Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż już nie kocha i co dalej?
Autor Wiadomość
Muminek
[Usunięty]

  Wysłany: 2016-04-16, 01:11   Mąż już nie kocha i co dalej?

Dzien dobry,
Zagladam tutaj od 4 miesiecy i wkoncu postanowilam napisać. Nie bardzo mam z kim podzielic sie moim problemem wiec chcialabym poprosic o ocene sytuacji i rade jak dalej zyc. Jestem zona od prawie 7 lat, z mezem razem od 11. Slub wzielismy majac po 22 lata i bardzo sie kochajac. Mamy dwoch synow, pierwszy ma niecale 3 lata, drugi prawie 5 miesiecy. Maz po narodzinach drugiego syna zaczal dziwnie sie zachowywac. Byl nerwowy, przestal mnie przytulac, calowac. Po 3 dniach od wyjscia ze szpitala umowil sie z kolega na piwo, dwa tygodnie pozniej wyjechal na dwudniowy wyjazd sluzbowy. Zaczal tez pozniej przychodzic z pracy. Mialam wrazenie ze wtedy robil wszystko zeby tylko nie byc w domu. Pewnego wieczoru kiedy dzieci spaly zapytalam wprost, co sie dzieje. Na poczatku nie chcial mowic a potem rzucil ze chce sie wyprowadzic i rozwiezc. Bylam w totalnym szoku. Myslalam ze powie ze ma duzo pracy, jest przytloczony obowiazkami w domu lub ze poprostu jest niewyspany... Nie bylam na to przygotowana, wrecz przeciwnie bylam szczesliwa ze mam meza, zdrowe dzieci, dom! Byla histeria, oddanie obraczki, pozniej blaganie o to zeby zostal. Po naszej rozmowie ja polozylam sie spac, on sluchal muzyki przez godzine. Myslalam ze po tym wyznaniu bedzie spac w salonie, ale przyszedl do lozka ale spal na samym jego końcu. Rano pytalam dlaczego przestal mnie kochac, czy cos sie stalo i od kiedy mnie nie kocha. Kazde pytanie irytowalo go coraz bardziej ale uslyszalam ze nic do mnie nie czuje, ze nie kocha mnie od roku. Kazalam mu sie wynosic. Prosil tylko o to zeby mogl widywac dzieci. Kolejne dni byly koszmarem, maz spal na kanapie, ja ciagle plakalam, nic nie jadlam, prawie wcale nie spalam. Zmuszalam sie zeby dac cokolwiek starszemu dziecku do jedzenia i usilowalam wykarmic noworodka. Jak sobie o tym przypominam to lzy naplywaja do oczu i nie widze dobrze liter... Uslyszalam od niego ze on chce sie zakochac, chce sprobowac zyc inaczej, ze jesli zostanie w domu to z litosci. Nie chcialam zyc bez niego, ale wiedzialam ze musze zyc dla dzieci, ze mnie bardzo potrzebuja. Chyba to mnie utatowalo bo wiedzialam ze nie moge uciec, ze nie moge sie upic, czy skoczyc z mostu, bo dzieci czekaja przeciez na śniadanie. Po kilku dniach maz wyjechal w dwutygodniowa delegacje. Tuz przed wyjazdem powiedzialam mu ze go bardzo kocham i chce z nim byc, ale jesli on mnie nie kocha to nie bede utrudniac mu rozwodu. Poprosilam go o czas, zebysmy sprobowali byc razem, zgodzil sie na czas proby na pol roku. Minely wlasnie 4 miesiace. Na poczatku bardzo modlilam sie o cud, o to zeby nasza milosc zwyciezyla, zebysmy byli mezem i zona, ale po jakims czasie przestalam. Tzn przestalam modlic sie o wymienione sprawy, nie wogole:) zrozumialam, ze nie moge mu sie narzucac, ze nie moge modlic sie o jego milosc skoro maz mnie juz nie chce. I tak zyjemy od 4 miesiecy, nie klocimy sie, jest milo, smiejemy sie, zartujemy. Ale spimy na dwoch koncach lozka, nie przytulamy sie. Czasem pocaluje mnie w policzek jak wychodzi do pracy, ale tylko wtedy gdy mam syna na rekach. Tzn najpierw caluje jego, potem mnie. A jesli syn lezy w lozeczku to zegna sie z nim a do mnie juz nie podchodzi. A mnie ciezko tak zyc... Czuje sie bardzo samotna i odtracona. Nie chce tak zyc. Nie chce jego litosci i tego ze maz jest ze mna z obowiazku. Nie wiem co dalej...
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-16, 23:48   

