Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
dziecko ze zdrady
Autor Wiadomość
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 22:36   

marzenie napisał/a:
boje się


Marzenie
Chyba każdy w pierwszej chwili takiego kryzysu, jaki Ty teraz przeżywasz, odczuwa strach. Strach przed nowym, nieznanym. Wydawało Ci się, że jakoś masz życie poukładane, a tutaj wszystko Ci się rozsypuje.

marzenie napisał/a:
Ale ta sytuacja mnie przerosła dlaczego taki krzyż mi dał nie dam rady go unieść

Każdy z nas ma jakiś swój krzyż. Dla jednego jest to choroba, choroba członka rodziny, kłopoty zawodowe, kłopoty z dziećmi, ...
Najpierw jest strach i niedowierzanie, potem bunt, użalanie się nad sobą. Dopiero jak się z tym pogodzisz, masz szansę zacząć rozpocząć nowe życie, życie w zgodzie z własnym sumieniem.
Przeżywasz teraz żałobę. Żałobę po swoim małżeństwie. Poczytaj o etapach żałoby:
http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html
może wtedy lepiej zrozumiesz swoje emocje.

Mi też wydawało się, że świat wali mi się na głowę i nie dam rady tego przeżyć. Dałem. Jestem sam, ale już pogodzony ze sobą i ze światem. I w jakiś sposób szczęśliwy. Ci, którzy byli na wakacjach z Sycharem w górach, chyba mogą to potwierdzić. :-P
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 22:49   

Cytat:
Wiem ze nikt mi nie doradzi
Wątpliwości : jak żyć z mężem który ma dziecko z inną jak będzie to życie wyglądało ze jest gdzieś dziecko chciałabym żeby się go całkowicie zrzekł wiem to egoistyczne, ale to ja jestem jego żona i nasz syn jego dzieckiem to nam Bóg Błogosławił.Martwi mnie to że ona będzie pisała do niego ze chce to czy tamto ze córka rośnie ze idzie do szkoły ze będzie nam zakłócać spokój, martwi mnie to że porostu są, to już nie jest prawdziwa rodzina co z moim dzieckiem co ja mu powiem za parę lat.


W dużej mierze to jak to życie będzie wyglądało zależy także od Ciebie.
Dla Twojego męża ta sytuacja także jest na pewno ciężka i jest jego krzyżem. Czy rozmawialiście już na ten temat?
Co powiesz dziecku za parę lat? Oczywiście prawdę. Prawda wyzwala.

Cytat:
KochamJezusa kiedyś się modlilam więcej bo miałam więcej czasu teraz popristu jestem zaczona i zasypiam modłam się nowenne pompejanska chodzę na 1 piątki jestem w róży rozancowej za dzieci, dużo się modlilam za nasze małżeństwo i męż. Ale ta sytuacja mnie przerosła dlaczego taki krzyż mi dał nie dam rady go unieść boje się


No sama nie dasz rady go unieść. Bo też nie sama masz go nieść. Będziesz ten krzyż niosła z Panem Jezusem i wtedy ten krzyż będzie lekki, gdyż Pan Jezus osobiście obiecuje to w Słowach "Bo jarzmo moje jest słodkie, a brzemię lekkie". Warunek by to Słowo, ta obietnica stała się Ciałem, czyli by się w Twoim życiu wypełniła i zrealizowała jest właściwie tylko JEDEN: STAĆ SIĘ JEGO UCZNIEM. Proste prawda?
Czy możesz sobie wyobrazić fakt, że są na świecie ludzie, którzy dziękują Bogu za to, że wiedzą, rozeznali, co jest ich krzyżem i są dumni z tego, że go mają, uważając to za wielką łaskę? :-D Wielu ludzi też nie wie, co jest ich krzyżem, czyli tym, co sprawia, że ich życie staje się nie do zniesienia, bo krzyż jest tym właśnie.
Jak masz krzyż, to dostaniesz i siły i światło jak go nieść, tylko przyjmij tę naukę.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 23:05   

marzenie napisał/a:
Cytat:

Znam osobę, które ksiądz poradził chodzić codziennie na Mszę św. w kryzysowej sytuacji rodzinnej. Wandzie Półtawskiej też to poradził na spowiedzi młody Karol Wojtyła. Zastosowała się. Moja znajoma chodziła i nic z tej Mszy nie rozumiała. Ale się zawzięła. Uczepiła się tej jednej rady. Wstawała na poranną Mszę przy trójce małych dzieci! więc mi nie mów, że nie masz czasu!


