Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
zdradzona ... jak zyć ? |
Autor |
Wiadomość |
Ela1969 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-07, 22:47
|
|
|
lustro napisał/a: | Nie namawiam Cię do szybkiego wybaczenia ( szybkiego...po 8 miesiącach? to szybko?) |
8 miesięcy to bardzo szybko i wiem co mówię...Ale oczywiści Ci co nie przeszli piekła zdrady, to znaczy miesiącami bycia zdradzanym, oszukiwanym, poniżanym wiedzą lepiej. Ja wybaczałam znacznie dłużej, na własnych warunkach i też się udało, każdy więc ma swój czas i proszę nie stosujcie własnych, jedynych słusznych recept.
Dobrej nocy wszystkim |
|
|
|
|
GosiaH [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 07:19
|
|
|
kinia napisał/a: | Absurdalne to jest dla mnie to , że zdradzający wracając do swojego małżonka stawia warunek aby ten mu nie przypomniał o zdradzie , której się dopuścił.
Ten, który zdradza stawia warunki ? |
Kinia, dlaczego ciebie to dziwi?
Ja sobie, NIE WYOBRAŻAM by mogło byc inaczej.
Jesli ktos odszedł, to, zwykle (podkreślam zwykle) dlatego, że było mu źle w małzeństwie, w jakim był.
A skoro tak, to wracając raczej nie będzie chcieć na tamte tory wrócić ?
On tez chce zmian, nie ?
Kazdy z nas, odchodzący czy czekający, uważam, powinien przedstawić swoje oczekiwania, a potem wspólnie powinnismy ustalić zasady wspołżycia w tym nowym, bo budowanym od nowa, małzeństwie.
Ja mam takie zdanie, ja tak zrobiłam. Sprawdziło się. I sprawdza nadal. |
|
|
|
|
kinia [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 11:22
|
|
|
Sprawdziło się to fajnie.
Tylko nie jest to normalne , żeby chronić zdradzającego i przyjmować jego warunki.
Ciągle piszecie co powinna robić Ela nie bacząc na to , że krzywdziciel nie robi nic. |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 12:26
|
|
|
Zdaje się, ze tylko Elę mamy tutaj "pod ręką", więc trudno się dziwić, ze piszemy do niej, a nie do jej męża. W końcu chyba nie na tym to polega, żebyśmy tworzyli Eli listę rzeczy, które jej mąż ma zrobić, żeby mogła go przyjąć, prawda?
Jedyna osobą, która może taką listę tworzyć, jest Ela.
I owszem, jej mąż również ma prawo stawiać warunki. Również ma prawo powiedzieć, że się na to, czy na tamto nie zgadza. Bo dalej jest człowiekiem, dalej należy mu się szacunek, dalej ma prawo stawiać własne granice w związku i mieć oczekiwania. Tak samo z reszta jak Ela. Jak ty, kiniu, i jak ja.
Nikt nie broni tutaj tego, co mąż Eli zrobił, nikt tego nie usprawiedliwia.
Nie zauważyłam też, żeby ktoś mówił Eli, że ma przyjąć męża bez stawiania mu jakichkolwiek warunków. Ani że musi przyjąć warunki stawiane przez męża.
Właśnie na tym to polega - małżeństwo, związek, relację, tworzy się we dwójkę. Z poszanowaniem obu osób je tworzących. Szanuję siebie i szanuję ciebie. Daję sobie prawo do stawiania warunków i daję takie prawo tobie. Daję sobie prawo do odrzucenia twoich warunków i daję takie samo prawo tobie. Daję sobie prawo niezgody na krzywdzenie mnie i daję ci prawo nie zgadzać się na to, żebym ja krzywdziła ciebie. Daję sobie prawo mówić o swoich oczekiwaniach, potrzebach, pragnieniach, i daję takie samo prawo tobie.
Chyba o to własnie chodzi?
Czy też fakt, ze człowiek zdradził skreśla go na zawsze jako człowieka mającego prawo do czegokolwiek w związku, kiniu? |
|
|
|
|
lustro [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 12:35
|
|
|
kinia napisał/a: | Sprawdziło się to fajnie.
Tylko nie jest to normalne , żeby chronić zdradzającego i przyjmować jego warunki.
|
Mozna oczywiście wymyslac proch samemu...a czy się uda?
Mozna też robić eksperymenty na własnym zyciu...tylko po co?
