Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek buntowniczki
Autor Wiadomość
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-03, 15:41   

buntowniczka,
wszystko u Ciebie w porządku? Czy mąż dalej Ciebie odwiedza?
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-03, 15:52   

A jak wam idzie naprawianie siebie? I jak tam relacje z Panem Bogiem? Warto o to zadbać, aby happy end był prawdziwy :-)
 
 
buntowniczka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-04, 10:01   

Cytat:
buntowniczka,
wszystko u Ciebie w porządku? Czy mąż dalej Ciebie odwiedza?

Nie odwiedza. Był chory, kontaktowaliśmy się telefonicznie.

JolantaElżbieta napisał/a:
A jak wam idzie naprawianie siebie? I jak tam relacje z Panem Bogiem? Warto o to zadbać, aby happy end był prawdziwy


Cały czas jestem na etapie naprawiania siebie. To trudne, bo ciągle lecę w przepaść. Ale wiele dla siebie zrobiłam. Czytam po raz kolejny książkę "Miłość potrzebuje stanowczości". Kończę świetne opracowanie pt. "Porozumienie Bez Przemocy", tę jednak pozycję będę czytać wiele razy i mam nadzieję uczyć się właściwie komunikować.
Niestety, dopada mnie stan braku nadziei na powrót męża. Coraz częściej myślę o dalszym życiu w małżeństwie sama. I tylko czasami mnie to przeraża.
W marcu jadę na rekolekcje organizowane przez Dominikanów. Nieustannie się modlę o nawrócenie i powrót męża do domu. W ,modlitwie proszę o siłę i trwanie w miłości do męża.
Jak widzisz Elżbieto, dbam o swoją relację z Panem Bogiem
Buntowniczka
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-04, 10:37   

buntowniczka napisał/a:
Cytat:
buntowniczka,
wszystko u Ciebie w porządku? Czy mąż dalej Ciebie odwiedza?

Nie odwiedza. Był chory, kontaktowaliśmy się telefonicznie.

JolantaElżbieta napisał/a:
A jak wam idzie naprawianie siebie? I jak tam relacje z Panem Bogiem? Warto o to zadbać, aby happy end był prawdziwy


Cały czas jestem na etapie naprawiania siebie. To trudne, bo ciągle lecę w przepaść. Ale wiele dla siebie zrobiłam. Czytam po raz kolejny książkę "Miłość potrzebuje stanowczości". Kończę świetne opracowanie pt. "Porozumienie Bez Przemocy", tę jednak pozycję będę czytać wiele razy i mam nadzieję uczyć się właściwie komunikować.
Niestety, dopada mnie stan braku nadziei na powrót męża. Coraz częściej myślę o dalszym życiu w małżeństwie sama. I tylko czasami mnie to przeraża.
W marcu jadę na rekolekcje organizowane przez Dominikanów. Nieustannie się modlę o nawrócenie i powrót męża do domu. W ,modlitwie proszę o siłę i trwanie w miłości do męża.
Jak widzisz Elżbieto, dbam o swoją relację z Panem Bogiem
Buntowniczka


Przyszłości nie ma - nie buduj jej sobie, oddaj Panu Bogu :-)
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-04, 10:44   

Modlitwa o nawrócenie i powrót męża, o siły i trwanie w miłości to nie jest jeszcze budowanie relacji z Panem Bogiem :-) Musisz mu oddać swoje sprawy i siebie i dziękować Mu za wszystko, chwalić Go i błogosławić. I mieć czyste i otwarte serce na to co Pan Bóg Ci daje, przyjąć to z ufnością i spokojem :-)


Posłuchaj koniecznie tego:

https://www.youtube.com/watch?v=5LyFi-MkZ6M


To wszystko jest bardzo trudne, a ja dopiero zaczynam pojmować o co chodzi. Jestem na początku drogi :-)
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-04, 14:28   

buntowniczka napisał/a:
Niestety, dopada mnie stan braku nadziei na powrót męża. Coraz częściej myślę o dalszym życiu w małżeństwie sama. I tylko czasami mnie to przeraża.


mam dokładnie to samo, bo jeśli mój mąż nie żyje z żadną kobietą, tylko nie chce być ze mną, to czy wróci?

