Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Będę walczyć
Autor Wiadomość
Marita
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-14, 00:24   Będę walczyć

hej .jestem tu nowa .ale od dłuższego czasu dużo czytam i słucham .i postanowilam napisac .jesteśmy po ślubie 7 lat .mamy 2 dzieci .Nasze małżeństwo przeżywa kryzys ..Mój mąż 15 lutego powiedział kocham kogoś innego ..wcześniej lubił chodzic z koleżankami na kawę sam na sam .pytalam się czego potrzebuje i czego szuka ..?wszystko jest ok .nie przejmuj się .kocham Cię to jego odpowiedź .żal .złość .płacz .prośby i groźby..dawalam mu szansę .a on wciąż że na mnie mu nie zależy .że tamtą kocha naprawdę ..cały czas z nią pisał .i rozmawiał i jeździł do niej..nie wytrzymalam i kazałam wyprowadzić mu się z domu ..wyprowadził się do siostry ..
ból i samotność ..poczucie porażki ..i trochę wiedzy że ja też nie byłam ideałem i muszę pracować nad sobą i się zmieniać.
wiem że mąż spotyka się z tamtą kobietą regularnie ..średnio co dwa dni(odwiedza dzieci )mówi co innego :
1.całuje mnie po rękach i mówi nara
2.wieczór mówi że nasze małżeństwo to fikcja że w końcu może pomyśleć o sobie
3.dzieci kiedyś go zrozumieją i będą się cieszyć jego szczęściem
4nie może z nią być ale ją kocha..
5.nie wrócę do Ciebie ..
nie wiem co myśleć..Rozpada mi się świat ..ale nie chce się poddawać będę walczyć o siebie i o dzieci ..o niego na odległość .
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-14, 09:28   

Witaj, Marito, na forum :-)
Marita napisał/a:
ale nie chce się poddawać będę walczyć o siebie i o dzieci ..o niego na odległość .

Pięknie podsumowałaś swoją postawę, choć ja bym dodała że w ten sposób też ratujesz małżeństwo. :-) Na innego człowieka wpływu nie masz, ale masz na siebie, swoją postawę i swoje myśli. Również na postawę względem dzieci, one najbardziej mogą tu ucierpieć; warto abyś porozmawiała z jakimś dziecięcym psychologiem, najlepiej chrześcijańskim, a tym jak z dziećmi rozmawiać, w tym o tym, czemu ich ojca na codzień z nimi nie ma.
No i oczywiście czytaj nasze forum, i materiały tu zawarte, mi swego czasu też dały tę świadomość - że i ja mam sporo za uszami i do zmiany parę niefajnych rzeczy też mam.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-14, 09:28   

Witaj Marita,

dobrze, że tu trafiłaś. Większość z nas tutaj przechodziła lub przechodzi to, co Ty obecnie.
Zachowanie Twojego męża jest klasyczne.

Ważne, jak Ty potraktujesz ten kryzys, może to szansa na pełniejsze życie, bardziej świadome, o innej jakości.

My tutaj nie używamy słowa "walka", bo to kojarzy się z dwoma stronami, które uzywaja przemocy i stają przeciwko sobie. My używamy słowa "ratowanie". Żeby ratować trzeba wiedzieć jak. Nauczyć się.
Na forum jest dużo materiałów , kazań, historii innych osób. Jak piszesz już korzystasz. Ja kiedy weszłam na forum praktycznie codziennie coś czytałam, analizowałam, przerabiałam. To był czas dużego wzrostu dla mnie- tego zyczę równiez Tobie.
Powoli odnajdowałam odpiedzi na wiele trudnych pytań, na kóre wczesniej nie chciałam szukać odpowiedzi, bo to oznaczało konfontację z trudną rzeczywistością. Nie miałam pomysłu na rozwiązanie swoich problemow.

Jak wygląda Twoja relacja z Bogiem? To kluczowe do podjęcia drogi ratowania. Moim zdaniem ratowanie jest mozliwe tylko z Bogiem.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-14, 19:16   

Witaj Marita

Gdybym Ci napisał, że zaraz będzie lepiej, to raczej bym skłamał. Będzie lepiej, ale za jakiś czas.
Początek kryzysu, w którym teraz się znajdujesz, zawsze jest najgorszy. Wszystko w człowieku się buntuje. Najpierw nie chcemy dopuścić do głowy myśli, że ten nasz ukochany, znalazł sobie kogoś innego. Potem przychodzą następne etapy. Jest to trochę jak z żałobą. Polecam Ci artykuł o procesie przebaczenia. Będzie Ci łatwiej przebyć ten proces (okres czasu):

http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html

Nie broń się przed Tym. Nawet przed złością. Trzeba to przeżyć, aby dotrzeć do etapu reintegracji swojej osobowości.

