Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Chcę rozpocząć walkę
Autor Wiadomość
js300612
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-06, 12:18   

Wiele wycierpiałam przez męża. Dlaczego teraz chcę go znowu odzyskać? Po naszym rozstaniu zachowywał się jak psychopata - nagabywał moich znajomych, wymyślał straszne rzeczy pod moim adresem i moich bliskich. Nigdy nie słuchał co do niego mówię, zawsze robił po swojemu. Nawet przed ślubem miałam wielkie wątpliwości czy za niego wyjść, ale myślałam że po ślubie będzie lepiej. Nawet teraz nie potrafi przyznać się sam przed sobą, że również jest winny naszego rozstania. Czy to możliwe, że człowiek jest zły z natury i nic nie da się z tym nic zrobić? Modlę się o jego nawrócenie, nasze małżeństwo. Wszyscy mnie ostrzegają przed nim, odradzają. Moja rodzina jest przerażona. Chcę wytrwać w modlitwie, bo wierzę w zmianę. Ale ponawiam pytania - czy człowiek może być zły, nieczuły z natury i czy Bóg chce uratować sakramentalne małżeństwa nawet gdy zostały zawarte z "rozsądku", bez zastanowienia?
Pozdrawiam.
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-06, 14:25   

Js300612 spróbuj te pytania zadać Panu Bogu, my możemy jedynie podzielić się swoimi doświadczeniami. Z moich doświadczeń mogę tylko powiedzieć, że wiem iż w swoim życiu byłam zdolna zrobić wiele wspaniałych i dobrych rzeczy, ale kiedy byłam głęboko zraniona, nie znałam Boga robiłam straszne rzeczy i krzydziłam ludzi. A wyrzuty sumienia powodowały u mnie tylko większą agresję i złość. Ja głęboko wierzę, że człowiek, który czuje się kochany i wartościowy nie będzie krzywdził ani siebie ani drugiego człowieka. Przekonałam się, że najczęściej ranimy innych swoimi ranami.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-06, 21:24   

Cytat:
Ale ponawiam pytania - czy człowiek może być zły, nieczuły z natury i czy Bóg chce uratować sakramentalne małżeństwa nawet gdy zostały zawarte z "rozsądku", bez zastanowienia?
Pozdrawiam.


A co to ma do rzeczy jak zostało zawarte małżeństwo? Miłość to decyzja. Kiedyś poza tym małżeństwa były w większości z rozsądku, młodzi nie mogli mieć wpływu, rodzice wybierali im drugą połówkę i decydowali się ją kochać.
 
 
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 09:02   

js300612 napisał/a:
Wiele wycierpiałam przez męża. Dlaczego teraz chcę go znowu odzyskać? Po naszym rozstaniu zachowywał się jak psychopata - nagabywał moich znajomych, wymyślał straszne rzeczy pod moim adresem i moich bliskich. Nigdy nie słuchał co do niego mówię, zawsze robił po swojemu.
witaj Justynko, jest mi bardzo znajome wszystko, co piszesz, przeszłam przez te same emocje kilka lat temu. I nie chciałam słuchać rodziny, nawet znajomego księdza, który znając mojego męża, zalecał powściągliwość i danie sobie czasu. Ja byłam ślepa i głucha na te rady, bo czułam w sercu, że chcę ratować małżeństwo (3 lata po rozstaniu)i pozwoliłam mężowi wrócić.
Teraz widzę, ze był to ogromny błąd.
Dlatego radzę Ci z całego serca, zebyś dała Wam czas, żebyście mogli się na nowo poprzyglądać sobie, pochodzić na randki, przeżyć jeszcze raz jakby narzeczeństwo, zanim zamieszkacie razem.
Inaczej bardzo szybko minie czas uniesień, wróci proza życia i każde z was wskoczy w stare schematy.
PD.
:-D
js300612 napisał/a:
Nawet teraz nie potrafi przyznać się sam przed sobą, że również jest winny naszego rozstania.
mój mąż miał ( i ma) tak samo. A to jest, jak widzę dziś z perspektywy 2 lat kluczowa sprawa. Jeśli mąż (podobnie jak Ty) nie stanie w prawdzie o sobie i nie uzna swoich błędów, pojednanie będzie iluzją, która szybko pryśnie ( tak było u mnie).
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 12:08   

Metanoja1 napisał/a:
Cytat:
Ale ponawiam pytania - czy człowiek może być zły, nieczuły z natury i czy Bóg chce uratować sakramentalne małżeństwa nawet gdy zostały zawarte z "rozsądku", bez zastanowienia?
Pozdrawiam.


