Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż zdradził - chce wrócić, ale ja mu nie wierzę...
Autor Wiadomość
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 11:32   

dowody na co?
na zdradę czy na to, że mieszka gdzie indziej?
na zdradę to nie znajdę, jeśli już zakończył romans, co jest prawdopodobne
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 15:39   

parvati piszesz:

Cytat:
Kwota na dzieci - rozmawiałam, ustaliliśmy, ale jednak nie przekazał mi....


Chcesz powiedzieć, że Twój mąż nie łoży na dzieci?

Cytat:
Chyba złożę pozew o alimenty...


Chyba?
Nie dziwię się wcale, że on nie traktuje Cię poważnie. Dajesz na to przyzwolenie.

Pozwalasz tak się traktować....bo jesteś za "miękka"?

Ja nazwałabym zupełnie inaczej tę Twoją przypadłość.

Skoro nie chcesz podjąć się żadnych zmian odnośnie swojej postawy wobec męża, zatem nie narzekaj tylko dumnie noś tę Twoją "miękkość" i ponoś jej konsekwencje.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 16:22   

Łoży na dzieci. Jak potrzebuję, to mówię i mi daje.
Ale jednej konkretnej ustalonej kwoty mi nie przekazał. Fakt, nie umiałam tego dopilnować. Przyjęłam raz i drugi pieniądze w mniejszej kwocie zamiast dopilnować tego ustalenia.
Wiem, że muszę się wziąć za siebie - wymagać więcej, kochać bardziej stanowczo, bardziej dbać o swoją godność, szacunek dla siebie....
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-28, 23:27   

Powracam po przerwie.
Dużo się działo.
Powrót mojego męża był niestety tylko pozorny.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-29, 13:49   

Parvati, gdyby mąż prawdziwie chciał wrócić, gdyby jego intecje były czyste...wróciłby.
Zwłaszcza, że nie "robiłaś mu pod górkę" i byłaś na ten jego powrót otwarta.

Kochanki też mają swoje oczekiwania. Często, po czasie beztroskiej ekscytacji same zaczynają stawiać warunki, nie chcą być tylko kochankami ale mają aspiracje by stać się żonami, nieważne że kolejnymi, ale jednak żonami.

Pseudopowroty zdradzaczy do żon jakże często są sposobem by skutecznie ostudzić zbyt duże oczekiwania kochanek, na których realizację zdradzacze wcale nie mają ochoty.

Kiedy taki "wraca", stwarza pozory powrotu, kochanka często odpuszcza i godzi się z faktem bycia tym kim jest....
Wtedy konsumpcyjny i całkowicie bezrefleksyjny styl życia mężczyzny może zakwitnąć w pełni.
Ma już wszystkie atuty pozwalające mu na swobodne oscylowanie między dwoma paniami, żoną i kochanką, ubiegającymi się o niego, jak o puchar przechodni. Co takiego zatrzyma?

To jeden z możliwych scenariuszy wydarzenia w którym wzięłaś zupełnie nieświadomie udział.

parvati napisał/a:
Jak postępować..? Mam problem ze stawianiem granic.


Parvati, ćwicz się w tym, w czym masz problem. A do nauki, nakłaniam Cię, podejdź nadzwyczaj poważnie.
 
 
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-29, 18:39   

Co do stawiania granic ja nadal mam z tym problem nie wiem co jest dopuszczalną granicą a co już poza te granice wybiega.
Czytałaś może Dobsona,,Miłość potrzebuje stanowczości" ?
Po przeczytaniu tej książki zdałam sobie sprawę że..przed ślubem byłam bardziej stanowcza i potrafiłam stawiać granice chociaż wtedy kochałam miłością ,,bardziej gorącą".
Teraz chyba dojrzałam , kocham inaczej a może mniej mi już zależy po tym wszystkim..