Też się modlę, codziennie, ale nie potrafię tylko wielbić Boga i codziennie mu dziękować. Nie potrafię się tak zatracić na Boga, może jestem człowiekiem małej wiary. Ale czy to znaczy, że jestem złym człowiekiem? Czy tylko ludziom wielkiej wiary, non stop modlących się, wszystko się układa?
JolantaElżbieta,
chciałabym umieć tak wielbić Boga, ale nie potrafię. Rozmawiam z nim szczerze, bez patosu.
Tak zwyczajnie po ludzku tracę wiarę na powrót męża, ale wiem, że muszę dalej żyć, bo nie mam wyjścia.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-04, 15:23   

Dorota 6 napisał/a:
buntowniczka napisał/a:
Niestety, dopada mnie stan braku nadziei na powrót męża. Coraz częściej myślę o dalszym życiu w małżeństwie sama. I tylko czasami mnie to przeraża.


mam dokładnie to samo, bo jeśli mój mąż nie żyje z żadną kobietą, tylko nie chce być ze mną, to czy wróci?

Też się modlę, codziennie, ale nie potrafię tylko wielbić Boga i codziennie mu dziękować. Nie potrafię się tak zatracić na Boga, może jestem człowiekiem małej wiary. Ale czy to znaczy, że jestem złym człowiekiem? Czy tylko ludziom wielkiej wiary, non stop modlących się, wszystko się układa?
JolantaElżbieta,
chciałabym umieć tak wielbić Boga, ale nie potrafię. Rozmawiam z nim szczerze, bez patosu.
Tak zwyczajnie po ludzku tracę wiarę na powrót męża, ale wiem, że muszę dalej żyć, bo nie mam wyjścia.



Pozwól działać Panu Bogu w swoim życiu. Ja się uczę i wiary i zaufania każdego dnia i coraz lepiej mi idzie - a uwierz mi do niedawna byłabym pierwszym nieiwernym Tomaszem, nawey gdybym żyła w czasach Pana Jezusa. :oops:
 
 
buntowniczka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-09, 10:55   

Chyba nie powinnam być tak optymistycznie nastawiona do postępów w ratowaniu małżeństwa. Mąż zabrał z domu kolejne pamiątki rodzinne. Robi to podczas mojej nieobecności w domu. Twierdzi, że ma do tego prawo i nie musi mnie pytać o zgodę.
Unika też spotkań ze mną. Dzieje się tak od czasu gdy poprosiłam Go o szczerą rozmowę, bez oskarżeń i twierdzeń "bo Ty". Coś we mnie pękło. Odpuszczam. Boli bardzo, bo od tylu lat próbuję porozumieć się z mężem. Wiele ucierpiałam, ale ze współczuciem patrzyłam na dzieła mojego męża skierowane przeciwko naszemu małżeństwu i przeciwko mnie.
Teraz też nie ma we mnie złości, jest w dalszym ciągu współczucie, tyle że już brak mi sił do kolejnego wystawiania się na jego ciosy.
Do tej pory nie zrozumiałam tego co w moim życiu się podziało i chyba długo nie zrozumiem.
Boli, ale to może minie... za jakiś czas. Pojawił się jednak strach, taki ludzki że nie będzie przy mnie najbliższej osoby, na którą mogłabym liczyć gdy przyjdzie choroba, starość. Ten lęk mnie nie opuszcza od dłuższego czasu.
Zrozumiałam jednak, że powinnam "dać" mężowi "wolność", skoro tak bardzo jej pragnie. Niech to będzie wyrazem mojej miłości do niego.
Buntowniczka
 
 
Agata1980
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-09, 11:32   

Droga buntowniczko..

Z Twojej wypowiedzi bije strach, że skoro odpuściłaś to straciłaś szansę na uratowanie małżeństwa.. Takie myślenie będzie dla Ciebie ciężarem i może kiedyś powodować zupełnie nieuzasadnione poczucie winy.
Pomyśl o tym inaczej - odpuszczasz bo i tak nie masz wpływu na wybory i decyzje męża. Jesteś BEZSILNA. Przyznaj to przed sobą i przed Panem Bogiem. Przyznanie się do tej bezsilności to pierwszy z 12 kroków..
Jak już pogodzisz się z tą bezsilnością i nie będziesz miała o nią pretensji do siebie to przyjdzie czas na drugi krok - powierzenie tego na co nie masz wpływu Panu Bogu i całkowite zawierzenie Mu.
Kiedy Twój mąż zobaczy Twoją zmianę, nowe, nieznane mu dotąd postawy, zachowania to poczucie niepokój. Kiedy drzwi od klatki zostają otworzone na oścież to chęć ucieczki nie jest już tak wielka.
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-09, 11:33   

