Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
emocje matki
Autor Wiadomość
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 08:50   emocje matki

jak sobie radzicie z własnymi emocjami?...bo ja nie daje rady. Mąż od jakiegos czasu zabiera dzieci do domu kochanki. Spędzają wspolnie czas z nią i jej dzieckiem, jadą razem na wakacje... Nasze dzieci są małe 5 i 3 lata więc traktują to wszystko jako dobrą zabawe.....a ja wewnętrznie szaleje i nie potrafię tego przyjąc za norme.....pomocy
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 11:01   

Nie radziłam sobie. Zwłaszcza, że zanim zdrada wyszła na jaw, sama nader naiwnie pozwalałam na kontakty dzieci z współpracowniczką męża.
W tym okresie dzieci polubiły ją, bo też zachowywała się w stosunku do nich jak dobra ciocia. Gdy łuski spadły mi z oczu, zobaczyłam prawdziwe intencje "cioci", a jednocześnie nie mogłam ich przekazać dzieciom, bo oczywiście były na to za małe. Były wtedy nieco starsze od Twoich, 6 i 4 lata.

I gdy mąż miał okres mieszkania u tamtej kobiety, nalegałam by kontakty z dziećmi odbywały się u nas w domu. Sama wtedy wychodziłam, lub zamykałam się w pracowni. Chodziło mi o to, by nie woził ich do tamtego "domu" (który powstawał na gruzach prawdziwego domu), by nie nasycały się atmosferą namiastki "rodziny" (budowanej na gruzach tej prawdziwej rodziny, rodziny w której moje dzieci wychowały się i która była całym ich światem).

Na szczęście mąż od początku szanował moje prośby i nigdy ich nie złamał.

Gdyby miał to gdzieś i upierał się i budował "happy patchwork family" , nie wiem co bym zrobiła. Możliwe, że sięgnęłabym po środki prawne (wniosek o separację z orzeczeniem winy i ustaleniem kontaktów z małoletnimi bez obecności osób trzecich).


Modliłam się bardzo dużo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, oddawałam moje nieświadome niczego dzieci pod Jej opiekę i wtedy byłam dużo spokojniejsza.

Z jednej strony widziałam, że muszę dawać im siłę i spokój a nie jakieś podświadome komunikaty typu "ta pani zabiera nam bezpieczeństwo".
Z drugiej strony nie chciałam by żyły w kłamstwie, w tym zakłamanym świecie pseudoszczęścia taty, budowanego na ruinach ich świata.

Trudne, zawikłane.
Aha, zapisałam się z nimi na terapię rodzinną, ale nie powiem żeby taka terapia coś rozwiązywała. To raczej była obserwacja okiem fachowca, jak sytuacja wpływa na dzieci i czy dzieje się coś niepokojącego, czego bym może sama nie odczytała.
 
 
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 13:08   

my mieszkalismy u tesciow, kiedy mąż odszedł ja po trzech miesiącach wyprowadziłam się z dziecmi tak więc widywanie dzieci tylko w jednym domu nie przejdzie. Na nocowanie z dziecmi u tesciow ma moją zgodę, doszło do tego nocowanie u kochanki..., mąż twierdzi że dzieci tego chcą. I tu racja czasem dopytują, kochanka ma corkę w wieku 7 lat i wszyscy uważają że jest dobrze, wszyscy się lubią tylko ja .mam z tym problem. Tak, mam i to duży.....i nie potrafię sobie z tym poradzic i uznac że jest ok
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 19:42   

annezcka napisał/a:
uznac że jest ok

wcale nie jest ok...

ja sięgnęłam po to :
moc nadziei napisał/a:
wniosek o separację z orzeczeniem winy i ustaleniem kontaktów z małoletnimi bez obecności osób trzecich.


później mąż wniósł o rozwód (3 lata po separacji) aktualnie jesteśmy po 1 rozprawie
obecnie udało ustalić się że na wyjazd wakacyjny nie może zabrać kochanki ;)
da się? da się! :)

prawdą jest że mąż zabiera nasze dzieci do swojego mieszkania-gdzie mieszka z kochanką i tak...
boli mnie to bardzo, boli że wciągnął w to bagno nieświadome dzieci - dziś mają 8 i 5 lat
czekam co przyniesie kolejna rozprawa, póki co jesteśmy po badaniach w RODK gdzie ręce mi opadły....to jakaś kampania pro-rozwodowa a nie ośrodek rodzinny....
w sumie teraz idziemy po całości - wóz albo przewóz
mąż walczy o noclegi i wakacje z kochanką w tle...
zobaczymy,jestem dobrej myśli
 