A co to ma do rzeczy jak zostało zawarte małżeństwo? Miłość to decyzja. Kiedyś poza tym małżeństwa były w większości z rozsądku, młodzi nie mogli mieć wpływu, rodzice wybierali im drugą połówkę i decydowali się ją kochać.


Jakie ma dla nas w XXI w znaczenie, że kiedyś rodzice wybierali kobiecie małżonka, kobieta rodziła 10 dzieci (bo facet seksił kiedy chciał i antykoncepcji nawet naturalnej nikt nie stosował) z tego 5 przeżywało, a małżeństwo kończyło się po 20 latach śmiercią żony przy 10 porodzie, albo śmiercią męża na suchoty w wieku 45 lat ???
W Indiach dalej tak jest i na dodatek jest najniższy wskaźnik rozwodów na świecie.
Jakaś nauka dla Polaków z tego płynie?

Ps. Metanoja chciałabyś aby rodzice wybrali Ci męża, kierując się głównie kryterium dochodowym?
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 17:16   

js300612 napisał/a:
Po naszym rozstaniu zachowywał się jak psychopata

&
js300612 napisał/a:
Czy to możliwe, że człowiek jest zły z natury i nic nie da się z tym nic zrobić?


Tak, to możliwe.
Jeśli przyczyna zachowań tkwi np. w głęboko zaburzonej w osobowości męża i jeśli jest to osobowość psychopatyczna, to nie da się nic z tym zrobić.

Dostępne są nawet w internecie kryteria diagnostyczne wg różnych skal, za ich pomocą możesz dokonać przynajmniej powierzchownego wglądu w zachowanie męża.

js300612 napisał/a:
Wszyscy mnie ostrzegają przed nim, odradzają.
Moja rodzina jest przerażona.


Skoro wszyscy Cię przed nim ostrzegają a Ty sama mimo trudnych przeżyć widzisz szansę na dalsze życie razem, to albo Ci wszyscy dostrzegają więcej niż Ty jesteś w stanie dostrzec albo Ci którzy Cię ostrzegają otrzymali od Ciebie zniekształcone informacje na jego temat.

Tutaj należałoby gruntownie przyjrzeć sie sobie i swoim reakcjom.

Czy do tej pory korzystałaś z pomocy psychologa?

Czy krzywdzącym był tylko mąż, czy też oboje dokonywaliście krzywdzenia siebie nawzajem?

js300612 napisał/a:
Wiele wycierpiałam przez męża.
Dlaczego teraz chcę go znowu odzyskać?


Dobre pytanie. Warto zastanowić się nad swoimi motywacjami.
 
 
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 20:11   

kenya napisał/a:
js300612 napisał/a:
Czy to możliwe, że człowiek jest zły z natury i nic nie da się z tym nic zrobić?


Tak, to możliwe.
Jeśli przyczyna zachowań tkwi np. w głęboko zaburzonej w osobowości męża i jeśli jest to osobowość psychopatyczna, to nie da się nic z tym zrobić.
dziękuję kenya, że zostało to wprost wyartykułowane na tym forum.
Tacy małżonkowie też są wśród nas. I chyba pozostaje się za nich modlić, ale powrót może być zagrożeniem dla zdrowia psychicznego tej drugiej osoby.
 