Naprawdę nie mam takiej możliwości praca dom szkoła syna bardzo bym chciała ale sama pracuje na 7 a wieczorem syn chodzi na dodatkowe zajęcia do tegoo nauka .


Co Ty tam szemrasz? ;-) Ogarnij się. Moja sytuacja jest bardziej skomplikowana: również pracuję, dzieci dwójka (może chciałabyś z dwójką odrabiać lekcje ;-) ), również mam zajęcia dodatkowe dla dzieci i to w każdy czwartek, wtorek i sobotę. Oprócz stałej pracy mam umowę o dzieło, które trzeba wykonać. Sprzątam, gotuję, mamy czas na dobry czas :-D czyli na zabawę, film (nawet bajki z dziećmi obejrzę, bo chcą), ale na modlitwę zawsze mam czas. Na Mszach św. bywam kilka razy w tygodniu! Nawet zwołałam tu na forum brygadę do wspólnych intencji. Ogólnie to doszłam to stwierdzenia, że kiedy dokucza nam poczucie ciągłego braku czasu, to najwyraźniej dzieje się tak dlatego, że usiłujemy wypełnić dzieło, którego Pan Bóg wcale nie dał nam do wykonania. Tak naprawdę jest!!!
Zachęcam więc do przeorganizowania dnia i zwrócenia się ku modlitwie (najlepiej patrz na Krzyż lub czytaj Pismo św. - będziesz się karmić dobrym ziarnem, a nie zamulać chorymi myślami, które Cię teraz dręczą).

Cytat:


Wiem ze mogłoby się tak stać ale przecież to ego wola ma córkę wiec ma prawo z nią być - chyba.

Maz mówi ze nas kocha i chce być z nami, ale ja nie wiem czy potrafię zaakceptować fakt ze jest dziecko ze mój syn ma przyrodnia siostrę ze mojego męża łączy z inną kobietą dziecko ze będzie myślał o tym dziecku spędzając ze mna czas nie wiem czy chce tak żyć.



Jeśli sama złożysz broń i ułatwisz zadanie mężowi, to możesz sobie pluć w brodę. Krzyż może stać się cięższy niż teraz. A Twój syn? Pomyślałaś o nim rozważając odejście? Czy tylko o sobie?
Skoro mąż mówi że chce z Wami być (a na pewno to dla niego też trudna sytuacja, nie tylko dla Ciebie), to poszukajcie wsparcia na jakiejś terapii, albo kilka rozmów wspólnie z kapłanem mądrym!
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 07:30   

Jacek-sychar napisał/a:
Wydawało Ci się, że jakoś masz życie poukładane, a tutaj wszystko Ci się rozsypuje


Nic się nie poukładało po prostu mąż mnie zapewniał ze to nie jego, a ja czekałam tyle miesięcy właśnie na taka wiadomość bo czułam to wiedziałam ze to jest na pewno jego bo był w naszym życiu rok temu taki okres gdzie chciał rozwodu po prostu czułam ze ma kochankę byli z sobą ok 3 miesięcy. Dziecko się urodziło teraz w marcu, a mąż wie o tym od 3 miesięcy bo ona zrobiła DNA ja się dowiedziałam przez przypadek i tak teraz trwa mój koszmar , oczywiście mąż mówił ze chciał mi o tym powiedzieć jak przyjedzie do Polski bo miał już zjechać do nas na stałe. Już nic nie będzie takie samo to co się stało jest nie moralne sama zdradę potrafiłabym wybaczyć bo sama go zdradziłam jednak DZIECKO to już za wiele
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 07:36   

