Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Reakcje dziecka na rozstanie rodziców ??
Autor Wiadomość
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 23:17   

grzegorz_ napisał/a:
Nadzieja81 napisał/a:
Ja również uważam, że skoro mąż odchodzi do kochanki to naprawdę nie powinno być dla niego wyczynem znalezienie kilku godzin w tygodniu tylko i wyłącznie dla swojego dziecka...................przecież kochankę ma na co dzień.


Kochankę ma na codzien , ale wakacje ma zazwyczaj raz do roku i pewnie chciałby je spędzić z kobieta (sorry, ale taka prawda) która kocha i z dziećmi , które też kocha.

Ponadto jeśli mieszka z nową kobietą , to pewnie też wolałby się spotkać w swoim mieszkaniu (np na weekend), a nie błakać się po mieście.


Rozumiem Grzegorzu, że chciałbyś zjeść ciastko i mieć ciastko. Nie wszystko da się mieć naraz. Rozumiem Twój tok rozumowania, ale go nie popieram. A jak co roku będzie inna kowalska, to też musi się z nią spotykać? Jak wybrał, tak ma. Dla mnie nie jest ważny luksus zdradzającego czy kowalskich, tylko dobro dziecka.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 23:20   

Kenya

Ponieważ tak bronisz kontaktów dziecka z rodzicem, niezależnie od tego, czy jest to kontakt z kowalskim/kowalską, więc zrozumiałem, że nie widzisz nic złego w tym dla rozwoju dziecka.

Czyżby moja nadinterpretacja?
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 23:39   

Nie wiem Jacku jak miałabym prościej wyjaśnić co mam na myśli, by być w końcu dobrze zrozumianą.

Napisałam już całkiem sporo w tym temacie a wciąż mam wrażenie że odbijam się od bandy i cały czas mówimy o tym co opuszczone osoby czują i jak oceniają tych co odeszli miast skupić się na potrzebach i oczekiwaniach ich dzieci. Dzieci kochają oboje rodziców i nie uzależniają swojej miłości od tego wg jakich zasad społecznych ojciec czy matka postępują. Tak robią dorośli, warunkując swoją miłość, dzieci zwłaszcza te małe po prostu kochają, dopóki oczywiście nie zaszczepi się w nich niechęci i frustracji dorosłych.

w interesie dziecka jest kontakt mieć z każdym z rodziców.
Nie może ten kontakt być zależny od widzimisię rodziców, tutaj opuszczonych matek.
Dziecko ma prawo do kontaktu z rodzicem który odszedł i to jest jego niezbywalne prawo, bez względu na to jakie uczucia rodzą się w opuszczonej matce ( z powodu obecności kowalskiej), obojętnie czy ona to aprobuje czy też nie.
To zadaniem matki jest sobie poradzić ze swoim uczuciami.
Nie zajmuję się kowalskimi, wcale oni mnie nie interesują, nie obchodzą, ani też nie uważam by im się coś należało specjalnego, ale odmawianie dzieciom wizyt u ojca (gdy ten nie chce inaczej niż u siebie) jest manipulacją skierowaną w ojca a dzieci niestety dostają rykoszetem. Nie o kowalskich mi chodzi, jeszcze raz podkreślam, mam ich gdzieś.

i powtórzę za grzegorzem, dzieci nie są własnością matek, ja dodam jeszcze, że nie są niczyją własnością!
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 23:54   

Jacek
Uwierz ze da sie miec poprawne relacje z dziecmi po rozwodzie.
Znam takie przupadki.
Tylko nie pisz ze najlepiej gdy rodzice sie kochajs i razem wychowują dzieci
bo to oczywiste i wszyscy to wiedza.

