Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Mój nowy wątek |
Autor |
Wiadomość |
utka2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-03, 14:09
|
|
|
balwanek1, ja napisałam - nie zrobiło to większego wrażenia na moim mężu ... więc masz rację - wszystko zależy od postawy odbiorcy. Jak nie chce, to chocby skały s..ły to nic nie zrobisz.
ale dla Ciebie może taki list być swego rodzaju uporządkowaniem mysli, oczyszczeniem.
A może bedzie jak u lustro? i kiedyś żona (mąż u mnie) wróci do tego listu i ... i sama nie wiem co. |
|
|
|
|
balwanek1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-03, 14:17
|
|
|
utka2 napisał/a: | ale dla Ciebie może taki list być swego rodzaju uporządkowaniem mysli, oczyszczeniem.
A może bedzie jak u lustro? i kiedyś żona (mąż u mnie) wróci do tego listu i ... i sama nie wiem co. |
Utka nikt nie mówi by nie pisać
sam kiedyś pisałem...
bo dla nas pisanie jest tez zbawienne(oczyszcza emocje)
.ale odpowiem tak...
kiedy temat był świeży,a w tej świeżości człek wkręcony to pisał i słał.
W miarę jak stygłem dalej pisałem-ale wysyłany był dopiero po czasie.
Gdy jeszcze bardziej ostygłem to tez pisałem..lecz po iluś dniach coś w nim zmieniałem..potem znów zmieniałem i w ostatecznym rozrachunku
zostawiałem nie wysyłając.
Nie zapominajmy że nasza postawa też się zmienia
i to co w obecnej chwili jest dla nas naturalne za jakiś czas okazuje się banalne
|
|
|
|
|
utka2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-03, 14:26
|
|
|
balwanek1 napisał/a: | Utka nikt nie mówi by nie pisać | sorry, to chyba mi sie coś popiętroliło - miało to być do AS-a |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-04, 10:02
|
|
|
Jaki cel ma wysłanie takiego listu?
Poinformowanie żony, że mąż czeka i kocha? Czy zona o tym nie wie? Czy w sądzie i w wielu poprzednich rozmowach , sms, mailach te słowa nie padły?
Czy tak trudno zrozumieć, że druga strona nadaje aktualnie na całkiem innych falach?
Piszący drżacą ręka pisze słowa, wkłada w to serce, łezkę uroni na papier...
a czytający (o ile w ogóle przeczyta)...powie "znowu jęczy i bierze mnie na litość".
.....
Jak już ktoś musi pisać, to może kupić sobie ładny zeszycik i tam zapisywać swoje myśli ?
Jak żona wróci i bedzie happy end to można jej to przecież pokazać po latach. |
|
|
|
|
GosiaH [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-04, 10:34
|
|
|
Grzegorz, to jest twój punkt widzenia - jestem przekonana, że AS weźmie i to pod rozwagę.
Niemniej, nie wiemy kiedy i co zadziała na tę naszą drugą połowę - a może właśnie taki list?
PS. ja osobiście pisałam tak, jak ty radzisz - do zeszytu, bez wysyłania. Mi pomagało |
|
|
|
|
4xAS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-04, 22:06
|
|
|
grzegorz_ napisał/a: | Jaki cel ma wysłanie takiego listu?
Poinformowanie żony, że mąż czeka i kocha? Czy zona o tym nie wie? Czy w sądzie i w wielu poprzednich rozmowach , sms, mailach te słowa nie padły?
Czy tak trudno zrozumieć, że druga strona nadaje aktualnie na całkiem innych falach?
Piszący drżacą ręka pisze słowa, wkłada w to serce, łezkę uroni na papier...
a czytający (o ile w ogóle przeczyta)...powie "znowu jęczy i bierze mnie na litość".
.....
Jak już ktoś musi pisać, to może kupić sobie ładny zeszycik i tam zapisywać swoje myśli ?
Jak żona wróci i bedzie happy end to można jej to przecież pokazać po latach. |
List chcę napisać z kilku czysto praktycznych powodów (może jestem wyrachowany?), a nawet posunę się do ryzykownej tezy, że w tym pomyśle chodzi bardziej o mnie niż o moją żonę. I tak:
- argument dla sądu, że moją niezgoda na rozwód nie jest złośliwością i ma głębszą podbudowę. Na proste pytanie "co pan zrobił żeby ratować małżeństwo", mogę powiedzieć, że wysłałem do żony list z prośbą o refleksję (mija rok od złożenia pozwu, i 7 msc. jak wyprowadziła się), bo emocję już minęły i można teraz racjonalnie spojrzeć na sprawy,
- będę miał spokojniejsze sumienie, żyjąc ze świadomością, że chciałem pojednania i coś w tym kierunku zrobiłem,
- list może być, jeżeli nie teraz to kiedyś, powodem prawdziwej refleksji u mojej żony. Inna sprawa kiedy to "kiedyś" nastąpi i czy ja wtedy znajdę w sobie energię by coś z tym zrobić i czy będę mógł z tym coś zrobić.