Teraz wydaje Ci się, że wszystko już skończone, że mąż odszedł nieodwołalnie. Może tak, może nie. Na naszym forum wiele było głośnych powrotów z sytuacji wydawałoby się po ludzku beznadziejnych.

Teraz najważniejsze jest, abyś zadbała o siebie i o dzieci. One i tak najwięcej na tym stracą. Tak, tak, dzieci a nie Ty. Ty jesteś już dorosła, ukształtowana. Im wali się w pewnym sensie świat. Musisz zastąpić im tego ojca, który wybrał swoje szczęście (?).

Trzymaj się!
 
 
Marita
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-15, 00:05   

Bardzo dziękuje za odpowiedzi .jestem osoba wierzaca i praktykująca..ale miałam też żal do Boga .pytania dlaczego ?tylko później zdalam sobie sprawę że Bóg jest ze mną .że nie chce mojej krzywdy ..i że nie może zmusić do niczego ..To Marcin źle postępuje i on jest odpowiedzialny za swoje zachowanie .ale mam świadomość że muszę pracować nad sobą..i uczyć się kochac ..


Moje dzieci (2 i 5 lat ) staram się mówić prawdę.że tata ich kocha że nie mieszkamy bo tata nie chce pogodzić się z mamą ..gdy mówią że tęsknią czy jest im smutno .to tłumaczę że też mi smutno ..pytam się w co by się pobawili z tatą .codziennie modlimy się za tatę .
Mam problem ..jak się zachowywać gdy on przychodzi do dzieci ?Jacku na pewno przeczytam artykuł
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-15, 10:07   

Witaj .
Marita napisał/a:
4nie może z nią być ale ją kocha..

Dlaczego nie może , jak to tłumaczy ?
Czy ona jest mężatką ?


Czy mąż jest osobą wierzacą , praktykującą ?

Wyglądacie na młodych , jeszcze przd 30 .
( nie żebym uważam tych po 30 za "starych" :mrgreen: )
Chłopak się trochę znudził .
Nie wyglada na specjalnie dojrzałego .
( te oświadczyny akurat na Walentynki są takie kiczowate )

Marita napisał/a:
3.dzieci kiedyś go zrozumieją i będą się cieszyć jego szczęściem


Nie dość , że TE dzieci go kiedyś zrozumieją ( mają 2 i 5 lat na dziś czyli za 20 lat gdzieś )
to będą się CIESZYĆ JEGO SZCZĘSCIEM . :mrgreen:
........... nawiasem jakim , skoro nie może z nią być ? :roll:


Skoro jednak , lubił chodzić na kawki z koleżankami ,
to to wasze małżeństwo wygląda od poczatku jakieś niedojrzałe , niedobrane .
Chłopaków kręci seks , to się prędko żenią . Czasem "muszą" .
Ale wszystko się nudzi i sam seks nie wystarczy , osobowość staje się ważna .
Kocha ją ......... zakochał się po prostu .

Zdaje sobie sprawę , że czekaja go alimenty przez około 20 lat ?
Dzieci teraz tęsknią , ale za kilka lat najdalej "oleją go" .
Jak będzie miał też dzieci z ukochaną ........ to juz bedzie mała gromadka .
Będzie musiał bardzo dobrze zarabiać .
To bedzie kosztowna miłość .


On to sobie dobrze policzył ?
 
 
Marita
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-15, 11:33   

to że nie może z nią być tlumczy tym że nie jest to dobre dla niej .Ta kobieta ma dziecko z poprzedniego związku i zrobila z tamtego chlopaka idiota .pochodzi z Łotwy i wynajmuje pokój .i jest dobrą manipulantka ..mówi Marcinowi np. pierwsze zwiazki zawsze są nieudane .albo jak naprawde kocha chłopaków to wszystko się ułoży ..
Te kawki tlumaczyl tym że nie mogę miec go na wylacznosc ..a ją to odpieralam jesteś moim mężem mozemy wyjsc razem z Twoimi znajomymi
Wczoraj był u dzieci .zdjął obraczke ..wie że piszę pozew o separacje ..chce zabezpieczyc siebie i dzieci .no to on stwierdził że może rozwód ..bo bez rozwodu będzie miał ciężko ..myślę że ona namawia go do tego..Ja mam 29 lat a on 31..nie nadazam za nim..
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-15, 13:39   

mare1966 napisał/a:
Zdaje sobie sprawę , że czekaja go alimenty przez około 20 lat ?
Dzieci teraz tęsknią , ale za kilka lat najdalej "oleją go" .
Jak będzie miał też dzieci z ukochaną ........ to juz bedzie mała gromadka .
Będzie musiał bardzo dobrze zarabiać .
To bedzie kosztowna miłość .