Da sie tez odciąć ojca od dzieci.
Wrocilem wczoraj ze stolicy i widzialem ojca walczacego
o prawa widzenia z dziecmi koczujacego w kamperze pod jakims urzedem.
Da sie tez wyrywac sobie dzieci w obecności policji
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 23:56   

Kenya

Prawie z całością Twojego postu się zgadzam, tylko, że:

kenya napisał/a:
ale odmawianie dzieciom wizyt u ojca (gdy ten nie chce inaczej niż u siebie)

znowu dochodzimy do chciejstwa zdradzacza. Już raz zrobił krzywdę dziecku, bo odszedł. Teraz chce robić drugą krzywdę, bo "tylko u siebie". Czy tutaj chodzi o dziecko? Nie! Tutaj chodzi o PRAWO do dziecka. O pokazanie, że on zrobi, co zechce. Nie jest ważne, co to dziecko czuje. Tylko z tym się nie zgodzę. Jeżeli prawo rodzica do widzenia dziecka jest tak ważne, to dlaczego uzyskali orzeczenia sądowe, które ustalają widzenia dziecka BEZ kochanki/kochanka? Wiele osób ma już odpowiedni samochód, dom, inne gadżety, to i chce mieć dziecko, bo jeszcze by ktoś pomyślał, że nie może mieć dziecka. Czy tutaj myśli ktoś o dobru dziecka? Tutaj ciągle mówimy o prawie rodzica, który odszedł, do widzenia dziecka w warunkach, które on sobie wymarzył. Kolejny egoizm.

Jestem na wakacjach z Sycharem w Zakrzowie. Z dwa dni temu, podczas mszy św. ksiądz Szymon w czasie modlitwy wiernych poprosił również małe dzieci, żeby powiedziały swoje prośby. Jeden z chłopców (może z 5 lat) powiedział krótko: "Żeby nasz tatuś mieszkał razem z nami". Prosty, jasny przekaz. Mama, tata i dzieci. Razem. Nic więcej. Żadnych kowalskich. To jest dla dziecka najlepsze.

Tak, dzieci nie są własnością matek. Nie są również własnością ojców. Gdyby wszyscy myśleli o swoich dzieciach, to nie byłoby rozwodów, bo w tym miejscu zaczyna się krzywdzenie dziecka.
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 07:37   

Dokładnie. Dlaczego chciejstwa zdradzacza, stawia się ponad "chciejstwa " matki, czy ojca, który nie chce fundować dzieciom jeszcze większego zła moralnego?
Przecież to ONI odeszli, porzucili, nawet się przez chwilę nie zastanawiając nad dobrem dzieci.
Moje młodsze dzieci są w tej chwili z ojcem i jego dziunią na wakacjach.A co ma powiedzieć starszy syn, który ojca nie widział już prawie dwa lata? I ja jako ten cyborg,muszę zdusić swoje uczucia i pogodzić się z tym ,bo tak zasądził sąd...
Kiedy dzieci są chore, czegoś potrzebują , albo nie mam ich z kim zostawić , kiedy idę do pracy, to wtedy ojca nie ma.Bo wygodnie jest mieć dziunię i dwa razy w miesiącu widzieć dziecko na chwilę , kiedy to dziecko jest szczęśliwe, bo tatuś raczył się z nim spotkać.
I to uważacie za dobro dziecka? "zobacz syneczku, czy córeczko tak tatuś teraz mieszka ,to jest jego dziunia i jaki jest szczęśliwy teraz ,bez was i bez mamy, a jak się skończy "widzenie", to spadaj ,bo tatuś ma dla ciebie tylko tą chwilę ,a potem już przeszkadzasz...

Kenya, i Grzegorz skąd tak dobrze znacie uczucia dzieci, które muszą spotykać się z kochankami rodziców?? Na jakiej podstawia to piszecie?
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 09:54   

uważam że temat zszedł trochę na tory jak "podłożyć poduszeczkę tatusiowi/(lub innej osobie która odeszła) aby żyło mu się zawsze miło i wygodnie niezależnie od tego co robi"
kenya z pewnością masz dobre zamiary, ale mam wrażenie że próbujesz nam matkom wmówić że nie mamy już w niczym zdania po odejściu męża, że trzeba już tylko godzić się z tym co mąż chce w imię tego że nie mamy już żalu itd
ale to my zostajemy z dziećmi, to my odpowiadamy za ich wychowanie i głownie to my poniesiemy tego konsekwencje później no i dzieci
uważam że między tym co chce mama czy tata powinno być to co wyjdzie na dobre dziecku
a nie uważam aby kontakty mojego dziecka z co rusz nowymi paniami wyszły mu na dobre...
kiedyś ksiądz mi powiedział "dzieci jak najdalej do tego bagna moralnego"
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 10:02   

Jacek-sychar napisał/a:
znowu dochodzimy do chciejstwa zdradzacza.


