Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Żona złożyła pozew o rozwód
Autor Wiadomość
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-09, 22:37   

Eee ja od mojej słyszałem ze jak się pochoruje to i odwiedzi i pomoże, ale żyć ze mną nie ma zamiaru.
One sobie misia do opieki i zarabiania szukają.
Oz wredne te żony. Tylko czemu te oczka tak nam błądzą na ich widok?
 
 
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-10, 06:20   

DHL1

,,.... Ponosimy konsekwencje...hmmmm
pytanie tylko czy własne i na pewno nasze??? ...,,


Ciekawe pytanie , tylko jak obiektywnie to ocenić ? Życie w małżeństwie ( wieloletnie) przeplata- przenika nasze życia, postępowania, decyzje itd ... Łańcuszek różnych działań , obojga małżonków, powodują konsekwencje w przyszłości dobre lub złe ... Jak to teraz rozdzielić ?... i czy naprawdę jest to istotne szukanie osoby z większym procentem, większą częścią winy ?
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-10, 09:47   

helenast
Cytat:
Jak to teraz rozdzielić ?... i czy naprawdę jest to istotne szukanie osoby z większym procentem, większą częścią winy ?


Jeżeli chcą odbudowywać , budować
to myslę że potrzebne jest jakieś rozliczenie przeszłości .
Solidne rozprawienie się z nią
i DOPIERO POTEM "kreska" .
Inaczej wyjdzie "gruba kreska" , tak gruba
że zajmie , zakryje parę kartek pisanych przyszłością .
To taka pozorna oszczędność "kłopotów" .
Ucieczka od prawdy , odpowiedzialności
a czasem zwykłe oszustwo ,
niby w imię "pojednania" .
Oboje muszą zauwazyć i uznać swoje winy .
I i nie chodzi o to że ma być po równo .
Na kłamstwie niczego trwałego się nie zbuduje .
 
 
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-10, 10:50   

Masz rację mare1966 , ale wiesz jak to wygląda w praktyce ? ... przepychanka słowna z obrzucaniem się kto , co , ile, kiedy i suma summarum jeszcze większe oddalenie się od siebie...
Nie mówię o ucieczce od prawdy oraz odpowiedzialności ... to oczywiście jest potrzebne .. chodzi mi o zrzucanie win oraz personalne wytykanie ... Temat można załatwić przedstawiając cechy zachowań, które nam sprawiają przykrość, które nas zraniły, ranią, które doprowadziły do kryzysu .... oraz cechy zachowań , postawy , którą chcielibyśmy odczuć, doznawać, może przywrócić na nowo ...

więc na pytanie , które zadał DHL1

,, ... DHL1

,,.... Ponosimy konsekwencje...hmmmm
pytanie tylko czy własne i na pewno nasze??? ...,,

z pełną odpowiedzialnością odpowiem ,że w moim małżeństwie są wspólne - moje i męża
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-10, 11:43   

Nie ma skutku bez przyczyny .
Konsekwencje będą dla obojga , mogą być chwilowo niewidoczne ,
mogą przyjść a opóźnieniem ,
mogą być dopiero na sądzie ostatecznym ........ ale będą .


Ja rozumiem rozczarowanie i niezgodę wewnętrzną DHL .
Koszty czasem są naprawdę wielkie .
Rezygnacja z największego marzenia ,
z potrzeb najbardziej podstawowych
rodzi bunt i frustrację .
Aby wytrwać należy w gruncie rzeczy
zaprzeć się samego siebie .
No i trzeba przyjąć jakieś DLACZEGO , w imię czego ,CZEGO , kogo lub Kogo "trwam" .
Ja tu myślę , o przypadkach "najcięższych" nie o trudnych
wynikających z nieporozumień ,
o takich gdzie jedno NIE CHCE , ma już "nowe zycie itp.

