Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Badanie psychologiczne dziecka
Autor Wiadomość
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 21:39   

Dla matki domysły są drastyczne.
Dowody spreparowane można podejrzewać z dużą dozą prawdopodobieństwa, skoro tworzone za plecami matki i w tajemnicy przed nią.
Cytat:
Zero obiektywizmu , lekkiej ostrożności .
Może facet i kanalia , ale SKĄD to JUŻ wiadomo ?


Czyżby zero ostrożności?
Nie wiadomo czy kanalia, ale dużo na to wskazuje po jego zachowaniu. Ja nie oceniam faceta, ale jego zachowanie jest kanaliowate.

No i warto sobie odpowiedzieć, czy facet męczyłby swoje dzieci (bo to obciążające badanie), jeśli by nie liczył/oczekiwał na to, że opinia będzie z korzyścią dla niego.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:00   

Metanoja .
Wiemy tyle - wyprowadził się .
Koniec .
Nie wiemy co zaszło , jakie było małżeństwo , relacje , zdrady ( czyje ? ) , czy musiał się wyprowadzić , czy chciał , do kogo , z kim mieszka itd.
"Radząc" nie możemy założyć statystycznego przypadku , najbardziej prawdopodobnego itd.
Musimy mieć 100 % pewność .

Ja nie wyciagam tych informacji , żeby było jasne .
Autorka milczy , jej sprawa i wola .

Ale , załóżmy CZYSTO TEORETYCZNIE .
Kobieta miała kochanka , facet się wyprowadza .
Dlaczego nie ma dostać dzieci ?
Bo co ?
Bo jest "tylko" ojcem ?
Nie podejrzewam takiego przypadku , ale i wykluczyć nie można .
Sad nie zajmuje się rachunkiem prawdopodobieństwa czy stereotypami
( znaczy NIE POWINIEN )
np. jak cygan ......... musi złodziej

Kobiety , niestety musze to powiedzieć ,
mają duży problem z obiektywizmem .
Jestem tu wystarczajaco długo , żeby to zauważyć .
 
 
lankaga
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:06   

Sorki, jeszcze nie ograniam cytatów :)

mare1966
"dalej nic nie wiadomo , ale to twoja sprawa
ile i co piszesz ".

Nie wiem co chciałbyś wiedzieć? Ale i tak mi już pomogliście, dzięki.

mare 1966
Rozumiem , że te panie się przedstawiły córkom ?

Mam synka (6,5 l) i córeczkę (5 l) :) Panie się przedstawiły, oczywiście, ale Dzieci nie pamiętają.

mare1966
W mieszkaniu prywatnym , trochę dziwne ?

Nie wiem czy było to mieszkanie prywatne, może jakaś przychodnia. W każdym razie bardziej był to "dom" niż "plac zabaw"

mare1966
Skoro tak , rzecz wydaje się przecież dość oczywista .
Prawdopodobnie chodzi o przyznanie opieki nad dziećmi .

Też się tego obawiam. Bardziej optymistyczna wersja jest tylko taka, że mąż chce przeciwdziałać mojej wyprowadzce w rodzinne strony (pochodzę z Trójmiasta)
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:22   

A to możliwe, że mąż będzie chciał wykazać, że zmiana miejsca zamieszkania i miasta dla dzieci oraz ich oddalenie od ojca będzie dla nich niekorzystna i w związku z tym co? .... znowu może chodzić o przyznanie opieki nad dziećmi jemu...

Trzeba iść do prawnika niewątpliwie (jeśli z trójmiasta to mogę Ci polecić). I trzeba to dobrze rozeznać. A zastanawiałaś się jak będą wyglądać kontakty dzieci z Wami obojgiem kiedy się wyprowadzisz do Trójmiasta? To będzie mało wygodne dla obojga z Was, a przede wszystkim dla dzieci :-? ... te dojazdy...
 
 
lankaga
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:37   

Gwoli wyjaśnienia moich "planów", to nie zamierzam wracać do Trójmiasta, choć szczerze mówiąc pokusy były i są (zwłaszcza po takich akcjach ze strony męża). Tylko, że dla mnie byłaby to ucieczka przed problemami. Owszem, w początkowym szoku, po odkryciu prawdy nt. przyczyn naszego kryzysu małżeńskiego, miałam na to ogromną ochotę, ale Sycharki mnie "zatrzymały" na miejscu, radząc przemyśleć tę decyzję. I teraz czuję, że to co się stało było i jest po coś... Było potrzebne mnie, bym "obudziła się" w mojej wierze i być może także mężowi...
Przepraszam, że piszę tak oględnie, ale nie chcę "walić w męża" i przedstawiać Go w najgorszym świetle. Nie wiem dlaczego, ale wciąż Go kocham i współczuję Mu.