- gdyby kiedyś znalazły go moje dzieci, będzie to dla nich dowód, że chciałem pojednania. Że spowoduje to wtedy być może napięcie w relacjach między żoną a dziećmi? No cóż a jak mnie zapytają jak to było, to mam ukrywać, że poszła w tango z Kowalskim (sama się do tego przyznała w pismach sądowych)? Czy muszę ukrywać to do czego sama się przyznała? Jestem gotów wybaczyć jej ale chciałbym by choć powiedziała "przepraszam" - grzebać w tym temacie nie chcę i nie będę.
Nie będzie żadnego jęku i brania na litość.
Pewnie wspomnę, że oczywistą nieprawdą jest, że nasze małżeństwo było tylko złe, że błędy robiliśmy oboje ale nie będę pisał o szczegółach. Wspomnę też, że mimo wszystkiego potrafimy się dogadać w sprawie opieki nad dziećmi i że nie uważam, że to już koniec i póki żyjemy wszystko jest możliwe, przy odrobinie dobrej woli. Że nie będzie łatwe odbudowanie wspólnego życia a wręcz trudne ale jestem skłonny puścić wszystko w niepamięć i zacząć raz jeszcze. A gdy jednak tego drugiego razu nie będzie bo żona nie będzie chciała, no to trudno - będę żył dalej ale z tą świadomością, że do końca próbowałem bo rodzina jest tego warta i nawet sąd cywilny nie daje rozwodu tak o. |
|
|
|
|
ryan [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-05, 08:58
|
|
|
Piszesz ze list napiszesz bardziej dla siebie niż dla żony. Ale później piszesz punkty w których dla mnie list głównie dotyczyłby jednak żony....
Jak ja bym odchodził od żony i tkwiłbym w tym postanowieniu kilka miesięcy to nie chciałbym otrzymać żadnego listu. Myślisz ze żona takowy chce otrzymać teraz? Jeśli już niech otrzyma go za jakiś czas (miesiące,lata) |
|
|
|
|
Lila83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-05, 11:59
|
|
|
Ja jestem jak najbardziej za napisaniem takowego listu,w formie pisanej uwzględnisz co chcesz powiedzieć,a w rozmowie niestety nie ma takiej możliwości,bo emocje niestety psują wszystko co chciało się przekazać,no i cóż...faktycznie taki list jest swego rodzaju oczyszczeniem,wyrzuceniem z siebie tego co uciska,nie mówię,że ma to być tylko stek wyrzutów,w żadnym wypadku.
Nawet jeśli on nic dla żony nie będzie znaczył,to dla Ciebie będzie to wielką ulgą,a z żoną...kto wie?
Zaszkodzić na pewno nie zaszkodzisz,a jedynie to może w jakimś tam stopniu pomóc. |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-02-05, 22:34
|
|
|
4xAS napisał/a: | Jestem gotów wybaczyć jej ale chciałbym by choć powiedziała "przepraszam" - grzebać w tym temacie nie chcę i nie będę. |
Zapomnij drogi że usłyszysz wyraz "przepraszam"
A list sobie napisz, jak mówisz. Dla potomnych. |
|
|
|
|
4xAS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-03-04, 11:04
|
|
|
Nie będzie listu.
Pojutrze mija rocznica złożenia przez nią pozwu.
Zdecydowałem, że wykorzystam tą okazję i napiszę krótkiego mejla, że gdyby myślała o zmianie swojej decyzji podjętej roku temu to jestem gotów o tym porozmawiać.
Będzie wiedziała, że podtrzymuje swoją deklareację o chęci naprawy naszego małżeństwa ale inicjatywa będzie po jej stronie.
Tyle wystarczy.
Zarzucę wędkę.
Pewnie odpisze, żebym się "pałował" - trudno, nie takie rzeczy już przeżyłem.
Jak odpisze, że chce porozmawiać ... hmm, to się będę wtedy martwił.
Wiem, cuda się zdarzają .
We środę byliśmy w RODKA czy raczej u podwykonawcy tej instytucji ... .
Byłem przesłuchowany jako pierwszy, przez 1,5 godz.
Na korytarzu pod drzwiami czekała żona z dziećmi.
Panie przesłuchujące, 2 razy zwróciły mi uwagę, żebym mówił ciszej, bo żona może podsłuchiwać i się nastawić. Coś mi tu nie gra z takim badaniem. Drzwi nie mogą wyciszyć?
Podczas przepytywanie dzieci sam słyszałem o czym rozmawiają czyli moja żona też mnie słyszała. Tak to ma wyglądać ??? |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-03-04, 11:37
|
|
|
4xAS napisał/a: | Zarzucę wędkę. |
Od razu widać wpływ pewnego "ortodoksyjnego" ogniska |
|
|
|
|
Metanoja1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-03-04, 12:06
|
|
|
Ja też zarzuciłam wczoraj. Ryba nie bierze. |
|
|
|
|
4xAS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-03-04, 12:29
|
|
|
Nie ma takiego obowiązku .
Ja się "boję" jak to będzie, jak weźmie np. za kilka lat i to bez zarzucania wędki.
Bedę się wtedy martwił, jeżeli w ogóle ... . |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-03-04, 12:40
|
|
|
Metanoja1 napisał/a: | Ryba nie bierze. |
Bo na razie woli inny pokarm. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5 |
|
|