Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Chyba będziemy rodziną patchworkową...
Autor Wiadomość
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 20:34   

landis85 napisał/a:
parvati nie wiem czy zbyt pochopnie nie podjęłaś tej decyzji
sama piszesz że nie znasz tej kobiety, teraz jest miła - a jaka ma być ? chce zapewne pokazać przed Twoim mężem że Wasze dzieci jej nie przeszkadzają....
ale czy tak będzie za 2-3 lata ? oczywiście życzę aby w tym czasie mąż wrócił do Waszej rodziny ale może być inaczej....


Landis, nie wiem, czy pochopnie. Długo nie mogłam tego przeboleć. Ale teraz, widząc, że dzieci na tym cierpią, jestem gotowa odpuścić. Rozważam to teraz, zastanawiam się, co czuję, gdy myślę o możliwych rozwiązaniach. Gdy myślę o tym, że miałabym nadal nie zgadzać się na kontakty bez kowalskiej, to od razu pojawia się we mnie lęk - bo wiem, że będę musiała ciągle walczyć o to, czy mąż jest szczery, czy nie zabiera ich tam po kryjomu. Czuję niepokój na myśl, że znowu miałabym się domyślać, badać, co jest prawdą, a co nie. I w imię czego to wszystko? W imię własnej racji, własnej ideologii? Nie chcę żyć w lęku.
Gdy myślę o tym, że dzieci będą jednak miały z ojcem ten kontakt, mimo że z kowalską, czuję spokój wewnętrzny.

Co do kowalskiej - wiadomo, że jest miła. Jak będzie dalej, nie wiadomo. Ale syn raczej powie mi, że coś jest nie tak, i wtedy będę się zastanawiać.

landis85 napisał/a:
początku liczyłam na to że skoro mąż nie chciał przychodzić do nas i zajmować się dziećmi to będzie to robił w swoim mieszkaniu w którym mieszka z kochanką
nic bardziej mylnego, po ok roku czasu zaczął "wykorzystywać" swoją partnerkę i to ona w weekendy zajmuje się naszymi dziećmi, dzieci nie rzadko wracały z weekendu "z tatą" rozzłoszczone, płaczliwe, bo tak naprawdę nie miały chwili czasu sam na sam z tatą, wszędzie była partnerka taty
teraz po paru latach przyzwyczaiły się do jej obecności, ale nie o takie kontakty mi chodziło...


Tak, u nas też tak może być. To bardzo prawdopodobne. Mąż mój jest z tych, co to jak widzą kobietę obok siebie, to zaraz na nią cedują swe obowiązki względem dziecka. Ale lepszy taki ojciec, niż 5-minutowy i niezadowolony. Dzieci jak podrosną, same wyciągną wnioski i ustosunkują się do ojca. Nie mogę ich przed tym uchronić - bo gdybym chciała, to musiałabym ich ojca prawie pozbawić.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 20:38   

parvati napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
A jak wytłumaczyć dzieciom, że tatuś zostawił mamusię i mieszka z nową panią? Że tak się zdarza - no to zakodują sobie taki wzorzec - aha, czyli tak można. Albo, że tak nie wolno robić, że tatuś wziął ślub z mamusią i nie dotrzymał przysięgi? Szkaluje się tatusia. Dlatego dla mnie najlepszym wyjściem jest niemieszanie żadnej nowej cioci, bo nie wiadomo czy to ostatnia. Jak tatuś chce się spotykać z dziećmi, to niech się spotyka na neutralnym gruncie. Ale każdy ma wolny wybór :-)


Jolu, też mam rozterki z tym związane. Na razie nie wychodzę przed orkiestrę i nic nie proponuję mężowi, bo chcę najpierw porozmawiać z psychologiem dziecięcym oraz duszpasterzem od rodzin - też im będę zadawać takie pytania.
Ale wiesz - powoli przychodzi mi się godzić z rzeczywistością taka, jaka jest, a nie z taką, jaką ja chciałabym widzieć - bez kochanek rozbijających rodziny, bez podzielonych domów itp. Moja wizja jednak nie sprawdza się w życiu - bo moja rodzina już jest podzielona (póki co), i trzeba robić tak, żeby było znośnie i jak najlepiej dla dzieci, ideały chowając sobie do kieszeni. Jest jak jest ;-)
Czy to ostatnia kochanka - tego nie wiem, ale przypuśćmy, że mąż będzie je zmieniał 5 razy w ciągu 10 lat - to co, przez 10 lat ma dzieci widzieć w drzwiach?
No bo tak to wygląda - u nas nie chce spędzać czasu, tam zaś bierze chętnie. On na neutralnym gruncie nie chce się spotykać - a dzieci tęsknią.