Drogi Jacku, po raz kolejny zwracam uwagę że przedmiotem rozmowy są potrzeby i oczekiwania dziecka.
Proszę,nie zajmujmy się chciejstwami zdradzaczy, ani ich ograniczoną empatią, ani bólem porzuconych, zajmijmy się W KOŃCU tym, co dotyczy bezpośrednio dzieci.

Jacek-sychar napisał/a:
Tutaj ciągle mówimy o prawie rodzica, który odszedł, do widzenia dziecka w warunkach, które on sobie wymarzył. Kolejny egoizm.


NIE! tutaj mówimy o PRAWIE DZIECKA do tego by mogło widywać się z ojcem, NAWET jeśłi ten przejawia różne formy egoizmu. Potrafisz dostrzec różnicę i oddzielić te dwie sprawy?

Bo wygląda na to, że jeśli ojciec nie zmądrzeje a matka nie odpuści -
to dzieci nie będą mogły się widywać z ojcem - taka jest konkluzja...i to jest smutne.

Jesteś człowiekiem nauki Jacku, zatem znów przytoczę wspomnianego wcześniej Heisnberga i dodam że badania sytuacji/oceny dokonujesz w ogranicznym kontekście, zatem należałoby poszerzyć kontekst by te badania mogły choć otrzeć się o obiektywizm, to moje zdanie. Wiem, wiem, Ty masz inne, ok.

Idąc dalej, nazwano tu wielokrotnie kontakty dzieci z kochankami ich ojców PATOLOGIĄ.

Zatem pytam Ciebie Jacku, jak odniesiesz się przypadku wspomnianego świadectwa Ani i Andrzeja, gdzie:

- dzieci Ani zostały zmuszone by zamieszkiwać z kochankiem ich matki
- dziecko Andrzeja bywa w domu gdzie jest zmuszone spędzać czas z kochanką ojca.

Pomijam świadomie relacje między Anią i Andrzejem, odnoszę się TYLKO do odczuć dzieci i ich relacji z tymi ludźmi, którzy są dla nich zupełnie obcy.

Czy owa sytuacja, jest dla Ciebie i pozostałych PATOLOGIĄ , czy też nią nie jest?

Jak ten szczególny patwork może być zaaprobowany społecznie skoro ich dzieci są zmuszone przebywać z kochankiem swojej matki i kochanką swojego ojca?
Należy sobie zadać to pytanie, skoro przejawia się aż taką niechęć by dzieci spędzały od czasu do czasu weekend w obecności kochanki ojca w omawianych wyżej przypadkach.

bosa napisał/a:
Moje młodsze dzieci są w tej chwili z ojcem i jego dziunią na wakacjach.A co ma powiedzieć starszy syn, który ojca nie widział już prawie dwa lata?


Bosa, Landis, Madziu, rozmiem że macie prawo być wściekłe, że macie prawo być nieszczęśliwe, ale przywiązywanie się do tych uczuć, pielęgnowanie ich w sobie zatruje Was na całe lata, jeśli nie na całe życie.

Bosa, czy Twoje dzieci są nieszczęśliwe z powodu tego że ojciec wziął ich na wakacje?
Uważasz, że je to unieszczęśliwia?

A dlaczego starszy syn nie ma kontaktu z ojcem podczas gdy młodsze go mają?
Czy nie jest tak przypadkiem że syn chce być lojalny wobec Ciebie stąd nie chce bywać u ojca?

Nie zmienicie swoich mężów, nawet gdybyście im wypowiedziały krucjatę,nie zmienicie nikogo poza sobą. Zresztą wiele się tutaj o tym mówi, że nikogo zmienić nie można poza samym sobą.
Ból który nosicie w sobie jest waszym osobistym i przez Was bardzo pielęgnowanym bólem, bądźcie tego świadome. Nikt inny poza Wami nie ma mocy by się z tym bólem rozprawić.

