Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy dzieci są własnością matki ?
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:06   

moc nadziei
Trochę nieuczciwie stawiasz sprawę opieki naprzemiennej . ;-)
Nie żeby celowo .

Każdy wolałby się wychowawywać w PEŁNEJ i KOCHAJĄCEJ się rodzienie .

Ja myślę tak .
KAZDY przypadek jest inny , małżństwo LUDZIE go tworzacy ,
ich wykształcenie , wiedza , charakter , światopogląd , dojrzałość itd itd.
Każdy należałoby rozpatrywać indywidualnie
a nie ojcie bo ojciec z zasady
albo matka bo urodziła .



Dzieci starsze natomiast bez szkody mogłyby zostać z ojcem .
Jak się tak upierasz co do tej opieki naprzemiennej
to w domu ojca
a matka miałaby widzenia , oczywiscie jeżeli nie zagrażałoby to dobru dziecka . ;-)

========================

Temat opieki naprzemiennej w Polsce praktycznie nieznany .
Prawnie niby możliwy , ale wymaga w Polsce
wzorowego współdziałania i zgody matki .
A jak się tak zgadzają .............. to po co się rozwodzą ? :mrgreen:

Na Zachodzie podejrzewam wyszli z innego założenia .
Rodzice maja równe prawa do dzieci . koniec , kropka .
Oczywiście jak rodzice bez patologii i chcą się opikować dziećmi .

Jasne że nie jest to idealne rozwiązanie , ale przecież rozwód
nie jest idelanym rozwązaniem .


Ja prywatnie też myslę , że "groźba" opieki naprzemiennej
ma charakter ODSTRASZAJĄCY dla zwłaszcza matek .
To już lepiej może pogodzić się z ich ojcem ? :roll:



=============================================


Grzegorz
Cytat:
Większość matek, które mają wyłaczną opiekę (a ojcowie tylko widzenia) wcześniej czy pózniej przyprowadzają do domu "wujka"



Albo wujek już jest , tylko ojca trzeba jeszcze się pozbyć . :mrgreen:
A potem jeszcze śpiewka , że no przecież trudno samotnej kobiecie . :mrgreen:
Ale to wszystko "dla dobra ich dziecka" , w tym wujek . :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-07, 21:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:07   

zaleś, przykład z kategorii "prawie patologia"

Pewnie, że nadopiekuńczość kobiet to błędne rozumienie swojej roli rodzicielskiej (także w kryzysie). I matkom zdarza się to dlatego, że jest rozwinięciem w błędnym kierunku ich naturalnej predyspozycji. Najłatwiej skręcić kobiecie w tę stronę. A krzywda tak wyrządzona jest dotkliwa, na pokolenia w przód :-|

Z kolei ojcowie - cóż, z kolei im łatwiej jest wycofać się zupełnie. Nie słyszałam o ojcach nadopiekuńczych, częściej o nieobecnych.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:12   

Grzegorz
Cytat:
Większość matek, które mają wyłaczną opiekę (a ojcowie tylko widzenia) wcześniej czy pózniej przyprowadzają do domu "wujka"



Albo wujek już jest , tylko ojca trzeba jeszcze się pozbyć . :mrgreen:
A potem jeszcze śpiewka , że no przecież trudno samotnej kobiecie . :mrgreen:
Ale to wszystko "dla dobra ich dziecka" , w tym wujek . :mrgreen:
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:13   

mare1966 napisał/a:
moc nadziei
Trochę nieuczciwie stawiasz sprawę opieki naprzemiennej . ;-)
Nie żeby celowo .

Ale w którym miejscu?
Raczej zgłębiam, zastanawiam się..

Wydaje mi się, że to po prostu jest przede wszystkim dla dobra obojga rodziców, że dziecko lepiej by miało 1 dom i dochodzącego rodzica, niż świat podzielony na pół, podwojony, jakiś nienaturaln

z dwojga złego wydaje mi się, że sytuacja 1 rodzic na stałe, drugi dochodzący jest mniej nienaturalna niż dwa domy podwojone.
nie jest normalna, zdrowa i fajna
ale jest mniej nienaturalna

mogę się mylić oczywiście, stąd moje pytania o opracowania naukowe

--
a oczywiście ja mam wygodnie, bo mi się to zgadza z moja wersją
to mnie porzucono ongiś (tzn. nie tak dawno :mrgreen: ) wraz z małoletnimi dziećmi dla tzw. nowej kobiety i nowej rodziny
tak się złożyło, że porzucający małżonek był ojcem a nie matką
to bardzo ułatwia bo raczej pasuje by kilkuletnie dzieci zostały jednak w domu z mamą a nie wylądowały w krainie nowego szczęścia taty
gorzej gdyby to mnie zdarzył się namiętny romans
i chciałabym dać drapaka
wtedy trudniej by mi było zgadzać się z zasadą "dzieci z tym małżonkiem, który nie porzucił lecz który został porzucony"
 
