Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż zdradził - chce wrócić, ale ja mu nie wierzę...
Autor Wiadomość
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 20:24   Mąż zdradził - chce wrócić, ale ja mu nie wierzę...

Cześć, witam się na forum.
Pokrótce opowiem moją historię: Mąż mnie zdradził; gdy to odkryłam, wyprowadził się, nie mówiąc dokąd, twierdząc, że to nie moja sprawa. Był w jakimś amoku, obwiniał mnie, traktował jak psa - wytrzymałam, cierpiąc naiwnie. Nawet jeszcze starałam się namówić go do powrotu, stosując różne argumenty. Nic nie pomagało. W końcu gdy odpuściłam, zaczął się budzić z tego amoku.
2 tygodnie temu zadeklarował, że mnie kocha, że będzie się starał naprawiać małżeństwo. Ale.... do domu nie wraca.
Nie wiem nic, nie wiem, jak mam postępować....
Już nawet nie wiem, o co mam się modlić. Staram się być blisko Boga, to pomaga.
Co tu robić???
Na razie jestem stanowcza - nie znam prawdy, nie mieszkasz w domu, więc nie traktuję cię jak męża. Ale trudno tak wytrzymać, kiedy się kocha, i kiedy codziennie ma się kontakt ze względu na dzieci.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 20:48   

Witaj Parvati na naszym forum

Ja poleciłbym Ci na początek lekturę książek "Rozwinąć skrzydła" oraz "W drodze do siebie". Dostępne za darmo tutaj:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/

Pozwolą Ci one lepiej zrozumieć syndrom DDA.

Przy okazji przypominam, że na naszym forum staramy się chronić naszą prywatność. Dlatego pisząc na forum staraj się nie podawać szczegółów umożliwiających identyfikację Twojej rodziny.
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 20:48   

parvati,
witaj na forum.
Na poczatek poprosze jako moderator abys piszac o sobie i malzonku zachowala bezpieczna anonimowosc nie zdradzajac jakichs szczegolow charakterystycznych tylko dla was, po ktorych mozna was rozpoznac w realu. Powinnas tu i poza forum czuc sie calkowicie bezpieczna, aby nikt nie mogl wykorzystac do swoich celow Twojej historii w przyszlosci raniac ciebie, meza lub dzieci.

parvati napisał/a:
Na razie jestem stanowcza - nie znam prawdy, nie mieszkasz w domu, więc nie traktuję cię jak męża. Ale trudno tak wytrzymać, kiedy się kocha, i kiedy codziennie ma się kontakt ze względu na dzieci.


Stawianie i zachowywanie madrych granic nie jest latwe, ale jest wlasnie wyrazem milosci. Fakt, ze bliskim naszemu sercu czesto odchylamy furtke i pozwalamy, aby te granice pokonywali, gdyz na dluzsza mete zdaja sie nam okrutne lub niepotrzebne. Lamiemy sie i w zaleznosci od tego komu i w jakiej sytuacji pozwalamy na takie przejscie chylkiem to albo tego potem zalujemy, albo gdy to doceni bardzo sie cieszymy. Dlatego rozumiem Cie doskonale, ze wytyczylas taka granice, daje Ci ona poczucie bezpieczenstwa i jak dla mnie powinnas sie tego trzymac. Dopoki maz nie podejmie wyraxnych i stanowczych krokow ku uzdrowieniu siebie i malzenstwa dopoty ta granica jest potrzebna wam obojgu.
Cytat:
Ja to psychicznie znoszę już coraz gorzej, bo pracuję nad sobą i chciałabym w końcu wiedzieć na czym stoję, a jego postawa tylko miesza mi w głowie.

Niestety zlo w rodzinie tak wlasnie dziala, oslabia lub niszczy jedna strone i stara sie to zrobic takze z druga, wtedy rodzina calkiem sie rozpada. Dopoki jednak choc jedna strona nie poddaje sie to istnieje szansa na odbudowe, a raczej madra budowe od nowa relacji, ktora sie popsula. My tu tworzymy wspolnote ludzi, ktorzy wlasne zycie oraz rodziny odbudowujemy na fundamencie wiary w Jezusa Chrystusa, wiec skoro i dla Ciebie to wazne to trafilas w dobre miejsce, gdzie i Ty nas i my Ciebie wesprzemy i cieplym slowem i modlitwa, a moze i jakas rada tez bedzie Ci pomocna. :-D Rozgosc sie zatem, witamy.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-05, 08:38   

Dziękuję za dobre przyjęcie.

ja nie zawsze mam nadzieję na bycie razem - praktycznie wszystko musiałoby się zmienić - musiałby się nawrócić do Boga i zacząć psychoterapię - mam obawy, że temu nie podoła........
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-05, 09:58   

Witaj parvati:)

parvati napisał/a:
Powiedziałam mu, że nie wiem, czy coś z tego będzie; że ja na pewno nie chcę takiego partnera, który zdradza, kłamie, nie szanuje itp., że nie wierzę, by on się zmienił.