Metanoja1 napisał/a:
Co Ty tam szemrasz? Ogarnij się. Moja sytuacja jest bardziej skomplikowana: również pracuję, dzieci dwójka (może chciałabyś z dwójką odrabiać lekcje ), również mam zajęcia dodatkowe dla dzieci i to w każdy czwartek, wtorek i sobotę. Oprócz stałej pracy mam umowę o dzieło, które trzeba wykonać. Sprzątam, gotuję, mamy czas na dobry czas czyli na zabawę, film (nawet bajki z dziećmi obejrzę, bo chcą), ale na modlitwę zawsze mam czas. Na Mszach św. bywam kilka razy w tygodniu


a jest Pani sama z dziecmi czy z mężęm ? bo ja jestem całkiem sama
co to za msze znaczy przez jaki czas mam chodzić na msze swietą ?
ja chodze tylko w czwartki na msze szkolną oraz w niedziele i raz w miesiącu w 1 piątek
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 07:38   

Metanoja1 napisał/a:
marzenie napisał/a:
Cytat:

Znam osobę, które ksiądz poradził chodzić codziennie na Mszę św. w kryzysowej sytuacji rodzinnej. Wandzie Półtawskiej też to poradził na spowiedzi młody Karol Wojtyła. Zastosowała się. Moja znajoma chodziła i nic z tej Mszy nie rozumiała. Ale się zawzięła. Uczepiła się tej jednej rady. Wstawała na poranną Mszę przy trójce małych dzieci! więc mi nie mów, że nie masz czasu!


Naprawdę nie mam takiej możliwości praca dom szkoła syna bardzo bym chciała ale sama pracuje na 7 a wieczorem syn chodzi na dodatkowe zajęcia do tegoo nauka .


Co Ty tam szemrasz? ;-) Ogarnij się. Moja sytuacja jest bardziej skomplikowana: również pracuję, dzieci dwójka (może chciałabyś z dwójką odrabiać lekcje ;-) ), również mam zajęcia dodatkowe dla dzieci i to w każdy czwartek, wtorek i sobotę. Oprócz stałej pracy mam umowę o dzieło, które trzeba wykonać. Sprzątam, gotuję, mamy czas na dobry czas :-D czyli na zabawę, film (nawet bajki z dziećmi obejrzę, bo chcą), ale na modlitwę zawsze mam czas. Na Mszach św. bywam kilka razy w tygodniu! Nawet zwołałam tu na forum brygadę do wspólnych intencji. Ogólnie to doszłam to stwierdzenia, że kiedy dokucza nam poczucie ciągłego braku czasu, to najwyraźniej dzieje się tak dlatego, że usiłujemy wypełnić dzieło, którego Pan Bóg wcale nie dał nam do wykonania. Tak naprawdę jest!!!
Zachęcam więc do przeorganizowania dnia i zwrócenia się ku modlitwie (najlepiej patrz na Krzyż lub czytaj Pismo św. - będziesz się karmić dobrym ziarnem, a nie zamulać chorymi myślami, które Cię teraz dręczą).

Cytat:


Wiem ze mogłoby się tak stać ale przecież to ego wola ma córkę wiec ma prawo z nią być - chyba.

Maz mówi ze nas kocha i chce być z nami, ale ja nie wiem czy potrafię zaakceptować fakt ze jest dziecko ze mój syn ma przyrodnia siostrę ze mojego męża łączy z inną kobietą dziecko ze będzie myślał o tym dziecku spędzając ze mna czas nie wiem czy chce tak żyć.



