Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mój smutny koniec
Autor Wiadomość
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 20:40   

JolantaElżbieta napisał/a:
a jak ktoś cię skrzywdzi, to trzeba mu oddać dziesięć razy mocniej, najlepiej z zabiciem włącznie



biedny człowiek ...
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 21:25   

utka2 napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
a jak ktoś cię skrzywdzi, to trzeba mu oddać dziesięć razy mocniej, najlepiej z zabiciem włącznie



biedny człowiek ...


Biedny, mnie się serce ściskało jak słuchałam tego co mówi i jak patrzyłam jak zmienia się fizycznie, jak jest coraz bardziej nieobecny w naszym domu, gdy siedział przy komputerze i nawiązywał różne znajomości w internecie, jak się później okazało :-(

Zostało mi tylko się za niego modlić, dlatego każdy dzień zaczynam słowami: Panie Boże prowadź mojego męża, błogosław mu, miej go w opiece. Niestety, on jest bardzo trudnym przypadkiem. To dlatego wiem, że nasze małżeństwo jest praktycznie rozdzielone, że nie będziemy już razem. Jesteśmy już przed sześćdziesiątką i nie mamy czasu na procesy zdrowieniowe. Pan Bóg musiałby dokonac spektakularnego cudu, a na to się nie zapowiada. Mój mąż buduje sobie nowy świat, w którym nie ma dla mnie miejsca. Ale już mnie to nie boli tak bardzo. Ja mam swój plan na dalsze życie - swój to znaczy oddałam się Panu Bogu i niech mnie prowadzi :->
 
 
Kinga11
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 02:30   

A mi się wydaje, że w takim wieku i z takim stażem ten cud jest bardziej prawdopodobny niż u młodych małżeństw, mój mąż pewnie twierdzi, że musiał uciekać póki młody, wyszaleć się jeszcze, a nic nas nie łączy nawet dzieci nie mamy, więc obawiam sie, że pozna kogoś niebawem a ja będę dalej lizać rany... A Pan przed 60 stką to już tak niekoniecznie, dopadnie go samotność tylko czy się przyzna, to jedyne pytanie.
 
 
Mufinka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 07:41   

STOPka napisał/a:
Może ktoś chce mnie przygarnąć, ja nie chcę być sama, pojadę choćby na drugi koniec Polski :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

STOPka zapraszam do nas na Skype -spotykamy się codziennie o 20:30 nikt nie jest sam modlimy się, gadamy a czasem nawet śpiewamy. Zapraszamy ciepło i rodzinnie.
II gr modlitewna SYCHAR kontakt Ania Mufinka (konto Skype: anna.ledzinska2)
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 09:06   

Kinga11 napisał/a:
A mi się wydaje, że w takim wieku i z takim stażem ten cud jest bardziej prawdopodobny niż u młodych małżeństw, mój mąż pewnie twierdzi, że musiał uciekać póki młody, wyszaleć się jeszcze, a nic nas nie łączy nawet dzieci nie mamy, więc obawiam sie, że pozna kogoś niebawem a ja będę dalej lizać rany... A Pan przed 60 stką to już tak niekoniecznie, dopadnie go samotność tylko czy się przyzna, to jedyne pytanie.


No własnie o tym mówię - nigdy się nie przyzna - znamy się 36 lat i tylko raz powiedział słowo przepraszam, gdy w moje urodziny zrobił mi hejzel. Dawał mi popalić równo, nigdy nie przepraszał. A tym bardziej w taki wielkiej sprawie - nigdy się nie przyzna. Jestem o tym przekonana :-(
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 09:21   

Kinga11 napisał/a:
A mi się wydaje, że w takim wieku i z takim stażem ten cud jest bardziej prawdopodobny niż u młodych małżeństw, mój mąż pewnie twierdzi, że musiał uciekać póki młody, wyszaleć się jeszcze, a nic nas nie łączy nawet dzieci nie mamy, więc obawiam sie, że pozna kogoś niebawem a ja będę dalej lizać rany... A Pan przed 60 stką to już tak niekoniecznie, dopadnie go samotność tylko czy się przyzna, to jedyne pytanie.


Kinga wiem że jak się coś zaszufladkuje i poukłada to wydaje się że łatwiej żyć. Twoja teoria jest chyba taką próbą. Ale przez to sama sobie odbierasz sens trwania w tym małżeństwie. Pewnie są jakieś statystyki,ale tak wiele osób na tym forum w różnym wieku, że sama widzisz że wiek tu odgrywa najmniejszą rolę. Zapewniam cię że Bóg działa w każdym z nas i na każdym etapie. I zawsze może uczynić wielkie cuda. Mam na to wiele dowodów we własnym domu. Czasem tylko to my jesteśmy największymi przeszkodami dla działania Boga, zwyczajnie swoim zachowaniem, brakiem wiary psujemy Mu robotę.
 