Mąż natomiast jeszcze przed wyprowadzką i tuż po niej zakładał (i nie sprzeciwiał się temu), że ja z całą pewnością wrócę nad morze, bo prawda jest taka, że przeprowadziłam się do Wwy tylko ze względu na Niego, zostawiając Bliskich, przyjaciół, znajomych, pracę... W stolicy mam tylko Jego i Dzieci :) Dopiero niedawno napisał mi maila (a nie było żadnych rozmów na ten temat), że nie wyraża zgody na wyjazd Dzieci nad morze. I szczerze się z tego ucieszyłam, że wreszcie wie czego chce, a nie jest Mu wszystko jedno...
Ale w dalszym ciągu żadnych rozmów na ten temat...

Kiedy zaczął mówić Dzieciom i znajomym, że "uzgodnił ze mną separację", zapytałam Go na czym mianowicie miało to uzgodnienie polegać, skoro w każdej rozmowie prosiłam by tego nie robił, by wyjaśnił mi jakie są powody tej decyzji i czy mogę coś zrobić, by tę decyzję zechciał zmienić? (o powodach dowiedziałam się niestety z komórki męża w dniu Jego wyprowadzki. A przez prawie 2 lata kryzysu małżeńskiego słyszałam jedynie, że musi się wyprowadzić, bo się udusi) Na co mąż stwierdził, że wielokrotnie ze mną na ten temat rozmawiał i wiedziałam o tym, że się wyprowadzi :roll: .
Ruszyło mnie to, więc zapytałam, czy w ten sam sposób uzgodniliśmy mój powrót nad morze??? Odpowiedź: On nie wyraża zgody i uznaje sprawę za zamkniętą. I nadal zero rozmów na ten temat, mimo ,że synek od września idzie do szkoły... :-(

Moze po tej wymianie zdań obawia się, że ucieknę z Wwy? Tylko czemu łatwiej narażać Dzieci na "grzebanie Im w głowach" niż po prostu pogadać???
Ehh...
Dzięki, że jesteście :)
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 23:00   

No i mąż się boi, że zwijkę zrobisz z dziećmi i tyle je będzie widział. A że nie jest typem bezradnym, to działa jak umie, skoro komunikacja szwankuje między wami. :-|
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 23:14   

lankaga napisał/a:
W stolicy mam tylko Jego i Dzieci :)


Czyli to co najważniejsze .
A kościołów też nie brakuje .

Przyjaciele i znajomi mogą wpadać , albo wy do nich .
Co to za odległość .


lankaga napisał/a:
ale Sycharki mnie "zatrzymały" na miejscu, radząc przemyśleć tę decyzję. I teraz czuję, że to co się stało było i jest po coś... Było potrzebne mnie, bym "obudziła się" w mojej wierze i być może także mężowi...


I prawdopodobnie mają rację ( w sensie wyjazdu ) .
Co do wiary - to już pewność .
 
 
Krzysztof123
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-11, 07:21   

lankaga

Bądź po prostu matką dla swoich dzieci a sprawę badania powinnaś wyjaśnić z mężem niezwłocznie po tym jak się o nich dowiedziałaś. On twierdzi, że nie były to badania a z dziećmi był na placu zabaw - ok - niech tak będzie. zanotuj sobie zdarzenie i datę w kalendarzu i czekaj.
Teraz mój komentarz ale i ewentualny scenariusz.
Wyobraź sobie, że mąż rzeczywiście poszedł do psychologa by zrobić dzieciom badania na sprawownie nad nimi opieki. Przecież później mówił Ci, że tego nie robił. Jeśli to ma jakiś cel to przed sądem przedłoży ewentualną opinię. Tobie nie pozostanie tylko nic innego jak tylko opowiedzieć o tym zdarzeniu i wskazać , że ten manipuluje i sądem, psychologami i dziećmi. Wprowadził Cię w błąd, jest tak przebiegły, że nic Ci nie mówiącniby zabrał je na spacer a przeprowadził badania, które w swojej istocie są wątpliwe bo prywatne i na konkretne zlecenie. Proszę Sądu proszę sobie wyobrazić jak w takich okolicznościach można teraz przeprowadzić profesjonalne badanie przez biegłych sądowych kiedy dzieci już zostały wystraszone tymże badaniem pzez małzonka?

