrugnięcia ślubował. Na kłamstwie nic się nie da zbudować. To nie istniało nigdy.


Jeśli Twój małżonek był w nałogu jeszcze przed ślubem i nie wyznał tego na rozmowie przedślubnej (kłamał) to Wasze małżeństwo jest najprawdopodobniej nieważne.
 
 
sylwia24
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-25, 13:06   

Dziękuję za wszystko. mam wrażenie, że bardziej skupiacie się na pomocy jemu niż na mnie. Czuję, że nie przeżyliście tego. Może tak ma być. W końcu to grzesznicy są najważniejsi. Im większy grzech tym większe wybaczenie. Jesteście bardzo wyrozumiali dla niego. Po niekąd Wam zazdroszczę. Ja tak nie potrafię. Dziwię się, że nikt nie wstawił się za mną jako za osobą. Patrzycie na mnie jako na małżeństwo, a nie widzicie odrębności. Nie ja to zniszczyłam. Ja 15 lat prosiłam go o miłość. Dzieci też nie chciałam skrzywdzić.Pozdrawiam.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4