Witam na forum Muminku

przykro mi że Cię to spotkało

pisałaś że czytasz nas od 4 miesięcy

czy oprócz tej przerwanej modlitwy, coś stąd przesłuchałaś


jakieś polecane tu nagrania ?? filmy ??/


Nic nie piszesz o Twojej relacji w Bogiem ?

przesłuchaj ks Marka Dziewieckiego : "Przysięga małżeńska i jej konsekwencje"

Pogody Ducha
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-17, 00:00   

Muminek,
Witaj na forum.
Skoro podczytujesz nasze forum od paru miesiecy to zapewne wiesz, ze prosimy o ostrozne dobieranie tresci jakie chcemy tu opublikowac, aby zachowac anonimowosc i bezpieczenstwo w sieci. Do czytania innych watkow oraz dzialow pomocowych rowniez nie musze Cie zachecac, wiec pozwol ze odniose sie do tego co napisalas.

Nie wiem co spowodowalo taka reakcje emocjonalna Twojego meza choc mozna jej szukac w strachu przed odpowiedzialnoscia, jakas niedojrzaloscia czy innej przyczynie. Co bysmy jednak teraz nie sprobowali "zdiagnozowac" z pewnoscia nie bedzie calym obrazem. Bo tak jak nie wiemy co powoduje ze konkretna osoba zapada nam w serce tak nie wiemy czemu nagle przestajemy czuc pozytywne emocje widzac kogos, zwlaszcza gdy nie wydarzylo sie nic co mogloby nas ewidentnie postawic w dryfie wobec tej osoby. Na sile nie da sie odbudowac ani wiezi emocjonalnej ani uczuc pozytywnych, ale one moga odzyc z czasem. Dlatego nie zajmuj sie tym chwilowo i skup sie na sobie i dzieciach. Nie licz umykajacych dni, bo to wzmaga stres i sprawi ze zaczniesz byc nerwowa. Moze wykorzystaj ten czas na rozmowe z psychologiem czy inna osoba do ktorej masz zaufanie, jest szansa ze uslyszysz po niej cos czego o sobie nie wiesz a co moglo zablokowac meza na Ciebie. Nie znaczy ze na pewno tak jest, ale moze. Czasem robimy lub mowimy bezwiednie cos co zraza druga strone np. osobie lubiacej cisze i porzadek z czasem moze zaczac brakowac przestrzeni przy gadatliwym i balaganiarskim partnerze, rodzenstwie czy wspolmalzonku, wtedy wystarczy dac mu wlasny kat i zapewnic czas relaksu szanujac jego upodobania i napieta sytuacja wroci do normy. Moze u was wlasnie cos takiego ma miejsce tylko jako bedaca zbyt blisko problemu zwyczajnie go nie widzisz stad ta sugestia rozmowy z kims obiektywnym.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-17, 10:26   

Muminku, bardzo Ci współczuję, choć tylko mogę sobie wyobrazić ogrom Twojego cierpienia.
Bycie odrzuconą w tym szczególnym momencie Twojego życia, po trudach ciąży, porodu, w momencie kiedy każda bez wyjątku kobieta szczególnie potrzebuje mentalnego i fizycznego wsparcia od męża i ojca dzieci, musi być trudnym do uniesienia ciężarem.
Zatem podziwiam Cię, że cudem jakoś się podniosłaś i ogarnęłaś po tym bezlitosnym nokaucie.

