Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
między mężem a rodzicami
Autor Wiadomość
siasianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-18, 16:25   między mężem a rodzicami

Witajcie!
Jesteśmy ponad 3 lata po Ślubie. Mamy 2letniego chłopca. Mieszkamy z rodzicami. Tu jest problem, którego nie mogę ogarnąć.
Między nami w małżeństwie jest ogólnie ok. Oboje pracujemy. W przyszłym roku chcemy rozpocząć budowę naszego wymarzonego domu. Boję się jednak, że zanim to nastąpi rozejdziemy się...
Między nami są kłótnie normalne, ale niestety ostatnio kłócimy się tylko przez moich rodziców.

Mój mąż:
-bardzo chcę się budować
-nie chce !!! się wyprowadzić na mieszkanie pomimo całej tej atmosfery
-nie dogaduję się z moimi rodzicami
-nie chce ich pomocy

Moi rodzice:
-bardzo chcą nam pomóc w budowie, nie umie im przetłumaczyć, że jak na razie nie potrzebujemy ich pomocy finansowej. Potrafią zapłacić np za koparkę po kryjomu...
-obrażają się jak ich nie zapytamy o zdanie, lub nie wybierzemy ich opcji
-niestety nigdy nie akceptowali mojego męża

Oboje pracujemy więc mama zajmuję się naszym synkiem. Nie rozumieją, że bardzo nam już tym pomagają. Mówię, proszę, tłumacze. Jak będziemy potrzebować jakiejś pomocy damy znać. Potrafią mnóstwo zrobić za plecami. Potem mój mąż się wścieka, oni obrażaj, a wręcz krzyczą,że tak ma być i koniec.

Oczywiście wybieram mojego męża, staram się go bronić, ale dłużej nie dam rady... Nie potrafię już z rodzicami rozmawiać bo kończy się to wręcz obrażaniem mojego męża, płaczem, a potem traktujemy się jak powietrze...
Jak chce coś zmienić i znowu z nimi rozmawiać to mąż mnie hamuje - zostaw bo znowu będzie źle... Pojawia się kolejne spięcie, ja wysłuchuje od męża jacy Oni są niereformowalni, jak On się tu źle czuję i wszystko się powtarza.

Mam dość. Chce się wyprowadzić nawet kosztem dużych zmian bo boję się, że stracę męża, ale On nie chce :( a ja nie mam siły walczyć...

Nie wiem co robić, jak postępować, jak rozmawiać. Tyle się już nasłuchałam jaki mój mąż beznadziejny, że już niestety nie chce nic od moich rodziców, żadnej działki, pomocy...
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-18, 17:53   

Ludzie w wielu 60 czy 70 lat są już niereformowalni, Rodziców nie zmienisz.
To co możesz zmienić to zamieszkać osobno.
Niejedno małżeństwo się rozpadło przez teściów czy rodziców.
Rozumiem, że jak buduje się dom to każdy grosz się liczy i pewnie dlatego mąż nie chce się wyprowadzi. Można jednak znaleźć wyjście z takiej sytuacji.
Gdybym teraz cofnął się 20 lat, wynająłbym mieszkanie na czas budowy i wybudowałbym po prostu mniejszy dom. Per saldo wyjdzie na to samo.
Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wolałbym mieć dom 80m2 zamiast 100m2 i nie mieszkać na kupie z teściami przez 2 lata.

Ps. Ta działka nie jest obok rodziców?
 
 
siasianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-18, 18:49   

Działka jest w odległości ok 200 metrów od mojego rodzinnego domu.

Ja chce się wyprowadzić i najchętniej spakowałabym siebie, synka i poszła hen daleko...
ale jak? bez męża? i co dalej?

Nie budujemy dużego domku bo ok 90m2 i zamiast za 2/3 lata jestem skłonna nawet wprowadzić się za 6 byle mieć święty, rodzinny spokój! Nawet mogę zrezygnować z pracy i iść pracować gdzieś na 1/2 etatu żeby pogodzić pracę z mężem i opiekę na synkiem bo podejrzewam, że jak się wyprowadzimy to mama nie za bardzo będzie się chciała nim opiekować. Obrazi się żeby nas ukarać.

Nie mam zamiaru zmieniać rodziców bo wiem niestety już, że to niemożliwe.

Kocham męża, ale jak mówię żeby coś zmienić to prosi żeby z nimi nie gadać, a potem wysłuchuje pół dnia... to też męczy...

Czuję się winna całej tej sytuacji. Czuję sie niespełniona jako żona, partnerka bo ciągle jest coś źle...
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-18, 21:41   

Nie rozumiem.
Jeśli mężowi jest źle, musi wysłuchiwać uwag teściów
to dlaczego nie chce się przenieść na swoje, tzn na "wasze" ?

ps. A 200 m trochę mało. Można wpaść kilka razy dziennie na piechotę.
Mam rodziców 700m ode mnie i widuję ich wtedy kiedy chcę, a teściową za płotem i widuję
ją u mnie w domu 3X dziennie. Taka sytuacja.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-21, 23:38   

Twoi rodzice stosują wobec was przemoc psychiczną. To jest bardzo toksyczne. Poszukaj artykułów, książek o obronie własnych granic - może to pomoże ci z nimi rozmawiać.
 