Mam świadomość, że nie jestem w stanie w żadnym razie przebić się do Was teraz, bo widzę jak ten ból przesłania Wam kochane dziewczyny niemal wszystko.
Życzę Wam byście się od niego uwolniły i dostrzegły, że Wasze dzieci chcą (bo dzieci zawsze chcą) spotykać się ze swoimi ojcami, nawet jeśli tym ojcom daleko do wymarzonego wzrou.

Przytulam Was mocno.
 
 
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 10:37   

[quote="kenya"

Napisałam już całkiem sporo w tym temacie a wciąż mam wrażenie że odbijam się od bandy....
Dzieci kochają oboje rodziców i nie uzależniają swojej miłości od tego wg jakich zasad społecznych ojciec czy matka postępują.

[/quote]

Myślę kenya, że dlatego odbijasz się od bandy, że to dyskusja nt. wartości, a te nie podlegają dyskusji. Albo się ma je takie albo inne. I dopóki w kwestii niedyskutowalnych wartości ludzie się nie dogadają, dopóty nie sposób dojść do porozumienia. Każdy będzie miał inne zdanie.

Zasady społeczne o których piszesz to rzecz tak bardzo względna!
Czy gdyby jakaś matka wiedziała lub nawet tylko podejrzewała, że jej mąż, który mieszka oddzielnie jest szefem mafii, w jego domu odbywa się handel narkotykami, mają miejsce schadzki gejów lub inne rzeczy, które w jej myśleniu n.t zasad społecznych są nie do zaakceptowania, zgodziłaby się bez trudu na weekend syna u ojca- bo syn tęskni a ojciec ma prawo do spotkań?
Czy nie broniłaby dziecka przed tym, co na dłuższą metę dla jego rozwoju moralnego jest fatalne?
Rozumiem matki, które cierpią, kiedy ich dzieci opowiadają, jak widzą, że kochanka ojca wychodzi spod prysznica i idzie z ojcem do sypialni a dziecko w swoim przygotowanym, wypasionym pokoju samo zasypia.
Jakim wzorcem relacji i rodziny dzieci nasiąkają?
I oczywiście dużej dojrzałości i wsparcia potrzebują te matki (bo one częściej), które na co dzień są z dziećmi. Aby oddzielały swoje zranienia względem męża od realnej konieczności ochrony dziecka przed złem. Tyle ile mogą, naturalnie.
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 12:14   

kenya napisał/a:
Bosa, Landis, Madziu, rozmiem że macie prawo być wściekłe, że macie prawo być nieszczęśliwe, ale przywiązywanie się do tych uczuć, pielęgnowanie ich w sobie zatruje Was na całe lata, jeśli nie na całe życie.

kenya nie przypisuj mi tego czego uważam że nie ma
bo ja wyrok sądu przyjęłam do wiadomości - tak po ludzku - to nie jest świeża sprawa
ale to na co muszę się zgadzać kłóci się z moim sumieniem jako matki i żony
i to nie są uczucia żalu, złości czy zazdrości- nie wiem czemu takie uczucia tu przypisujesz ? - na podstawie czego to wywnioskowałaś ?
po prostu mam swoje zdanie i wewnątrz z sumieniem kłóci mi się oddawanie dzieci pod opiekę kobiet których nie znam
nie muszę zgadzać się z każdym pomysłem męża przecież ?
cudzołóstwo jest grzechem i uważam że powinno trzymać się dzieci od tego jak najdalej
myślę że w tej całej popapranej sytuacji można być ojcem czy matką bez udziału licznych kochanków przy odwiedzinach
dla mnie nawet oddawanie dzieci pod opiekę jak np w moim przypadku ojca i jego kochance jest przyzwalaniem na grzech, jakby pogodzeniem się że tak ma być i że wszystko jest "ok"
a przecież nie jest - podkreślam że to są tylko moje odczucia
ja źle się wewnętrznie czuję oddając dzieci tam pod opiekę...
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 14:40   

"A dlaczego starszy syn nie ma kontaktu z ojcem podczas gdy młodsze go mają?
Czy nie jest tak przypadkiem że syn chce być lojalny wobec Ciebie stąd nie chce bywać u ojca?"