No ale to chyba jego wybór - dla dzieci też to nie będzie obojętne widzieć tatusia ciągle z inną panią - jeśli tak by miałó być, więc lepiej niech porzychodzi do was, a Ty sobie w tym czasie polataj za swoimi sprawami, idź na siłownię, do koleżanki, a tata niech się zajmie dziećmi.
Nie dość, że Cię zostawił, to jeszcze stawia warunki wygodne dla niego????
I nie chodzi o ideały, tylko o to co pokaże się dzieciom - moim zdaniem sytuacja, że tatuś zostawił mamusię i meiszka sobie z inną rodziną już jest dla dzieci niewłaściwa :-/
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 21:00   

No tak, znowu mamusia musi się nagłówkować jak to zrobić ,żeby tatuś jednak łaskawie spotkał się z dziećmi , bo jemu tak bardzo jednak nie zależy na dzieciach,bo gdyby zależało to by robił wszystko żeby się spotykać z nimi a nie z kowalską w tym czasie.
A matka musi się zgodzić na wszystko,bo inaczej będzie nazwana zacofaną, albo wredną ,albo że gra dziećmi...
Natomiast zdradzający i porzucający tatuś stawia warunki i rządzi...
A pani kowalska nie taka chętna żeby puszczać tatusia sam na sam z dziećmi ,bo jeszcze by odbudowali więź i co wtedy?, tatuś mógłby zatęsknić za domem..
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 21:03   

JolantaElżbieta napisał/a:

No ale to chyba jego wybór - dla dzieci też to nie będzie obojętne widzieć tatusia ciągle z inną panią - jeśli tak by miałó być, więc lepiej niech porzychodzi do was, a Ty sobie w tym czasie polataj za swoimi sprawami, idź na siłownię, do koleżanki, a tata niech się zajmie dziećmi.


Mąż nie chce przychodzić i siedzieć z nimi sam - smutną prawdą jest to, że on nie umie spędzać z nimi czasu, nie cieszy go to; woli, żeby ktoś mu pomagał w opiece, żeby coś robić razem - do tej pory to byłam ja, ale zostałam wymieniona ;-(

JolantaElżbieta napisał/a:

Nie dość, że Cię zostawił, to jeszcze stawia warunki wygodne dla niego????
I nie chodzi o ideały, tylko o to co pokaże się dzieciom - moim zdaniem sytuacja, że tatuś zostawił mamusię i meiszka sobie z inną rodziną już jest dla dzieci niewłaściwa :-/


No tak, ale co zrobić... Pozwolić, by dzieci z tygodnia na tydzień zaczęły ojca traktować jak obcego człowieka? Jaka to relacja dzieci z ojcem??? Kto im to potem wynagrodzi?

Bo ojca taki wybór.... A ojciec jest nieodpowiedzialny i nie umiał dobrze tego rozegrać, i co? Niech chociaż matka będzie mądrzejsza. Bo inaczej, jak nieodpowiedzialny ojciec i uparta matka będą ciągnąć każde w swoją stronę, to będzie większa krzywda dla dzieci - moim zdaniem.
Nie chodzi o ideały? Na pewno? Moje ideały są takie jak Twoje. Tylko co z tego, skoro miałyby się realizować kosztem dzieci, które te ideały mają w nosie i chciałyby mieć po prostu ojca.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 21:11   

Bosa, smutne i prawdziwe to co piszesz.
Też mnie takie myśli nachodzą, ale obserwuję wtedy siebie i widzę, że w tych chwilach towarzyszy mi złość. A ja nie chcę żyć w złości, bo "do życia w pokoju powołał nas Chrystus".

