Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Temat Sylwi24
Autor Wiadomość
Agata1980
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-23, 14:05   

Sylwia - ja chyba rozumiem co Red ma na myśli mówiąc że dajesz mężowi komfort trwania w nałogu. Chyba chodzi o to, że okazujesz mężowi opiekuńczą miłość, w sytuacji gdy postawa ta nie działa. Oczywiście opiekuńcza miłość ma pierwszeństwo. Od takiej postawy należy zacząć. Dać jej czas, żeby zaowocowała. Być może właśnie teraz w Twoim związku widać owoce tej miłości. Jednak w sytuacji, gdy nie przyniesie to trwałych zmian trzeba przejść do miłości stanowczej. Niestety w przypadku nałogów ców jest ona najczęściej jedynym wyjściem. Żeby taką postawę (bolesną dla osoby która ją stosuje) wcielić w życie trzeba najpierw umocnić siebie - najlepiej w grupie wsparcia dla rodzin osób uzależnionych. Stanowcza miłość pozwala ponosić uzależnionemu konsekwencje swoich działań - przestajemy kryć uzależnienie małżonka. Stanowczo stawiamy sprawę terapii. Wyszukujemy specjalistę na którego możemy sobie pozwolić i przedstawiamy sprawę: oczekuję, że umowisz się na terapię. Czekam na Twoją decyzję i konkretne działania np. do piątku. Zbyt bardzo Cię kocham i cenię nasze małżeństwo by dalej tak żyć. Twoje postępowanie rani mnie tak bardzo właśnie dlatego że jesteś najbliższą i najważniejszą osobą w moim życiu. Jeśli nie podejmiesz terapii to odejdę. Ważne jest to, żeby być konsekwentnym i spełnić swoje deklaracje. Niestety postawa miłości stanowczej tak trudno przychodzi bo boimy się, że małżonek dokona wyboru niezgodnego z naszymi oczekiwaniami, że poczujemy sie odrzuceni, nieważni. Właśnie dlatego do miłości stanowczej trzeba się przygotować. Czasem (głównie w przypadku osób uzależnionych, gdzie chęć trwania w nałogu jest silniejsza od chęci pójścia na terapię) jest to jedyne wyjście aby ocalić małżeństwo.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-26, 09:48   

Po niektórych wypowiedziach widać, że istnieje głebokie niezozumienie czym jest małżeństwo. Głównym hasłem szczecińskiego Marszu dla Życia 2016, w Szczecinie było: Mężczyzna Waleczne Serce, a pobocznym Sprawa faceta, bezpieczna kobieta. Może warto byłoby przypomnieć sobie przy okazji czym jest małżeństwo, bo na razie widzę, że sprowadza się ono do darmowego seksu i zaspokajaniu swoich fantazji erotycznych oglądaniem softporno. A może by tak skoncemtrować się na odpowiedzialności, miłości, zajmowaniem się budowaniem prawidłowych relacji i wychowywaniem dzieci. Jeśli każde z małżonków będzie skoncentrować się na własnych potrzebach, to do jego trwałości nie wystarczy nawet wspólne oglądanie hardporno, żeby mężczyzna zechciał w nim uczestniczyć odpowiedzialnie i w sposób dorosły, a nie szczeniacki :!: Co to za mąż, którego głównym celem w małżeństwie stało się dbanie o własny tyłek; biedny misiu szuka poza małżeństwem rozrywki, bo żona nie chce dać mu tego czy tamtego. Pewnie, że tak można, tylko że to co dajesz, to potem pozbierasz. Dzisiaj na ulicach widać pełno bezdomnych brudnych facetów w starszym wieku. Ja zastanawiam się ilu wśród nich jest rozwodników. Jak czasami posłucham sobie rozmów tych panów, to włos się jeży na głowie - postawa roszczeniowa i pomstowanie na wstrętne żony, co to od nich wymagały bycia mężem, nie tylko facetem. A oni chcieli siedzieć sobie przed telewizorkiem z puszeczką piwa i żeby dac im święty spokój, bo fajny film leci - takie tam softporno albo meczyk Wymaga się od żony aby miała ładny tyłeczek - a sami brzuchaci i zaniedbani. A wymaganiaaaaa, uuuu :!: Jeśli tak będziemy pojmować rolę mężczyzn i kobiet w małżeństwie, to nic dziwnego, że wokoło same rozwody. Kobiety skoncentrowane są na swoich mężach i dzieciach. Mężczyźni na sobie. Ale to nie reguła oczywiście, bo bywa odwrotnie. Mężczyźni macie być dla nas podporą, a nie worem do ciągnięcia :shock:
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-26, 10:02   

