Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
moje małżeństwo się skończyło...
Autor Wiadomość
MMA
[Usunięty]

  Wysłany: 2016-09-22, 14:58   moje małżeństwo się skończyło...

Witajcie,
to mój pierwszy post.
Jestem już poza domem 8 m-c moja żona rękami swojej matki wyrzuciła mnie z domu.
Przeszedłem już kilka etapów samotności, straty, żalu, bólu, tęsknoty z powodu tego co mnie spotkało. Myślałem też, że skończenie ze sobą będzie najlepszym rozwiązaniem problemu jaki mnie spotkał. Niestety to już 2 taka sytuacja. Pierwszy raz skończyła się unieważnieniem małżeństwa. W obecnej sytuacji znajomi umożliwili mi spotkanie z adwokatem kościelnym, który wskazuje na dwie ważne podstawy unieważnienia po stronie żony. Jednak to nie przesądza mojej wewnętrznej wiary w to że mam ratować małżeństwo, rodzinę i dlatego postanowiłem nie czytać już wątków na forum, ale poprosić Was o radę, pomoc, sam już nie wiem o co.
Obecnie jesteśmy po paru rozprawach rozwodowych a kolejna przed nami w październiku i boje się, że to na niej może zostać orzeczony rozwód.

W naszym małżeństwie rożnie bywało choć mamy mały staż 2,5 roku, nie byliśmy oszczędzani od różnych trosk jednak z perspektywy czasu, sami dodawaliśmy sobie niż wynikało to z sytuacji. Nie jesteśmy już młodzieżą tylko prawie 40 -latkami.
Wszystko zmieniło się diametralnie kiedy żona zmieniała pracę, zaczęła znacznie więcej zarabiać ode mnie. Miała poczucie że wykorzystuję jej dochody i nic nie robię a pracowałem odjeżdżając do pracy, wstawałem o 5 rano i przyjeżdżałem o 20. Ona jednak uważała, że wszystko jest na jej głowie i że ja nie dokładam się do niczego. No i oznajmiła mi, że w pracy ją lepiej traktują, niż ja w domu i że ona teraz już to wszystko widzi jak jest! Po czym stwierdziła że mam się wyprowadzić i dostanę pozew. Nic nie było ważne, dziecko rodzina tylko to że ona czuje się zagrożona, a szczególnie jej zdrowie, z czyjej strony nie wiem ?


Jeżeli chodzi o relacje z żoną to są one żadne, nie rozmawiamy ze sobą a jeżeli już, to żona robi mi wyrzuty odnośnie naszego pożycia, że naprawdę wszystko skończone i że mnie nie kocha, że po prostu się nam nie udało. Podczas ostatniego spotkania po raz kolejny z płaczem oznajmia, że już wszystko skończone Żona zawsze była osobą wierzącą i praktykującą. Przyjmowała komunię św., pomagała potrzebującym i od pewnego czasu wszystko się zmieniło.

Obecnie żona dość skutecznie ogranicza mi kontakt z dzieckiem, wymierzając co do minuty nasze spotkania wyznaczone przez sąd. Dodam, że to w jaki sposób sad wyznaczył kontakty z dzieckiem jest urągające dobru dziecka, gdyż wyznaczone są na 2 razy w m-cu po 6 godzin, z którym byłem związany bardzo mocno. Gdy rozmawiam z dzieckiem a ma dopiero 4 lata mówi, że się modli aby tato był znów razem z mamą i że jeszcze będziemy się kochać. To bardzo mi pomogło, nie ukrywam. Jednocześnie nie wiem skąt to się wzięło u dziecka, gdyż przebywa tylko z osobami które chcą naszego rozwodu.

A ja z uporem maniaka mam przekonanie, że to nie jest koniec. Nie wiem dlaczego, mam cały czas takie przekonanie i już. Niestety ostatnimi dniami ono osłabło, zauważyłem iż żona czyta o podświadomości i zaznacza wątki jak przyciągnąć odpowiedniego partnera i zmienić swoje życie na doskonałe i wspaniałe. Jednocześnie dowiedziałem się że szuka partnera w internecie. Co dobiło mnie dodatkowo.

Ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze, jest to że nie mam pomysłu jak do niej trafić jak przekonać ją aby nie niszczyła naszego związku, małżeństwa, rodziny? Na dodatek złego mam przeciwko sobie niańkę dziecka, koleżankę żony, teściową która wspiera żonę i wpajała jej od samego początku naszej znajomość iż nie jestem odpowiednim kandydatem. Niestety teść nie żyje bo może on byłby po mojej stronie, że warto walczyć o nas. Przeciwni ratowaniu są też moi koledzy, którzy twierdzą, jesteś młody to sobie życie ułożysz. Wydaje mi się, że zrobiłem już wszystko, prosiłem, błagałem, próbowałem rozmawiać z żoną, szukałem i szukam pomocy na zewnątrz, odsunąłem się. Jednak ludzie albo się odsuwają albo załamują ręce. To bardzo smutne, wiem że każdy ma swoje sprawy, ale powinniśmy sobie pomagać szczególnie myślę o osobach duchownych.

Cały czas zastanawiam się czy to wszystko mam sens, że mam czekać na żonę, na to że przyjdzie pomoc?
Ogarnia mnie wielkie zwątpienie, że marnuję czas, nie wiem co robić ? Odmówiłem , już nowennę pompejańską w intencji naszego małżeństwa obecnie odmawiam za żonę i jedynie co widzę to zmiany na gorsze. Byłem już dwa razy na Jasnej Górze. Co mam jeszcze zrobić ? Bliscy radzą mi zajmój się sobą i dzieckiem, tyle. Naprawdę już nic nie można zrobić?
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 15:10   

Witaj MMA na naszym foum

No, dwa razy pod rząd z podobnym skutkiem. :shock:
Ja bym się zastanowił, co Ty wyniosłeś z domu rodzinnego, że tak samo źle wybierasz sobie partnerkę.
Zastanów się, jaki ten Twój dom był. Czy nie było w nim jakiejś dysfunkcji.

Co masz zrobić? Chyba rzeczywiście zająć się sobą. Oczywiście dzieckiem też, choć 6 godzin dwa razy w miesiącu, to nie jest za dużo.
Żony teraz nie zmienisz. Ona z tego co piszesz jest w niezłym amoku. Ale siebie możesz. Czytaj polecane tutaj książki, słuchaj konferencji.
Zapraszam też do naszego ogniska. Kontakt w realu daje duże wsparcie.

Na koniec pamiętaj, że internet nie jest anonimowy. Pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikację Ciebie.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-22, 17:53   

Witaj MMA,
Możliwe, ze czegoś nie zrozumiałem, dla pewności wiec pytam:
Jestes po unieważnieniu małżeństwa? To jest drugie?
Jeśli tak, to raczej jest cos w tym, co pisał Jacek. To nie przypadek, ze dwa małżeństwa z rzędu "nie wyszły".
Zapewne z rożnych powodów, winy rowniez sa rozłożone po obu stronach, radziłbym sie jednak skupić na tych Twoich, bo zony nie zmienisz jeśli sama nie zechce.
W dodatku jej tu nie ma.
Poza tym co pisał Jacek, polecałbym zapoznanie sie z literatura i konferencjami na temat mężczyzn,kobiet, małżeństwa.
Mam bowiem wrazenie, ze sie jeszcze z takowymi nie zapoznałes.
Pozdrawiam
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 9