Rozumiesz?

Nie ma się co bać na przyszłość. Zapisuj, notuj ale bądź matką dla dzieci i kochaj nie tylko ich ale i męża a przede wszystkim scalaj relacje z Bogiem. To Jezus powinien stać na piedestale a nie mąż. Jego stamtąd zdejmij.
 
 
lankaga
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 13:42   

Dzięki wszystkim za obecność i rady.
Mąż przesłał już udawać, że był "na placu zabaw", czy "spotkał się ze znajomymi". Nie zaprzecza już, że poddał Dzieci badaniom psychologicznym. Wysłałam więc do Niego maila z prośbą o informację o tym gdzie i przez kogo te badania zostały przeprowadzone oraz przekazanie mi ich wyników, kiedy te będą już znane. Odpowiedział mi jedynie, że "wrócimy do tego tematu" i "dowiem się w swoim czasie... już wkrótce". :-(
Podobnie jak Wy w poprzednich postach obawiam się, że należy spodziewać się jakichś kroków formalnych :-( Wydaje mi się, że może chodzić o trzy opcje (zacznę od najbardziej optymistycznej):
1) zobowiązanie mnie do niezmieniania miejsca zamieszkania (tak jak pisałam nie mam takiego zamiaru)
2) zabezpieczenie kontaktów z Dziećmi (tylko po co?, nie ma tu żadnych utrudnień z mojej strony, mąż przychodzi do Dzieci kiedy chce - czasami codziennie i dotychczas nie robiłam żadnych trudności - tj. bawił się z Nimi w domu lub zabierał Je gdzieś. Dopiero po poniedziałkowej akcji z podstępnie przeprowadzonymi badaniami mam poważne wątpliwosci, czy mogę Mu jeszcze ufać i pozwalać zabierać Dzieci. Co o tym myślicie??? Bardzo się boję, bo tak naprawdę Dzieci mogły być w tym czasie w bardzo różnych miejscach...).
Jedynym ograniczeniem z mojej strony w kontaktach Taty z Dziećmi jest to, że nie pozwalam Mu zabierać Ich na noc, ani wykonywać żadnych zabiegów higienicznych (kąpiel). Uwierzcie mi, mam ku temu powody! Rozumiem, że dla męża jest to znaczne utrudnienie (nie może np. zabrać Dzieci na weekend, czy wakacje - inna sprawa, czy niespełna 5-letnia córeczka, która jest bardzo mocno ze mną zżyta, nie płakałaby za mamą), więc staram się Mu to jakoś "wynagrodzić", chociażby dostosowując swoje plany do Jego próśb, tak aby mógł się spotkać z Dziećmi w wybranym przez siebie terminie ,czy też namawiając Dzieci (kiedy jesteśmy u Dziadków nad morzem) do rozmów telefonicznych z Tatą. To nie jest wcale takie proste, bo Dzieci są jeszcze w takim wieku, że rozmowa telefoniczna jest dla nich dość abstrakcyjna, a poza tym ze strony męża ogranicza się do wypytywania o wszystko (co robiłaś/łeś?, a z kim?, co jadłaś/łeś? itp.).
Zaś w kwestii samych wakacji, to jestem gotowa (chciałabym) jechać na nie całą Rodziną. I jestem pewna, że dla Dzieci byłaby to najlepsza opcja. Po prostu widać, że kiedy jesteśmy wszyscy razem, aż promienieją ze szczęścia :)
3) najgorszą z możliwych opcji byłaby próba ustalenia miejsca zamieszkania Dzieci przy Tacie. I tego najbardziej się obawiam. Tzn. nie tego, że ktoś zakwestionuje moją więź z Dziećmi, bo zawsze mamy dla siebie czas, uwagę, zainteresowanie, ale całej tej sądowej batalii...
Jeśli macie jeszcze dla mnie jakieś rady, to bardzo o nie proszę. Ale już bardzo mi pomogliście.
Otulam modlitwą
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 14:24   

Cytat:
"dowiem się w swoim czasie... już wkrótce". :-(


Dla mnie ten tekst oznacza przeprawę sądową i może chodzić o wszystko.
I dowiesz się wkrótce pismem sądowym, abyś miała jak najmniej czasu na reakcje.

Cytat:
Jedynym ograniczeniem z mojej strony w kontaktach Taty z Dziećmi jest to, że nie pozwalam Mu zabierać Ich na noc, ani wykonywać żadnych zabiegów higienicznych (kąpiel). Uwierzcie mi, mam ku temu powody!