JolantaElżbieta napisał/a:
A może by tak skoncemtrować się na odpowiedzialności, miłości, zajmowaniem się budowaniem prawidłowych relacji i wychowywaniem dzieci.

JoluElżbieto
A do kogo ta gadka? :shock:
Czy Ci, którzy są na tym forum, to nie są właśnie Ci odpowiedzialni, kochający, wychowujący dzieci i próbujący budować prawidłowe relacje?
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-26, 12:56   

Jacek-sychar napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
A może by tak skoncemtrować się na odpowiedzialności, miłości, zajmowaniem się budowaniem prawidłowych relacji i wychowywaniem dzieci.

JoluElżbieto
A do kogo ta gadka? :shock:
Czy Ci, którzy są na tym forum, to nie są właśnie Ci odpowiedzialni, kochający, wychowujący dzieci i próbujący budować prawidłowe relacje?


Pewnie są :mrgreen: ;-)
 
 
sylwia24
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-26, 14:21   

Moi drodzy. Nie wiem jak to się dzieje ale zaczynam się coraz częściej uśmiechać. Wprawdzie robię się coraz bardziej samotna w naszym związku ale znalazłam takie zajęcia, które sprawiają mi radość. Wprawdzie piszecie o tym, żeby być stanowczą tzn dawać warunki ale po dłuższym rozeznaniu nagle się okazuje, że Męża problem dużo ludzi rozumie:) Ja też rozumiem:) np tak: daj Mu czas, to dla Niego trudne, to nie jest tak, że z dnia na dzień będzie poprawa, a jakbyś się ty czuła? to przez Twoje romanse /aha, oglądałam 50 twarzy Greya - czytałam wszystkie 3 części, gdybym obejrzała tylko film faktycznie czułabym zniesmaczenie, a ten Grey mimo, że zwichniętą miał totalnie psychikę, to kochał Annę z całego serca i z nią ROZMAWIAŁ SZCZERZE. Ten sex był tylko na początku taki. Już pod koniec 1 tomu był normalny, piękny, romantyczny/ O ironio, większość mówi mi i pisze o cierpliwości, zrozumieniu, łagodności, przebaczeniu, wyrozumiałości. Rozumiem, że musi dojrzeć do decyzji. Dojrzewa:) trzymam za Niego kciuki:)
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-26, 19:20   

sylwia24 i o to chodzi, o wybory w wolności, o Twoje odnalezienie małych radości wśród burz i tajfunów
tak trzymaj i nie poddawaj się!! ściskam najmocniej
 
 
sylwia24
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 14:56   

Hej wszystkim.
Chciałam dokończyć mój wątek.
Do samego końca kłamał. Prowadził podwójne życie. Łącznie ze zdradą. Staram się o unieważnienie małżeństwa i rozwód. Nigdy nie byłam dla niego żoną. Chciał mieć tylko przykrywkę dla normalności. Jeżeli mogę jakiejś żonie doradzić - ratuj siebie i Dzieci. Zasługujecie na to. Wszyscy. On sam musi z tym walczyć. nie pomożecie mu. Tylko dacie świetne warunki w trwaniu w normalności. Wykończycie się, a on będzie miał się dobrze. U mnie to koniec. Pewnie będziecie wszyscy oburzeni, ale nie dałam rady. Może to moja wina. Bo teraz błaga. Za każdym razem błagał. zrozumiałam, że jesteśmy na rondzie. I kręcimy się w kółko. Do tego poważne skutki chorobowe na jakie mnie naraził. Ja mogę sobie umierać nawet teraz. Ale mam czwórkę Dzieci. I Je też muszę chronić. Dziękuję wszystkim za pomoc. Pozdrawiam
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 15:20   

