Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ratować moje malzenstwo
Autor Wiadomość
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 10:23   Jak ratować moje malzenstwo

Kochani! Czytam to forum od dawna jednak bardzo długo zastanawiałam sie czy tu napisac. Jestem w bardzo trudnej sytuacji. Nie wiem co robic. Od 8 lat màż mój pracuje za granica w Angli. Wyjezdzal niby do irlandii ale jak sie poźniej okazalo byla to nieprawda. Wyjechal pracowac poprawic nasza sytuacje materialnã , splacic dlugi powstale po upadłej spółce. Niestety okazalo sie ze uciekl i budowal sobie zycie z nasza przyjacółka rozwodka, ktora wyjechala rok po nim. Mysle ze wszystko planowali juz w Polsce. 8 lat podwojnego zycia . Jestesmy 21 lat po slubie mamy 2 dzieci 20 syn i 15 corka. Maz wydawal zarobione pieniadze na ekskluzywne wycieczki do afryki na karaiby z kochanka kupil sobie nowe auto ona za pieniadze rodzicow kupila tam dom i zyja sobiie . Dwa lata temu dowiedzialam sie o tym o nie zadzwonil i powiedzial ze chce zabrac dzieci na wycieczke na karaiby dofinansowana z pracy dla pracowników i dzieci.syn odmowił z powodu ze on ze mna nie rozmawial oszukiwal w sprawie dlugow i nie spłacał ich. Kupil dzieciom bilety do anglii i syn zawizl corke . Tam zobaczyl ze tato miieszka z kochanka corka pojechala z nimi na wczasy . Po powrocie dzieci nie powiedzialy mi prawdy . Dopiero we wrzesniu 2012 sama odkrylam przypadkowo na fb u syna ze pisze o ciotce zaprasza syna. Juz wiedzialam o kogo chodzi. Blagalam meza o zerwanie z nia o odejscie zapewnial ze tak zrobil. W sylwestra 2012 przyjechal oswiadczyl ze mieszkal z nia na zasadzie wynajmu pokoju ze mnie nigdy nie zdradzil ( a w tym czasie ona byla juz w 4 miesiacu ciazy ) klamstwo perfidne moja naiwnosc sie gala zenitu. W maju gdy na jej portalu na nk zobaczylam jak chwali sie dzieckiem wiedzialam ze ojcem jes moj maz jabym umarla ta sie czulam. Poprosilam go sms o rozmowe, spytalam czy to twoje dziecko on oczywiscie ze nie moze zrobic badania na 102% nie jego klamal w zaparte to co sie pozniej ze mna dzialo nie chce opisywac leki rozpacz rozrywajacy serce bol. Teraz kiedy dziecko ma rok moj maz mowi ze nie wie czego chce on juz dawno w boga nie wierzy dziecko postanowili nie ochrzcic. Ja go pytam co z nami nie wiem rob co chcesz on chce tylko zeby dzieci go odwiedzaly poznaly brata i byly u kochanki. Nie wiem co mam robic za pare dni obiecal zadzwonic rozmawiac w sprawach separacji. A ja nie potafie zyc nie wiem co mam zrobic chce ratowac to malzenstwo ale dla niego nie istnieje jako zona. Tak mi ciezko boje sie przyszlosci nie wiem co robic. Jak z nim rozmawiac?
 
 
sanolia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 16:43   

Witaj, mogę się tylko za Ciebie i Twoje dzieci pomodlić. O to, żebyś wytrwała w niesieniu tego krzyża.
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 17:11   

Dziekuję za modlitwe. Bardzo jej teraz potrzebuje, szczegolnie przed telefonicznä rozmowà z mężem . On uwaza że popełnill największy błàd w życiu, ze nie da sie tego cofnàc i naprawic. Ja uważam, że naprawic można ale trzeba chcieć. Oby zechcial . O to sie modle. Polecam bogu jego nawrócenie i uratowanie naszego małżeństwa. To takie trudne nie do uwierzenia, ze mój màż obecnoe47 letni facet przez tyle lat żył podwójnym życiem.
 
 
sanolia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 17:41   

Nie bardzo rozumiem. On uważa, że popełnił największy błąd w swoim życiu,Tobie każe robić, co Ty uważasz, chce kontaktu Waszych dzieci z jego nieślubnym dzieckiem i kochanką ? To co było tym błędem? Małżeństwo z Tobą czy związek z kochanką? Myślę, że jemu było i jest dobrze tak, jak do tej pory. Ale powinien chyba wybrać, określić się . Mój wybrał kochankę i nic do niego nie trafia. Nawet od dzieci i matki swojej się odciął. A u Ciebie on chce mieć kontakt z dziećmi, chce żeby dzieci miały kontakt z bratem przyrodnim i jego matką. A co będzie jak postawisz ultimatum- akceptujesz jego dziecko, ale ma wrócić do domu i ograniczyć do minimum kontakty z kochanką. Jak myślisz, zgodzi się ?
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 18:27   

