Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dziwny (prawie) koniec małżeństwa
Autor Wiadomość
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-02, 16:41   Dziwny (prawie) koniec małżeństwa

Witam serdecznie,
Jestem tu bo potrzebuje od Was pomocy, wyjaśnienia, może modlitwy...czytając to forum spotykam dużo mądrych rad dlatego może i ja taką uzyskam.
Mamy lipiec a w grudniu 2014 r. żona poinformowała mnie że powinniśmy się rozejść po 10 latach małżeństwa a w sumie 20 razem. Mamy 5 letnią córkę. Był to dla mnie szok bo niczego takiego się nie spodziewałem, było co prawda między nami chłodno od jakiegoś czasu ale nie takie coś. Na jej życzenie wyprowadziłem się z jej domu bo chciała odpocząć i się zastanowić. Nie zerwałem kontaktu, odwiedzałem ją i dziecko prawie co drugi dzień, załatwiałem psychologa u którego byłem ja i ona (psycholog powiedział mi że nie ma sensu tego ciągnąć), w Święta Wielkanocne razem poszliśmy do kościoła, zero agresji, kłótni itp. Każda moja próba rozmowy kończyła się stwierdzeniem że to nie ma sensu, ze ona tego nie widzi a jest dla mnie miła bo chodzi jej o dobro dziecka i źle odczytuje jej sygnały. Parę dni temu odbyła się sprawa o alimenty, bo w zdenerwowaniu powiedziałem że nie mam ich zasądzonych to nie będę płacił - choć opłacałem przedszkole, dawałem na leki, zabierałem małą na wycieczki, kino itp. Po prostu chciałem aby się coś zadziało bo trwa to już pół roku. No to się zadziało - dostałem alimenty. Ona nikogo nie ma (tak na 99%), ja nie mam nikogo też. Mieszkam u rodziny bo wszystko zostawiłem u niej w domu, nawet wszystkich rzeczy prywatnych nie zabrałem a ona mi też ich nie wyrzuca. Wszystko grzecznie, bez nerwów....tego właśnie nie pojmuję...ona twierdzi że małżeństwo nie funkcjonowało dla niej już od jakiegoś czasu. Wczoraj w złości powiedziałem żeby przestała mnie już poniżać i złożyła pozew o rozwód....na co ona że dobrze złoży (powiedziała że o rozstaniu myślała już od około 3 lat). Ot i takie coś...nie wyobrażam sobie końca, mamy dziecko które i ona i ja kochamy ponad wszystko. Nie ogarniam jak można rozwalać rodzinę... Może ktoś z Was mi to wyjaśni, bo rodzina i znajomi którym się zwierzałem nic z mojej sytuacji nie rozumieją
 
 
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-02, 20:06   

Witaj Ryan!

Zadajesz pytanie jak można rozwalać rodzinę....? P

Polecam Ci film "Próba ogniowa" lub pod innym tytułem "Ognioodporni" - jest tam odpowiedź i to bardzo ciekawa.

Dla mnie odpowiedź brzmi, nie godzi się nikomu tak robić.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-02, 21:40   

ryan napisał/a:
Wszystko grzecznie, bez nerwów....tego właśnie nie pojmuję...


Wolałbyś aby było z nerwami, wyzwiskami, z wyrzucaniem rzeczy przez okno, z graniem dzieckiem itp?
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-02, 22:14   

ryan napisał/a:
Ona nikogo nie ma (tak na 99%)


Ja bym stawiał prędzej odwrotnie , że nikogo nie ma - 1% .
No chyba , że żona ma ponad 60 lat .
Uważasz , ze żona już przestała marzyć , ponoć nadzieja umiera ostatnia ,
nadzieja na szczęśliwe życie także .
Nie twierdzę , że już musi kogoś mieć ,
ale może "poznała" kogoś na jakimś portalu randkowym itp.

W jakiej żona kondycji ???
"Kwitnie" , zmieniona jakaś czy załamana , zaniedbana ?
Nowa praca , towarzystwo , generalnie jakie zmiany ?

3 głupie błedy :
- wyprowadziłeś się
- sam pomogłeś w alimentach
- sam wspomniałeś o rozwodzie
Ułatwiasz jej zadanie
ryan napisał/a:
Nie ogarniam jak można rozwalać rodzinę...



ryan napisał/a:
załatwiałem psychologa u którego byłem ja i ona (psycholog powiedział mi że nie ma sensu tego ciągnąć)

Bardzo pomógł jak widzę .
Ale nawiasem , JAK ARGUMENTOWAŁ ???
Dlaczego nie ma sensu .
Żona musiałaby wykazać ten bezsens , a nie tylko nie bo nie .
Ona by musiała "udowodnić" że jej decyzja jest przemyślana
i podać konkrety .


ryan napisał/a:
powiedziała że o rozstaniu myślała już od około 3 lat

A raczyła cię o tym poinformować ?
Była mowa o tym wcześniej ?
........ zakładam że nie , albo nie brałeś sierio , albo
nie słyszałeś

Osłabienie relacji , każde sobie żyło , ustanie komunikacji .
To takie powolne oddalanie .
Klasyka , niestety .
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-02, 23:36   

"Ognioodporny" obejrzany przed chwilą - wzruszający ale jak to film made in USA z happy endem.