Odnośnie męża.
Trzeba przejawiać niezwykłą skłonność do egoizmu i braku empatycznych zachowań,
by właśnie na tym wyjątkowym etapie życia rodziny wyartykułować do żony podobne zdanie:

Muminek napisał/a:
Uslyszalam od niego ze on chce sie zakochac, chce sprobowac zyc inaczej, ze jesli zostanie w domu to z litosci.


Zaskakujące to oświadczenie w świetle tego, że sprowadził na świat dwoje dzieci, w tym spłodził ostatnie z nich w czasie gdy podobno już Cię nie kochał.

Zadałaś Muminku pytanie o osoby trzecie w życiu męża? Czy jest w jego życiu ktoś inny?
Wg mnie nie ma takiej opcji by ktoś taki nie czaił się przynajmniej na horyzoncie, choć bliższej relacji w obliczu mężowskiej postawy, też wykluczyć się nie da.

Muminek napisał/a:
Po 3 dniach od wyjscia ze szpitala umowil sie z kolega na piwo,
dwa tygodnie pozniej wyjechal na dwudniowy wyjazd sluzbowy.


Czy ten kolega ma wg Ciebie jakieś szczególne znaczenie w tej "sprawie" i późniejszy związek z mężowskim wyjazdem służbowym....skoro o nim wspominasz?

ps. czy Twój mąż był obecny przy porodzie syna/synów?
 
 
parvati
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-17, 23:39   

Z opisu wygląda na to, że mąż może mieć kochankę.
U mnie było bardzo podobnie.
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-18, 20:07   

u nas niestety też
i też krótko po porodzie usłyszałam że on chce się zakochać itp
będę pamiętać w modlitwie
 
 
Muminek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-19, 03:02   

Mirakulum, udalo mi sie przsłuchac juz kilka nagran, i dziekuje za polecenie nagran ks Dziewieckiego! Za duzo czasu nie mam na "siedzenie w internecie" bo przy tych moich chlopcach mam co robic, ich drzemki wykorzystuje glownie na gotowanie i pranie a wieczorami czesto zasypiam razem z nimi. Dzis mam taki dzien ze mysle i nie moge spac, to pare slow napisze na forum. Moja relacja z Bogiem... Coz wymaga natychmiastowej naprawy! obiecuje sobie i Bogu juz od dluzszego czasu ze tą relacje naprawie.
Kenya, tak maz byl obecny przy obu porodach. Za pierwszym razem nie chcial, ale zmienil zdanie po szkole rodzenia. O kochanke pytalam, to byla moja pierwsza myśl oczywiscie! Wymienialam kolejne typy nawet zeby szybciej sie przyznal. Twierdzi ze nikogo nie ma, ale dodal ze moze sobie kogos znalezc zeby bylo mi latwiej uwierzyc ze mnie nie kocha i ze to koniec. Bylo mi przykro ze nasze drugie dziecko okazalo sie "wpadka" (no bo juz mnie nie kochal jak sie okazuje) choc ja myslalam ze jest cudem naszym, owocem pieknej milosci i wyczekanym, bo pol roku sie staralismy o druga ciąże.

Wypomnial mi wiele spraw o ktorych nie wspominal wczesniej, w trakcie malzenstwa, tych mniejszych i wiekszych. Stwierdzil, ze nie nadaje sie na mnie i nie pasujemy do siebie.

Przyznaje, poprzedni rok byl trudny organizacyjnie. Na przelomie roku wrocilam do pracy po urlopie maciezyskim, maz zaczal nowy projekt zwiazany z czestymi wyjazdami, chwile pozniej druga ciaza. Czasem bylo ciezko, ale mnie te trudniejsze momenty pokazywaly ze jestesmy dla siebie stworzeni, ze razem damy rade ze wszystkim. Cóż, mylilam sie. Moj maz mial inne odczucia.