Jeśli sama złożysz broń i ułatwisz zadanie mężowi, to możesz sobie pluć w brodę. Krzyż może stać się cięższy niż teraz. A Twój syn? Pomyślałaś o nim rozważając odejście? Czy tylko o sobie?
Skoro mąż mówi że chce z Wami być (a na pewno to dla niego też trudna sytuacja, nie tylko dla Ciebie), to poszukajcie wsparcia na jakiejś terapii, albo kilka rozmów wspólnie z kapłanem mądrym!



Bardzo mi pani pomaga, dziękuję

Nadal brak osób które sa w podobnej sytuacji mam wrażenie ze takich sytuacji jest po prostu mało gdzie jest zdrada i z tej zdrady owoc grzechu.

Czy ja mam powiedzieć o tej sytuacji swoim rodzicom bo sama nie wiem co mam zrobić
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 08:18   

Marzenie, nie bądź w tym sama, nie bój się powiedzieć ludziom co Cię boli. Zdziwisz się ile usłyszysz zwrotnych opowieści, mnie to bardzo pomogło po zdradzie mojego męża. Najgorsze co możesz zrobić to zostać z tym sama. Rodzicom powiedz wszystko ,szczerze.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 08:23   

Marzenie, gdybym była w Twojej sytuacji, to najpierw bym chciała wsłuchać się sama w moje własne serce, co ono chce, zanim bym powiedziała rodzicom.

Tak, jestem sama, mąż zabiera dzieci na kontakty w określone dni.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 09:12   

marzenie napisał/a:
Czy ja mam powiedzieć o tej sytuacji swoim rodzicom,
bo sama nie wiem co mam zrobić

A co radzi mąż?

Wszak to powinna być jego działka by uporać się z konsekwencjami swoich skoków w bok, czyż nie?
Z tego co piszesz mąż przyznał się do zdrady tylko dlatego, że kobieta z którą miał romans zawiadomiła Cię iż spodziewa się jego dziecka. Gdyby nie interwencja owej pani pewnie do tej pory żyłabyś w błogiej nieświadomości. Mąż deklaruje to i owo, ale tak naprawdę, wobec jego wcześniejszych zachowań, należałoby mieć duży dystans co do wiarygodności jego deklaracji. Poza tym, zadziwiająca to praktyka żeby w takiej trudnej sytuacji dla żony, ot tak zostawić swoją rodzinę i pojechać sobie zagranicę do pracy.

Cytat:
Maz mówi ze nas kocha i chce być z nami, ale ja nie wiem czy potrafię zaakceptować fakt ze jest dziecko ze mój syn ma przyrodnia siostrę ze mojego męża łączy z inną kobietą dziecko ze będzie myślał o tym dziecku spędzając ze mna czas nie wiem czy chce tak żyć.

A wolałabyś gdyby nigdy o tym dziecku nie myślał, nie zajmował się jego losem, nie kochał?
Czułabyś się bardziej komfortowo gdyby Twój mąż był pozbawiony absolutnie podstawowych instynktów.
Bo chyba zdajesz sobie sprawę... a może nie, że człowiek którego nie obchodzi los własnego dziecka jest z całą pewnością mentalnie zdefektowany. Oczywiście można do tego dopasować ideologię, wielu ludzi tak robi by uśpić swoje sumienia, ale fakt jest taki, że podstawą egzystencji ludzkiej jest m.in dbałość o swoje potomstwo. Ten aspekt wyznacza poziom naszego człowieczeństwa. I nie jest ważne czy owo potomstwo jest z "prawego łoża" czy też nie. Każde dziecko BEZ WYJĄTKU zasługuje na miłość obojga rodziców, ludzi którzy je na świat powołali.
marzenie napisał/a:
Nadal brak osób które sa w podobnej sytuacji mam wrażenie ze takich sytuacji jest po prostu mało gdzie jest zdrada i z tej zdrady owoc grzechu.