mój syn nie chciał kontaktu z ojcem, bo sam czuł się oszukany o pozostawiony, a nie dltego ze trzymał moja stronę

strasze dzieci wiedzą i rozumieja wiecej
Ostatnio zmieniony przez 2015-08-08, 14:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 14:42   

Droga Kenya

Dziękuję bardzo za słowa uznania, bo takimi dla mnie są:
kenya napisał/a:
Jesteś człowiekiem nauki Jacku

Ale jestem stary wróbel i wiem, że jak ktoś sypie mi jedną ręką ziarno (pochlebstwa), to uważnie patrzę na drugą rękę, czy nie ma tam siatki lub pały. A co jest u Ciebie?
kenya napisał/a:
Potrafisz dostrzec różnicę i oddzielić te dwie sprawy?

A więc jakaś pała jednak jest. Niby taki uczony a jednak właściwie to ślepa gała.

Pięknie odpisała Ci Kenyu Mgła. Na początek chciałem tylko odwołać się do odpowiedzi Mgły, ale nie wypada. Tyle się napisałaś z myślą o mnie, że spróbuję jednak odpisać.

Właściwie nie wiem, czemu zabrałem głos w tej dyskusji, gdyż mnie on nie dotyczy. Moje dzieci nie spotykały się z kowalskim, odkąd się wydał romans żony. Teraz są nawet pełnoletnie, więc też nie jest to już moja sprawa. Ale zabrałem głos w dyskusji, bo napisałem, co czułem. I podtrzymuję to.

kenya napisał/a:
Idąc dalej, nazwano tu wielokrotnie kontakty dzieci z kochankami ich ojców PATOLOGIĄ.

Tak dla mnie jest to patologia. Niestety jest to patologia akceptowana już szeroko społecznie. Czy patologią jest dom z narkotykami, alkoholem lub dom z przemocą? Czy równie łatwo oddałabyś dziecko do domu ojca alkoholika, który nie ma kochanki, ale mieszka w melinie? Dla mnie jest to samo. Inny ładny przykład podała Mgła.

kenya napisał/a:
tutaj mówimy o PRAWIE DZIECKA

To teraz o tym pogadajmy. Jakie prawo ma dziecko?
Czy dziecko ma prawo do jedzenia? Każdy powie, że ma. Ale jeżeli dziecko będzie chciało jeść same słodycze i lody, to też zgodzimy się na to? A jeżeli dziecko nie będzie chciało jeść, to też pozwolimy nie nie jeść, czy będziemy starali się wmusić mu jednak jedzenie?
Nasze prawo mówi o zdolności do czynności prawnych. Dziecko poniżej 13 roku życia (lub ubezwłasnowolnieni całkowicie) nie ma zdolności do czynności prawnych. Po 13 roku życia, a przed 18 rokiem życia (jak i ubezwłasnowolnieni częściowo) mają częściową zdolność do czynności prawnych. Dlaczego tak jest? Bo dziecko nie potrafi jeszcze racjonalnie rozeznawać rzeczywistości. Dlatego dziecko ma rodzica lub opiekuna, który za nie podejmuje decyzje.
Czyli ten przysłowiowy tatuś (choć w moim przypadku brzmi to trochę dziwnie) też powinien móc mieć prawo do podejmowania decyzji o życiu swojego dziecka (w tym widzeń w nim). Czy jednak taki tatuś ma w danym momencie zdolność do racjonalnego myślenia? Mam wątpliwości. I matka, która nie pozwala na jedzenie samych słodyczy, zmusza do jedzenia dziecko przeraźliwie chude, matka, która nie pozwala na chodzenie dziecka do domu ojca, które jest meliną pijacką, meliną narkotykową czy w której jest obca "ciocia" postępuje wbrew woli ojca tego dziecka i wbrew woli dziecka? Zapewne tak. Tylko czy postępuje dla dobre dziecka? I tutaj raczej stwierdzę, że właśnie takie postępowanie jest dla dobra dziecka. Jak dziecko na balkonie wyrywa się i chce przejść przez szczebelki to mu pozwalamy? Jak dziecko na ulicy wyrywa się nam i chce wbiec na jezdnię, to też mu pozwalamy? Nie, wbrew woli dziecka trzymamy je, bo jest to dla dobra dziecka.

kenya napisał/a:
Napisałam już całkiem sporo w tym temacie a wciąż mam wrażenie że odbijam się od bandy

Tak Kenya, bo Ty trochę "jedziesz po bandzie". Jak się jedzie blisko bandy, to bardzo łatwo się od niej odbić.

