Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek buntowniczki
Autor Wiadomość
buntowniczka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-21, 11:23   

Witam, śledzę Forum od dłuższego czasu.
Rok temu mąż wyprowadził się z domu. Kryzys trwa już dwa lata (a może dłużej). W tym czasie był pozew rozwodowy złożony przez męża, zmiana pozwu na separację, a przed drugą rozprawą w sądzie wycofanie pozwu przez męża.
Do tej pory nie wiem gdzie mieszka. Nie wiem czy z kimś mieszka??? Moje próby porozumienia, zawsze zbywa twierdzeniem, że naprawa małżeństwa nie ma sensu. A tak w ogóle to wszystko moja wina i on zrobił to czego chciałam.

Kontakt mamy, prawie codziennie telefoniczny. Mąż przyjeżdża też do domu (najczęściej podczas mojej nieobecności, kiedy jestem w pracy). Wiele niejasności, pytań, wątpliwości.
Szukałam wsparcia i go dostałam. Trwam i czekam na męża. Codziennie do niego wyciągam rękę.
Etap największej rozpaczy, rozsypanego życia, chyba mam za sobą. Piszę chyba, bo wciąż mnie te stany dopadają. Jednak nie tracę nadziei, że moje małżeństwo się odrodzi. Codziennie modlę się za męża i o męża. Prosęz Pana Boga by nigdy nie pozbawił mnie miłości do męża. :->
Pozdrawiam
Buntowniczka
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-21, 11:43   

Witaj Buntowniczko na naszym forum.
Założyłem Ci Twój wątek, żeby nie przeszkadzać innym użytkownikom, a Tobie dać możliwość wypisania się do woli, jeżeli będziesz miała taką potrzebę.

Jeżeli czytałaś nasze forum to wiesz, że przypominamy użytkownikom, że internet nie jest anonimowy. Ponieważ my staramy się chronić naszą tożsamość, pisząc staraj się nie podawać szczegółów które umożliwiłyby identyfikację Ciebie.

Rok czasu do dużo i mało. Na pewno jest to czas, który pozwolił Ci jakoś się już ogarnąć i pogodzić się z sytuacją. Oczywiście będą się jeszcze pojawiały wzloty i upadki, ale będą one coraz łagodniejsze i krótsze.

Twój mąż chyba do końca sam nie wie, cze chce. Wniosek o rozwód, potem separację i w końcu wycofanie tych wniosków.
Może przeżywa jakieś swoje problemy i w ten sposób "próbuje" sobie z nimi poradzić. Nie dasz rady ustalić co siedzi w jego głowie. A wiesz, co siedzi w Twojej głowie? Nad tym masz władzę i kontrolę.
Dlatego polecam Ci wizytę w jednym z naszych ognisk:
http://sychar.org/ogniska/
Forum masz na co dzień, ale ognisko daje taki prawdziwy kontakt międzyludzki.

Może w ramach pracy nad sobą zapisałabyś się na warsztat 12 kroków? Właśnie ruszają w najbliższym czasie nowe edycje. Szczegóły tutaj:
http://sychar-12krokow.blogspot.com/

Czytaj polecaną na naszym forum literaturę, oglądaj i słuchaj rekolekcji i kazań.
W kwietniu i maju będą nasze rekolekcje ogólnopolskie. Niedługo zaczną się na nie zapisy na naszej stronie. Już teraz Ciebie na nie zapraszam.

A czy masz jakiegoś pomocnika w swojej trudnej obecnej sytuacji? Ja znalazłem takiego pomocnika. Dla mnie jest nim Bóg. Jemu oddałem wszystkie moje problemy i lżej mi się od tej pory żyje.
Może i Ty, jeżeli jeszcze nie znalazłaś takiego pomocnika, pomyślała byś o nim?

Pozdrawiam
Jacek
 
 
buntowniczka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-21, 19:55   

Jacku,
czytam, oglądam, słucham. Dopiero teraz jestem w stanie w miarę spokojnie na temat mojego kryzysu pisać, czy mówić.
Korzystam ze wsparcia osób z Sycharu. Na rekolekcjach bywam (nie Sycharowskich). Na spotkaniach Sycharu bywam. Powinno być lepiej, lżej. Lepiej chyba jest, jednak lżej jeszcze nie.
Za zaproszenie na rekolekcje dziękuję. Chętnie skorzystam.
Co do zachowania męża, to zapewne jest jak piszesz, nie wie czego chce. Czy dręczy Go jakiś problem? Absolutnie TAK. Wciąż czekam na rozmowę, choć nie wiem czy jestem na nią gotowa. Jestem zmęczona jego unikami i udawaniem, że obecna sytuacja jest w porządku.
Trwam w tym oczekiwaniu i miłości do Niego.
Buntowniczka
 
