Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Pytanie odnośnie intercyzy
Autor Wiadomość
Maciek1978
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-21, 11:38   Pytanie odnośnie intercyzy

Witam wszystkich. Po długim okresie niedomówień moje małżeństwo stanęło na krawędzi. Problem jest w tym, że moja żona działa zupełnie nieracjonalnie, bez wchodzenia w szczegóły - nie tylko ja, ale wiele osób twierdzi, że nie działa racjonalnie i że coś złego się dzieje w jej psychice) nie ma żadnych racjonalnych powodów do rozwodu. Małżonka moja bardziej chyba imaginuje sobie moją złą wolę i jakieś ukryte motywy mojego działania, zresztą nie tylko moje bo zerwała kontakt z wieloma przyjaciółmi - krótko mówiąc izoluje się od wszystkich. Ostatnio jej stanowisko jest takie, że mam się wynosić z jej domu (kupiony na wspólny kredyt), mam podpisać rozdzielność majątkową i zgodzić się na polubowny rozwód, jeżeli tego nie zrobię grozi mi " że mnie zniszczy", poza tym ogólna sytuacja nie jest zbyt sympatyczna... że się tak wyrażę. Dziewczyna działa nieracjonalnie, zupełnie jak opętana lub zaburzona psychicznie. Na dzień dzisiejszy żąda podpisania intercyzy, zostałem odcięty od jej dochodów, sam utrzymuję dom i spłacam kredyt, nie wiem, jakie zobowiązania ona zaciąga i na dobrą sprawę gdybym się zgodził, byłoby to dla mnie bezpieczne rozwiązanie. Zastanawiam się, jak ten fakt skonfrontuje sąd rodzinny z moim stanowiskiem, które brzmi " nie przyłożę ręki do rozwodu w żadnej formie, ponieważ małżonka działa nieracjonalnie". Czy Możecie mi coś doradzić?
Pozdrawiam serdecznie.
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-21, 16:14   

Maciek1978 napisał/a:
Czy Możecie mi coś doradzić?

Porozmawiaj z prawnikiem od spraw rodzinnych powinien miec niezbedna wiedze.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-21, 16:15   

Ja myślę tyle, że nie łączyłabym dwóch różnych spraw: rozwodu, którego jeszcze nie ma i nie został wszczęty proces oraz umowy rozdzielności. Chyba jednak warto rozpatrywać te rzeczy osobno.
 
 
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-12, 11:37   

Hej Maćku. Zachowanie Twojej żony jest jak najbardziej irracjonalne wbrew temu co opisujesz. Po prostu jej izolacja rozciągnięta jest na całego ciebie i tak tez w stosunku do wspólnych znajomych aby nie było z Toba żadnego kontaktu. Ona praktycznie prowadi już swoje życie prywatne.
Po pierwsze skoro ma już swoje konto to powinieneś zabezpieczyć swoje dochody bo może być tak, że będzie korzystać z wsólnych środków jednocześnie odkładając swoje wynagrodzenie. Właśnie u mnie tak było. Miłośc nie polega tylko na dawaniu ale też na szacunku do samego siebie. Zabezpiecz więc swoje prawa.
Co do kredytów już zaciągniętych to jeżeli są jednostronne musiałyby być wydatkowane na potrzeby rodziny a nie jednostki by Sąd je mogł uznać na uzasadnione.
Kredyty i pozyczki pdjęte przez nia zaś po jasnym i dorozumianym oswuiadczeniu o rozwodzie, chęci zatwierdzenia rozdzielczości należą tylko do niej. Zabezpiecz też opłaty za mieszkanie i media by ona również ponosiła w równych częściach bo w razie podziału majątku Sąd będzie dzielił po połowie.
No i z ostrożności nie komentuj jej zachowania, pozwól wytaplać się w błocie ale módl się za nią i kochaj. Spróbój zachowywać się tak jakby nic się nie działo i pamiętaj o tym dniu w którym Bóg Was połączył.
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-12, 16:41   