Każdy ma jakis kres. Kres swoich sil, nadziei, wiary.
Jesteśmy wszyscy tylko ludźmi.
Zastanawiam się tylko po co ci rozwód? Separacja ci nie wystarczy?
Chyba, że zmierzasz wejść w związek niesakramentalny.
Zamierzasz?
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 15:42   

twardy, a unieważnienia nie zauważyłeś?
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 16:35   

Zauważyłem :-)
Ale ja pytam o to co widzę, a widzę zarówno stwierdzenie nieważności malzenstwa jak i rozwód.
A co bedzie gdy dostaniesz rozwód, a stwierdzenia niewaznosci - nie ?
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 18:40   

sylwia24 napisał/a:
Hej wszystkim.
Chciałam dokończyć mój wątek.
Do samego końca kłamał.


Jak Judasz.

Cytat:
Prowadził podwójne życie.


Jak Judasz.

Cytat:
Łącznie ze zdradą.


Jak Judasz.

Cytat:
Staram się o unieważnienie małżeństwa i rozwód.


I niby to co napisałaś powyżej jest podstawą do udowodnienia że małżeństwo zostało zawarte nieważnie? Jak myślisz?

Cytat:
U mnie to koniec. Pewnie będziecie wszyscy oburzeni, ale nie dałam rady. Może to moja wina.


Nie Ty sama masz sobie radzić, tylko prosić Ducha Pana Jezusa i z Nim nieść ciężar, nie sama ciągniesz, Pan Jezus od Ciebie tego nie oczekuje, On wie, że sama rady nie dasz.

Cytat:
Bo teraz błaga. Za każdym razem błagał. zrozumiałam, że jesteśmy na rondzie. I kręcimy się w kółko. Do tego poważne skutki chorobowe na jakie mnie naraził. Ja mogę sobie umierać nawet teraz. Ale mam czwórkę Dzieci. I Je też muszę chronić. Dziękuję wszystkim za pomoc. Pozdrawiam


I uważasz, że te kroki będą rozwiązaniem Twoich problemów rodzinno-chorobowych? Pytałaś Pana Jezusa, jaka w tym jest Jego wola??
 
 
sylwia24
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 08:29   

Hahaha Nie moi Drodzy. Nie zamierzam NIGDY z NIKIM się wiązać. Nie wyobrażam sobie, żeby komukolwiek jeszcze zaufać.Mój Mąż zniechęcił mi i obrzydził Mężczyzn do końca życia.

Poznałam prawdę Prawda mnie wyzwoli. To słowa Jezusa. Może to co napiszę kolejny raz Was zgorszy, ale przeżywam kryzys. Nie wiary. W księży. Dostawał rozgrzeszenie. I miał nic mi nie mówić. W to akurat wierzę mu, bo już nie raz i nie dwa to ja też słyszałam na kazaniach. Że od tego jest Spowiedź.
Żona to nikt. Może mieć nawet HIV, Dzieci też. Najważniejsze, żeby grzesznicy weszli do Nieba. Ja nie wejdę. Nie przebaczę mu, chociaż żal mi go jako człowieka i jeszcze z nami mieszka.
Poza tym to milczenie do którego namawiają i tak nie zmyli żony. Mi to zajęło 1 lat. zmieniał się, nie patrzył w oczy. uciekał. To zamknięcie.
Dodatkowo wiedział, że jak jeszcze raz pójdzie i to zrobi, to rozgrzeszenie dostanie. I zapewnienie, że nie muszę wiedzieć

