Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy jest jeszcze co ratować?
Autor Wiadomość
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-19, 18:30   

Jeżeli żona naprawdę chcę wrócić to poczeka aż Michał będzie gotów na jej przyjęcie.

Już raz zrywala z kowalskim a wyszło jak wyszło.
Zbyt szybka próba przejścia do "normalności " odbija się czkawka, zakrawa na naiwność.
Zresztą w tle jest jeszcze rodzina która czerpała profity z tego nierzadu.
Nie wiadomo jaka rolę teraz odgrywa.

Wiele trudnych spraw do uporządkowania, żeby ot tak udawać normalność.
 
 
IS7
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-19, 22:58   

lustro bardzo dobrze napisała, po przeczytaniu jej posta bardziej podpisuję się pod jej tekstem niż pod moim ostatnim w tym wątku. Coś w tym jest co napisała.

Oczywiście jeżeli już zgodzisz się na powrót to nie od razu. To ona niech teraz walczy o Ciebie.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-20, 20:07   

A tak to wygląda w świetle prawa kościelnego :
Cytat:
3.1.1 Separacja z powodu cudzołóstwa

Cudzołóstwo jednego ze współmałżonków jest jednym z powodów upoważniających do dozgonnego rozejścia się stron. Przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego pozwalają stronie niewinnej odejść, jeśli cudzołóstwo jest pewne i zostało dobrowolnie popełnione. Prawodawca kościelny bardzo zaleca, aby współmałżonek pobudzony chrześcijańską miłością i zatroskany o dobro rodziny, nie odmawiał stronie cudzołożnej przebaczenia oraz nie zrywał z nią życia małżeńskiego; jeśli jednak wyraźnie lub milcząco nie darował winy, ma prawo przerwać pożycie małżeńskie, chyba że zgodził się na cudzołóstwo, albo stał się jego przyczyną lub sam także popełnił cudzołóstwo (kan. 1152 § 1).27

Współmałżonek może stać się przyczyną cudzołóstwa np. przez odmowę powinności małżeńskiej lub przez wyrzucenie rzeczy drugiej strony z mieszkania. Zachodzi milczące darowanie, gdy strona niewinna upewniona już o zdradzie małżeńskiej, dobrowolnie z miłością małżeńską współżyje z tą stroną, która zawiniła; domniemywa się zaś je, jeśli przez okres sześciu miesięcy zachowała współżycie małżeńskie i nie odnosiła się do władzy kościelnej lub państwowej (kan. 1152 § 2).28

Jeśli współmałżonek niewinny sam zerwał dobrowolnie współżycie małżeńskie, powinien w ciągu sześciu miesięcy wnieść sprawę o 237 separację do kompetentnej władzy kościelnej (formularz nr 41), która biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, rozważy, czy niewinny współmałżonek mógłby być skłoniony do darowania winy i nie przedłużania separacji na stałe (kan. 1152 § 3).29

Tak więc mimo cudzołóstwa strona niewinna traci prawo do separacji, gdy:

a) wyraźnie lub milcząco darowała winę współmałżonkowi;

b) sama zgodziła się na występek cudzołóstwa drugiej strony;

c) stała się przyczyną cudzołóstwa;

d) sama również popełniła ten występek.

Prawo małżeńskie KK

( podkreślenie pod rozwagę Pań :roll: )
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-21, 12:42   

Kobieta zmienną jest.
To żartobliwie powiedzenie jest jednak prawdziwe.
Jednego dnia chce być z 50 latkiem, zabrać dzieci i pogrążyć męża - za rok chce wrócić do tego samego dla której nic nie był wart.

Chcesz mieć Michale szacunek u żony? Żyj, uśmiechaj się, realizuj pasje jakie by nie były - i na pewno jej nie przyjmuj teraz.
 
 
hiacynta
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 10:24   

ryan napisał/a:
Kobieta zmienną jest.
To żartobliwie powiedzenie jest jednak prawdziwe.
Jednego dnia chce być z 50 latkiem, zabrać dzieci i pogrążyć męża - za rok chce wrócić do tego samego dla której nic nie był wart.

Chcesz mieć Michale szacunek u żony? Żyj, uśmiechaj się, realizuj pasje jakie by nie były - i na pewno jej nie przyjmuj teraz.