Też się nad tym zastanawiałam co uważa za bład. Spytam gdy będę z nim rozmawiać. On uważa że najlepsza jest separacja a jak uważam że rozwód to mogę robić co chcę. Jemu jak napisał wszystko jedno on i tak stracił wszystko. Dzieci nie chcą z nim rozmawiać nie chcą jechać do domu tej kobiety(matki koleżanki z przedszkola mojej córki). Moja córka nie może przeżyć ze tato przez tyle lat żył z jej koleżanką był dla niej i jej matki nas oszukiwał. Ją jak twierdzi porzucił. Nie chce znać tego dziecka. Bardzo to przeżywa , wulgarnie przezywa to dziecko. Ojcu powiedziała ,że jak się wyprowadzi to ona będzie do niego jeżdzic inaczej nie. Syna nie widział półtorej roku. Na fc napisał mu< że nawet ty ze mną nie rozmawiasz, przyjedz powiem ci prawde dlaczego tak się stało. Syn odmówił napisał , że najpierw ty tato przyjedz i wyjaśnij z mamą wszystko. Jak dotej pory tak się nie stało. Mój mąż Twierdzi że wyprowadzi się jak dziecko podrośnie( co to znaczy nie wiem) bo teraz nie stac go na wynajem i musi płacic na dziecko. Prosiłam że jesli nie wraca do Polski niech wynajmie małe mieszkanie tak żeby miał gdzie sie spotykać z dziećmi. ale twierdzi, że to niemożliwe.Każda moja propozycja rozwiązania jest na nie. Tak myśle że mu tam wygodnie. Bez problemów z naszymi dziećmi, bez wiary, chodzenia do kościoła ( co mi zawsze zarzucał) że tylko tam latałam i to było ważne dla mnie. Myśle że postawienie takiego ultimatum zostanie przez niego odrzucone. On nie chce wracać.
 
 
sanolia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 19:07   

To sama sobie odpowiedziałaś na pytanie. On nie chce wracać. Nie jestem za rozmowa na fb lub telefoniczną. Co to za rozmowa. Mój mąż też tak ze mna rozmawia. O odejsciu od kochanki powiadomił mnie sms, a potem rozmawialiśmy na fb. Do dzis tak jest. Trzeba sie spotkać, dzieci macie duże, zaprosic do rozmowy dzieci- choć tu nie jestem do końca pewna :-? i wspólnie wszystko przedyskutowac. Ja wszystkie rozmowy z fb pokazuje dzieciom i tesciowej,zeby wiedzieli jaka jest sytuacja. Ale rozmowa przez fb czy tel to nie to samo co face to face. Nie widzisz reakcji, wyrazu oczu, szczerości wypowiedzi. Nie jestem dobrym doradcą- ale pisze to, czego sama oczekuję.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 19:18   

Ryska,
Nim zdrada się wydała mąż w ogóle deklarował chęć powrotu do Polski?
8 lat mieszkania oddzielenie w różnych krajach to kawał czasu.
Przykre, ale takie oddzielne życia zazwyczaj tak się koncza (nie myśl, ze bronie lub pochwalam postępowanie męża).
Ostatnio zmieniony przez 2014-06-01, 19:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 19:46   

Zgadzam się z tobą Ilona, że najlepsza jest rozmowa osobista . Prosiłam wiele razy męza żeby przyjechał porozmawiac o ty co się stało, że jest dziecko nieślubne. Co on teraz zamierza. Prosiłam wiele razy, jak do dziś nie przyjechał . Wymówki ma różne. Teraz ponoć zdrowie nie pozwala mu latac samolotem . nie sądzę żeby była to prawda. myślę że sie boi. W listopadzie poleciałam do Londynu > umówiłam się w hotelu na szczerą rozmowę z nim. Przyjechał rozmawialiśmy, ale nie był do końca szczery, mówił że potrzebuje czasu na przemyślenie co ma zrobić ze swoim życiem. dałam mu czas do końca roku na decyzję . To było dla niego zbyt mało .Potem powiedział, że do końca czerwca( już nie długo). Ciągle wszystko odwleka. jestem zdruzgotana i załamana. Czuję, że dalej mnie oszukuje.
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 19:56   

Grzegorzu, gdy wyjeżdzał mówił, że na trzy do pięciu lat. Zeby dostać obywatelstwo, żeby coś z tego mieć, chociażby do emerytury. Po czterech latach okazało się, że komornik zajął mu w Polsce konto na długi (których miało już nie być) na około 89 tyś. wtedy też sie załamałam wiedziałam że teraz nie wróci , że trzeba to spłacać. Kazde pieniądze przesyłąne dzieliłam na pół . Połowę spłacałam . On tego nie chciał był na mnie zły że to robię. chciał uciekać i ukrywać dalej te długi, ja nie chciałam spłacać . Być uczciwa. Potem zaczą lprzeznaczać pieniądze na swoje przyjemności.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 20:00   