Ale to, że na tym polu odpuszczę, nie czyni ze mnie cierpiętnicy czy też przegranej. Wierzę, że nie jestem bezwolna i bezbronna wobec całej tej sytuacji - wierzę, że uda mi się przekazać dzieciom dobre wartości.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 21:53   

parvati napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:

No ale to chyba jego wybór - dla dzieci też to nie będzie obojętne widzieć tatusia ciągle z inną panią - jeśli tak by miałó być, więc lepiej niech porzychodzi do was, a Ty sobie w tym czasie polataj za swoimi sprawami, idź na siłownię, do koleżanki, a tata niech się zajmie dziećmi.


Mąż nie chce przychodzić i siedzieć z nimi sam - smutną prawdą jest to, że on nie umie spędzać z nimi czasu, nie cieszy go to; woli, żeby ktoś mu pomagał w opiece, żeby coś robić razem - do tej pory to byłam ja, ale zostałam wymieniona ;-(

JolantaElżbieta napisał/a:

Nie dość, że Cię zostawił, to jeszcze stawia warunki wygodne dla niego????
I nie chodzi o ideały, tylko o to co pokaże się dzieciom - moim zdaniem sytuacja, że tatuś zostawił mamusię i meiszka sobie z inną rodziną już jest dla dzieci niewłaściwa :-/


No tak, ale co zrobić... Pozwolić, by dzieci z tygodnia na tydzień zaczęły ojca traktować jak obcego człowieka? Jaka to relacja dzieci z ojcem??? Kto im to potem wynagrodzi?

Bo ojca taki wybór.... A ojciec jest nieodpowiedzialny i nie umiał dobrze tego rozegrać, i co? Niech chociaż matka będzie mądrzejsza. Bo inaczej, jak nieodpowiedzialny ojciec i uparta matka będą ciągnąć każde w swoją stronę, to będzie większa krzywda dla dzieci - moim zdaniem.
Nie chodzi o ideały? Na pewno? Moje ideały są takie jak Twoje. Tylko co z tego, skoro miałyby się realizować kosztem dzieci, które te ideały mają w nosie i chciałyby mieć po prostu ojca.


No to jak nie chce spędzać z nimi czasu sam, to bądźcie oboje - dlaczego zamiast Ciebie ma być obca kobieta???? One mają swój dom u Ciebie i nie ma potrzeby, żeby chodziły do obcego. :-?
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 22:14   

Parvati, bardzo mądre jest Twoje podejście, tak uważam, i szacun dla Ciebie, ale drugiej strony, czemu to matka ma dbać o kontakty ojca ,o jego komfort? Czy on też jest dzieckiem? On jest dorosłym człowiekiem i to on powinien dbać o kontakty i relacje z dziećmi i to on powinien "główkować", ale wiem niestety z własnego podwórka że to nie jest możliwe :-( .
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 22:19   

On nie chce kontaktu ze mną. Jak ma dłużej posiedzieć, to siedzi niezadowolony, jakby na siłę. A na końcu i tak znajdzie powód, żeby się pokłócić. Po co mają dzieci patrzeć na to? Niech bierze dzieci tam, gdzie jest swobodny i szczęśliwy - przy mnie nie jest.
Zresztą, ja też teraz z nim niekoniecznie chcę przebywać. Przez lata pozwalałam sobie na odzywanie się do mnie bez szacunku i weszło mu to w krew - ale dość tego.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-26, 22:38   

bosa napisał/a:
Parvati, bardzo mądre jest Twoje podejście, tak uważam, i szacun dla Ciebie, ale drugiej strony, czemu to matka ma dbać o kontakty ojca ,o jego komfort? Czy on też jest dzieckiem? On jest dorosłym człowiekiem i to on powinien dbać o kontakty i relacje z dziećmi i to on powinien "główkować", ale wiem niestety z własnego podwórka że to nie jest możliwe :-( .