To w sumie zabawne, że ten stereotypowy zarzut wobec kobiet pada w wątku mężczyzny, który najpierw przez prawie dwa lata modlitwy zanosił o powrót żony, a gdy jego prośby zaczynają się spełniać, to on jednak już nie chce - to tak w ramach "niezmienności mężczyzn". :-P Wybacz, Michale.
Rozumiem, że czujesz się poraniony, upokorzony, upodlony, odrzucony, że żonie nie wierzysz i nie ufasz - i słusznie. Z drugiej strony: co możesz stracić, gdybyś dał Panu Bogu i sobie szansę, i przy okazji swojej żonie, i ponownie się z nią zaprzyjaźnił? A przynajmniej podjął taką próbę?
Masz możliwość być odkrywcą i zbadać: co by było gdyby... ;-)
Może się też "zaprzyjaźnisz" ze św. Józefem? :-) To był MĘŻCZYZNA! W Biblii nie wypowiedział ani słowa, ale jaka siła przekazu bije z jego czynów!
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 12:55   

Wiem, że większość z Was mnie nie rozumie. I nie dziwię się.
Ci którzy czytali mój wątek to wiedzą jak ciężko przeżyłem rozstanie. Poczucie własnej wartości sięgnęło dna. Nie widziałem sensu dalszego życia. Pytałem Boga, dlaczego mi to zrobił i prosiłem Go aby to wszystko się odwróciło. Modliłem się o ich rozstanie, o powrót, o odbudowanie małżeństwa. Chciałem znowu być dla kogoś. W powrocie widziałem jedyną możliwość na odbudowanie własnej wartości. Moje ego nie istniało. Błaźniłem się płacząc przed nią i prosząc ją o kolejną szansę, mimo że to nie ja narozrabiałem.
I wówczas Wy bardzo mi pomogliście. Wskazaliście kierunek pracy nad sobą, odzyskania równowagi, odbudowy własnej wartości. I poszło. Teraz wiem, że jestem wartościowym facetem, a moja wartość wynika z tego kim jestem (choć wad mam całkiem sporo), a nie z tego, że ktoś chce ze mną być. I choć nadal modliłem się o ich rozstanie, to przestałem modlić się o powrót mojej żony.
Macie rację, że duży problem tkwi w tzw. męskiej dumie. Kobiety i mężczyźni inaczej odbierają zdradę. Tak jesteśmy skonstruowani. Mężczyznom dużo trudniej jest wybaczyć, a szczególnie zdradę fizyczną. Dla mnie wydaje się to wręcz niemożliwe. Czuję obrzydzenie do mojej żony. A gdy pozwalam jej się nieco zbliżyć, to czuję obrzydzenie do siebie.

Rozmawiałem z żoną. Pomijam fakt, że w żadne słowo mojej żony nie uwierzyłem (i tak już chyba pozostanie na zawsze), ale przekazałem jej to co czuję, że nie jestem gotowy, że nic jej nie mogę obiecać i że potrzebuję dużo czasu. Zadeklarowała, że mnie rozumie i chce poczekać. Chce jednak abyśmy mieli kontakt, jakąś relację, nazwijmy ją koleżeńską. Zgodziłem się. Ale męska duma nie daje spokoju. Bo im większa obecność mojej żony w moim życiu, tym bardziej boli jej zdrada. Ale to zrozumieją chyba tylko mężczyźni.

A tak "by the way", to prawda, że ta męska duma jest dla kobiet pociągająca. Jednym słowem kobiety lubią "drani". Potwierdziła to nawet moja żona, że jak przestałem się starać, to wydałem jej się bardziej interesujący. Chyba nie warto być za dobrym ;-)

P.s. Czy znacie jakiegoś faceta, któremu udało się przez to przejść?
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 16:47   

Niestety nie. Wręcz odwrotnie...
 
 
takise
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 17:28   

sorry hiacynta, ale ja widzę różnicę między ,,moja żona jednego dnia chce być z 50 latkiem, a drugiego mówi że mnie kocha" a między ,,czekałem 2 lata, robiłem z siebie błazna, prosiłem, wybaczałem i nic" 2 lata to ogromny szmat czasu. Ja ciebie Michał rozumiem i postąpił bym tak samo - ba, postąpiłbym o wiele bardziej drastycznie i to już wcześniej. Tym bardziej, że mówimy tutaj o długotrwałej zdradzie i wielokrotnych kłamstwach. Jak sam Michał mówi - żona wróciła, nie dlatego, że doznała niespodziewanego olśnienia, tylko dlatego, że tamten związek jej nie wypalił. A mąż jest opcją zapasową - znaną, wie czego się ma się po nim spodziewać, ot takie koło ratunkowe, nic więcej. Ja bym nigdy nie chciał być z taką kobietą. Pewnie gdyby teraz Kowalski się do niej odezwał to by pobiegła do niego w skowronkach
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 18:13   

takise napisał/a:
Pewnie gdyby teraz Kowalski się do niej odezwał to by pobiegła do niego w skowronkach