Coraz wyrazniej widze moje bledy. Najwazniejszy to ten, ze meza postawilam na pierwszym miejscu zamiast Boga. Kolejny to taki ze pozwolilam na zbyt duza swobode. Nie wymagalam tez za duzo przy pierszym dziecku i jego zaangazowanie stopniowo malalo. Nie wymagalam wiele bo nie chcialam zeby czul sie przymuszony do opieki. Ale teraz rozumiem ze w tygodniu odpoczywal po pracy a w weekend pprzeciez chcial odpoczac od pracy. Nie pokazalam mu ze przy dziecku tez mozna odpoczywac.

Nie moge tylko zrozumiec, dlaczgo wysylal sprzeczne sygnaly... Przyslal kwiaty na urodziny, przywozil prezenty z podrozy, takie tansze ale i drozsze tez. Po urodzeniu drugiego syna dostalam piekna bransoletke. Wychodzac ze szpitala bylam najszczesliwsza osoba w miescie. Cieszylam sie ze mam kochajacego meza, zdrowe, piekne dzieci i ta brasoletka to taka wisienka na torcie byla, bo nie spodziewalam sie, ze mamy rezerwe w budzecie domowym na takie wydatki a po drugie ze chcialo mu sie jechac do sklepu mimo tylu dziejacych sie spraw. Czuje sie oszukana...frajerka ze mnie
 
 
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-19, 09:17   

Muminek,u nas było tak,że w jeden dzień było super,plany na pszyszłość,a dosłownie wieczorem powiedział mi,że już mnie nie kocha i że chyba nigdy nie kochał i że to koniec.
Też uważał,że nikogo nie ma,że po prostu przestał mnie kochać ale to nie była prawda,bo czekała na niego już "przyjaciółka",to jest niestety taki schemat działania,gdy zaczyna się zdrada.
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-19, 10:24   

Muminek napisał/a:
Coraz wyrazniej widze moje bledy. Najwazniejszy to ten, ze meza postawilam na pierwszym miejscu zamiast Boga. Kolejny to taki ze pozwolilam na zbyt duza swobode. Nie wymagalam tez za duzo przy pierszym dziecku i jego zaangazowanie stopniowo malalo. Nie wymagalam wiele bo nie chcialam zeby czul sie przymuszony do opieki. Ale teraz rozumiem ze w tygodniu odpoczywal po pracy a w weekend pprzeciez chcial odpoczac od pracy. Nie pokazalam mu ze przy dziecku tez mozna odpoczywac.

Nie wiesz tego. Może wtedy mielibyście kryzys już po pierwszym dziecku?

W pokoleniu naszych dziadków mężczyźni nie zajmowali się swoimi dziećmi W OGÓLE. A zdaje mi się że małżeństwa były wtedy trwalsze...

Poza tym, takie spostrzeżenie: wiele osób twierdzi tu że kryzys jest w dużej mierze winą współmałżonka, ze gdyby żona w odpowiedniej chwili zrobiła X i Y to wszystko byłoby dobrze. A może jest wręcz odwrotnie? Może mąż był zawsze tak naprawdę egoistą, tylko religia, normy społeczne i stan zakochania tymczasowo to przykryły? Ale w końcu wyszedł prawdziwy on - ktoś kto nie ma ochoty na zajmowanie się dziećmi, na zobowiązania, na spędzenie całego życia z tą samą kobietą?
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-19, 10:35   

Witaj , przykra sprawa .

Muminek napisał/a:
Nie moge tylko zrozumiec, dlaczgo wysylal sprzeczne sygnaly... Przyslal kwiaty na urodziny, przywozil prezenty z podrozy, takie tansze ale i drozsze tez.


To akurat chyba proste .
Tobie chciał "wynagrodzić" a sobie ulżyć .


Muminek napisał/a:
Jestem zona od prawie 7 lat, z mezem razem od 11. Slub wzielismy majac po 22 lata i bardzo sie kochajac.


Wzięliśmy ślub będąc ZAKOCHANI - powinno brzmieć .
Mąż "odkochał się" pierwszy .
Prawdopodobnie nosił się z zamiarem "wyspowiadania"
już wcześniej , ale poczekał aż urodzisz w spokoju .