Kinia
Małżonkowie są partnerami.
Mają tworzyć wspólnotę małżeńską. A nie zbiór jednostek.
Tak jak napisała GosiaH ( a ja się pod tym podpisuję, bo u mnie też tak to wygladało i zdało/zdaje egzamin świetnie) każda ze stron chce zmiany i naprawy. Nie chce powrotu do starego złego układu.
A że był zły - świadczy kryzys ( zdrada to tez element kryzysu)
Dlatego obie strony mają prawo i powinny przedłożyć jakieś "warunki startowe".
I warunki odbudowy.
Ustalić wspólnie czego się trzymamy i tego potem uczciwie się trzymać.
Przecież obojgu zależy na naprawie i odbudowie.
kinia napisał/a: |
Ciągle piszecie co powinna robić Ela nie bacząc na to , że krzywdziciel nie robi nic. |
Po pierwsze - jest tu Ela, a nie jej mąż. Stąd piszemy do Eli o tym, na co ma wpływ. Czyli co ona może zrobić jako ona.
A skąd u Ciebie Kiniu przekonanie, że "krzywdziciel" nie robi nic?
Z tego, co pisze Ela, maż przeprasza, przeprasza, przeprasza...czeka, chce zmiany i naprawy, dostrzega swój wkład w kryzys...chce zamieszkać razem z nią i dobudować małżeństwo w lepszej, bo poprawionej formie.
Co on może jeszcze zrobić na dziś?
Teraz ruch po stronie Eli - czy się mylę? |
|
|
|
|
monis [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 13:01
|
|
|
Podpisuje się pod tym co napisały Gosia i Lustro.
U mnie też zadziałało. Jesteśmy partnerami, odpowiedzialnymi za kryzys małżeński, mamy takie same prawa stawiać warunk,i by się nie powtórzyło to co popchnelo do kryzysu.
A mąż Eli zawsze może przywdziac wlosiennice i na kolanach do Częstochowy iść....ale czy o to chodzi w uratowaniu małżeństwa??
. |
|
|
|
|
kinia [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 15:11
|
|
|
Myślę ,że jak chce to może ubrać włosiennicę i iść do Częstochowy , bo jeżeli nic nie robi to ma czas.
A tak serio to , bo piszą tu zdradzający i zdradzani to każdy inaczej przeżywa zdradę.
Zdradzający chce zapomnieć co zrobił ,a zdradzony chce o tym rozmawiać i być może zrozumieć (! ! !) to co dla niego jest niepojęte.
W grę wchodzi też wrażliwość człowieka.
W tym przypadku zdradzona Ela oczekuje oprócz słów , przede wszystkim czynów.
A tu jak czytam nie dzieje się nic , chociaż przez 2 lata potrafił być niezmiernie aktywny bo oszukiwał i to tak ,żeby nic się nie wydało.
A tak po ludzku Elu nic Ci nie dało do myślenia przez ten czas? |
|
|
|
|
monis [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 15:32
|
|
|
Na odległość trudno zobaczyć czyny. Szczególnie wtedy, gdy nie wie się co miałby małżonek zrobic żeby zadowolić.
Trzeba dać sobie i jemu szansę |
|
|
|
|
tiliana [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 15:35
|
|
|
kiniu, obgadać porządnie sprawę można i trzeba. Porozmawiać, raz, drugi trzeci... można. Ale wypominać miesiącami... albo i latami, jak to się czasem zdarza? Czemu ma to służyć? Komu?
Zgadzam się za to z tobą, że ważne jest, co mąż Eli robi teraz.
I Elu, ponowię pytanie (nie moje, ale fakt faktem, nie odpowiedziałaś poza tym, ze chciałabyś, żeby mąż ci takie samo pytanie zadał):
Czy wiesz, czego oczekujesz od męża teraz? Nie chodzi o to, żebyś opowiadała nam, jakie są twoje oczekiwania względem męża, jakie warunki... tylko czy ty sama wiesz, jakie one są? Co mąż musiałby zrobić, żebyś była w stanie go przyjąć? Albo żebyś uznała, że do tego bliżej? że widzisz, że mu zależy?