Maciek1978,

odniosę się tylko do intercyzy. Wg prawa nazywa to się umowa o ustanowienie rozdzielności majątkowej małżeńskiej.. Można ją spisać w każdej chwili u notariusza jeśli dwie strony wyrażają zgodę, koszt pewnie w każdym miejscu kraju inny (ale niewiele ponad 500 zł). Od chwili takiej umowy wszystko co nabywasz jest tylko Twoje, problem taki że to co nabyłeś do tej pory jest Wasze wspólne.
Rozdzielność majątkowa moim zdaniem nie jest zła nawet gdy w małżeństwie jest wszystko OK, bo obowiązek wspierania i finansowania budżetu rodzinnego i tak jest obowiązkowy (chyba art 47 i 51 Kodeks opiekuńczy i rodzinny)
Przy tzw. intercyzie żona jeśli zaciągałaby jakieś zobowiązania musi przy podpisie na np. umowie kredytowej zawrzeć dopisek "podpisałam z mężem od dnia......umowę o ustanowienie rozdzielności.....itd"
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-12, 16:55   

ryan napisał/a:
Wg prawa nazywa to się umowa o ustanowienie rozdzielności majątkowej małżeńskiej.. Można ją spisać w każdej chwili u notariusza jeśli dwie strony wyrażają zgodę, koszt pewnie w każdym miejscu kraju inny (ale niewiele ponad 500 zł). Od chwili takiej umowy wszystko co nabywasz jest tylko Twoje, problem taki że to co nabyłeś do tej pory jest Wasze wspólne.

Wszystko się zgadza, ale dodatkowo w ramach takiej umowy można - jeśli obie strony są co do tego zgodne - podzielić do tej pory wspólny majątek. Koszt aktu taki sam, i akt jest jeden.
 
 
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-17, 10:14   

ryan napisałeś: "Rozdzielność majątkowa moim zdaniem nie jest zła nawet gdy w małżeństwie jest wszystko OK"
Otóż w małżeństwie opartym na wierze katolickiej taka intercyza nawet nie powinna zakiełkować w głowie.
Każda umowa ma podłoże wiary.... w słowa jakie się wypowiada bo one mają przynieść owoce. A my jesteśmy przecież stworzeni na wzór Boga, który słowami właśnie tworzy
Tak tez przed ołtarzem wypowiada się słowa ślubowania miłości, wierności i uczciwości (po co więc umowa spisana na papierze ?)
Kto wierzy w Boga i stosuje w swoim zyciu jego prawa nie musi zawierać umów papierowych. One służą po to by komuś coś wytknąć, by zabezpieczyć się na przyszłość ale skoro - wracając do małżeństwa - bierzesz sobie z miłości żonę i prze ołtarzem ślubujesz jej .... a ona Tobie - to chyba nie zakładasz, że kiedyś będziecie się rozliczać, rachować, wyliczać sobie co kto i komu oraz za ile.
Małzeństwo nado ściśle związane jest z miłością a jej definiję znajdziesz w Hymnie o miłości a tam..... między innymi:
miłość - nie cieszy się z niesprawiedliwości,
... wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję...,
skonfrontuj więc swoją przysięgę małżeńską z wiarą a ujrzysz jej niedoskonałość.
Intercyza w trakcie związku małżeńskiego również nie ma sensu, bo przyjmując małzonka po zażegnaniu kryzysu dalej ufamy, wierzymy, miłujemy. Przyjmujemy jak ojciec syna marnotrawnego.
Każdy bowiem odpowiedzialny jest za swoje słowa i nie zakładajmy, że jak on mnie to ja musze jemu bo odet jest zaprzeczeniem naszej wiary.
Zbyt wiele przenosi katolik z małżeństw cywilnych do kościoła a ślub sakramentalny choć oparty jest na wierze, honorze, woli, błogosławieństwie i całym człowieczeństwie jest obecnie jedynie potrzebny po to by Panna młoda założyła białą suknię a Pan młody śliczny frak. Potem zamiast wesela - czyli radości z założenia nowej rodziny - jedynie występ weselny czyli parada .
Intercyza jest ważna - w małżeństwach cywilnych kiedy to wszystko od samego początku do samego końca ich żywotności oparte jest na piśmie.
Ostatnio zmieniony przez 2015-08-17, 10:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-28, 00:23   