Wyznaczenie granic pomoże w uzdrowieniu waszego małżeństwa.
Nawet jak będzie to bardzo trudne, nie łam się.

Jeśli tylko Mądrość i Dobro będzie Tobą kierować, to pomimo różnych przeciwności, uda się.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-05, 13:45   

Parvati

Mąż może mieć co prawda problemy z komunikacją, ale jeśli deklaruje, że kocha, że chce wrócić to chyba można oczekiwać jakichś konkretów, gdzie teraz mieszka, kiedy dokładnie chce wrócić, itd...

Z Twojej strony z kolei powinny zostać postawione jakieś warunki.
Rozwiązanie typu : hurra, jestem szcześliwa mężu, że wracasz.....nie sądzę aby było wskazane.
Jakie warunki?
Szczera rozmowa, wyjaśnienie sytuacji, wspólna terapia małżeńska.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 11:21   

No właśnie żadne konkrety ze strony mojego męża nie padły. Padły tylko ogólnikowe, mgliste twierdzenia: "ja potrzebuję czasu", "mi jest trudno", "układam to w głowie"... I tak sobie układa i układa, a mną się nie przejmuje, że ja czekam, i że każdy dzień jest dla mnie potencjalnie oddalający od porozumienia - bo nie ma szczerości, nie ma żadnych konkretów; żaden moment nie jest dobry na rozmowę, jest tylko udawanie, że wszystko jest w porządku.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 12:25   

Dopóki nie będzie konkretów będziesz żyła w zawisie, w poczuciu beznadziejnośći w złości i właśnie takich sytuacjach jak ta rano....

Postaw mu granice w końcu.
Bo tylko utwierdzasz męża ze Ci przejdzie, że można zamiatać pod dywan, że może sobie robić śniadanka i wchodzić i wychodzić z domu jak z hotelu.
Że może traktować Cie jak powietrze albo czule jak mu się chce.

Nie pozwalaj na to bo takimi zachowaniami tylko utwierdzasz go w bezkarności.

Nie bój się. Osoby pokroju Twojego meża tylko czekają aż ktoś za nich coś załatwi. Czyli postaw mu granice, realne granice........

Bo teraz on jest w komfortowej sytuacji a Ty się miotasz....
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 12:49   

parvati napisał/a:
Raz jest czuły i pyta, czy ja już nie chcę być z nim?
A raz jest chłodny, nie okazuje miłości, wychodzi z domu bez słowa.
Rozumiecie coś tego?


Owszem, to klasyczna metoda kija i marchewki.

To metoda ludzi posługujących się manipulacją.
Niekoniecznie po to by osiągnąć jakieś konkretny cel, ale czasem po prostu dla uzyskania satysfakcji z utrzymywania innych pod KONTROLĄ, dla zabawy.......że tak wprost napiszę.

Raz nęci czułością, by po utwierdzeniu się w przekonaniu że jesteś mentalnie od niego zależna, że nie stracił owej kontroli i fanu z niej płynącego, owiać Cię chłodem....i pozostawić bez słowa, samą z Twoimi myślami.

Zadbaj o swoją psychikę- koniecznie, to priorytet.
Będąc dłużej w takich gierkach, biorąc w nich udział, stracisz bezpowrotnie trzeźwą ocenę sytuacji.

Granice - twarde jak tylko się da są wprost niezbędne.
No i oczywiście praca nad sobą.
Potrzebny Ci psycholog by dał Ci narzędzia potrzebne do ochrony siebie.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 14:31   

Nie wiem, jak postawić granice w sytuacji, gdy mamy dzieci.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 18:29   

parvati napisał/a:
Nie wiem, jak postawić granice w sytuacji, gdy mamy dzieci.

Gdyby dzieci nie było, wiedziałabyś?

