Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
List Pasterski Episkopatu Polski Niedziela Świętej Rodziny
Autor Wiadomość
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 09:42   List Pasterski Episkopatu Polski Niedziela Świętej Rodziny

tutaj - List 27.12.2015

Episkopat Polski w Liście napisał/a:
W przypadku braku stwierdzenia nieważności małżeństwa wierny pragnący przystąpić do Komunii św., powinien zerwać grzeszną relację. Owszem, istnieją sytuacje szczególne, kiedy po ludzku rozstanie wydaje się niemożliwe, np. ze względu na konieczność wychowania dzieci z nowego związku. W takich przypadkach osoby po rozwodzie, żyjące w nowym związku, mogą przyjąć Komunię św. pod warunkiem, że „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują wyłącznie małżonkom" (Familiaris consortio, 84).


Czy ja dobrze rozumiem że właśnie mamy (wreszcie?) oficjalne stanowisko iż:

1) dzieci są ważniejsze niż małżeństwo i małżonkowie.
2) Kluczową istotą małżeństwa i zarazem jedyną "przeszkodą" jest tylko pożycie fizyczne, natomiast relacje emocjonalne, ekonomiczne, społeczne itd. nie są "aż tak istotne" aby móc trwając w niesakramentalnym związku przyjmować Komunię Św.?

A przy okazji, jeśli "nie wyjdzie" taki brak "pożycia" to wystarczy że będą żałować, i pójdą do spowiedzi - i tak do "następnego przypadku - upadku"?

Czyż nie lepiej (lepiej - nie wygodniej) dla małżonka, aby nie trwać w "kuszącej" relacji?
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 10:40   

Hehe, no tak, narzeczeni nie mogą mieszkać przed ślubem, bo szerzą zgorszenie, a inni mogą, cóż za obłuda. :mrgreen: A czym Pan Jezus się brzydził najbardziej? Bo mi się wydaje że obłudą właśnie.
Domyślam się, że tego typu listy "Episkopatu" to rozsyłali też pewnie dawniej Uczeni w Piśmie i Faryzeusze do swoich gmin, aby np. ostrzec życzliwie pozostałe gminy przed tym "fałszywym prorokiem, co mocą Belzebuba" wygania złe duchy, knując przy okazji jak go załatwić lub doradzając jak pokazać Mu "właściwe" miejsce, kiedy zechce przybyć z wizytą duszpasterską.
 
 
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 11:31   

Metanoja1 napisał/a:
cóż za obłuda. A czym Pan Jezus się brzydził najbardziej? Bo mi się wydaje że obłudą właśnie.

obłuda? ale wszak mamy do czynienia z oficjalnym stanowiskiem KK na temat małżeństwa.
A przecież winni jesteśmy KK posłuszeństwo jako katolicy, czyż nie tak?
Czy trwając w wierności założeniom naszej wspólnoty ( wychodzi, że sprzecznymi z ze stanowiskiem episkopatu) nie zaczynamy działać w nieposłuszeństwie, czyli stajemy się sektą? :?: :?: :?: :shock:
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 11:58   

Metanoja1 napisał/a:
no tak, narzeczeni nie mogą mieszkać przed ślubem, bo szerzą zgorszenie,

zauważcie, że tego typu odstępstwo od rozstania się z powodów "wyższej konieczności", dotyczy jedynie osób po rozwodzie
Cytat:
W takich przypadkach osoby po rozwodzie, żyjące w nowym związku
.
nie ma tu mowy o wszystkich związkach niesakramentalnych.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 13:19   

aha, czyli osoby "po rozwodzie" cywilnym, żyjące w nowym związku, mające dziecko i nie wymagane jest wtedy nawet stwierdzenie nieważności małżeństwa :mrgreen: spoko ;-)
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 14:25   

Metanoja1 napisał/a:
ha, czyli osoby "po rozwodzie" cywilnym, żyjące w nowym związku, mające dziecko i nie wymagane jest wtedy nawet stwierdzenie nieważności małżeństwa :mrgreen: spoko ;-)

Cytat:
pod warunkiem, że „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują wyłącznie małżonkom"
List

jedynym aktem "który przysługuje wyłącznie małżonkom", jaki przychodzi mi na myśl jest jedynie akt płciowy :oops:
- miłość, uczciwość małżeńska, wierność, to że nie opuści aż do śmierci - też ?
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 15:33   

...Przypominamy rozwiązania zawarte w Familiaris consortio i prosimy, aby wierni stosowali się do tych zaleceń, w myśl których do Komunii św. nie mogą przystąpić osoby rozwiedzione, żyjące w nowym związku, jeżeli nie otrzymały stwierdzenia nieważności małżeństwa i nie zawarły sakramentalnego związku małżeńskiego...

Metanoja ,jest mowa o stwierdzeniu nieważności...

W przypadku braku stwierdzenia nieważności małżeństwa wierny pragnący przystąpić do Komunii św., powinien zerwać grzeszną relację. Owszem, istnieją sytuacje szczególne, kiedy po ludzku rozstanie wydaje się niemożliwe, np. ze względu na konieczność wychowania dzieci z nowego związku. W takich przypadkach osoby po rozwodzie, żyjące w nowym związku, mogą przyjąć Komunię św. pod warunkiem, że „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują wyłącznie małżonkom" (Familiaris consortio, 84)....