Osoby które "zostają" .
Ich sytuacja też może być ZASADNICZO różna .
Czym innym jest trwać będąc jeszcze przed 30 ,
inny ciężar dla osób starszych .
Inny dla osób spełnionych już jakoś w roli małżonków czy rodziców ,
choć sam wiek nie jest jedynym wyznacznikiem .
To kwestia osobowosci , predyspozycji , bardzo indywidualna .
Są pewnie osoby , które z upodobaniem
bez poczucia wielkiej strady
oddadza się osobistym pasjom ,
ba ...... poczują się wolne .
Inne przeciwnie , poczują się jak w więzieniu
którego klucze same noszą .
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-10, 14:21   

helenast napisał/a:
z pełną odpowiedzialnością odpowiem ,że w moim małżeństwie są wspólne - moje i męża

No widzisz Helenast bo zapewne jedziecie z mężem na tym samym wózku,zwanym związek.
Ja w takim szczęściu i z euforia nie mogę powiedzieć że są wspólne- mimo ze wiele razy starałem się żonie wyjaśnić-jak ja to widziałem ,co mnie dotykało, gdzie pewnie też jakieś błędy popełniła.
Ale wygląda to tak: jak człowiek chce coś zreperować, jak człowiek chce naprawiać relacje, jak człowiekowi zależy na związku-to się dogaduje i zastanawia.
I chyba proste wnioski -jak nie ma zamiaru czegokolwiek zdziałać to szuka jeno winy w drugim.
Po co ???
by zagłuszyć własne sumienie i zwolnić się z odpowiedzialności -a tym samy przerzucić konsekwencje.

Dlatego zadałem pytanie ...
czy na pewno moje i tylko moje.

mare1966 napisał/a:
Ja rozumiem rozczarowanie i niezgodę wewnętrzną DHL

Mare tu nawet nie idzie o rozczarowanie-choć w pewnym sensie jestem rozczarowany postawa żony( jak że inna od tej jaka pokazywała mi przez lata).
Nie ukrywam że gdy zweryfikowałem -to co było mi okazywane latami z tym co jest teraz ,to tak jakbym widział kogoś innego.
Czy niezgoda???
a na co mam się zgadzać lub nie-Ja podchodzę praktycznie do życia ,zatem trudno raczej tkwic w niezgodzie na cos co jest faktem.
Mnie raczej dobiło to że od samego początku miało to wszystko inne brzmienie-dlatego tak łatwo na wszystko przystawałem co tylko oczekiwała żona -by tym pokazać jak istotne sa dla mnie relacje.
I trafiło mnie to że żona od samego początku miała tylko swój cel zapomnieć o małżeństwie i żyć jak osoba wolna.

pozdrawiam
 
 
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-10, 14:29   

DHL1 napisał/a:
I chyba proste wnioski -jak nie ma zamiaru czegokolwiek zdziałać to szuka jeno winy w drugim.
Po co ???
by zagłuszyć własne sumienie i zwolnić się z odpowiedzialności -a tym samy przerzucić konsekwencje.


Rozumiem to ... przeszłam i ten etap ....
 
 
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 17:24   

Rozwód, gdy są dzieci jest troszkę bardziej skomplikowany. My nie mieliśmy i w połączeniu z separacją w sądzie usłyszałam, że nie ma żadnych przesłanek, by to małżeństwo ratować. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że najpierw jest decyzja, podjęta w oparciu o to jak wygląda wspólne życie, potem dokładne przygotowanie się do działania. Po drodze zagrały jeszcze emocje, głównie lęk i było kilka prób powrotu, ale takie tylko ciałem, bo duszą i myślami to już gdzieś indziej. Koledzy - sami rozwodnicy, koleżanki - radosne, zalotne, zupełnie inne niż zmęczona, sfrustrowana żona. One pełne współczucia i zrozumienia dla niego, pokusa - mógłby mieć każdą. Wszystko razem zbudowało taki mur, o który mogłam już tylko rozbijać nos. Powodów frustracji żony było milion, ale mąż nie pofatygował się o coś takiego jak empatia i zrozumienie. Uważał, że był mężem na medal, a ja zepsułabym to z każdym mężczyzną. Słusznie radzą ci, byś nie brał winy na siebie w rozmowach z żoną, ja ten błąd popełniłam i to dodało tylko mężowi pewności, że jego decyzja jest słuszna. Pół roku po rozwodzie usłyszałam od niego, że ja jestem zbyt słaba psychicznie, a kobieta powinna być pewna siebie, silna, niezależna i stanowcza.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8