Właśnie, bosa. :-( To jest niemożliwe. Powinien być dorosłym człowiekiem, a jest jak dzieciak.... :-(
I to nie dotyczy tylko mężczyzn, w drugą stronę też się zdarza, choć rzadziej.
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-27, 08:29   

paravari jeżeli teraz zgodzisz się na te kontakty, noclegi to później nawet jak nie spodoba Ci się traktowanie przez konkubinę męża Waszych dzieci i pójdziesz do sądu to masz bardzo małe szanse aby cofnąć swoją zgodę na wizyty u nich w domu
Twoje przyzwolenie teraz na te kontakty zapewne sprawi dalsze rozwinięcie tych kontaktów np o wakacje, które dzieci spędzą z kochanką taty
u nas doszło do tego że tata moich dzieci spędza wakacje za granicą parę razy do roku tylko z kochanką a kiedy dzieci są u niego na tygodniowych wakacjach czy feriach to siedzą z konkubiną cały tydzień w ich mieszkaniu
tak nie musi być u Ciebie, ale widzę że Twój mąż nie garnie się do kontaktów i zajmowania dziećmi tak samo jak mój więc...
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-27, 10:36   

parvati napisał/a:
Bo ojca taki wybór.... A ojciec jest nieodpowiedzialny i nie umiał dobrze tego rozegrać, i co?
Niech chociaż matka będzie mądrzejsza.
Bo inaczej, jak nieodpowiedzialny ojciec i uparta matka będą ciągnąć każde w swoją stronę,
to będzie większa krzywda dla dzieci - moim zdaniem.

Nie chodzi o ideały? Na pewno? Moje ideały są takie jak Twoje.
Tylko co z tego, skoro miałyby się realizować kosztem dzieci,
które te ideały mają w nosie i chciałyby mieć po prostu ojca.


S Z A C U N.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-27, 12:48   

kenya napisał/a:
parvati napisał/a:
Bo ojca taki wybór.... A ojciec jest nieodpowiedzialny i nie umiał dobrze tego rozegrać, i co?
Niech chociaż matka będzie mądrzejsza.
Bo inaczej, jak nieodpowiedzialny ojciec i uparta matka będą ciągnąć każde w swoją stronę,
to będzie większa krzywda dla dzieci - moim zdaniem.

Nie chodzi o ideały? Na pewno? Moje ideały są takie jak Twoje.
Tylko co z tego, skoro miałyby się realizować kosztem dzieci,
które te ideały mają w nosie i chciałyby mieć po prostu ojca.


S Z A C U N.


Nawet za cenę parzenia jak tatuś jest z inną panią, jak jej pomaga, jak ją przytula???Dlaczego tata nie może po prostu przychodzić do dzieci????? Nie rozumiem. Dlaczego nie może iść z nimi na lody, rozmawiać bez obecności nowej cioci - być ojcem naprawdę, a nie na niby. Ja tego nie czuję.

Pamiętam jak ja dowiedziałam się, że mój ojciec ma jakąś kobietę, a potem jak go zobaczyłam. I nie czułam do niego miłości najprościej mówiąc. Ale może nie jestem dobrym człowiekiem :-/
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-27, 15:29   

zło dobrem zwyciężaj
nie uważam aby dawanie dzieci ojcu i konkubinie było tym dobrem - dla kogo ?
chyba tylko dla wygody takiego ojca...
bo co dzieci mają dobrego z takiej wizyty na której jak cień za tatą chodzi konkubina ?
i gdzie w tym wszystkim właśnie SZACUNEK ?
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-28, 10:50   

JolantaElżbieta napisał/a:

Nawet za cenę parzenia jak tatuś jest z inną panią, jak jej pomaga, jak ją przytula???Dlaczego tata nie może po prostu przychodzić do dzieci????? Nie rozumiem. Dlaczego nie może iść z nimi na lody, rozmawiać bez obecności nowej cioci - być ojcem naprawdę, a nie na niby. Ja tego nie czuję.