Mare
Młodzi tak nie kalkulują jak ludzie 40+
Myślą "jakoś to będzie" . Poza tym zazwyczaj mniej mają do stracenia, bo
są na tzw dorobku. Nie trzeba dzielić domu, działek, itp
 
 
Marita
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-15, 14:13   

mamy mieszkanie i dwa auta ..Dogadalismy się że auta bierze .ale zrzeka się mieszkania ..w czwartek jedziemy do notariusza ..A co do alimentow będzie mnie reprezentował w sądzie moj kolega.Prosilam żeby wystąpił o jak najwyzsze alimenty..nie mam zamiaru ulatwiac mu życia ani się mścic .powiedzial mi że rób sobie co chcesz ..powiedzialam że jestem zmuszona do tego to on robi co chce ..to wszystko strasznie boli ale z drugiej strony muszę stać twardo na ziemi ..bo on zachowuje się jakby był w amok..
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-15, 21:40   

Cytat:
Będę walczyć


Z mężem ? :roll:

Ja rozumiem , skoro nie pasuje mu już to małżeństwo
a WASZE dzieci zostają przy tobie ,
to należy się partycypacja w UZASADNIONYCH kosztach ich wychowania .

Nie powinno być to natomiast według mnie rodzajem "odpłaty" ,
cwaniactwa , życia na cudzy koszt itd.
Teoretycznie nie ma górnej granicy żądań .
A te pieniadzę nikomu szczęścia nie dadzą .
Dzieciom także .

W sumie nie wiem o co walczysz ? :roll:
Skoro juz tak zgodnie wszystko dzielicie ?

Nawiasem , gdzie będzie mieszkał jak go Łotyszka ( Rosjanka ? ) pogoni ?
W aucie ? To oczywwiście pytanie do niego .

A może chcą "prysnąć" oboje gdzieś bardziej na Zachód ?
grzegorz_ napisał/a:
Mare

Młodzi tak nie kalkulują jak ludzie 40+

Co ty na to Grześ ? :mrgreen:
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 14:13   

Cytat:
grzegorz_ napisał/a:
Mare

Młodzi tak nie kalkulują jak ludzie 40+

Co ty na to Grześ ? :mrgreen:


Ja? jestem 40+ ;)
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 17:53   

A ja mam 36,6 , też plus .
i na tyle się czuję .
Góra oczywiście . :mrgreen:
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 23:47   

Marita bardzo ci współczuję, tego co przechodzisz. Miałam bardzo podobną sytuację, mój mąż zachowywał się dosłownie tak jak twój. Nawet staż małżeński mieliśmy podobny w trakcie kryzysu. Myślę, że rozmawianie z mężem o jego kochance w tak swobodny sposób może być dla niego sygnałem, że ty to akceptujesz. A wyobrażam sobie, jak musi cię to ranić. Staraj się jasno komunikować mężowi swoje uczucia i przekonania, mimo tego, że dzisiaj do niego nic nie dociera. Jeśli będziesz konsekwentnie powtarzać swoje stanowisko sama się w nim utwierdzisz, a kto wie może i jemu zaczną twoje słowa zostawać w głowie, a potem i w sercu? I nie wierz w to co widzisz, bo to co on po sobie pokazuje to tylko maska, której prawdopodobnie sam jeszcze nie jest świadom. Otwieraj nadal swoje serce na Boga, a Bóg uczyni w tobie wielkie rzeczy.
 
 
Marita
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 11:19   

wiem że pieniądze szczęścia nie dają ..ale są konieczne do życia..w niedzielę Marcin zdjął obraczke twierdząc że nie pasuje do sytuacji..wczoraj był u dzieci ..przyjechała też jego młodsza siostra prosić na ślub ..nie życzy sobie żeby przyszedl z tamtą kobietą ..a on twierdzi że i tak to zrobi ..teraz bardzo chce rozwodu ..powiedzial że nie zrzeknie się mieszkania dopóki nie dam mu rozwodu .szantaz ..później napisal że mu głupio ..i sam siebie nie poznaje ..myślę ze ta kobieta stawia mu warunki
.modlę się i ufam Panu ...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9