 
Śrut 07
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-23, 22:14   

buntowniczka napisał/a:

Do tej pory nie wiem gdzie mieszka. Nie wiem czy z kimś mieszka??? Moje próby porozumienia, zawsze zbywa twierdzeniem, że naprawa małżeństwa nie ma sensu. A tak w ogóle to wszystko moja wina i on zrobił to czego chciałam.



witaj w klubie

Mam tak samo,wszelkie próby dialogu,tylko pogarszają sytuację,chyba tylko zostało modlić się milczeć,pracować nad sobą i czekać co Bóg postanowi,

Czy druga połówka się opamięta i zechce też zgody?
I czy się doczekamy?
A jeśli tak,czy nie nauczymy się żyć sami ,nie stracimy uczucia miłości?
Wiem miłość powinna trwać wiecznie,trudne to jednak

3maj się
 
 
buntowniczka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 09:35   

Śrut 07,
tylko to tak trudno zrozumieć, po 30 latach małżeństwa. Dziecko dorosłe, wnuki na horyzoncie. Materialnie dobrze, zdrowie w porządku, wiele wspólnych pasji (wędrówki górskie, jazda na rowerze, wypady na narty). Wszystko do tej pory razem i nagle to nie jest ważne. Ile się nasłuchałam, że naszego małżeństwa nie było (30 lat razem). To pytam się, co to było???
Na dodatek część ubrań w dalszym ciągu w domu, kapcie na półce, szczoteczka do zębów wciąż w łazience. Trudne, bardzo!!! Ostatnio dopadł mnie "dół". Zadaję sobie pytanie czy sobie na razie nie odpuścić, odpocząć nie podejmować żadnych działań. Starać się być obojętną. Tylko, że tego nie potrafię, mięknę gdy patrzę mężowi w oczy, takie łagodne, pełne ciepła.
I jeszcze tyle moich oczekiwań, które są niespełnione. Rozpacz, czarna dziura.
Trzymam się
Buntowniczka
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 12:23   

cześć, słowa Twojego męża, że małżeństwa nie było to klasyka- nie bierz na tym etapie tych słów tak do siebie. Pozostawione rzeczy mimo wyprowadzki- to tez klasyka.
To co robi mąż to jedno, a to co Ty robisz/ nie robisz, co czujesz to drugie.

Jak kryzys odwrócic na swoją korzyść, jak skorzystać z niego tak, aby sie czegos nauczyć, coś w sobie pokonać, wzmocnić się- to są pytania i zadania, z którymi warto się zmierzyć, odnaleźc odpowiedź i zacząć zmieniać siebie i swoje zycie.

Każdy kryzys jest po coś.

Odpowiedź czasem bywa trudna i zaskakująca- ale warto ją odnaleźć.
Aby rozpocząć pracę nad sobą, aby wzrastać, aby stawać się bardziej szlachetnym.
 
 
Kropka50
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 16:02   

Jak czytam posty na forum,to w większości nasi mężowie zachowują się tak samo.U mnie po 16 latach małżeństwa mąż wyjechał do pracy/pracuje poza miejscem zamieszkania/ i przestał przyjężdżać.Tak w domu był co 2 dzień.Wszystko zostawił,ubrania na półkach,szczoteczka leży do dzisiaj.Byłam w ciężkim szoku.Przecież u nas było tak dobrze.Trwa to już ponad rok,nadal jest mi ciężko,zwłaszcza ,że otrzymałam pozew o rozwód,a w nim same kłamstwa.Ostatnio mąż przyjechał do domu i mówi,że on tego rozwodu nie chce :-o Myślę,że jest naciskany przez kowalską,która chce jasnej deklaracji od niego.Wywnioskowałam,że zaczyna mieć wątpliwości,że w domu jest lepiej niż tam u kowalskiej.Ale może ja tak myślę,bo chcę.Jest ciężko.Nie wiem jak się przygotować na to wszystko,modlę się,że może przemyśli jeszcze .W stosunku do mnie jest grzeczny, zresztą ja rozmawiam już normalnie,bez emocji/czasami płaczę,ale to niezależne ode mnie/.Powiedziałam,że nie akceptuję tego co robi,a na rozwód się nie zgodzę.Widziałam też,że jak patrzył na nasz dom,dzieci,że chyba mu szkoda,I tak jak pisze Bety,każdy kryzys jest po coś.Ja w to wierzę i szukam odpowiedzi dla siebie.Buntowniczko zachowuję się jak Ty,bo przecież nie przestaje się kochać.Trzymaj się,jestem z Tobą,a jest nas dużo.Zobacz na tym forum.
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 17:07   

