Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Reakcje dziecka na rozstanie rodziców ??
Autor Wiadomość
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-06, 08:11   Reakcje dziecka na rozstanie rodziców ??

Chciałabym zapytać jak reagowały Wasze dzieci jeżeli doszło do wyprowadzki jednego rodzica ??? Moja córka ma 8 lat, mąż wyprowadził się w styczniu br. , widuje się z córką 2-3 razy w tygodniu. Córka zawsze była skryta, nie gadatliwa i ja bardzo się o nią bałam po wyprowadzce męża (zresztą mąż wyprowadził się do kochanki po 2 dniach od momentu kiedy się zdrada wydała, więc ja sama ledwie żyłam wtedy :cry: ), ale córka przez te 7 miesięcy nie płacze, nie pyta czy tata wróci, kiedy wróci czy cokolwiek, ona o nic nie pyta. Jedyna rzecz, którą zauważyłam to to że była zestresowana, nieswoja, zmieniona wtedy gdy widziała się z tatą i jego kochanką.... :cry:
Teraz od ponad 2 miesięcy córcia widuje się tylko z tatą, bez udziału kochanki i jest Ok
Rozmawiałam z psychologiem dziecięcym i pani psycholog mówiła, że z jej doświadczenia wynika że dzieci w wieku mojej córki przyjmują wyprowadzkę taty jako okres przejściowy, że teraz tak jest ale to wróci do normy i jak mówiła trwa to z reguły rok lub dłużej................może jest w tym trochę racji bo nasza córka naprawdę znosi to spokojnie....od początku mówiliśmy jej z mężem że bardzo ją kochamy i to nigdy się nie zmieni..................ale zauważyłam też że córka wstydzi się trochę tego że tata się wyprowadził.....jak ktoś ją pyta czy tatuś Cię odwiedza to widać że jest taka skrępowana.
W szkole wszystko ok. Tak sobie myślę że skoro często się z tatą widuje i oboje z mężem bardzo ją kochamy, nigdy nie kłócimy się przy niej, ja nie mówię źle o mężu przy córce to ona jakoś to wszystko znosi.
Mam nadzieję że to nie jest "cisza przed burzą" ??????
Jakie macie doświadczenia w tej materii ??
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 13:38   

moje dzieci obecnie mają 9 i 7 lat
ich tata wyprowadził się od nas jakieś 3,5 roku temu
zanim się wyprowadził 2 lata żyliśmy w nieformalnej separacji
moje dzieci nadal żyją nadzieją że tata wróci....
do dziś potrafią zapytać czemu tata żyję z panią S a nie z nami....nieraz płaczą z tego powodu
u nas jest o tyle skomplikowana sytuacja że ich tata ma dziecko z kobietą, inną niż ta obecna
nasz syn wydawało mi się że rozstanie przeszedł w miarę spokojnie, też wydawał się zamknięty w sobie
jednak zaczął cierpieć na bóle brzucha, miał gastroskopię 2 lata temu i okazało się że od stresów ma przewlekłe już zapalenie żołądka
teraz bardzo dbam aby nie miał stresujących sytuacji, chociaż wiadomo tego nie da chyba się uniknąć czasami...
nasze dzieci chodzą na 2 weekendy w miesiącu do taty i jego konkubiny na noc, bo RODK zeznało że dzieci są pogodzone z tą sytuacją i bardzo lubią wręcz kochają nową panią S...
no :-/ musiałam się z tym pogodzić, prawdą jest że dzieci lubią panią S, mają też kontakt z przyrodnim bratem
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 13:43   

ja sama z czasem pogodziłam się z tą sytuacją, tak nakazał Sąd, chyba nie miałam już wyjścia nawet, chociaż w sercu ta sytuacja zawsze dla mnie będzie inna - powiedziałabym nawet patologiczna, godząca w małżeństwo i rodzinę
nie chcę nawet myśleć jak to wszystko odbiję się na naszych dzieciach w przyszłości...
 