Krzysztof123 napisał/a:
Otóż w małżeństwie opartym na wierze katolickiej taka intercyza nawet nie powinna zakiełkować w głowie.
Każda umowa ma podłoże wiary....
.....wracając do małżeństwa - bierzesz sobie z miłości żonę i prze ołtarzem ślubujesz jej .... a ona Tobie - to chyba nie zakładasz, że kiedyś będziecie się rozliczać, rachować, wyliczać sobie co kto i komu oraz za ile.


Przez kilkanaście lat małżeństwa nawet o tym nie myślałem...nie zakładałem że będę się rozliczać, rachować, wyliczać....aż do momentu gdy małżonka podziękowała mi za lata życia... :-/ i gdy mam trochę ..... polskich złotych w plecy.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-28, 08:14   

ryan napisał/a:
i gdy mam trochę ..... polskich złotych w plecy.


Nie Ty jeden jesteś w tej sytuacji. :-(

Zgadzam się jednak z Krzysztofem, że jeżeli jest intercyza, to nie oddajemy się do końca w małżeństwie. Mamy taką sytuację warunkowego zawierzenia małżonkowi. Jest to dobre dla naszych finansów, ale złe dla jedności małżeństwa (jeżeli trwa). Przy ewentualnym rozejściu się, jest to jednak lepsze.

Co więc wybrać, bezwarunkowe zawierzenie małżonkowi, czy traktowanie małżeństwa jak "biznesu"?
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-28, 08:40   

Jacek-sychar napisał/a:
Co więc wybrać, bezwarunkowe zawierzenie małżonkowi, czy traktowanie małżeństwa jak "biznesu"?


oczywiście ze zawierzenia małżonkowi. Nie chodzi o traktowanie ślubu jako biznesu. Żyjemy i płacimy podatki, zakładamy firmy itd. Wiele osób robi tzw. Intercyza właśnie gdy jeden z małżonków prowadzi działalność gospodarczą i nie ma to nic wspólnego z brakiem zaufania.
 