A mnie najbardziej denerwują takie stwierdzenia , że "rozstanie po ludzku wydaje się niemożliwe ze względu na wychowanie dzieci z nowego związku...", to kurka, dzieci ze "starego" ,sakramentalnego związku można porzucić ,zostawić , ale te z "nowego" już nie??
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 16:02   

Ja myślę, że akt aktem, a postawa postawą.
Miłośc, wierność, uczciwośc, nie są aktem.

Tu już były dyskusje na temat "białych małżeństw" czy tym podobnych "układów".

Powoływanie się na zgorszenie jest chyba nie najlepszym argumentem.
Czy rodzeństwo mieszkające razem prowadzące wspólnie gospodarstwo domowe, współnie łożące na zycie oraz wspólnie zasiadające do stołu...musi siać gorszenia jako związek kazirodczy?

Ktoś popełnił błąd i związał się niesakramentalnie z kimś innym. Mają wspólne dzieci.
Mieszkają i wychowują je razem, ale postanowili nie współzyć ze sobą i trzymaja się tego.
W którym miejscu jest grzech?
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 19:07   

No, w sumie skoro można żyć razem, wyznawac sobie miłość, okazywać emocjonalnie i fizycznie ciepelko, być pod jednym dachem, w jednym mieszkaniu,nawet w jednym łóżku i nie grzeszyc pod warunkiem nie dopuszczenia do "aktu"...to kiedy zaczyna się coś co jest aktem??? :oops:


Te określenie jest tak enigmatyczne, że łatwo o naginanie tego co jes a co nie jest aktem.
 
 
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 19:07   

lustro napisał/a:
Ktoś popełnił błąd i związał się niesakramentalnie z kimś innym. Mają wspólne dzieci.
Mieszkają i wychowują je razem, ale postanowili nie współzyć ze sobą i trzymaja się tego.
W którym miejscu jest grzech?

może w tym, że wcześniej ten ktoś porzucił sakramentalnego małżonka i złamał przysięgę wiążąc się z kimś innym?
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 19:24   

Gianna napisał/a:
lustro napisał/a:
Ktoś popełnił błąd i związał się niesakramentalnie z kimś innym. Mają wspólne dzieci.
Mieszkają i wychowują je razem, ale postanowili nie współzyć ze sobą i trzymaja się tego.
W którym miejscu jest grzech?

może w tym, że wcześniej ten ktoś porzucił sakramentalnego małżonka i złamał przysięgę wiążąc się z kimś innym?


Ależ tego ja nie neguję.
Jak najbardziej tak było.

Teraz żałuje, nie moze wrócić do współmałżonka, bo...moze byc wiele "bo"
pozostaje z obecnym partnerem i wspolnymi dziećmi działając wspólnie jak "przedsiebiorstwo",
ale poza tym nic wiecej pomiedzy nimi nie ma
gdzie grzech?
 
 
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 19:51   

lustro napisał/a:
Ależ tego ja nie neguję.
Jak najbardziej tak było.

Teraz żałuje, nie moze wrócić do współmałżonka, bo...moze byc wiele "bo"

no właśnie o to chodzi, że te wszystkie "bo" nie mają prawa istnieć, przynajmniej jeśli chodzi o nasz sycharowski charyzmat, bo okazuje się, że kk przyjmuje oficjalnie inne, mniej ortodoksyjne stanowisko.... :?:
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 19:59   

Gianna napisał/a:
lustro napisał/a:
Ależ tego ja nie neguję.
Jak najbardziej tak było.

Teraz żałuje, nie moze wrócić do współmałżonka, bo...moze byc wiele "bo"

no właśnie o to chodzi, że te wszystkie "bo" nie mają prawa istnieć, przynajmniej jeśli chodzi o nasz sycharowski charyzmat, bo okazuje się, że kk przyjmuje oficjalnie inne, mniej ortodoksyjne stanowisko.... :?:


Wiesz jakie "bo" miałam na mysli?
bo:
sakramentalny współmałzonek nie chce powrotu i naprawy
bo sam juz sie z kims związał
bo ....po co mam wymieniać?

chcesz wrócić, ale nie masz do kogo
to tak jak by porzucony nie mógł przystąpic do sakramentu, bo porzucający nie chce z nim żyć

a skoro Episkopat ma takie własnie podejście, mniej ortodoksyjne niz Sychar...to nie daje to coś do myslenia?
 
 
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 20:31   

lustro napisał/a:
skoro Episkopat ma takie własnie podejście, mniej ortodoksyjne niz Sychar...to nie daje to coś do myslenia?
właśnie o to od południa próbuję się tutaj dopytać, ale nie dostałam jeszcze odpowiedzi.... :?:
W związku z tym mam pytanie:
Czy Wspólnota Sychar ( mam na myśli opiekunów duchownych i innych)może przekazać nam ( może tu na forum) jakiś komentarz do wczorajszego listu episkopatu?
Temat wywołuje dyskusje na wielu wątkach jak widzę i wydaje się na tyle ważny, że wart jest w moim odczuciu zajęcia przez naszą wspólnotę jakiegoś oficjalnego stanowiska...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10