Rok temu coś zaszło , na tyle ważnego
że zapamiętał .
Co ( kto ) , nie wiadomo ale zachciało mu się zakochać znowu .
To nie tak , że sobie siedział i tak sobie wymyslił
'że fajnie było znowu przezywać te chwile związan z zakochaniem ,
spotkaniami , fascynacją , odkrywaniem drugiej osoby itd. "

Ty Muminka dużą wagę przywiazujesz to tej bliskości ciałem ,
jak daleko śpi czy przytula , całuje itp.
Twój język miłości chyba .
A ile wy rozmawialiście ze sobą i o czym ?

Muminek napisał/a:
Coraz wyrazniej widze moje bledy. Najwazniejszy to ten, ze meza postawilam na pierwszym miejscu zamiast Boga. Kolejny to taki ze pozwolilam na zbyt duza swobode. Nie wymagalam tez za duzo przy pierszym dziecku i jego zaangazowanie stopniowo malalo. Nie wymagalam wiele bo nie chcialam zeby czul sie przymuszony do opieki.



Nie sadzę , żeby tu o to chodziło .
Sądzisz , że gdybyś uwiązała męża , to by się nie urwał ?



Muminek napisał/a:
Wypomnial mi wiele spraw o ktorych nie wspominal wczesniej, w trakcie malzenstwa, tych mniejszych i wiekszych. Stwierdzil, ze nie nadaje sie na mnie i nie pasujemy do siebie.


To sobie przypomnij dobrze .
Tu masz jego "zarzuty" .
Może słuszne , może nie całkiem , ale jednak tak czuł .



Muminek napisał/a:
Nie wiem co dalej...


Chyba nikt jeszcze nie wie .
Życie daje pierwsze lekcje .
Mężowi może się jeszcze nagle wszystko zmienić ,
wystarczy jakieś nowe przemyślenie sprawy .
Kilka godzin i całkowicie zmienia kierunek .
Dobiega 30 .
Juz ma kryzys wieku średniego ? :roll:
Szok poporodowy ?
Znudziło go małżeństwo ?

W sumie ożenił się z pierwszą kobietą którą poznał .
Może zauważył , że są inne ?
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-19, 11:18   

pachura napisał/a:
Może mąż był zawsze tak naprawdę egoistą, tylko religia, normy społeczne i stan zakochania tymczasowo to przykryły?
Ale w końcu wyszedł prawdziwy on - ktoś kto nie ma ochoty na zajmowanie się dziećmi, na zobowiązania, na spędzenie całego życia z tą samą kobietą?

To bardzo prawdopodobne.

Muminku, nie wiadomo jakie dokładnie zamiary ma Twój mąż, ale jego komunikaty są dość czytelne i sugerują że się będzie stopniowo wypisywał z rodziny. Jak to będzie robił to już inna sprawa.

Jeśli mówi o zakochaniu, znaczy że wie o czym mówi. Brak pożycia też wskazuje, że coś dość poważnego jest na rzeczy.

Przyjrzyj się mężowi bliżej. Ale nie odkrywaj kart że tak powiem, zanim nie będziesz absolutnie pewna co z tą wiedzą zrobić. Wiem że sytuacja nie sprzyja zachowaniu pionu, ale nie wiadomo jak w takich okolicznościach może finalnie zachować się mąż.
Mam na myśli m.in Twoje i dzieci bezpieczeństwo finansowe.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-19, 11:44   

pachura napisał/a:
W pokoleniu naszych dziadków mężczyźni nie zajmowali się swoimi dziećmi W OGÓLE. A zdaje mi się że małżeństwa były wtedy trwalsze...



Więcej .
Podział był oczywisty dla każdego , od małego do starego
więc nawet sporów o to nie było . :mrgreen:

Dzieci było znacznie wiecej , nie było bierzącej wody czasem , nie było pampersów .
A obiad też trzeba było zrobić , oprać itd.
Pole trzeba było obrobić , dom wysprzatać , zwięrzętom dać jeść .
Odchodziła natomiast praca zarobkowa .