Pamiętam jak ja dowiedziałam się, że mój ojciec ma jakąś kobietę, a potem jak go zobaczyłam. I nie czułam do niego miłości najprościej mówiąc. Ale może nie jestem dobrym człowiekiem :-/


Zastanawiam się, na ile to jest problem dzieci , a na ile matek bądź najbliższej rodziny, które - nawet nieświadomie- przekazują konkretne nastawienie swoim dzieciom. Mocno pracuję nad sobą, żeby przebaczyć mężowi i nie budować w dzieciach złego wizerunku ojca (choć uważam, że jego czyny są moralnie złe - ale poza stwierdzeniem tego faktu i tak nic konstruktywnego dla naszej rodziny z tego nie wynika :-/ ), staram się zachowywać w stosunku do niego kulturalnie jak do każdego innego cżłowieka, np. sąsiada. A przede wszystkim nie wymagać miłości, bo on jest wolną osobą i ma prawo mi jej nie dać. Jeżeli uczucia okazuje komu innemu to jest to jego wolny wybór. I tak mam zamiar tłumaczyć dzieciom, a one same wyciągną wnioski, gdy dorosną. Co i jak będą myśleć o ojcu? Nie wiadomo - jak przyjdzie co do czego, to się będę martwić i tak je nakierowywać, żeby realizowały ideały chrześcijańskie.

landis85 napisał/a:
paravari jeżeli teraz zgodzisz się na te kontakty, noclegi to później nawet jak nie spodoba Ci się traktowanie przez konkubinę męża Waszych dzieci i pójdziesz do sądu to masz bardzo małe szanse aby cofnąć swoją zgodę na wizyty u nich w domu
Twoje przyzwolenie teraz na te kontakty zapewne sprawi dalsze rozwinięcie tych kontaktów np o wakacje, które dzieci spędzą z kochanką taty


Tak, to ważne, co piszesz. Jest takie ryzyko. Ale czy nie jest tak, że dzieci mają prawo nie zgodzić się, by tam chodzić? Jeżeli coś będzie źle, to syn mi powie i jak nie będzie chciał iść, to przecież nikt go siłą nie zaciągnie? Jak to było u Was?
Wakacje - trudny temat. Zastanawiam się, co mnie boli najbardziej, gdy myślę o wakacjach, które dzieci miałyby spędzić z mężem i kochanką...? To, że oni są tam beze mnie? Że nie mam na nich wpływu? Że czułabym się samotna? Że zazdrościłabym im wspólnie spędzonego czasu? Że wyglądają na szczęśliwą rodzinę? Że przejawiają wobec siebie rodzinne zachowania?
I teraz: na ile te moje lęki związane są z dziećmi, a na ile ze mną samą?

Cytat:
bo co dzieci mają dobrego z takiej wizyty na której jak cień za tatą chodzi konkubina ?
i gdzie w tym wszystkim właśnie SZACUNEK ?


Co mają dobrego? Że jednak z tym ojcem się jest - rozmawia się, jada posiłki, chodzi na spacery, na zakupy, na wystawę czy w inne miejsce - czyli coś, co buduje relację między dzieckiem a ojcem, a czego w moim domu między ojcem a dziećmi nie ma...
Szacunek.... Szacunku i tak póki co nie ma - bo zdarza się, że wobec dzieci mąż okazuje mi brak szacunku (niestety, pozwalałam na to przez lata i teraz muszę wytyczyć granice, a to oznacza zminimalizowany kontakt z moim mężem w tym momencie). Mąż przejawia antyrodzinne zachowania typu odwracanie się tyłem, branie za rękę dziecka i samodzielne wychodzenie z nim, bez czekania na mnie; oprócz tego burczenie, czepianie. Jaki przekaz dostaje dziecko? Że matka nic nie znaczy, nie trzeba liczyć się z jej zdaniem, z jej uczuciami. Ja dziękuję za coś takiego.
Jeśli dziecko ma mieć pozytywny obraz nas obojga, to musi nas widzieć w dobrych nastrojach, nie ogarniętych złością, niechęcią itp. Na dzień dzisiejszy jest tak, że ja jestem w stanie zachowywać się kulturalnie i pogodnie, gdy mąż przebywa w domu, natomiast on nie jest w stanie tego zrealizować. Być może te stosunki ulegną zmianie, być może nie. Nie wiadomo, co się wydarzy, czas pokaże. Tylko nie widzę powodu, żeby przez ten czas dzieci miały stopniowo tracić ojca :-/
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9