Bardzo to ciężka sytuacja Ryska.
Ale ja jednego nie rozumiem. Piszesz, że mąż jest tam od 8 lat, a dwa lata temu zdrada wyszła na jaw. To znaczy, że przez 6 lat on mieszkał i pracował tam, a Ty tu, widywaliście się całą rodziną np. tylko na święta i ....i Tobie to nie przeszkadzało? Nie uważasz, że małżeństwo po prostu nie ma jak przetrwać tak długiego okresu czasu? Ja nie wyobrażam sobie rozmyślnie podjętej decyzji o tak długiej rozłące, i założenia przy tym, że małżeństwo to wytrzyma. Że wytrzyma choćby dwu, trzyletnią rozłąkę na taką odległość.. Musiałoby być ze stali....
Tzn. pewnie są jakieś przykłady, że ludzie się nie rozstają po takim czasie mieszkania w innych krajach, ale - naprawdę nie mam pojęcia jak oni to robią.
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 20:41   

KN tak, pracuje tam od 2006 roku. Bo tu miał kiepską pracę, długi. On zdecydował o wyjeżdzie, ja się zgodziłam, ( głupia byłam bardzo teraz to wiem) przyjeżdzał, co póltora dwa miesiące,jeżdziliśmy razem na wakacje, z czasem coraz rzadziej. nie chciał wracać. Jeszcze rok i myślałam że wróci. Głupia byłam. On już tam był z nią i wili sobie gniazdko.Ja tutaj sama z wszystkimi problemami. Cały czas mu ufałam. Wiem że dużo w tym mojej winy , naiwności. Teraz nie wiem co zrobić. Obwiniam sie bardzo, za to, że w porę nie dostrzegłam co się dzieje, ale pytałam wiele razy on zawsze zaprzeczał.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 22:00   

Ryska, jak to opisałaś to już więcej rozumiem. Tzn. co prawda odległość jest czynnikiem bardzo bardzo niepokojącym.
Ale rozumiem, bo sama przerażająco długo tkwiłam w czymś, co było mi sprzedawane jako "tylko razem pracujemy". Długo byłam ślepa. Chociaż sprawa wcale nie działa się w innym kraju.
 
 
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 02:00   

Ryska,

rozumiem, że skoro jesteś osobą wierzącą i praktykującą, Twoje małżeństwo jest sakramentalne.

Chcę Ci powiedzieć, że masz bardzo mądre i dobre dzieci! Są całym sercem po Twojej stronie, jasno widzą Twoją i swoją krzywdę i nie dały się kupić jakimiś tam Karaibami.

Brzydko się wyrażają o zrodzonym z cudzołóstwa dziecku swego ojca i obcej kobiety? A jakbyś się czuła, słysząc ich zachwyty nad "braciszkiem-bobaskiem"? Uwierz mi, jeszcze gorzej o nieprawych dzieciach wyraża się Biblia w Księdze Mądrości (3, 16-19):

"A dzieci cudzołożników nie osiągną celu,
zniknie potomstwo nieprawego łoża.
Jeśli nawet żyć będą długo - za nic będą miani
i na końcu niechlubna będzie ich starość.
A jeśli wcześnie pomrą, będą bez nadziei
i bez pociechy w dzień sądu:
bo straszny jest kres plemienia grzesznego!"

A to jest Słowo Boże, Ryska.

Po co Ci to piszę? Żebyś spostrzegła, że Twoje niewinne, niezepsute dzieci bardziej po Bożemu rozumieją Waszą sytuację. One czują, że to nieszczęsne pozamałżeńskie dziecko ich wiarołomnego ojca NIE JEST żadnym "przyrodnim bratem". Wedle Boga - NIE JEST. To tylko nasza "polityczna poprawność" i zatracenie chrześcijańskiego widzenia świata każe nam mówić: druga żona, trzeci mąż, przyrodnie rodzeństwo, itp., tam gdzie wedle Boga jest złamanie sakramentalnej przysięgi małżeńskiej, cudzołóstwo i dzieci-ofiary zrodzone z nieprawego pożycia.

Dlaczego chcesz rozwodu? Żądanie rozwodu jest grzechem. W takiej sytuacji ostatecznie separacja. Poczytaj tu na Forum informacje na ten temat.

Ważne - jeśli macie z mężem współwłasność domu, majątku, zrób rozdzielność majątkową. Zabezpiecz siebie i Wasze dzieci, jeśli chodzi o dziedziczenie. Wedle prawa zrodzone z cudzołóstwa dziecko Twojego męża będzie miało jednakowe prawo do dziedziczenia po ojcu jak ślubne dzieci.

Ryska, wspieram Cię modlitwą.
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 06:20   

Jestem zalamana, cala sie trzęse. Nie potrafie już zyc. Patrze na moje dzieci i nie umie przezyc tego jakà krzywde im wyrzadzilismy. Nie umie życ wiedzac ze oni tam razem smieja sie ze mnie, że maz mnie odrzucil. Wszyscy maja mnie dosc. Trace wszelka nadzieje. Boje sie strasznie , histerycznie. Boje sie że nie uniosę tego ciężaru. Chcialabym zniknac z tego świata. Wolam do Pana Boga o ratunek. Nie wiem juz co robic. Zostalam sama. Boje sie isc do pracy . Ja tego nie wytrzymam. Trace nadzieje. Nie umie juz zyc.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 10