Takie osoby są lecz mniemam że z wiadomych powodów nie jest im łatwo dzielić się swoim doświadczeniem. Takim sytuacjom musi towarzyszyć wiele dylematów moralnych, nawet jeśli są one wpierw zracjonalizowane po czym zepchnięte głęboko do podświadomości.
Nikt przecież nie lubi "budzić demonów".
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 09:29   

[quote="marzenie"][quote="Metanoja1"][quote="marzenie"]
Cytat:


Nadal brak osób które sa w podobnej sytuacji mam wrażenie ze takich sytuacji jest po prostu mało gdzie jest zdrada i z tej zdrady owoc grzechu.


Sprawdź wiadomości w skrzynce.
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 11:06   

kenya napisał/a:
A wolałabyś gdyby nigdy o tym dziecku nie myślał, nie zajmował się jego losem, nie kochał?

Czułabyś się bardziej komfortowo gdyby Twój mąż był pozbawiony absolutnie podstawowych instynktów.

Bo chyba zdajesz sobie sprawę... a może nie, że człowiek którego nie obchodzi los własnego dziecka jest z całą pewnością mentalnie zdefektowany


https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be

proszę posłuchać, dlatego się zastanawiam ?
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 11:09   

kenya napisał/a:
Poza tym, zadziwiająca to praktyka żeby w takiej trudnej sytuacji dla żony, ot tak zostawić swoją rodzinę i pojechać sobie zagranicę do pracy.


mąz tam cały czas pracuje on nie pojechał po prostu tam jest pracuje na stałe teraz ma wróci
kenya napisał/a:
Z tego co piszesz mąż przyznał się do zdrady tylko dlatego, że kobieta z którą miał romans zawiadomiła Cię iż spodziewa się jego dziecka. Gdyby nie interwencja owej pani pewnie do tej pory żyłabyś w błogiej nieświadomości. Mąż deklaruje to i owo, ale tak naprawdę, wobec jego wcześniejszych zachowań, należałoby mieć duży dystans co do wiarygodności jego deklaracji
bo chcieliśmy zakończyć etap życia osobno i być razem jednak w obecnej sytuacji nie wiem co robić


Tak wiem, dlatego nie wiem czy powinnam zostać i ratować czy po prostu odejść od niego
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 13:13   

marzenie napisał/a:
https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be
proszę posłuchać, dlatego się zastanawiam ?

marzenie, znam ten materiał. Ks. M.Dziewiecki jest tutaj na forum niekwestionowanym autorytetem, zatem nie będę się odnosić do treści jego wystąpienia, choć w wielu aspektach jest bardzo dyskusyjna.
Poza tym, jest dla mnie oczywiste, że ta treść koresponduje z oczekiwaniami wielu którzy pobłądzili a także tych którzy błądzących chcą ponownie zaakceptować i przyjąć wyłączając jednak z tego procesu "dowod" ich zbłądzenia. Dlatego też sugestie ks.Marka przyjmowane są przez wielu z dużym entuzjazmem. Można w ten sposób, powołując się na autorytety, bardzo zgrabnie zakamuflować swoje egoistyczne pragnienia. :-)
Warto też byś się przy tej okazji zastanowiła czy byłoby to wykonalne, jak ów prelegent radzi, gdybyś to Ty np. była w ciąży z dzieckiem pozamałżeńskim i mąż zarządałby oddania dziecka do adopcji jako warunku by Cię przyjąć.

Owa pani oraz dziecko jej i Twojego męża nie znikną. Ten temat będzie obecny już zawsze w waszym życiu. Od Ciebie/Was zależy jaką postawę przyjmiecie wobec tego co się stało. Jeśli jesteś w stanie oraz Twój mąż przyjąć,co by nie powiedzieć postawę wysoce komformistyczną, wygodną oraz znacznie mniej skomplikowaną, nie biorącą pod uwagę złożoności tego co nastąpi - to cóż, decyzja należy do Was.

ps. nie odnoszę się do tematu pt.: czy masz z mężem zostać czy odejść, to nie przedmiot moich rozważań. Ten dotyczy zupełnie czegoś innego.
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 14:44   

już sama nie wiem co robić co myśleć, jestem zagubiona,
chyba nie dam rady tak żyć
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8