Czytam Biblię. Znam swoje miejsce w szeregu. Nie jestem teologiem. Ale Chrystus zawsze mówił o Prawdzie. Że ON jest Prawdą. Św. Jan Paweł II zapytany o jedno najważniejsze zdanie w Piśmie Św. też to zdanie przytoczył. O Prawdzie.
Nie jestem nie wiadomo Kim wyjątkowym. Ale myślę, że zasługuję na to, żeby żyć. Moje Dzieci tym bardziej.
Nie zależy mi ani na rozwodzie, ani na unieważnieniu. Ale napiszę. Zobaczymy. Dla mnie to i tak nieważne. Całe 15 lat bawiliśmy się w kotka i myszkę. Już mi się najnormalniej odechciało. Mam Dzieci. Nimi muszę się zająć. Bo są w szoku.
A on niech zniknie z mojego życia. Tylko na tym mi zależy. Jeżeli będzie chciał być ojcem - nigdy mu tego nie zabronię. Na razie jest. I to jakim cudownym. Ale zanam to. Po jakimś czasie mu przejdzie. Przerabiałam to wiele razy. Tym razem to już ostatni raz. Jak mu się znudzi też poradzę sobie. Nikt nie zastąpi ojca, ale mam szeroką rodzinę i zawsze będę się starała, żeby miały kontakt z Wujkami, Dziadkami. W mojej rodzinie wierność to podstawa. Reszta to również błądzenie. Ale Miłość, Wierność, Uczciwość Małżeńska - te podstawy są. Pozdrawiam
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 08:56   

Sylwia, jestem jak najdalej od ocieniania tego, co robisz.
Każdy ma swoją drogę a ty wydajesz się mieć ją jasno nakreśloną przed sobą.

Zwróciłam uwagę, w tym, co napisałaś na to (no, między innymi)

sylwia24 napisał/a:
Nie przebaczę mu, chociaż żal mi go jako człowieka i jeszcze z nami mieszka.


Domyślam się ile bólu i zranień możesz nieść w sobie.
Domyślam się, że na teraz nie masz siły w ogóle mierzyć się z wybaczeniem.
Ufam, że kiedyś przyjdzie czas, że wybaczysz.
Bo wybaczamy dla siebie - by NAM żyło się lepiej.
Wybaczenie to nie zapomnienie czy pozwolenie na powrót do dawnych zachowań.
Życzę ci byś i wybaczyć kiedyś umiała
 
 
sylwia24
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-23, 09:11   

dziękuję. Tak po prawdzie, to jako człowiekowi mu wybaczyłam. Życzę mu, żeby się z tego wygrzebał. Nie był najgorszy. Dbał o nas, zapewniał byt itd. Nie kochał mnie tylko. Oszukiwał. Bez mrugnięcia kłamał. Do końca. Jeździliśmy ta terapię. Do najlepszych. Tam też nic nie powiedział. Byliśmy na Pielgrzymce. Wszystko to inspirowałam ja. Chciałam mu pomóc. Doprowadziłam nawet do tego, że chodził na mitingi. Po kolejnym razie dałam warunek. Ale zrozumiałam, że chodzić dla tego, żeby mieć święty spokój od baby, a uczestniczyć to dwie różne rzeczy.
Sprawa przeszłości jest zamknięta. Przed nami przyszłość. Nie jestem w stanie mu zaufać. Najnormalniej boję się o siebie a o Dzieci zwłaszcza. O niego też. ale nie mam na to wpływu. Jego życie.
Nie wiem skąd takie pytanie Twardy, czy zamierzam z kimś się wiązać. Nie wiem, może tak jest na tym świecie, że kobiety pierwsze co to rzucają się w ramiona innych. Dla mnie mężczyźni byli bezpłciowi. Naprawdę. Mimo, że mam kontakt z wieloma. Nigdy go nie zdradziłam. Teraz najzwyczajniej w świecie nie chcę. Nigdy nie odważyłam się napisać jak wyglądało nasze współżycie.
Więc tak...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4