 
Kinga11
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 13:58   

Dziekuje za ta odpowiedz, u mnie po prostu ogromna tendencja spadkowa po świętach i sylwestrze, nadzieja sie jeszcze tli i staram sie wierzyć, ale to takie trudne kiedy wszyscy do okoła mowia ze jestem głupia jak myśle ze maz wróci, strach odgrywa u mnie główna role, modlę sie wytrwale wciąż, to aż i jedyne co robię od paru mięsiecy, Elżbieto moj maz tez nie umiał przepraszać.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 15:56   

Kinga11 napisał/a:
Dziekuje za ta odpowiedz, u mnie po prostu ogromna tendencja spadkowa po świętach i sylwestrze, nadzieja sie jeszcze tli i staram sie wierzyć, ale to takie trudne kiedy wszyscy do okoła mowia ze jestem głupia jak myśle ze maz wróci, strach odgrywa u mnie główna role, modlę sie wytrwale wciąż, to aż i jedyne co robię od paru mięsiecy, Elżbieto moj maz tez nie umiał przepraszać.


Kwestia nawet nie w tym, że nie umie przepraszać, tylko w tym, że on nie uważał, żeby robił coś złego. Zdenerwował się - przeze mnie, bo go sprowokowałam. Nie chciał nic robić w domu - przeze mnie, bo go zniechęcałam. Remontów nie robił - bo go też zniechęcałam i w ogóle kto to widział, żeby co dziesięć lat tapetować. Dywanów nie trzepał - bo tylko wariaci trzepią dywany. A w ogóle, to on ma święta i nie będzie mi pomagał, bo słucha kolęd. Jego mama zawsze szukała winy w innych - a ja to nie chciałam z nim kiedys pojechać na wesele, a to nasz syn ma swoje zdanie i nie można go przekonać, w ogóle jest jakiś dziwny i nie chciał słuchać ojca - a który nastolatek słucha?. A ja pewnie mu mówiłam, że inni to mają lepsze kafelki ( w ogóle nie wiem skąd to wzięła???), a dlaczego jak się awanturował, to go nie powstrzymywałam i nie miałam na niego wpływu. I tak w kółko - on biedna owieczka, co to go zła żona i dzieci od siebie odsunęły. I ani jednej refleksji, że może on też w czymś zawinił. Jak ją spytałam co on z siebie dawał, to powiedziała, że nie miał motywacji, bo nie czuł więzi z domem.
No i dlatego musieliśmy się rozwieść, bo po co się męczyć - nic o pracy nad sobą i małżeństwem.

I tak jest teraz - mój mąż uważa, że nie zrobił nic złego, żeby musiał przepraszać, a teściowa się martwi, żeby się teraz nie załamał, bo wyrzuciłam go z domu (to, że on chciał mnie wyprowadzić, nie dociera - twierdził, że tu nic mojego nie ma, wszystko należy do niego). No i dlaczego nie podzieliliśmy mieszkania po połowie, tylko on mi oddał swoją cześć - że podpisał akt notarialny dobrowolnie, nie dociera). A on oddał mi mieszkanie w zamian za wszystko co było w środku plus garaż, samochód, działkę i pozbycie się poczucia winy. Nie, powinniśmy podzielić po połowie.

A dlaczego on taki był - przeze mnie. No i w tym się ma rzecz cała - nie chodzi nawet o samo słowo przepraszam - tylko o jakąś refleksję i zmianę w postępowaniu. A tego nie ma, ani u niej, ani u niego. Dlatego ja nie wierzą w żadną przemianę mojego męża :-/
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 17:38   

Jola, no cóż genotyp robi swoje. Postrzeganie teściowej i syna jest dość spójne.
Dobrze że ostatecznie to ogarnęłaś, że nie dałaś się wykołować by zostać bez dachu nad głową np.
Moja mama mawiała kiedy żyła, że są na świecie ludzie którym można "D" miodem posmarować, dać wszystko, pozwolić się wyesploatować do cna, poświęcić się, zatracić w tym poświęceniu a oni nawet okiem nie mrugną bo w ich pojęciu wszystko im się należy, nie dostrzegą niczyjej szlachetności a wręcz uznają ją za frajerstwo.

Takim ludziom trzeba stawiać granice, twarde granice, dla SIEBIE głównie, by siebie chronić i bronić. Niektórzy z nich nie podlegają żadnej korekcji, nawet wielkie tragedie nie mają mocy by ich zmienić, wyciągnąć ich z egoistycznego postrzegania świata na poziomy gdzie funkcjonuje empatia wyrażająca się bezinteresownym niesieniem dobra i docenianiem dobra płynącego od innych.