buntowniczka,
mam podobną sytuację, po 16 latach małżeństwa. Dom, materialnie dobrze, wszystko zostawił. Podobnie jak u Ciebie nie chce rozmawiać co dalej z nami, ucieka od takich rozmów, rozwodu nie chce. Czasami jak przyjeżdża to w jego oczach widzę miłość do mnie. Ale twierdzi, że czuje pustkę, sama nie wiem czy to objaw jakieś depresji, czy coś innego, czy może jakaś niespełniona miłość.
Buntowniczko, jak przeczytałam Twój post to tak jakbym mówiła o swojej sytuacji. Może nasi mężowie przechodzą kryzys wieku średniego? W jakim wieku jest Twój mąż? Mój przed 50.
 
 
Kropka50
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 17:23   

Nie jestem buntowniczka,ale podłączam się pod wątek,bo sytuacja niemal identyczna.To co piszesz Dorota 6 to też moja historia.Może to kryzys wieku średniego,mój mąż też ok.50.
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 19:06   

Dziewczyny dopisuję sie do tej grupki :) Mąż tez nie chce rozmawiać, jest zbuntowany, ale jak przyjeżdża do dziecka to rozgląda się po całym domu, na mnie tez czasem zerknie :)
ale rozmawiać nie chce za nic w świecie. Pytałam wprost lub rzucałam aluzje ...nic nie działa...................więc teraz postanowiłam odpuścić....tylko codzienna modlitwa i częsta Eucharystia.............i zajmowanie sie sobą , córką. Nic więcej chyba nam nie pozostaje ???
Jak oni tacy cali na NIE............
 
 
buntowniczka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 19:18   

Kropka50, Dorota 6, mój mąż też po 50-tce.
Może to kryzys wieku średniego. Ile ja już scenariuszy przerabiałam... Może depresja, może Kowalska, może nieprzecięta pępowina (takiego uzależnienia od rodziców to ze świecą szukać). Wniosków wiele, tyle że z nich nic nie wynika.
Jedno jest pewne, i najtrudniejsze: emocjonalnie nie mogę się od męża uwolnić, bo chyba nie chcę. Codziennie powtarzam jak mantrę: Kocham mojego męża.
Buntowniczka
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 19:38   

Mam tak samo, zastanawiam się dlaczego tak postępuje, mąż twierdzi, że wszystko się wypaliło. Też nie wiem gdzie mieszka, nie chce mówić. Do Ciebie mąż codziennie dzwoni, mój rzadko, jeżeli już to przeważnie wysyła smsy. Kiedy piszę do męża w sprawach formalnych to odpisuje, a jak na nasz temat to nie ma odzewu.
Też nie mogę się uwolnić od męża, połączyła nas wspaniała miłość i teraz już jej nie ma, mąż stwierdził, że po tylu latach małżeństwa nie ma miłości.
Nie wiem jak to się skończy, czy jest możliwe, aby w człowieku, który odchodzi nagle coś drgnęło i zaczął kochać? Może popełniam błąd mówiąc, że kocham i czekam, może powinnam się nie odzywać? Sama nie wiem co robić?
 
 
Kropka50
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 20:08   

Mam to samo.Czasami myślę,że powinnam się leczyć z uzależnienia .Bo pomimo,że to ja i dzieci jesteśmy ofiarami,to ja go zawsze bronię.I nie odpuszczę,walczę o nas.Nie wiem na ile skutecznie.Nie dzwonię, ale czekam i nie ma dnia,nocy,abym o nas nie myślała.Modlę się za męża,za nas i to jest moją siłą.
 
 
Kinga11
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 23:45   

Mój mąż dostał kryzysu wieku średniego w wieku 30 lat :)...
ale mnie właśnie też zastanawia czy to dobrze, że oni wiedzą o tej naszej miłości i niechęci do rozwodu, bo jednak życie wskazuję, że zazwyczaj jest tak, że jak się człowiek upora, stanie na nogi, pójdzie do przodu i przestaję myśleć kocham, żyć nie mogę, tylko jest szczęśliwy i może nawet tego powrotu nie chcę, to wtedy ma, a jak się chcę to jak na złość, chyba że generalizuję, ale zaczynam się obawiać na ile to dobra postawa.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8