 
js300612
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 21:04   

Dziękuję za szczere odpowiedzi, dużo one dla mnie znaczą. Wszystko zaczęło się między nami psuć, kiedy mąż chciał się wyprowadzić. Dodam, że miałam 18 lat, ponad roczne dziecko, bez szkoły, bez pracy itd. Mieszkaliśmy u moich rodziców (mieliśmy osobne piętro) i mieliśmy tam być dopóki ja nie skończę szkoły (chociaż matury). Mąż na to wszystko się zgodził, ale po mojej 18 zaczął być bardzo nachalny, żebym się z nim wyprowadziła. Nie akceptował moich obaw, nie rozumiał mnie, nie słuchał i nawet nie starał się tego robić. Oprócz tego nie wiedziałam ile zarabia, skąd na pieniądze, aby rozbudowywać swoją działalność gospodarczą itd. Ogromną pomoc mieliśmy od moich rodziców, którzy nas utrzymywali. Mimo to mąż nie szanował ani mnie, ani moich bliskich. Wtedy ja zamknęłam się w sobie, czułam się odtrącona i niekochana przez męża, wiele razy się kłóciliśmy a ja byłam na skraju załamania nerwowego. Ostatecznie mąż chciał siłą mnie zmusić do zamieszkania w jego mieszkaniu, porwał mnie (mówiąc w skrócie). Po naszym rozstaniu zaczął nas z premedytacją nagrywać, chodził po moich znajomych i z siebie robił skrzywdzonego, a z mojej rodziny tych zaborczych i okrutnych. Chciał zrobić ze mnie wariatkę. Do dzisiaj mam zszarganą opinię. Kiedy zostawiał mnie i naszego syna zabrał wszystko- swoje ubrania itd, ale też nasze prezenty ślubne, talerze itd. W kłótni oddałam mu swoją obrączkę, po to, aby nim wstrząsnąć, ale on mi ją zabrał i nie oddał. W tajemnicy opróżnił naszą lokatę, gdzie były pieniądze ze ślubu i chrzcin dziecka. Raz tylko powiedział, że to było nie w porządku, to wszystko. Dzisiaj powiedział, że może przeprosić moich rodziców, ale oni mają zrobić to samo (już stawia mi warunki). Boję się, że myślę o nim jako o moich marzeniach, wyobrażeniach, a on jest zupełnie inny. Ledwo zaczęliśmy normalnie po 3 latach rozmawiać, a on już pyta mi się jak sobie wyobrażam kwestię mieszania razem, bo on do mnie do domu na pewno nie wróci. Chcę odbudować nasz związek oparty na Panu Bogu i jestem w trakcie nowenny o to, ale czy to wystarczy? Najbardziej przeraża mnie to, że kiedy jednak zdecyduję się na życie bez niego już zawsze będę sama, bo mamy ślub kościelny. Nie mamy szans na rozwód kościelny, bo z jego psychiką jest raczej wszystko ok, tylko on po prostu nie zna co to kompromis, czułość, skrucha i walka o żonę. Potrzebuję miłości, drugiej osoby, to normalne. Czuję się bardzo samotna i zagubiona.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 22:04   

js300612 napisał/a:
Dodam, że miałam 18 lat, ponad roczne dziecko, bez szkoły, bez pracy itd. Mieszkaliśmy u moich rodziców


Js.
Prawda jest taka, że byłaś jeszcze dzieckiem. Dzieckiem niegotowym na stworzenie związku, dlatego tak mocno trzymałaś się domu rodziców.
Mam córkę mniej więcej w Twoim wieku. Mieszka poza domem, studiuje , jest samodzielna, ale jak pomyślę, jaka była mieszkając w domu kilka lat temu....
to była córeczka tatusia a nie ktoś zdolny do tworzenia małżeństwa, domu, gotowania obiadów, rodzenia dzieci...
 
 
js300612
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 22:21   

Nie mierzy się ludzi jedną miarą. Tak, jestem młoda, ale w niczym mi to nie ubliża, ani nie potwierdza, że jestem niedojrzałą matką czy żoną. Starałam się ze wszystkich sił, a w podziękowaniu dostałam od męża (który idąc tropem dojrzałości) mającego 24 lata takie zachowanie. To, że mieszkaliśmy z rodzicami przez jakiś czas nie oznacza, że z każdą sprawą latałam do nich. To mąż zobowiązał się zająć mną i dzieckiem, ale tego nie zrobił.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 23:03   

grzegorz_ napisał/a:
Metanoja1 napisał/a:
Cytat:
Ale ponawiam pytania - czy człowiek może być zły, nieczuły z natury i czy Bóg chce uratować sakramentalne małżeństwa nawet gdy zostały zawarte z "rozsądku", bez zastanowienia?
Pozdrawiam.


A co to ma do rzeczy jak zostało zawarte małżeństwo? Miłość to decyzja. Kiedyś poza tym małżeństwa były w większości z rozsądku, młodzi nie mogli mieć wpływu, rodzice wybierali im drugą połówkę i decydowali się ją kochać.


Jakie ma dla nas w XXI w znaczenie, że kiedyś rodzice wybierali kobiecie małżonka, kobieta rodziła 10 dzieci (bo facet seksił kiedy chciał i antykoncepcji nawet naturalnej nikt nie stosował) z tego 5 przeżywało, a małżeństwo kończyło się po 20 latach śmiercią żony przy 10 porodzie, albo śmiercią męża na suchoty w wieku 45 lat ???
W Indiach dalej tak jest i na dodatek jest najniższy wskaźnik rozwodów na świecie.
Jakaś nauka dla Polaków z tego płynie?

Ps. Metanoja chciałabyś aby rodzice wybrali Ci męża, kierując się głównie kryterium dochodowym?