 
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-04, 07:52   

Ryan... moje zdanie w tym temacie wciąż jest tożsame.
Wyobraź sobie osobę, która podaje się za katolika - takich jest większość społeczeństwa w Polsce.
Każda z tych osób idąc przynajmniej do kościoła wypowiada w nim na mszy credo wiary bijąc się w pierś potwierdzając przy tym swoją wiarę, przynależność do Boga i zachowywanie jego praw (chodzi o dekalog - przynajmniej).
dla przykładu - nie kradnij - zdanie proste i po co dalej dodawać jakiś komentarz skoro mam nie kraść to nie kradnę ale dla niektórych to znaczy, że czasami można coś ukraść. Wniosek więc taki, że można być jak to ostatnio słyszałem trochę katolikiem i trochę nie katolikiem więc trochę kraść i trochę nie kraść, trochę cudzołożyć i trochę nie cudzołożyć itd.
Intercyza jest takim "trochę".
Teraz wierząc w Boga jedynego pomyśl sobie, że miałbyś być przez niego tak samo traktowany jak przy okazji intercyzy.
Trochę Cię miłuję a trochę nie, trochę Ci błogosławię a trochę nie i podobnie wieczność, uświęcenie itd.
Jezus powołał małżonków do miłości i pełnego oddania ich sobie nawzajem.
Po co my skupieni w Sycharze czekamy, trwamy w tej miłości. Jesteśmy lub czujemy się skrzywdzeni przez swoich małżonków ale... po ich nawróceniu nie zakładamy ograniczeń bo tym samym ograniczylibyśmy właśnie swoją wiarę w Boga i "trochę" zaprzeczylibyśmy jedności małżeńskiej.
Rozumiem, że czujesz się skrzywdzony. Masz do tego prawo. Twoja żona popełniła grzech wobec Ciebie (choć nie czuję się sędzią ale dla wyjaśnienia tematu pozwolę sobie zaryzykować takie stwierdzenie).
Po nawróceniu małżonka Ty proponujesz właśnie tą intercyzą wdrożenie własnego podziału - grzechu. Po co?
Porównam to też do innego przykładu jakich już słyszałem wiele a sam mam składane takie propozycje.
Znajdź się w sytuacji wyjściowej kiedy dowiadujesz się, że małżonka Cię zdradziła z jakimś innym mężczyzną, ba nawet poszła dalej... oświadczyła Ci, że bardzo go kocha i odchodzi do niego. Oczywistym jest, że zgrzeszyła. Każdy z nas potwierdzi, przy tym, że to niechlubny czyn. Masz prawo być wściekły.
Toczy się postepowanie rozwodowe i po jego zakończeniu ona mieszka już trwale z innym mężczyzną.
Teraz Ty (to oczywiście przykład i nie odbieraj tego do siebie) - usprawiedliwiając swoje postepowanie jej czynem bierzesz sobie inna kobietę, bo "masz do tego prawo" - przecież to ona zniszczyła Wasze małżeństwo i ona jest temu winna.
Otóż wcale nie!!!!
Ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską - KAŻDY Z NAS - odpowiedzialny jest za swoje słowa. Wcześniej negując takie zachowanie żony teraz sam to czynisz więc najlepiej jest serdecznie ja przeprosić za wcześniejszą złość, bo Ciebie w takim przypadku dotyka ten sam grzech.
Rozumiesz.
Intercyza więc w małżeństwie jest ograniczeniem jedności małżeńskiej, wprowadza granice korzystania z darowanej bezwzględnej miłości i korzystania z jej dobrodziejstw. To wytwór prawa jedynie na potrzeby prawa cywilnego związków niesakramentalnych i opartych na kontraktach.
Wiara to tez ufność.
Gdyby każdy kierował się prawem Bożym, nie byłoby kodeksów by cokolwiek doprecyzować, wojska, policji i innych służb. Rodzina to komórka (sorry za określenie) w której rządząc się prawem Bożym nie potrzebujemy nic innego by coś dookreślać. Miłujemy się, kochamy i jesteśmy wobec siebie UCZCIWI.
Nawet zakładając, że małżonek się nawróci a po jakimś czasie mimo Twojego ponownego zaufania zrobi dokładnie to samo co wtedy?
Przypomnij sobie słowa Jezusa o przebaczeniu - ile razy masz to czynić?
Skoro jesteś katolikiem - moim zdaniem zawsze. Skoro po nawróceniu małżonka nadal jej nie ufasz to dajcie sobie czas na pełne zjednoczenie - wspólnota katolicka, msze o nawrócenie, wspólna modlitwa ale.... zachowanie w sercu słów przysięgi, którą składało się przed obliczem Boga. Czy możesz go zawieść? On wypełnił każde ze swoich wypowiedzianych słów. Nawet to o byciu razem z nami po swojej śmierci (ziemskiej) chociaż tak wiele osób ma co do tego wątpliwości.
A jeśli już tak naprawdę będziesz chciał wprowadzić intercyzę do swojego małżeństwa to udaj się do notariusza - lecz przyrównasz wówczas małżeństwo sakramentalne do kontraktu cywilnego - to taka zamiana złotego pierścienia z brylantem na świecidełko odpustowe ze szkiełkiem.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-04, 09:29   