Konkluzja
Prawo dziecka do pewnych rzeczy nie jest prawem bezwarunkowym. Może zależeć od uwarunkowań. Tu jest główna przyczyna różnic w naszych punktach widzenia. Ty Kenya uważasz, że dziecko ma prawo do ojca niezależnie od tego, co ten ojciec robi. My biorący udział w dyskusji uważamy w większości, że w pewnych warunkach może nastąpić wyłączenie "prawa do ojca" ze względu na postawę lub postępowanie ojca. Tylko tyle i aż tyle.


Podałaś jeszcze Kenyu sprawę świadectwa Ani i Andrzeja. Jest to trudna sprawa. Rzeczywiście nie ma tutaj dobrego rozwiązania. Za dużo wcześniej zdarzyło się złych rzeczy, żeby teraz można było znaleźć dobre rozwiązanie. Ale o tym już kiedyś pisałem.

Kenyu
Bardzo lubię Twoją zawsze rzeczową argumentację. Czy jednak ta argumentacja nie pozwala Ci dzisiaj dostrzec, że czasami widzimy, jako rodzice naszych dzieci, lepsze dla nich wyjście, niż te, których ich ojcowie lub one same by chciały?
Cytat:
dla mnie nawet oddawanie dzieci pod opiekę jak np w moim przypadku ojca i jego kochance jest przyzwalaniem na grzech, jakby pogodzeniem się że tak ma być i że wszystko jest "ok"
a przecież nie jest - podkreślam że to są tylko moje odczucia
ja źle się wewnętrznie czuję oddając dzieci tam pod opiekę...

Jak widzisz niektórzy z nas oddają swoje dzieci pod opiekę taty w sytuacji, w których nie chcieliby ich oddawać, ale szanując wyroki sądów robią to.

Podsumowanie
Jeżeli Kenya tak bardzo broni prawa ojców do widzenia się ze swoimi dziećmi, to jest nadziej, że niedługo coraz częściej będzie można zobaczyć ojców, którzy otrzymali prawo do opieki nad swoimi dziećmi. Do tej pory otrzymywali to prawo tylko ci ojcowie, których żony (partnerki) nie chciały opiekować się dziećmi.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 14:48   

co z tego , że dziecko będzie miało wypasione wakacje z tatusiem
jak z drugiej strony ma psychice ma rany, bo widzi tatę nie z mamą tylko z jakąś panią

nie oszukujmy się- najczęsciej jest tak, że porzucający rodzinę potrzebuja zabierac dzieci, żeby uciszyc swoje sumienie
gdy ojcu naprawdę zalezy na dzieciach tak organizuje sobie czas i przestrzen, żeby w czasie spędzonym z dziećmi byc sam, a nie z kochanką

uwazam, że lepiej aby dzieci wcale nie maiłay kontaktu z ojcem, niż gdy mają mieć "zrytą" psyche, bo to będą leczyć latami
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-08, 15:09   

kenya napisał/a:
Jak ten szczególny patwork może być zaaprobowany społecznie skoro ich dzieci są zmuszone przebywać z kochankiem swojej matki i kochanką swojego ojca?

Należy sobie zadać to pytanie, skoro przejawia się aż taką niechęć by dzieci spędzały od czasu do czasu weekend w obecności kochanki ojca w omawianych wyżej przypadkach.



Kenya ,
rzecz chyba w tym , że przypadkiem szczególnym i rzadkim
i jednak nieco innym od typowego rozstania rodziców
chcesz udowadniać swoją tezę .
Moim prywatnym zdaniem , tamtą sytuację można było rozwiązać inaczej .
Dzieci powinny były pozostać ( być może , ja tu nie wyrokuję , ale była taka opcja )
przy "opuszczonych" rodzicach .
Jeszcze inna opcja - odchowanie dzieci w istniejacych rodzinach ,
ale bez współżycia , potem ewentualny powrót do siebie .
To tylko potencjalne możliwości .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10