A czy mąż chciał dzieci zabierać na noc?
Moim zdaniem wyglądać to może tak, że nie chce się z Tobą personalnie szarpać, tylko będzie dążył do tego, by ustalić kontakty sądownie, czyli by mieć możliwość jednak noclegów, wakacji... sam... z dziećmi... bez Ciebie... wszak do scalenie nie dąży... i perspektyw na to nie ma.
Prawdopodobnie poszedł do prawnika, zrobił co mu doradził i pozew może być już napisany...
Co ja bym zrobiła? Zadzwoniłabym do sądu, czy wpłynęło jakieś pismo męża???
Czy byłaś już u jakiegoś prawnika???

No niestety, ale nie umiem Ci napisać pocieszających informacji. :-| Raczej nie wróży to nic dobrego.
Jak myślisz, o co może wnosić mąż? Czy kiedykolwiek zabiegał o to, by to on zajmował się głownie dziećmi? Może chce uregoluwać kontakty sądownie na wypadek Twojego wyjazdu.
 
 
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 14:48   

Metanoja1 napisał/a:
Prawdopodobnie poszedł do prawnika, zrobił co mu doradził i pozew może być już napisany...
Co ja bym zrobiła? Zadzwoniłabym do sądu, czy wpłynęło jakieś pismo męża???
Czy byłaś już u jakiegoś prawnika???


Tylko - po co na dziś - takie wybieganie do przodu z prawnikami? Żeby odnieść się do pozwu jest czas, pójście w kierunku prawników przed czasem- powoduje utratę dużej porcji energii, tak potrzebnej do życia.

Kiedyś od znajomej usłyszałam z jej historii, że jak wystąpiła o rozwód, to była tak pozbawiona życia, że pierwsze co sąd zrobił - to nakazał jej wizyty u psychologa i terapię żeby poprawiła swój sposób funkcjonowania i opieki nad dzieckiem. Może wydawać się to ekstremalne - lecz, w sądzie przecież trzeba stanąć oko w oko z prawdą, a jak rodzice ze sobą walczą, to pierwszymi zaniedbanymi są dzieci.

Jeśli potrzebna jest porada, to ja sprawdziłabym najpierw, czy z punktu widzenia prawnego i psychologicznego tzn. ewentualnej oceny specjalistów i sądu, z moją opieką nad dziećmi jest wszystko w porządku. Jeśli jest w porządku, to o ile strachu mniej?

Ja posłuchałam rady mojej znajomej, zadbaj o to abyś - Ty była naprawdę w porządku, żeby sąd, czy psycholog nie zarzucił ci, że w ich ocenie "żle" opiekujesz się dziećmi, a dopiero potem, przyjdzie czas na reagowanie na inne sytuacje, których dziś jeszcze nie ma np. pozwu z sądu.


Od gadania do działania jest naprawdę długa droga.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 15:12   

Lankaga

Całkowicie zgadzam się z Hubcią. Weź na wstrzymanie. Nie masz pisma, nie masz się co martwić.

Mój kryzys nauczył mnie jednego - cierpliwosci. Dzisiaj wiem, że nie ma sensu zamartwiać się na przyszłość. Twój mąż zrobi jakiś ruch, to wtedy będziesz musiała reagować. Ja od 5 lat czekam na ruch żony i się nie doczekałem.
Tylko spokój może nasz uratować.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 15:20   

No wiecie, ja to jestem w gorącej wodzie kąpana i nie potrafiłabym usiedzieć tak bezczynnie. Ale Hubcia i Jacek też dobrze radzą. Nie martw się Lankaga na wyrost. Pozdrawiam.

Ja tam swojego męża wyszpiegowałam wcześniej, jak założył sprawę i to mi się bardzo przydało do sprawy zakładanej przeze mnie. :mrgreen: No wręcz mi się przysłużył i sam mi agrumentów do rąk dostarczył. W gruncie rzeczy uważam, ze Lankaga dowiedziała się o tym po coś! A jak się o czymś wie, to należy pomyśleć, czy nie należy się tym zainteresować i być uważnym i czy się bardziej nie opłaca sprawą zainteresować, niż czekać bezczynnie.

No nie, ja bym bezczynnie nie siedziała.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-12, 16:58   

Metanoja1 napisał/a:
A jak się o czymś wie, to należy pomyśleć, czy nie należy się tym zainteresować i być uważnym i czy się bardziej nie opłaca sprawą zainteresować, niż czekać bezczynnie.


Zainteresować - TAK
być uważnym - TAK
byle się nie zadręczyć
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9