Zasadniczym celem mojej wypowiedzi Grzegorzu było podkreślenie tego, że miłość to decyzja i nic innego nie ma tu znaczenia, czy małżeństwo było kojarzone czy nie, ani w jakich czasach żyjemy.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-07, 23:38   

JS

Nie atakuje, ani nie krytykuję Cię.
Po prostu uważam, że człowiek w wieku 18 lat w dzisiejszych czasach
nie jest wystarczająco dorosły aby podejmować świadomy, dojrzały wybór i zakładać rodzinę. Nie jest także na tyle dojrzały aby "odciąć" się od rodziców (emocjonalnie). Z kolei odcięcie emocjonalne (inni mówią "ocięcie pępowiny") to warunek powodzenia związku.
Oczywiście, że są wyjątki. Niektórym się udaje jakoś "dotrzeć z czasem".

Sama napisałaś "Nawet przed ślubem miałam wielkie wątpliwości czy za niego wyjść, ale myślałam że po ślubie będzie lepiej", czy zatem to była dojrzała decyzja, czy parcie na to, aby "dziecko miało ojca"?

Posłuchaj tego co mówią rodzice, Twoi bliscy. Nie chcą pewnie dla Ciebie źle.
Poza tym znacznie lepiej znają Ciebie i Twojego męża niż obcy ludzie na forum.
 
 
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-08, 13:50   

js300612 napisał/a:
Boję się, że myślę o nim jako o moich marzeniach, wyobrażeniach, a on jest zupełnie inny.

To bardzo dobrze że jesteś tego świadoma -czyny, nie słowa - obserwuj męża, słuchaj co inni mają do powiedzenia (ale krytycznie) o nim, przyjrzyj mu się dobrze. Nie musisz (nie powinnaś nawet) 'już' podejmować decyzji - daj Wam czas, popatrz co z tego wychodzi - mężowi możesz powiedzieć że dla Ciebie to za wcześnie.
js300612 napisał/a:
Ledwo zaczęliśmy normalnie po 3 latach rozmawiać
- sama to czujesz, że nie pora jeszcze.

js300612 napisał/a:
Chcę odbudować nasz związek oparty na Panu Bogu i jestem w trakcie nowenny o to, ale czy to wystarczy?

Pan Bóg 'za Was' tego nie zrobi. Trzeba być 'czułym' na Jego natchnienia - po to dał rozum żeby głupot nie robić :)

js300612 napisał/a:
Czuję się bardzo samotna i zagubiona.

&
js300612 napisał/a:
Najbardziej przeraża mnie to, że kiedy jednak zdecyduję się na życie bez niego już zawsze będę sama, bo mamy ślub kościelny

Może to Tobą kieruje? Może lęk przed samotnością zaślepia Ci obraz męża?
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-08, 19:10   

grzegorz_ napisał/a:
js300612 napisał/a:
Dodam, że miałam 18 lat, ponad roczne dziecko, bez szkoły, bez pracy itd. Mieszkaliśmy u moich rodziców


Js.
Prawda jest taka, że byłaś jeszcze dzieckiem. Dzieckiem niegotowym na stworzenie związku, dlatego tak mocno trzymałaś się domu rodziców.
Mam córkę mniej więcej w Twoim wieku. Mieszka poza domem, studiuje , jest samodzielna, ale jak pomyślę, jaka była mieszkając w domu kilka lat temu....
to była córeczka tatusia a nie ktoś zdolny do tworzenia małżeństwa, domu, gotowania obiadów, rodzenia dzieci...


A ja myslę, że tu sie tworzy i podtrzymuje przyzyciu, pewien stereotyp, który nie do końca jest prawdziwy.
stereotym niedojrzałości młodych ludzi do małżeństwa, rodzicielstwa, doroslego odpowiedzialnego życia...

a to zależy od konkretnej osoby
zależy o jej charakteru, cech osobniczych, oraz grzegorz - wychowania

Moja córka wyszła za mąż mając 20 lat, ma 3 letnią córeczkę, jest dobrą mamą i żoną, samodzielnie radzi sobie w życiu.
Sama tez miałam 20 lat wychodząc za mąż i uważam, że byłam wystarczająco dojrzała, a moja decyzja była świadoma i przemyslana.
Znam tez sporo takich ludzi.

Niepowodzenia w małżeństwie wcale nie muszą wynikać z braku dojrzałości i młodego wieku.

Tak naprawde nikt nigdy nie został w 100% przygotowany na dorosłe życie. Wogóle na życie, w którym czeka na niego sporo mało miłych niespodzianek.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9