 
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:19   

Zaleś, uderzyły i zabolały mnie twoje słowa skierowane do mnie.
A moc nadziei. To, ze głupio postąpiłam to może i racja. Tyle, że mój mąż obiecywał przed ślube mojemu ojcu, matce, Bratu i oczywiście mnie, że świetnie zdaje sobie sprawę z tego, ze jego rodzina nie akceptuje mojej osoby. A ja nie uznam mojego małżeństwa za błąd bo tylko z tym mężczyznom był możliwy Tymek, Tak jak i Jaś i Dominik. Tyle, że te dzieci są u Boga. Tymek jest najleprzym co mnie w życiu spotkało. Jego ojciec nie dorusł do roli ojca. Kocham swojego męża mimo tylu krzywd wyżądzonych przez niego.
Odniosłam się w swojej wypowiedzi do mojego zwiasku bo ten znam. Nie chciałam uderzać w żadnego innego ojca po to aby ich nie ranić ale dzięki panowie wy wiecie jak uderzyć kobietę żeby zabolało nawet jeśli jej nigdy nie widzieliście.
Jest mi przykro, że tylko tyle byliście wstanie zrozumieć z moich wypowiedzi.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:23   

Kochająca napisał/a:

A moc nadziei. To, ze głupio postąpiłam to może i racja.

Kochająca, ja nie oceniałam Twojego postępowania. Pomyłka.

Przykro mi, że odczułaś niektóre posty jako raniące.
Nie zawsze nam moderatorom udaje się temu zapobiec, z różnych względów.

Temat jest bardzo bolesny, zwłaszcza że Ty i Zaleś stoicie niejako po dwóch stronach barykady i bardzo łatwo jest Wam trafić to drugie we wrażliwy obolały punkt.

Zatem proszę raz jeszcze o rozwagę przed napisaniem każdego postu.
Pięknie tu zaapelowała GosiaH - spróbujmy króciutko choćby pomodlić się w intencji rozmówcy zanim mu odpowiemy.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:27   

moc nadziei
Cytat:
Z kolei ojcowie - cóż, z kolei im łatwiej jest wycofać się zupełnie. Nie słyszałam o ojcach nadopiekuńczych, częściej o nieobecnych.



No właśnie . :mrgreen:
To zaleta nawet niezbyt "dobrego" ojca .


Nieobecność to owszem przypadłość ojców , naturalna ( jak nadopiekuńczość matek ) .
Ojcowie z reguły pracują , a matki nie zawsze , jak dzieci małe - zwykle nie .
I co tu gadać potem o więzi ?
Gdzie tu równe szanse ?

............ Bóg coś źle zaprojektował ?
Nie , inne mamy te role rodzicielskie .
A większość matek jest zaślepionych ........... bo ona nosiła , ONA RODZIŁA .
Sorry , nie nasza wina .
Za to jesteście ładniejsze , macie ......... , dłużej żyjecie .



Cytat:
Wydaje mi się, że to po prostu jest przede wszystkim dla dobra obojga rodziców, że dziecko lepiej by miało 1 dom i dochodzącego rodzica, niż świat podzielony na pół, podwojony, jakiś nienaturaln

z dwojga złego wydaje mi się, że sytuacja 1 rodzic na stałe, drugi dochodzący jest mniej nienaturalna niż dwa domy podwojone.
nie jest normalna, zdrowa i fajna
ale jest mniej nienaturalna


Ok .
Dzieci mieszkają ze mną , ja wychowuję , buduję ich swiat , ich wartości , postrzeganie , wrazliwość itd.
Ty masz "widzenia" .
Będzie bardziej naturalnie ?
TAK czy NIE ? :mrgreen:
Zgadzasz się ?
 