 
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 14:05   

Moje dziecko ma 4 lata. Syn bardzo przeżywa odejście męża, ponieważ poswięcał mu dużo czasu, od maleńkiego wszystko z nim robił, nosił na rękach czasami aż do przesady.Na początku syn nie rozumiał że tata się wyprowadził, budził się w nocy szukał go w domu... to było straszne. Gdy mąż go odwiedzał cały czas go pytał: Tato, pamiętasz jak kosiłeś trawę, pamiętasz jak grałeś ze mną w piłkę, pamiętasz to... itd.Po czy prosił żeby wrócił do domu. Na co mój mąż odpowiedział " wszystko pamiętam ale to nie jest takie proste bo tata kogoś ma a mama jest sama. Dramat. Od tamtej pory przestał go już prosić. Często go wspomina.... Teraz mąż prawie nie widuje się z dzieckiem ponieważ ja nie wyrażam zgody aby spędzał czas z "panienką" męża.Więc dzwoni do niego ale syn nie chce z nim rozmawiać.
Sądzę że lada dzień założy sprawę o widzenia z dzieckiem. Boję się że będzie taka sytuacja jak u Landis85. Nie wyobrażam sobie aby mógł go zabierać na noc do niej. Dodam że "panienka" mojego męża też jest w ciąży :cry:
Nie wiem jak to będzie wyglądało za parę lat, poprostu jestem przerażona.
 
 
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 14:12   

Magdo, bycie matką to również cierpienie z powodu cierpienia dziecka i naszej bezsilności , że nie potrafimy go przed nim uchronić.
Ale zawsze możemy być dla niego oparciem w tym cierpieniu i choć trochę je łagodzić.
Chroń go przede wszystkim przed swoimi emocjami, syn twój wykonuje swoją pracę wewnętrzną by się z ta sytuacja pogodzić, będzie mu lżej, gdy będzie widział szczęśliwą i uśmiechnięta mamę.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 14:30   

Magda1911 napisał/a:
Teraz mąż prawie nie widuje się z dzieckiem ponieważ ja nie wyrażam zgody aby spędzał czas z "panienką" męża.


Madziu, czy nie uważasz że obstając przy swoim zdaniu i swojej decyzji narażasz syna na daleko większe cierpienia emocjonalne niż miałoby to wynikać (wg Ciebie) ze spędzanego razem z tatą i kochanką czasu?

Kto by najbardziej ucierpiał z tego powodu, Ty czy syn? Mam odczucie, że wiedząc jakim mąż kiedyś był dobrym ojcem nie wahasz się użyć dziecka by osiągnąć cel.
Rozumiem Twój ból. Ale ty jesteś dorosła a i tak trudno jest ci z nim sobie poradzić. Ale jak ma sobie radzić z takim bólem 4 letnie dziecko? On pragnie spędzać czas z ojcem...nie kochanką ojca.
Nie boisz się Madziu, że za 10 lat dorastający chłopak może obwinić Cię o to, że ich więzi zostały zerwane? Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.
Ojciec jest jaki jest....ale zauważ, że to TY wybrałaś swojemu dzieciu ojca...
Smutne to, co w takich małych serduszkach musi się dziać....kiedy dorośli rozgrywają swoje partie.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 14:37   

kenya napisał/a:
Mam odczucie, że wiedząc jakim mąż kiedyś był dobrym ojcem nie wahasz się użyć dziecka by osiągnąć cel.