Dobrze że powiedziałaś rodzicom męża o waszej sytuacji, powinni o tym wiedzieć.
Kolejna sprawa, powinnaś wymienić zamki w drzwiach, mąż powinien się zapowiadać z wizytami. Skoro nie chce dzielić z wami codzienności ...Nie może wchodzić i wychodzić kiedy zechce to tak jak bys mu dawała przyzwolenie aby dzielił swój czas pomiędzy dwa domy.Chce odwiedzać dzieci, wspaniale ale Ty może w tym czasie pójdziesz na spacer, po zakupy czy do koleżanki.
Pokaż że bez niego też żyjesz , potrafisz żyć i dajesz sobie radę.

Założenie sprawy o alimenty to kolejny krok, mąż nie robi łaski ze daje pieniądze na dzieci a ty nie powinnaś o to prosić to jego obowiązek.

Powiedz mężowi że nadal go kochasz i czekasz na jego powrót i zawsze jest mile widziany w waszym domu, jednak Ty tez masz swoje życie i po swojemu organizujesz sobie czas.

Nie proś o rozmowę, nie wypytuj na dzień dzisiejszy to nic nie da.

Wiem że to wszystko jest trudne na dzień dzisiejszy ale ja tez przeszłam przez cos podobnego. Miotałam sie strasznie , nie wiedziałam co robić, chciałam wszystko na juz. Żadne prośby, grożby nie skutkowały,płakałam, pałałam rządzą zemsty a jednocześnie tak strasznie kochałam. Popełniłam masę błędów. Trudno jest stawiać granice kiedy serce krwawi a ukochanej osobie chciało by sie u stóp złożyc cały świat.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 12:45   

Powoli zaczynam stosować zasadę twardej miłości.

Muszę zawierzyć Bogu - ciągle jeszcze i jeszcze, jeszcze mocniej, jeszcze bardziej - on teraz będzie Ojcem dla moich dzieci.
A myśl, że mój mąż może wybrać tamtą kobietę i nie wrócić do mnie nigdy - już staje się coraz mniej straszna.
Wierzę, że Pan mnie podźwignie i uleczy. Proszę Go o łąskę przebaczenia.
Na razie to się jeszcze nie dokonało i nie chcę mieszkać z mężem (a tydzień temu jeszcze inaczej mówiłam...) Ale wierzę, że Bóg będzie mi i moim dzieciom błogosławił.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 20:52   

parvati napisał/a:
Powoli zaczynam stosować zasadę twardej miłości.
Zamek już jest wymieniony. Mojego męża poinformowałam, że jeżeli chce coś z domu, to poproszę wcześniej sms. Zapytał się, po co ten zamek, więc ja mu na to, że dom to nie magazyn, tylko miejsce, gdzie żyją ze sobą bliscy sobie ludzie. I że jeżeli on zrezygnował z tego miejsca, to ja będę tworzyć ten dom dla siebie i dzieci wg własnych przekonań, reguł i potrzeb. Odpisał mi tylko: "Z dzieci nie zrezygnowałem".
I to mnie zabolało. Czuję się tak, jakby mi powiedział: Z ciebie zrezygnowałem.
Ale dyskusji żadnej nie podjęłam; nie będę rozmawiać z kimś, kto nie jest gotowy na szczerą konstruktywną rozmowę. Nie będę rzucać pereł przed wieprze w sytuacji, gdy on na razie błądzi i jedyne, na co może się zdobyć to usprawiedliwianie swojego zachowania poprzez wytykanie mi błędów.
Z dziećmi kontaktów oczywiście mu nie ograniczę.
W poniedziałek idę do sądu z wnioskiem o alimenty, może nawet wcześniej się uda.
Wczoraj w końcu pomalowałam drzwi, któe mąż miał pomalować w wakacje. W czwartek przychodzą przyjaciółki, żeby mi doradzić w sprawie wystroju pokoju (też to miało być z mężem zrobione....), jedna z nich zawiezie mi okiennicę do szklarza. I jeszcze parę spraw jest do zrobienia, ale ufam, że sobie poradzę, bo zdecydowałam się przerwać krąg milczenia i wyjść do ludzi, poproszę sąsiada i przyjaciół (są to wspólni przyjaciele moi i męża mam w nich wsparcie ).