 
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:30   

Kochająca-czułem że zaboli dlatego na wstępie przeprosiłem.Nikt nie powiedział ,ze bedzie łatwo.Fora to różni ludzie o różnych doswiadczeniach i pogladach.Nie wszyscy będą Cie głaskać po pleckach.Ja nie umiem.Mężczyzna ma taka cechę że przyzwyczaja do cierpienia.Ostrzega przezornie ale nie chroni jak matka.No chyba ,ze na wojnie to nawet i obcą kobiete zasłoni przed gwałcicielem.
Swoich dzieci nie potrafie osłonić przed cierpieniem to chyba dorosła kobieta zniesie taki mały ból jak kilka prawdziwych słów.+ODWAGI+
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-07, 21:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:33   

A jeszcze jedno co do nadopiekuńczości-kobiety mają tę przypadłość ,że boją się samotności w starości ,więc przydałby sie synek lub córeczka z zięciem gdzieś blisko pod reką.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:35   

ajajaj a włąśnie miałam iśc dzieci usypiać (a propos :mrgreen: )

mare1966 napisał/a:
moc nadziei

Dzieci mieszkają ze mną , ja wychowuję , buduję ich swiat , ich wartości , postrzeganie , wrazliwość itd.
Ty masz "widzenia" .
Będzie bardziej naturalnie ?
TAK czy NIE ? :mrgreen:
Zgadzasz się ?

'
Widzisz, ja mam ten problem, ze nie umiem wyjść (w wyobraźni nawet) poza to, co było moim udziałem.
Moim udziałem była zdrada męża i odejście męża (i ojca dzieciom) do innej kobiety.
Dzieci ze mną i nikt nie miał raczej innego pomysłu.
Trudno, zebym jeszcze mężowi i jego kochance dostarczyła do domu dwójkę naszych maluchów (no może by to ostudziło ich zapały, ale bądź co bądź na pewno dla dzieci byłoby jednak delikatnie mówiąc hardkorem)

No i teraz jak pytasz mnie czy bym oddała dzieci i dochodziła na tzw. kontakty z małoletnimi.
Kurczę, gdyby mi sąd zasądził bo ja bym poleciała z nowym przystojniakiem w nowe kolorowe zycie - no to nie wiem.
Gdyby gdyby .
Ja nie umiem sobie wyobrazić, że robię coś takiego. Zdradzam męża i porzucam dom rodzinny. Nie znaczy, że uważam sie za osobę niezdolną 8-) bo nawet za siebie nie można sobie dać ręki uciąć... Chodzi mi o to, że ja sobie tego nie mogę wyobrazić.
I nie umiem odpowiedzieć na Twoje pytanie.

Może moje przeżycia wpłynęły ograniczająco na moją wyobraźnię.

------
Dobranoc wszystkim mówi wyrodna matka :-P
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:47   

moc nadziei
Cytat:
a oczywiście ja mam wygodnie, bo mi się to zgadza z moja wersją
to mnie porzucono ongiś (tzn. nie tak dawno ) wraz z małoletnimi dziećmi dla tzw. nowej kobiety i nowej rodziny
tak się złożyło, że porzucający małżonek był ojcem a nie matką
to bardzo ułatwia bo raczej pasuje by kilkuletnie dzieci zostały jednak w domu z mamą a nie wylądowały w krainie nowego szczęścia taty
gorzej gdyby to mnie zdarzył się namiętny romans
i chciałabym dać drapaka
wtedy trudniej by mi było zgadzać się z zasadą "dzieci z tym małżonkiem, który nie porzucił lecz który został porzucony
"



Sama widzisz .
Kobietom o wiele trudniej zachować obiektywizm .
Odciąć się od własnych przeżyć , emocji .

Napisałaś odwaznie , ale czy się nie przestraszyłaś tego ? :roll:
:roll: ........... własnego myślenie
Bo ja bym po prostu uznał zwoja winę i niestety ponoszę odpowiedzialnośći i konsekwencje .
Na dodatek jako zdradzacz nie jestem wzorowym przykładem , nie ?


==================================


Moc nadziei
( o akurat w nadziei na pewno bijecie facetów na głowę :mrgreen: )
Mężczyźni są psychicznie słabsi , chocciaż to niby "baby ryczą" .
Jasne , że i facet patrzy przez pryzmat własnych przezyć .
A te są jakby diametralnie inne niż Twoje , dzieci starsze dużo .