Czy żona kwitnie - raczej tak, twierdzi że samej jest jej lepiej.
Wyprowadzić się musiałem bo to nie mój dom i nie mam do niego żadnych praw - takie też było jej żądanie.

Klika razy próbowałem w spokoju rozmawiać - zawsze słyszałem że o nie ma sensu, a ostatnio że już nigdy nie będziemy razem...nigdy...

Nie dzwoni, nie pisze, nie interesuje się...ja też...ale jeżdżę do dziecka, odbieram z przedszkola itp.

Nic nie rozumiem....kiedy walczę mówi żebym się nie starał, ciągle dostaje ciosy jak w tym filmie

Mogę chyba tylko prosić aby nie składała pozwu....i czekać nie wiem na co...na cud? U niej wszystko jakby zaplanowane, poukładane.

Nie wiem co mam robić...staram się - źle, nie staram się -źle
 
 
Słonko
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-02, 23:44   

Witaj! Korzystaj z mądrości tego forum, modlitwę masz. Odezwałaś się Ty więc nie chcesz końca małżeństwa. Czytałeś pewnie co tu mądre głowy radzą - zmiana siebie, praca nad sobą. Przeczytaj proszę " Pięć języków miłości" G.Chapman i film " Ognioodporny ". Małżeństwo możesz uratować. Ja też bym nie robiła awantur ... Gdyby mąż nie "wymiękł" pierwszy pewnie doszłabym i ja do ściany przy której już nie widziałbym sensu trwania. Mare sugeruje "kogoś" ale może nie koniecznie, może tak długo mówiłeś " nie jej językiem ", że ona faktycznie już ma dość, ma pustkę w środku i wydaje jej się, że nie ma w niej miłości. Dziwny ten psycholog... Choć ja też na dziwnego trafiłam....
Nie ułatwiaj odejścia, pokaż żonie,że Ci zależy. Te alimenty, mówienie o rozwodzie.... Jeśli tego nie chcesz to po co? Źle by na mnie to działało...
Przeczytałam już sporo polecanych książek,każda coś wniosła ale dotarła tak bardziej właśnie ta o językach miłości.....
Modlitwą wspieram.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 09:44   

ryan napisał/a:
Czy żona kwitnie - raczej tak, twierdzi że samej jest jej lepiej.


Jak kwitnie , to musi ją coś podlewać .
Z czego taka zadowolona , przecież rozwaliła jej się rodzina , więc ...... ? :roll:


ryan napisał/a:
Wyprowadzić się musiałem bo to nie mój dom i nie mam do niego żadnych praw - takie też było jej żądanie.


Nawet gdyby dom był domem tesciów - NIE MUSIAŁEŚ .
Chroni cię Kodeks Cywilny , konkretne artykuły .
A tak bedzie , że "opuś
ryan napisał/a:



Klika razy próbowałem w spokoju rozmawiać - zawsze słyszałem że o nie ma sensu, a ostatnio że już nigdy nie będziemy razem...nigdy...
ciłeś rodzinę" .

Pewnie wiekszość to słyszała .
One chyba pewne zdania w genach mają . :mrgreen:
ryan napisał/a:




Nic nie rozumiem....kiedy walczę mówi żebym się nie starał, ciągle dostaje ciosy jak w tym filmie


Bo jak się starasz to ona ma jakieś wyrzuty sumienia ,
psujesz jej ten dobry nastrój .


ryan napisał/a:
Mogę chyba tylko prosić aby nie składała pozwu....i czekać nie wiem na co...na cud? U niej wszystko jakby zaplanowane, poukładane.


Jak upłynie pół , rok ........... może składać .
Spełnią sie warunki - nie mieszkacie , nie spicie , nie prowadzicie wspólnego gosp .

Ciekawe co sobie poukładała i JAK ?
Będzie prowadzić życie wdowy ?
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 14:39   

Ryan,
mare ma duzo racji.
Na pewno w tym, ze decydując się na odejscie od żony i dziecka jesteś winny porzucenia rodziny.
Masz prawo a nawet obowiązek przebywać w miejscu zamieszkania zony i dziecka.

Po co ta rozłąka ?
czy po to, żeby cokolwiek naprawić miedzy Wami ?
bardzo wątpliwe.
Ta rozłąka moze tylko przypieczętować Wasze rozstanie.
Pod względnym prawnym jak i emocjonalnym.