Jeżeli był takim dobrym ojcem, to dlaczego teraz nie chce spotykać się sam z synem? Dlaczego razem z sobą "w pakiecie" funduje synowi spotkania z kochanką? Po drugie już widzę, jak opiekuje się synem będąc jednocześnie z kochanką. Masz, zagraj na komputerze; masz, obejrzyj sobie TV lub jakiś film; ...
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 15:37   

Kochane,to sytuacje strasznie ciężkie, dla dzieci i dla nas.
Nie rozumiem tego, że niektórzy wypowiadają się w "imieniu" dzieci i uważają że wiedzą ,co dziecko czuje. Chciałabym ,aby wypowiedziały się w tym temacie np. osoby,które realnie doświadczyły odejścia ojca czy matki, i co czuły spotykając się z kochankami rodziców?
Ja uważam,że właśnie dlatego,że to jest taki trudne dla dzieci, to nie powinniśmy ich od razu "wpychać " w relacje z ojcem i kochanką , przecież dziecko też ma jakieś etapy przeżywania bólu i nie można na siłę prezentować im nowego"modelu rodziny".
Ale niestety sądy i RODK są innego zdania....
U mnie nawet w opinii było napisane że..."małoletni żyją w niepełnej strukturze rodziny, częściowo zrekonstruowanej przez ojca :!: .."
I nie róbmy z tych odchodzących ojców prawie bożków, bo po prostu trzeba zrobić wszystko żeby dzieci się z nim spotykały... to dlaczego odszedł??? Miał w nosie dzieci i rodzinę ,a teraz trzeba mu jeszcze ułatwiać spotkania ....
I nie łudźmy się ,nawet gdy pozornie wydaje się że dzieci są zadowolone, i "pogodziły się " z tym, to z czasem te emocje skrywane i nieuświadomione skumulują się w postaci chorób lub dolegliwości, czego oczywiście nie życzę nikomu.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 15:42   

bosa napisał/a:
Kochane

bosa napisał/a:
I nie róbmy z tych odchodzących ojców

Przepraszam, ale chyba pomyliłem forum. Chyba to jest tylko dla porzuconych matek i nie ma tutaj porzuconych ojców...
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 15:47   

Poprawiam się , oczywiście, mam na myśli wszystkich porzuconych . Tylko jako porzucona żona jakoś mam skrzywienie pod tym kątem..
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 15:52   

Jacek-sychar napisał/a:
już widzę, jak opiekuje się synem będąc jednocześnie z kochanką. Masz, zagraj na komputerze; masz, obejrzyj sobie TV lub jakiś film; ...

tak to dokładnie wygląda
a kiedy tego nie ma, to są wyjazdy i wszelkie spacery z kochanką w tle

ja keyna do dziś żałuję że muszę dzieci dawać pod opiekę tamtej kobiecie, kobiecie dla której wziął ze mną rozwód
uważam osobiście że byłoby lepiej gdyby dzieci wcale nie miały kontaktu z tatą, niż kiedy mają zaserwowaną taką patologię jak w naszym przypadku
wierzę że zło wiecznie trwać nie będzie i ten czas kiedyś minie
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 16:13   

Magda1911 napisał/a:
Syn bardzo przeżywa odejście męża, ponieważ poswięcał mu dużo czasu, od maleńkiego wszystko z nim robił, nosił na rękach czasami aż do przesad
Jacek-

sychar napisał/a:
Jeżeli był takim dobrym ojcem, to dlaczego teraz nie chce spotykać się sam z synem


Jacku, nie mnie pytaj dlaczego dobrym ojcem przestał być, ale jak Magda pisze KIEDYŚ był.
Tak samo jak Ci wszyscy na których powrót oczekują porzuceni małżonkowie- też kiedyś byli dobrzy dla nich i dzieci i mimo że już tacy nie są....a jednak się na nich oczekuje z utęsknieniem.

Co do dzieci, których matki pozbawiają nawet tego ułomnego kontaktu z ich ojcami w imię wyższych celów jak niektóre panie raczą tutaj pisać, dla dobra dziecka.

Najtrudniej jest ocenić sytuację tym którzy są w nią zaangażowani emocjonalnie, stąd badania psychologiczne, które mają na celu ustalenie CZEGO CHCĄ DZIECI a nie czego chcą zranione żony lub zranieni mężowie. Zatem nie uważam że Ci zranieni akurat mają najlepszy, nasłuszniejszy odbiór co do dziecięcej psychiki. Zbyt wiele w tym osobistych pielęgnowanej niechęci by ich oceny mogły być obiektywne.