To kwestia przekonania, że stawianie granicy czemuś służy. Tobą powoduje głównie strach przed ich postawieniem, bo jak piszesz:
parvati napisał/a:
Nie chcę wyjść na tą złą - on pewnie mnie oskarży o rozbijanie małżeństwa...

&
parvati napisał/a:
Oskarży mnie o utrudnianie kontaktów z dziećmi.

&
parvati napisał/a:
Boję się, że wtedy to już w ogóle z tego małżeństwa nic nie będzie.....


Idąc tym tokiem rozumowania to faktycznie nie masz żadnego ruchu, bo cokolwiek zrobisz to mąż Ciebie o coś oskarży. Brzmi to groteskowo zważywszy na mężowskie "dokonania".
Świadczy to także o Twojej marnej pozycji w tych "negocjacjach".

Więc może pytanie do Ciebie:
czy jest jakiś rodzaj granic które mogłabyś postawić i je UTRZYMAĆ (to warunek), których postawienie nie sprawi że poczujesz się winna?

Mąż nie mieszka z Wami a Ty nie dość że nie masz dostępu do jego mieszkanai to na dodatek nie wiesz gdzie on pomieszkuje, czy sam czy z kimś.
Choć w fazie deklarownego (choć w bardzo mglisty sposób) powrotu jego działania powinny być absolutnie transparentne, przede wszystkim by wzbudzić Twoje zaufanie a także pozwolić Ci przejść przez ten proces jak najłagodniej. Tak niestety nie jest.

I nie chodzi bynajmniej by mu kontakt z dziećmi ograniczyć, w żadnym razie.
Dobrze że mąż przyjeżdża po dziecko i ma z dziećmi kontakt, lecz ten kontakt powinien wynikać ze wspólnych ustaleń.
Moje pytanie brzmi:
ustalałaś coś zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, czy nawet nie pomyślałaś czego tak faktycznie oczekujesz?

Przecież możesz męża zostawić z dziećmi podczas jego wizyt, oczywiście zgodnych z wcześniejszymi ustaleniami.
W ten sposób może byłaby okazja by nawiązała się większa więź międy mężem i dziećmi.
Roczny maluch potrzebuje stałej uwagi, zatem mogłabyś ten wolny od dzieci czas przeznaczyć tylko dla siebie. Nie musisz chyba asystować przy jego wizytach.

Nie możesz też mężowi zabronić by przychodził jak jemu się podoba ale możesz przynajmniej i powinnaś zasygnalizować że taki styl wizyt nie podoba się tobie, w zamian proponując inny, zgodny z Twoimi oczekiwaniami.

Nie wiem czy dostajesz od niego pieniądze, ale możesz o tym porozmawiać i ustalić SWOJĄ stawkę. Informacja o tym, że jeśli nie będzisz dostawać pieniędzy regularnie, jakie będą Twoje następne kroki - czyli jasny komunikat, czego chcesz i co zamierzasz jeśli on się z tego nie wywiąże (alimenty) jest też wskazaniem na granice.



Masz z nim rozmawiać, wszak macie dzieci i wiele wspónych spraw. Lecz rozmowa nie powinna odbywać się z pozycji osoby wyczekującej na jego przyjazne gesty.
 
 
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 20:06   

Witaj, widze ze Twój mąż ma podobny charakter do mojego czyli trudny :-/
kenya dobrze radzi ustal z nim konkretna kwote na utrzymanie siebie i dzieci.
Może tu zle poradze i troszkę brzydko ale ja zwyczjnie wysledziłabym go aby sie dowiedziec gdzie mieszka i ewentualnie z kim. Miałabys przynajmniej jasnośc ze cie nie okłamuje.
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 10:02   

No właśnie niestety moja pozycja jest marna - wiem o tym, zapracowałam sobie na to przez lata wiecznym dawaniem ostatniej szansy, niekonsekwencją, nieumiejetnością stawiania granic. On o tym wie i wykorzystuje to.
Gdyby nie było dzieci zdecydowałabym się w końcu postawić radykalne kroki. Bez dzieci wszystko byłoby prostsze.....
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-08, 19:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 10:34   

Parvati, bardzo Ci współczuję. Trzeba to dobrze rozegrać. Dobrze, że się radzisz. Posłuchaj porad mądrych, przemodlij to i zastosuj się do nich ściśle bez rozważania. Mi trudno poradzić. Na pewno postarałabym się o dowody.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9