Słowa "nigdy nie wierz kobiecie" są prawdziwe
co mnie martwi niestety .
Dlaczego ?
Bo kobiety są strasznie emocjonalne
i skrajne bywa .
Emocje potrafią nimu zawładnąć .
Jasne facetami też , ale chyba mniej .
Do zdrady zdolny jest absolutnie każdy ,
zresztą do każdego innego grzechu takze .
Faceci maja lepszą wyobraźnię .
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-07, 22:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 21:51   

czy się nie przestraszyłam? nie do konca łapię

nie wiem co by było GDYBY
teoretycznie powinnam przyjąć konsekwencje i zgodzić się na to by mój porzucony przeze mnie mąż wychowywał samotnie dzieci
a jakbym się zachowała w rzeczywistości? skąd mam wiedzieć
może nawet by mi to było na rękę, bo bym miała więcej czasu i uwagi na nowy związek......? :roll:
w tym momencie dla mnie to jest ABSTRAKCJA


nienienie tu się może zatrzymam :lol:

pozostańmy przy tym:
powinniśmy stosowac te same standardy niezależnie od tego, czy są nam na rękę czy nie
zgadzam się z którymś z przedmówców, że dzieci powinny zostać z porzuconym małżonkiem a nie być zabierane przez porzucającego
i moim zdaniem płeć nie powinna tu miec nic do rzeczy

tylko nie zawsze to jest takie proste, nie?
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 22:17   

moc nadziei
Cytat:
może nawet by mi to było na rękę, bo bym miała więcej czasu i uwagi na nowy związek......?


czyli w zasadzie "porzuciła byś dzieci dla nowego faceta " :-?
Straszne , nie ?
Ale widzisz Twoja odpowiedź jest prawdziwa i szczera do bólu .
Jesteśmy egoistami , cokolwiek byśmy nie deklarowali .

Zrobiła byś tak , prawdopodobnie :
Przekonała sama siebie , ze jednak to mąż jest winny
bo ......... to , tamto itd.
że kochanek będzie ( jest ) lepszym ojcem
że wasza miłość da dzieciom wiecej itd.

I tą bajkę byś tak długo powtarzała sobie , aż nie stała by się święta prawdą .
Zresztą - tak chyba działamy .

np. Ja jestem lepszy bo nie ukradłem .
Jasne ................. nie miałeś okazji . :mrgreen:
" i nie wódź nas na pokuszenie "


---------------------------------

[quote]zgadzam się z którymś z przedmówców, że dzieci powinny zostać z porzuconym małżonkiem a nie być zabierane przez porzucającego
i moim zdaniem płeć nie powinna tu miec nic do rzeczy

[b]Grzegorz
[/b] ,
ale i ja o tym pisywałem nie raz . :mrgreen:

Strona winna rozpadu , odmawiająca rozmów , mediacji .
Małżeństwo to także zwykła umowa cywilna .
Zerwanie kazdej umowy rodzi konsekwencje
dla strony zrywajacej .
Dlaczego jakoś tak w małżeńskiej umowie to czasem nie działa ?
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-07, 22:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 22:19   

Zaleś, nie zniszczysz mnie słowami. A na tym forum nie chodzi o pyskuwkę kto komu mocniej dokopie. Przynajmniej mnie nic w tym temcie nie wiadomo. A przykro mi się zrobiło bo widzisz tylko czubek własnego nasa. Mówisz, że to ja jestem pewna siebie?? To popatrz na siebie.
Weszłam na to forum nie ze względu na ludzi tylko dla tego że obiecałam to księdzu.
Jestem na etapia załamania się a nie pogodzenia z sytuacją. Ty masz inny etap. Pisz szczerze to jest potrzebne, tyle, że mężczyzna czy kobieta musi uważać i szanować drugą osobę. Niemusi odrazu klepać po ramieniu, ale uważać na słowa by mogła:) Prawda??
Widzisz dla ciebie to kilka słów i mały ból. Dla mnie to mój mąż i dwa i pół roku nieustannego strachu co będzie gdy wróci. Dwie ciąże stracone i strata syna Tymka i strach o niego nieustanny przez pół roku. Pomyślełeś o tym kiedy pisałeś te kilka słów??
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 13