No to co Krzysztofie radzisz, jeśli jeden współmałżonek chce otworzyć firmę zaciągając na poczet tego niebotyczny kredyt na rozwinięcie działalności, a drugi współmałżonek jest temu przeciwny, uzasadnia to tym, że nie chce ponosić ryzyka, uważa że pomysł jest zły, a tamten go naciska i argumentuje, że brak zgody współmałżonka jest zahamowaniem jego rozwoju, który on sobie zaplanował. :-) Co ma zrobić ten współmałżonek, który tego nie chce, nie chce brać w tym udziału.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-04, 10:41   

Cytat:
Intercyza (...)to wytwór prawa jedynie na potrzeby prawa cywilnego związków niesakramentalnych i opartych na kontraktach.


Owszem, wytwór prawa na potrzeby prawa cywilnego. I koniec. ;-)
Zawierając sakramentalny związek małżeński wchodzisz w polskich prawodawstwie poprzez konkordat w zależność formalno prawną w świetle prawa cywilnego, które to małżonków także obowiązuje.
Gdyby związek małżeński był tylko i wyłącznie związkiem sakramentalnym, a w świetle prawa cywilnego by nie istniał, nie byłaby potrzebna intercyza wówczas, gdyż w świetle prawa cywilnego małżeństwo by nie istniało (ale tak nie jest - jest ślub konkordatowy), a tak jest potrzebna jako pewna opcja, gwarantująca i chroniąca dobro osoby, która nie chce się zadłużać na przykład. Ja nie widzę nic złego w tym, by korzystać z narzędzi prawnych, które obowiązują.

Cytat:
Wiara to tez ufność.


Ufność w co?? Np chociażby w kontekscie sytuacji chęci zaciągania długów przez współmałżonka, aby założyć firmę? :roll:
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-04, 14:13   

Metanoja1 napisał/a:
No to co Krzysztofie radzisz, jeśli jeden współmałżonek chce otworzyć firmę zaciągając na poczet tego niebotyczny kredyt na rozwinięcie działalności, a drugi współmałżonek jest temu przeciwny, uzasadnia to tym, że nie chce ponosić ryzyka, uważa że pomysł jest zły, a tamten go naciska i argumentuje, że brak zgody współmałżonka jest zahamowaniem jego rozwoju, który on sobie zaplanował. :-) Co ma zrobić ten współmałżonek, który tego nie chce, nie chce brać w tym udziału.


Nie jestem Krzysztofem, ale napiszę co ja myślę o tym, o co pytasz.

Po pierwsze, jeśli istnieje pomiędzy małżonkami wspólność majątkowa, to małżonek chcąc zaciągnąć większy kredyt, musi uzyskać podpis żony na dokumentach o kredyt. Bez takiej zgody nie otrzyma kredytu.

Po drugie, małżeństwo to jedność. Jeśli żona decyduje się (po ludzku ryzykując), na nie zawieranie rozdzielności majątkowej z mężem, to okazuje w ten sposób miłość i zaufanie do męża. On powinien to docenić i tak samo postępować wobec żony.
Jeśli mąż jednak naciska na żonę i ma pretensję do niej o to, że nie chce się zgodzić na jego pomysł zaciągnięcia kredytu, to postępuje egoistycznie.
Gdzie jest jego miłość do żony? Gdzie ich jedność, którą również i mąż powinien budować?
On pragnie zrealizować swoje plany. Nie patrzy jednak na żonę. Nie jest dla niego ważne jej zdanie. Po prostu nie liczy się z nią.
Uważam, że w całym tym temacie (trudnym po ludzku), małżonkowie powinni kierować się przede wszystkim miłością do współmałżonka. Każde egoistyczne działanie jednego z nich, nie ma nic wspólnego z miłością.

Tak więc, Metanoja1 , jeśli mąż naciska na żonę w sprawie jej zgody na kredyt, to on jest egoistą i żona po prostu nie powinna się na kredyt zgodzić.
To jest to stawianie granic. Trudne, ale czasami konieczne.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10