Muszę zawierzyć Bogu - ciągle jeszcze i jeszcze, jeszcze mocniej, jeszcze bardziej - on teraz będzie Ojcem dla moich dzieci.
A myśl, że mój mąż może wybrać tamtą kobietę i nie wrócić do mnie nigdy - już staje się coraz mniej straszna.
Wierzę, że Pan mnie podźwignie i uleczy. Proszę Go o łąskę przebaczenia.
Na razie to się jeszcze nie dokonało i nie chcę mieszkać z mężem (a tydzień temu jeszcze inaczej mówiłam...) Ale wierzę, że Bóg będzie mi i moim dzieciom błogosławił.


Dzielna kobietka :-)
 
 
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 21:47   

Super się zachowałaś :-)
Nie, z dziećmi nie można ograniczać kontaktu to wasze wspólne dzieci.
Dobrze ze nie wdawałaś się w dyskusje i tak oprócz kłótni nic by z tego nie wynikło.
Bardzo dobrze sobie radzisz, trzymam kciuki aby było juz tylko lepiej.
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-10, 20:53   

AniN, wydzieliłem dla Ciebie osobny wątek tutaj:

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=13787

Nie będziemy "okupować" wątku parvati, której w ten sposób zwracamy jej wątek do jej dyspozycji.
 
 
AniN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-10, 21:29   

Twardy, dziękuję . Sama pomyślałam, że niepotrzebnie rozpisałam się na wątku Parvati.
Parvati, przepraszam. Wspieram Cię modlitwą i wierzę, że dla naszych małżeństw Bóg przygotował odrodzenie ale w odpowiednim czasie.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 13:54   

Niew szkodzi ANiu, pomodlę się za Ciebie :-)

Idę ścieżką Pana, Jemu zawierzam, On mnie prowadzi. Błogosławię swojego męża, modlę się za niego i jego kochankę, wszelkie cierpienie oddaję za jego wulonienie. I wierzę , że Bóg błogosławi naszemu małżeństwu :-)

Jak być dalej żoną mądrą i stanowczą w obliczu takiego postępowania męża? - to pytanie na najbliższe dni. Stoję przed decyzją: alimenty czy separacja? Kościelna czy urzędowa? Nie wiem, nie wiem....
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 14:23   

Separacje fizyczną już masz. Zastanów się nad ochroną przed długami ewentualnymi zaciąganymi przez męża.
Zyczę Ci dobrych decyzji, które są trudne.
Pozdrawiam
 
 
AniN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 14:37   

Kochana Parvati,
uważam, że powinnaś się cieszyć takimi próbami męża. Też nie mam doświadczenia w tej materii, ale myślę, że coś dobrego zaczyna się dziać w Jego sercu i sumieniu. Kruszą się lody. Dobro walczy ze złem. Pewnie to jeszcze wymaga czasu zanim będzie w stanie definitywnie powiedzieć TAK, CHCĘ WRÓCIĆ, ale to już bliżej niż dalej.

Myślę, że trudno zdradzaczom przyznać się przed sobą i całym światem, że popełnili błąd i umotywować dlaczego chcą wracać do związków, w których działa im się ta...ka krzywda. To chyba jedna z większych ludzkich barier.

Na nawrócenie i odnalezienie drogi do Boga też potrzeba czasu.
Ja liczę na ogrom Miłosierdzia Bożego, bo mój mąż był minimum 10 lat daleko od Boga, więc modlę się by Bóg pozwolił mu wrócić na swoje ścieżki w szybszym tempie.

Modlę się za Ciebie i pozdrawiam serdecznie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 10