 
Angelika21k
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-23, 14:31   Re: między mężem a rodzicami

siasianna napisał/a:
Witajcie!

Między nami są kłótnie normalne, ale niestety ostatnio kłócimy się tylko przez moich rodziców.

Mój mąż:
-bardzo chcę się budować
-nie chce !!! się wyprowadzić na mieszkanie pomimo całej tej atmosfery
-nie dogaduję się z moimi rodzicami
-nie chce ich pomocy

Moi rodzice:
-bardzo chcą nam pomóc w budowie, nie umie im przetłumaczyć, że jak na razie nie potrzebujemy ich pomocy finansowej. Potrafią zapłacić np za koparkę po kryjomu...
-obrażają się jak ich nie zapytamy o zdanie, lub nie wybierzemy ich opcji
-niestety nigdy nie akceptowali mojego męża



Siasianna,
napiszę z własnego doświadczenia... Nie można zostawić problemu na linii mąż->rodzice nie rozwiązanego :-( bo to się kiedyś zemści. I to w taki sposób, że może być kroplą przepełniającą czarę goryczy dla Twojego męża.

Ja popełniłam ten błąd, że nie zrozumiałam tego odpowiednio wcześnie. Mąż wielokrotnie dawał mi do zrozumienia, że moi rodzice za bardzo ingerują w nasze życie (wręcz fizycznie wchodzą w nasze prywatność, gdy nas odwiedzali) a ja się dziwiłam o co się on "piekli". Nie rozumiałam, że ma potrzebę obrony swojej prywatności większą niż ja. Ja od najmłodszych lat żyłam w 3-pokoleniowej rodzinie, w małym mieszkaniu, więc byłam przyzwyczajona do życia "na kupie". Maż odwrotnie - silnie potrzebował własnego kąta, takiego w którym to on czułby się "głową rodziny", a moi rodzice to uniemożliwiali. Nie byłam asertywna w stosunku do moich rodziców i często im ustępowałam dla "świętego spokoju" nie widząc, że w ten sposób ranię męża. Na przykład gdy rodzice oznajmiali, że przyjeżdżają do nas i nie pytali się o to czy mamy inne plany i niestety robili to bardzo często.

Także myślę, że w Twoim interesie jest rozpoczęcie procesu uniezależniania się od rodziców, nawet gdy nie jest to łatwe i będzie powodowało wiele problemów czy obrażenie się Twoich rodziców. To jest odcięcie pępowiny, które jest niezbędne aby małżeństwo dobrze funkcjonowało...

Niestety ja tej pępowiny nie odcięłam i teraz ponoszę konsekwencje, bo problem moich rodziców był jednym z powodów dla których mąż powiedział "dość" i odszedł. Baaaa, do tej pory zmagam się z problemem asertywności w stosunku do moich rodziców i ciągle łapię się na tym, że dla świętego spokoju pozwalam sobie organizować mi życie.

Tutaj na forum jest polecane wiele pozycji na temat relacji z rodzicami. Spróbuj zapoznać się z którąś z nich. Mi pomógł "Nieporadnik małżeński" Grzybowskiego, w którym jest trochę o problemach w relacjach z rodzicami.
 
 
siasianna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-01-13, 12:36   

Bardzo dziękuję za wszystkie porady!

Ja bronie swojej rodziny bo ZWRACAM rodzicom uwagę jak mi się nie podoba ich zachowanie w stosunku do męża czy czegokolwiek. Natomiast oni nie umieją rozmawiać bo nawet jak rozmawiam z nimi spokojnie i tłumaczę to się później do nas nie odzywają! Męża traktują jak powietrze.

Męża to boli bo jakby był nie obecny, nikt z nim nie rozmawia. Mało tego, mówię mu, że muszę z tym walczyć żeby ich stosunek do nas się zmienił to prosi żeby nic nie robić, że może to się wyprostuje, poprawi... Bo rozmowa tak naprawdę pogarsza wszystko bo rodzice czują się dotknięci, że ZWRACAM im uwagę.

Mówię wyprowadźmy się! Bo nigdy to nie wyjdzie na prostą to mąż NIE CHCE!!! chce się wybudować i nadal wierzy, że stosunki się poprawią... masakra... nie poprawią się!

Jestem w stanie zacisnąć pasa, zrezygnować z pracy byle tylko ratować małżeństwo, ale to chyba nie we mnie tkwi problem...
Tata nie odzywa się do nas oboje od 3 Króli...

Mamy się budować. To będzie koszmar. Z jednej strony spełnienie naszych marzeń, a z drugiej będziemy potrzebowali pomocy rodziców. Nie widzę tego... Bo będą robili nam albo cały czas uwagi, że wszystko źle, albo będą chcieli za wszystko płacić co znowu wprowadzi zamęt w moje małżeństwo...

I tak źle i tak źle...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9