Czy też może nie ma takiej rzeczy w tej chwili? Może być tak, że ty jeszcze nie jesteś gotowa na przyjęcie działań, gestów męża. I nie ma w tym nic złego. tylko chodzi o to, żebyś nie oczekiwała od męża tego, czego nie jesteś w stanie na ten moment przyjąć.... |
|
|
|
|
balwanek1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 15:37
|
|
|
kinia napisał/a: | chociaż przez 2 lata potrafił być niezmiernie aktywny bo oszukiwał |
I to jest sens....
teraz niech przez dwa latka: zabiega,pokazuje że mu zależy,daje miłość-a potem można podumać
i tyle |
|
|
|
|
monis [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 16:21
|
|
|
Tak jak żuraw i czapla😂😂 |
|
|
|
|
lustro [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 18:49
|
|
|
balwanek1 napisał/a: | kinia napisał/a: | chociaż przez 2 lata potrafił być niezmiernie aktywny bo oszukiwał |
I to jest sens....
teraz niech przez dwa latka: zabiega,pokazuje że mu zależy,daje miłość-a potem można podumać
i tyle |
Czy Ty się zastanowiłeś nad tym, co napisałeś? czy moze tak piszesz, żeby pisać...?
Niech pokazuje, że mu zależy?
Jak?
Bo póki co - pokazuje.
Przeprosił wiele razy.
Chce odbudowac małżeństwo - zauważył, co sam w nim zawalił i chce to naprawić.
Czeka. Mieszka sam i czeka.
Ma stanąć na głwie? czy moze coś bardziej spektakularnego...?
Nie mozna wymaga od kogoś czegoś, samemu nie wiedząc czego.
I nie mozna wymagać, nawet wiedząc, że ten ktoś sie sam domysli, co to by miało być.
A co do czasu...to dlaczego dwa lata?
a nie dwie dekady? dwa wieki? dwa życia...?
czas nie ma być prostym "odwetem"
czas ma być mozliwy dla obu stron |
|
|
|
|
lustro [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 18:54
|
|
|
kinia napisał/a: | Myślę ,że jak chce to może ubrać włosiennicę i iść do Częstochowy , bo jeżeli nic nie robi to ma czas.
A tak serio to , bo piszą tu zdradzający i zdradzani to każdy inaczej przeżywa zdradę.
Zdradzający chce zapomnieć co zrobił ,a zdradzony chce o tym rozmawiać i być może zrozumieć (! ! !) to co dla niego jest niepojęte.
W grę wchodzi też wrażliwość człowieka.
W tym przypadku zdradzona Ela oczekuje oprócz słów , przede wszystkim czynów.
A tu jak czytam nie dzieje się nic , chociaż przez 2 lata potrafił być niezmiernie aktywny bo oszukiwał i to tak ,żeby nic się nie wydało.
A tak po ludzku Elu nic Ci nie dało do myślenia przez ten czas? |
I tu znowu inaczej wodzisz rzeczywistość.
Po pierwsze - " bo jeżeli nic nie robi to ma czas." ...nie rozumiem sensu tego zdania, przybliż mi swoją myśl
Po drugie - a jak nie chce iśc do Częstochowy to co? nawet mu to nie przyszło do głowy...to przestaje istenieć jako człowiek?
Po trzecie - wiele razy to zdradzeni nie chcą i nie potrafią rozmawiać o tym, co się stało. Dlaczego? Dlatego, że rozmowa to wymiana informacji, a oni nie potrzfią przyjąć swojego udziału w tym, co się stało.
Poza tym - ja dążyłam do rozmowy i to wiele razy. Ale nie myl rozmowy z wypominaniem i to nieustannym.
Po czwarte - żeby mąż Eli mógł coś zrobić, to jednak powinien wiedzieć czego się od niego oczekuje. A nie spełniać niewypowiedziane życzenia. Prawda?
Kiniu
strasznie duzo w Tobie żalu i poczucia skrzydzenie
rozumiem, że u Ciebie sprawy są bardzo świeże |
|
|
|
|
kinia [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-06-08, 21:01
|
|
|
Nie lubię jak ktoś mówi za mnie i próbuje wiedzieć lepiej, no i mnie żałuje.
Więc daruj sobie Lustro te swoje teksty , bo są żałosne.
A na koniec . Skoro ten krzywdziciel tyle robi to czemu Ela pisze, że z jego strony żadnej inicjatywy ,żadnej propozycji wyjazdu i o ile pamiętam to na rekolekcje z Elą zgodzi się jechać dopiero za kilka m-cy. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|