Było ciężej dla kobiet ?
I tak i nie .
Teraz są inne ciężary , inna sytuacja .

----------------------------------------------------------------------------------------

Czas na spokojnie przyjrzeć się Muminko
i sobie i męzowi
i rodzinom gdzie ukształtowało sie wasze spojrzenie na życie ,
na wartości i priorytety .
Nic nie bierze się z niczego .
 
 
diola
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-19, 23:01   

Muminku,

bardzo Ci współczuję sytuacji w jakiej się znalazłaś.
Ja byłam kiedyś w podobnej sytuacji, 3 tyg po urodzeniu dziecka mąż oświadczył, że mnie nie kocha. Wcześniej był pierścionek z brylantem, właściwie do końca udawał dobrego i opiekuńczego męża. Szok był tym większy. Zaczęło się od tego, ze nasze maleńkie dziecko kładł do łóżka między nami... Nie chciał się przyznać, twierdził że nie ma nikogo innego. Po prostu przestał mnie kochać. Nie dawało mi to spokoju i "zdobyłam" dowód. Najpierw była to tylko koleżanka, a potem już oficjalnie mówił że kocha kogoś innego. Ja tragicznie to przeżyłam, nie jadłam, straciłam pokarm, trafiliśmy z dzieckiem do szpitala. Z pierwszych miesięcy pamiętam tylko płacz, wstyd za niego i udawanie przed rodzina, ze jest dobrze.

Nie rób takich błędów. Dbaj o siebie i o dzieci, nie pozwól, aby na nich się to odbiło. Moje dziecko przy którym często płakałam, modliłam się, pytałam Boga dlaczego jego tata nam to robi, przecież tak chciał tego dziecka - to było nasze wyczekane maleństwo... - moje dziecko jest bardzo emocjonalne, bardzo potrzebuje czułości a z drugiej strony szybko wpada w złość. Nie wiem czy to wynik sytuacji, to był cały pierwszy jej rok życia...

Piszę to dlatego, abyś nie dała się skrzywdzić. Jakoś nie wierzę, ze nikogo nie ma. Dziecko powinno cementować związek. Życzę Ci dużo siły. Ja znalazłam ją w modlitwie, nocami przy karmieniu maluszka odmawiałam nowennę pompejańską.
 
 
Muminek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-19, 23:12   

Mare1966 jesli kryzysem jest kupowanie motocykla, rozpoczecie chodzenia na basen i dbania o siebie to jest to kryzys, potwierdzam. Albo to kobieta.

W mojej rodzinie tak juz jest ze dzieci sa bardzo wazne, uchyla sie im nieba. Moj tata poswiecal nam duzo uwagi mimo pracy na nocne zmiany, organizowal wycieczki rowerowe, prowadzil do kosciola, odrabial lekcje z nami, pozwalal na wspolne gotowanie. W rodzinie mojego meza zupelnie inaczej. To tesciowa cale zycie siedziala w domu z trojka dzieci, tesc pracowal niemal bez przerwy. Moj maz ma taki wlasnie obraz bycia rodzicem. Ostatnie nasze starcia dotyczyly wlasnie tego, obowiazkow rodzicielskich. Ale czy ja wymagalam az tak wiele proszac o kilkuminutowa zabawe ze starszym synem? Mnie sie w glowie nie miesci jak mozna przyjsc z pracy i wlaczyc od razu telewizor.

Czy moim jezykiem milosci jest kontakt fizyczny? Po czesci tak. Od kilku miesiecy nie moge przytulic meza. Czuje sie odracona, jest mi z tym bardzo zle. A czy rozmawiamy? Oczywiscie! Oboje jestesmy gadulami. Ostatnio czesciej jednak o pracy i dzieciach. Ale do niedawna przed tym dniem, w ktorym sie dowiedzialam o tym, ze juz mnie nie kocha rozmawialismy o wszystkim, polityce, podrozach, filmach.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10