Po wzgledem prawny, po 6 miesiącach mieszkania osobno, sąd stwierdzi rozpad małzeństwa.
Pod względem emocjonalnym - bez kontaktowania się, bez rozmów, bez wspólnych wyjść np.do kina, wyjazdów itp. nie macie szans powrotu.

Niestety, dla mnie tak samo jak i dla Mare, sytuacja wygląda standardowo dla przypadku kiedy w małżeństwie pojawia się osoba trzecia.
 
 
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 14:56   

A według mnie, to panowie trochę zagalopowaliście się w standardach i snuciu domysłów.

Ja od ponad roku nie mieszkam z mężem, z bardzo ważnych przyczyn, to ja się wyprowadziłam, bo uznałam, że na tamten moment nie ma lepszego rozwiązania i wcale nie uważam, że porzuciłam męża, bo dalej aktem woli go kocham i staram sie pielęgnować w sobie miłość do niego. Toczy się sprawa rozwodowa od przesżło dwóch lat. Ja nie zgadzam się na rozwód i nie ja o niego wystąpiłam. Zdawałam sobie sprawę, że jeśli się wyprowadzę, to nie będzie to dobrym argumentem przed sądem dla mojego stanowiska - jednak takie rozwiązanie, po dziś widzę i oceniam, że było konieczne.

P.S. I nie ma z mojej strony osoby trzeciej.
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 15:44   

faceci zawsze szukaja rozwiazania w kims trzecim...taka natura.

po obejrzeniu filmu i chcac walczyc dalej zadzwonilem do zony. powiedzialem ze ja kocham i chce z nia byc....zeby dala nam szanse itp. poraz kolejny uslyszalem ze ona mnie nie kocha i ze zwiazek nie ma sensu.
powiedzialem jej ze po prostu potrzebowalem jej to oznajmic i zeby nie pisala pozwu (pisze z telefonu, sorry za brak polskich liter)

jedni powiedza ze jestem madry i walcze inni ze glupi - nie wiem robie to co czuje. Jesli przegram to po walce. Marne mam nadzieje ale czemu mam odpuszczac. Trafilem tu zeby miec nadzieje, moze i popelnilem bledy ale kto ich nie popelnia
 
 
Słonko
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 16:06   

Trafiłeś tu żeby ratować swoje małżeństwo . Tylko najpierw ratuj siebie. Zadbaj o siebie , o zrozumienie Twojej roli w tym co się zadziało. U mnie to mąż nic nie czuje, chciał się wyprowadzić... trafiłam tu i okazało się jak wiele we mnie do naprawy. Tak suchymi faktami gdybym przedstawiła sytuację to on jest winny - bo zdradził, bo ranił ,bo nie dbał,bo...,bo...,bo...
Macie dziecko i jeśli je oboje kochacie to uświadom żonie co to dla dziecka znaczy , jak bardzo to jest dla niego niszczące.
Polecane jest tu wiele lektur, rekolekcji do wysłuchania i na prawdę warto korzystać. Dla siebie a przez Ciebie i dla żony . Nie oczekuj efektów od razu , psuło się długo to i naprawa potrwa.
A czy żona tak konkretnie potrafi Ci powiedzieć co zawaliłeś ? Czym dla niej jest małżeństwo?
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 16:22   

mowi ze starala sie trzy lata ze juz nie ma sily. ale nigdy nic mi o tym nie mowila, tylko trach i wybuchla. Mi wydawalo sie ze jakos nam leci, lepiej czy gorzej ale leci. Na poczatku mial byc miesiac odpoczymku od siebie, tak chciala. Mija juz pol roku. Gdy wspominam o dziecku mowi ze to nie fair ze zagrywam dzieckiem. Ale ja nie zagrywam, mowie jej ze w trojke jestesmy rodzina, zeby tego nie rozwalac. A ona ze teraz jestesmy rodzicami a nie rodzina. Czemu to takie trudne...wiele osob wraca do siebie, chcialbym i ja-ona nie
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 16:27   

cd....twierdzi ze nie wie nawet o czym by miala ze mna rozmawiac
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 17:04   

ryan napisał/a:
Wyprowadzić się musiałem bo to nie mój dom i nie mam do niego żadnych praw - takie też było jej żądanie.


Ryan
Żona nie ma racji.
Art. 28 ze znaczkiem 1 (indeks górny 1) kodeksu rodzinnego i opiekuńczego brzmi:
Cytat:
Jeżeli prawo do mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia domowego.


Masz wątpliwości? W każdej chwili możesz się wprowadzić. Nie ma prawa Ciebie wyrzucić. Dopiero po wyroku sądowym (rozwód, separacja, czy innym) może to zostać inaczej uregulowane.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9