Nie jestem pewien.
Kobieta raz skrzywdzona przez kochanka często nagle odzyskuje "ostrość widzenia".
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 18:17   

Michale,
Czytałem na bieżąco Twój cały wątek i w nim pisałem.
I cieszę się z tego co teraz piszesz. Doskonale rozumiem i zgadzam się ze wszystkim co napisałeś.
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 18:31   

Michał

Ja znam takiego mężczyznę.
Żyje z nim już 28 lat


"Męska duma"... Ciekawe kto ją wpycha w takiej postaci mężczyznom.
Jak widać nie prowadzi ona ku pojednaniu I zgodzie, więc....?
 
 
hiacynta
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 19:56   

takise napisał/a:
sorry hiacynta, ale ja widzę różnicę między ,,moja żona jednego dnia chce być z 50 latkiem, a drugiego mówi że mnie kocha" a między ,,czekałem 2 lata, robiłem z siebie błazna, prosiłem, wybaczałem i nic" 2 lata to ogromny szmat czasu. Ja ciebie Michał rozumiem i postąpił bym tak samo - ba, postąpiłbym o wiele bardziej drastycznie i to już wcześniej. Tym bardziej, że mówimy tutaj o długotrwałej zdradzie i wielokrotnych kłamstwach. Jak sam Michał mówi - żona wróciła, nie dlatego, że doznała niespodziewanego olśnienia, tylko dlatego, że tamten związek jej nie wypalił. A mąż jest opcją zapasową - znaną, wie czego się ma się po nim spodziewać, ot takie koło ratunkowe, nic więcej. Ja bym nigdy nie chciał być z taką kobietą. Pewnie gdyby teraz Kowalski się do niej odezwał to by pobiegła do niego w skowronkach


Takise, możesz sobie ewentualnie pofantazjować na temat tego, co myśli i czuje żona Michała. Michał zresztą podobnie.
A jeśli to żona Michała pogoniła kochanka, bo jednak "doznała olśnienia"?
Michał, ja rozumiem doskonale Twoje obawy. Też bym z pewnością takie miała, gdyby mojemu sakramentalnemu nagle się odwidziało...
Tylko że mój zdążył już oficjalnie założyć nową rodzinę, więc wyższy stopień zagmatwania - powrotów nie przewiduję.
 
 
takise
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 20:25   

tylko że Michał od początku pisał ,,gdy w zwiazku z Kowalskim było źle, żona opowiadała że chce wrócić. Gdy się poprawiało , od razu mówiła że nie wróci i nie kocha" więc to nie pierwszy raz jej olśnień
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-23, 20:28   

Cytat:
Teraz wiem, że jestem wartościowym facetem, a moja wartość wynika z tego kim jestem (choć wad mam całkiem sporo), a nie z tego, że ktoś chce ze mną być. I choć nadal modliłem się o ich rozstanie, to przestałem modlić się o powrót mojej żony.

Michał,
Z przyjemnością czyta się to co teraz piszesz.
Duża praca za Tobą,
Tak trzymaj ! :-?
nie siadaj na laurach.
Cytat:
Rozmawiałem z żoną. Pomijam fakt, że w żadne słowo mojej żony nie uwierzyłem (i tak już chyba pozostanie na zawsze), ale przekazałem jej to co czuję, że nie jestem gotowy, że nic jej nie mogę obiecać i że potrzebuję dużo czasu. Zadeklarowała, że mnie rozumie i chce poczekać. Chce jednak abyśmy mieli kontakt, jakąś relację, nazwijmy ją koleżeńską. Zgodziłem się.

Myślę, że każda relacje nawet taka kolezenska, warto budować na solidnym i wspólnym fundamencie.
Jakieś warsztaty, rekolekcje, wspólnota....moze się uda a nie zaszkodzi.
Może wtedy byłby jakiś sens tego "ćwiczenia " które przezyliscie do tej pory, może tak spelnilby się jakiś zamiar który był ukryty w tym doświadczeniu?

BTW (przy okazji), czy zmieniły się Twoje perspektywy zawodowe?
A perspektywy zawodowe kowalskiego?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9