Jesteś niezwykle dobrym człowiekiem, zatem zadanie które przypadło Ci w udziale też nie jest łatwe ;-)

Odnośnie teściowych, słyszałam o takiej co synową obwiniała że jej syn się upił na imprezie. Synowa w formie, szykowna, wróciła z pijanym mężem a tu zong, teściowa zamiast syna ustawić to po niej sobie pojechała, że jak mogła do tego dopuścić :mrgreen: , dasz wiarę!?
albo, teściowa do synowej:
gdybyś się na czas zamknęła w łazience a nie stała i czekała, to by cię nie pobił ( jej syn) a tak masz co chciałaś.
Jedno drugie podtrzymuje w chorych zachowaniach, taki defekt, czy usuwalny, w niektórych przypadkach wątpię.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 19:05   

kenya napisał/a:
Jola, no cóż genotyp robi swoje. Postrzeganie teściowej i syna jest dość spójne.
Dobrze że ostatecznie to ogarnęłaś, że nie dałaś się wykołować by zostać bez dachu nad głową np.
Moja mama mawiała kiedy żyła, że są na świecie ludzie którym można "D" miodem posmarować, dać wszystko, pozwolić się wyesploatować do cna, poświęcić się, zatracić w tym poświęceniu a oni nawet okiem nie mrugną bo w ich pojęciu wszystko im się należy, nie dostrzegą niczyjej szlachetności a wręcz uznają ją za frajerstwo.

Takim ludziom trzeba stawiać granice, twarde granice, dla SIEBIE głównie, by siebie chronić i bronić. Niektórzy z nich nie podlegają żadnej korekcji, nawet wielkie tragedie nie mają mocy by ich zmienić, wyciągnąć ich z egoistycznego postrzegania świata na poziomy gdzie funkcjonuje empatia wyrażająca się bezinteresownym niesieniem dobra i docenianiem dobra płynącego od innych.

Jesteś niezwykle dobrym człowiekiem, zatem zadanie które przypadło Ci w udziale też nie jest łatwe ;-)

Odnośnie teściowych, słyszałam o takiej co synową obwiniała że jej syn się upił na imprezie. Synowa w formie, szykowna, wróciła z pijanym mężem a tu zong, teściowa zamiast syna ustawić to po niej sobie pojechała, że jak mogła do tego dopuścić :mrgreen: , dasz wiarę!?
albo, teściowa do synowej:
gdybyś się na czas zamknęła w łazience a nie stała i czekała, to by cię nie pobił ( jej syn) a tak masz co chciałaś.
Jedno drugie podtrzymuje w chorych zachowaniach, taki defekt, czy usuwalny, w niektórych przypadkach wątpię.


Tak, Kenyo, ja to podobieństwo widziałam już bardzo dawno i sposób w jaki ich rodzina funkcjonowała. Moja teściowa jest osobą bardzo podejrzliwą, wszędzie węszy podstępy - mój mąż też, ale ponieważ ja nigdy nie widziałam takich ludzi, to nie traktowałam tego poważnie. Dopiero po uprzykrzaniu nam życia zrozumiałam, że oni tak funkcjonują. Sama się dziwię, że dałam radę wytrzymać ich zachowanie tyle lat. W każdym razie gdy coś nie szlo po jej myśli - na przykład kiedyś zwyzywała mnie od kłamczuch i oszustek - ja powiedziałam, że nie zamierzam tego wysłuchiwać i sobie poszłam, to robiła sceny z duszeniem sie i upadaniem na podłogę. Wieczorem zadzwonił teściu i powiedział mojaemu mężowi, że "mamusia zemdlała z nerwów i musiął wzywać pogotowie, bo Jola ją bardzo źle potraktowała - "ty wiesz co ona jej powiedziała". Mój mąż najpierw mnie wysłuchał, przyznał rację, a za dwa dni powiedział, że jeśli jej nie przeproszę, to z nami koniec. Powiedziałam, ze nie, bo nic jej nie zrobiłam i że to ona powinna mnie przeprosić. A mój mąż na to, ze dopóki jej nie przeproszę to z nami koniec i nie ma o czym mówić. Po trzech tygodniach nieodzywania się do mnie ugięłam się i jak gdyby nigdy nic poszłam do niej z ciasteczkami na herbatkę. Takie sytuacje się powtarzały, a ja się uginałam. Aż w końcu miałam dosyć i nie miałam z nią kontaktu przez ponad rok. Potem jakoś samo się wyregulowało. Ale jak ją spotkałam na ulicy, to mówiła do mnie "co u pani słychać". Ze cztery lata temu miała do mnie pretensje, że zbuntowałam męza i nie chcemy się oboje zgodzić na ich pójście do domu opieki, w rezultacie zakazała mi mówić do siebie mamo (masz swoją matkę), a potem wygoniła z opłatkiem. I tak to trwało latami - kobieta niereformowalna - odizolowałam się od niej emocjonalnie i traktuję jak bliźniego, po chrześcijańsku, ale tylko z obowiązku :oops:

Jej mąż wielki nieobecny, ciągle siedział zamknięty w swoim pokoju i oglądał telewizję, boi się jej jak ognia. Teraz nie chodzi, leży w łóżku i wciąż się jej boi, bo ona się drze, z enie rozumie co on mówi - on ma 87 lat. Dom wariatów :shock:

To że zaakceptowała, a raczej "zaakceptowała" mnie i tę drugą synową kosztowało nas wiele lat pracy. Ale okazało się w rezultacie, że to było udawane - ona często powtarzała, ze zabrałyśmy jej synków.

A ona jest w dalszum ciągu cwana i podstępna - zawsze muszę uważać co jej mówię - na szczęście móœię jej to co chcę - taki rodzaj małej manipulacji - konieczny do przetrwania.

Nic dziwnego, że owoc wyrosły na takim gruncie okazał się zgniły w środku. Sorki za język :oops:

Nie wiem czy jestem dobrym człowiekiem, chyba jednak nie bardzo, ale na pewno z premedytacją nigdy nikogo nie skrzywdziłam, Jeśli, to przez głupotę, albo niechcący, co na jedno wychodzi :oops:
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-02, 19:41   

A rodzina pomóc nie może?
Trzymaj się.
 
 
STOPka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-03, 12:10   

Orsz napisał/a:
A rodzina pomóc nie może?
Trzymaj się.
to do mnie pytanie?
 
 
STOPka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-03, 12:32   

Chciałabym Wam napisać jak wygląda dzisiaj sytuacja:
oczywiście noc sylwestrowa była dla mnie koszmarem - sami to odczuliście, niestety piątek też.Miotałam się, rodzice znowu suszyli mi głowę, że co ja najlepszego zrobiłam, siostra powiedziała, że mam swoimi problemami im głowy nie zawracać dopóki się nie rozwiodę :-( a ja walczyłam ostatkiem sił :-( wyczerpana fizycznie i emocjonalnie, oczywiście nie dawały mi spokoju sprawy firmowe, bo mimo, że to były dni wolne, dla mnie te dni wolne nie były - trochę na tym polega moja firma, że właściwie jestem do dyspozycji, nawet w święta.Wkurzyłam się i pojechałam tam gdzie mąż wynajmuje mieszkanie, oczywiście Go nie było, więc jedyne co mi przyszło do głowy to zadzwonić do jego rodziny i zapytać czy go tam nie ma - i tam Go nie było.Już w sumie byłam w kropce.Wyczerpana kolejnym dniem położyłam się spać i tak ok.1 w nocy kiedy zaczęłam się modlić do św.Rity dostałam smsa od niego żebym Go nie szukała, bo między nami to definitywny koniec a z firmą to w sumie nie wiadomo co.Więc spróbowałam napisać email na jego prywatną pocztę.Odpisał to samo.Poprosiłam aby zadzwonił do mnie i wyjaśnił.Długo go namawiałam, ale w końcu zadzwonił.Wytłumaczył mi, że zmęczony jest takim życiem, że się nie dogadujemy, że nie wraca, że nic się nie zmienia.Zapewniał, że żadnej kowalskiej nie ma.I chyba mu tak 90% wierzę.Nie wiem co myśleć, widzę jednak, że działa bardzo impulsywnie i że jego ruchy strasznie mnie wykańczają.W sobotę trochę przyszedł do mnie, trochę pogadaliśmy i w sumie nastała cisza.Ale takie jego działania działają na mnie bardzo destrukcyjnie, ja się bardzo miotam i gubię w tym wszystkim.Nie wiem co ja mogę zrobić, aby On tak się nie zachowywał, czy ja mam na to jakiś wpływ.I kiedy kończy się moja rola :roll:
 
 
STOPka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-03, 12:35   

Dziękuję Wam wszystkim, że pomogliście mi przetrwać te gradobicie.
Czasami myślę i chyba to widzę, że to :evil: zawładnął sercem mojego męża. Chciałabym, aby cała relacja między nami się uspokoiła, uzdrowiła i w tym celu bardzo potrzebuję Waszej modlitwy.Za każde westchnienie w mojej i Jego intencji do Boga DZIĘKUJĘ.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8