Buntowniczko to bardzo ważne byś puściła męża, zabrzmi to kontrowersyjnie, ale dla mnie pozwolenie małżonkowi odejść jest wyrazem miłości. On ma prawo korzystać ze swojej wolnej woli tak jak chce i ty również. W moim małżeństwie było podobnie, jak u ciebie , godziłam się na wiele bo myślałam że tak musi być, że to jest miłość, a kiedy mój mąż odszedł i uwolnił mnie od tego, nie mogłam przestać go osaczać swoimi pomysłami, prośbami i oczekiwaniami. Piszesz, że wiele wycierpiałaś przez męża i po części pewnie tak było, ale niestety to ty się zgodziłaś na trwanie w takim chorym małżeństwie. Możesz o sobie decydować i troszczyć się o siebie lub nie. To ty masz obowiązek w pierwszej kolejności się sobą zaopiekować. Zastanów się co zrobiłaś dla siebie w tym trudnym dla siebie czasie? Jeśli nie staniesz na nogi twoje małżeństwo raczej nie zmieni się na lepsze. Zacznij od siebie. Bóg chce cię uczynić solidnym filarem tego małżeństwa, pozwól Mu na to i współpracuj.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-09, 11:34   

buntowniczka napisał/a:
Chyba nie powinnam być tak optymistycznie nastawiona do postępów w ratowaniu małżeństwa. Mąż zabrał z domu kolejne pamiątki rodzinne. Robi to podczas mojej nieobecności w domu. Twierdzi, że ma do tego prawo i nie musi mnie pytać o zgodę.
Unika też spotkań ze mną. Dzieje się tak od czasu gdy poprosiłam Go o szczerą rozmowę, bez oskarżeń i twierdzeń "bo Ty". Coś we mnie pękło. Odpuszczam. Boli bardzo, bo od tylu lat próbuję porozumieć się z mężem. Wiele ucierpiałam, ale ze współczuciem patrzyłam na dzieła mojego męża skierowane przeciwko naszemu małżeństwu i przeciwko mnie.
Teraz też nie ma we mnie złości, jest w dalszym ciągu współczucie, tyle że już brak mi sił do kolejnego wystawiania się na jego ciosy.
Do tej pory nie zrozumiałam tego co w moim życiu się podziało i chyba długo nie zrozumiem.
Boli, ale to może minie... za jakiś czas. Pojawił się jednak strach, taki ludzki że nie będzie przy mnie najbliższej osoby, na którą mogłabym liczyć gdy przyjdzie choroba, starość. Ten lęk mnie nie opuszcza od dłuższego czasu.
Zrozumiałam jednak, że powinnam "dać" mężowi "wolność", skoro tak bardzo jej pragnie. Niech to będzie wyrazem mojej miłości do niego.
Buntowniczka


Też miałam ten etap - taka rezygnacja w imię miłości do męża. Buntowniczko, w imię miłości do siebie nie myśl w ten sposób, to szkodliwe. Pomódl się teraz i przekaż sprawy Panu Bogu, a sama powolutku zacznij zajmować się doprowadzeniem swojej właśnej osoby do tzw. pionu. Gadaj z koleżanką, pisz pamiętnik, wylewaj żale. A potem otrząśnij się i żyj własnym życiem. Nie myśl o przyszłości, ani o przeszłości, bo ich nie ma. Jest tu i teraz.

Bożego dnia :-)
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-09, 11:49   

JolantaElżbieta napisał/a:
Nie myśl o przyszłości, ani o przeszłości, bo ich nie ma.

Jest tu i teraz.


dodam tylko od siebie, że tę myśl, jakże kojącą,
w złote ramki należy oprawić i nad łóżko powiesić...
by nie zapomnieć o wartości TU I TERAZ.

Wszystko co mam to ta chwila.
 
 
Kinga11
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-09, 12:30   

A jak ma sie to danie mężowi wolności w imię miłości, a potem odmowa zgody na rozwód, bo sie troche w tym gubię...przeciez taka postawa jest ewidentnym zamachem na wolność odchodzącego:)
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-09, 13:37   

buntowniczka,
jestem na podobnym etapie co Ty, też odpuściłam. Dopiero po roku, ale widocznie tyle musiało trwać. Dopiero teraz dotarło, że moje pisanie smsów, rozmowy, nic nie dały. Może kiedyś mój mąż to doceni, ale teraz chce żyć beze mnie.
Dałam mu całkowitą wolność, moje ostatnie słowa do niego - kocham Cię, chcę, abyś był szczęśliwy, jeśli to szczęście jest gdzie indziej muszę się z tym pogodzić.

Buntowniczko, myślę, że dziewczyny, które nam radzą, aby odpuścić, mają rację, ale każda z nas musi sama to przerobić. U Ciebie trwało to dwa lata, tyle co kojarzę, u mnie rok. Niech nasi mężowie pożyją, najlepiej bez kontaktu z nami, z rodziną, może wtedy coś się zmieni.
Trzeba żyć Tu i Teraz, nie rozmyślać, bo to tylko nas niszczy.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9