Jacek-sychar napisał/a:
Po drugie już widzę, jak opiekuje się synem będąc jednocześnie z kochanką. Masz, zagraj na komputerze; masz, obejrzyj sobie TV lub jakiś film;


A skąd o tym wiesz? Masz pewność co do takiego przebiegu wydarzeń? Co do intencji ojca,nawet jeśli jego miłość teraz jest ulomna?

A skąd wiesz, czy dziecko nie pragnie jakiegokolwiek kontaktu ze swoim ojcem? Skąd wiadomo, że np. nie chce rozmawiać przez telefon z ojcem z powodu obawy że narazi się na niezadowolenie matki?

Skoro to taki dramat i nie do przejścia, głównie jak panie wskazują dla dziecka, choć śmiem twierdzić że głównie dla nich, to zastanawiam się jak sobie radzą dzieci które zostały pozbawione swojej biologicznej rodziny, przymusem emigrowały do męża (pierwszego i sakramentalnego) swojej matki, która to w ramach nawrócenia postanowiła odebrać im możliwość dorastania w obecności ich biologicznego ojca?
A co z małym chłopcem który został z matką, gdyż jego biologiczny ojciec postanowił wrócić do sakramentalnej żony? Jak to dziecko sobie daje radę gdy się go bierze do aktualnego domu jego ojca?
Mamy tutaj takie świadectwo, dzieci matki, dziecko ojca, i w drodze ich pierwsze dziecko wspólne.
Dają jakoś radę te dzieciaki? Choć moim zdaniem to daleko mniej komfortowa sytuacja niż spędzenie weekendu w obecności kochanki ojca. Wszak dla dzieci ze wspomnianego świadectwa sakramentalny mąż ich matki jest konkurentem ich biologicznego ojca.
Skoro nikt nie wszczyna larum co do tych wszystkich dzieci , to wydaje się dziwne że odwiedziny u ojca i jego kochanki mogą stanowić coś tak trudnego do zaakceptowania. Wybiórcza to "troska" o dzieci.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 16:27   

Kenya

Nie mówię, że lepiej jest, jak dzieci nie widzą ojca wcale. Nie wiem, jaki wpływ na dziecko mają spotkania z kochankiem/kochanką współmałżonka. To pewnie wyjdzie dopiero po pewnym czasie.

Ja tylko po zachowaniu mojej żony, która była DDRR (dorosłym dzieckiem rozwiedzionych rodziców) i musiała zostać wydana z domu w wieku 13 lat, bo pojawiła się przyrodnia siostra (dziecko matki z kochankiem), jak również po zachowaniu moich dzieci, wyrażam dużą dozę sceptycyzmu nad kontaktami dzieci z "dodatkowym" rodzicem. Ja to widzę słabo, co nie znaczy, że w pewnych sytuacjach może być to mało niszczące (chciałem napisać "korzystne", ale się zawahałem).
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-07, 18:42   

Kenya, ja piszę na podstawie swoich doświadczeń osobistych, doświadczeń moich dzieci, a także kilku dzieci ,których znam osobiście.
A jakie odczucia mają tamte dzieci ze świadectwa, o którym piszesz, tego nie wiesz ani Ty ani ja.
I kto pozbawia tutaj kontaktu dzieci z ojcem?? Przecież nam (a przynajmniej mnie) chodzi o nie spotykanie kochanki ojca. Skoro ojciec jest teraz tatusiem "niedzielnym" ,to czy te parę chwil,które znajduje dla swojego dziecka nie może poświęcić tylko i wyłącznie swojemu dziecku?
Dlaczego atakowane są matki, dla których porzucenie to trauma, i trzeba się z nią uporać ,a ona nie jest cyborgiem ,tylko człowiekiem ?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9