 
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 21:07   

jak wygląda takie badanie w RODOK? Nie spotkałam się jeszcze z dobrą opinią....w jednej sprawie jestesmy zgodni z mężem że chcielibysmy obejsc badanie dzieci i wizyty kurtorow. Spisalismy przez adwokatow porozumienie w sprawie dzieci tylko w zupełnosci się one nie pokrywają. Mąż odchodząc do innej chce rozdawac karty i decydowac w zamian za większe alimenry. Obawiam się że nie uda nam się dojsc do poroumienia i skonczy się w sądzie
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 21:56   

Kontakty dzieci z kochanką męża nigdy nie są ok ani normalne! takie jest moje zdanie. I jeśli o coś będę walczyć do upadłego, to właśnie o to. Ja mam pierwsza rozprawę o kontakty wyznaczoną za trzy tygodnie. Niestety mąż kilka razy zabrał tam dzieci., to znaczy głównie córcie, bo średni syn nie chce tam jechać. Nie daj się szantażować, mój też zagroził, że mi nie da wcale pieniędzy, no i w sądzie przekonał się, że jednak rodzinę trzeba utrzymywać....
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-01, 22:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-01, 06:47   

badania w RODK- szkoda pisać.... - przynajmniej w naszym przypadku
pani psycholog zdziwiona bo nie chcę aby dzieci m.in oglądały tatę i inną panią w łóżku, a przecież kiedyś i tak zobaczą i muszą dowiedzieć się co to sex więc czemu nie z tamtego domu!!! tragedia po prostu
moje dzieci nawet nie wiedzą co to "sex" a już tym bardziej nie chce za przykład dawać im związku taty z inną kobietą....
od siebie polecam brać adwokata
ja na sprawie o kontakty w Sądzie Rejonowym nie miałam i bardzo żałuję, na rozprawie o rozwód już mam i udało się od razu ustalić że wakacje to tylko bez kochanki
mój adwokat jeszcze przed badaniami mówił abym opinią się nie przejmowała- już musiał wiedzieć ;)
można się odwołać, powołać biegłego do przeprowadzenia takich badań
 
 
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-02, 17:05   

a ja byłam na początku okłamywana, że nasz syn spędza czas nie tylko z tatą... moje prośby, żeby spędzał ten czas tylko z dzieckiem były zawsze ignorowane... a odkąd syn skończył 3 lata, nocował u taty (u nich) w weekendy... teraz ma 4 i pół... nadal nocuje... jeździ chętnie, mimo tego że jest tam nowe dziecko, w naszym starym domu... zaraz będzie też nowa żona tatusia...

postanowiłam sobie, że nie będę niczego rozgrywać dzieckiem, ograniczaniem kontaktu...

życie toczy się dalej... według nie mojego scenariusza... to tatuś jest odpowiedzialny za relacje z synkiem, nie ja... może kiedyś moje dziecko powie tacie, że chce być tylko z nim... może nie będzie chciał tam jeździć... na razie bardzo tęskni za ojcem, wyczekuje spotkań, wraca przygaszony... łapie te wszystkie chwile z tatą, jak głodny zbiera okruszki z ziemi... ale przynajmniej tatuś utrzymuje z nim kontakt... nie muszę tłumaczyć dziecku, dlaczego tata nie chce się z nim w ogóle spotkać, dlaczego go nie ma... cieszę się mimo wszystko, że Adaś ma mamę i tatę... mimo wszystko...

jest trudno... gdy widzę, jak tęskni, ale czasem mam wrażenie, że sprytny tatuś odszedł, jak Adaś miał tylko 2 lata i nie powiedział mu nic... u nas było tak, że to ja się wyprowadziłam, po porzuceniu... wróciłam do małego mieszkania koło moich rodziców... czasem myślę, że może nie powinnam była... ale zrobiłam to, gdy usłyszałam o zdradach, o tym, że byłam pomyłką jego życia itd., że nie chce niczego ratować... myślałam, że pusty dom go obudzi... że zatęskni... ale ten dom nie był długo pusty... a on powtarzał, że z każdym dniem tylko się utwierdza w swojej decyzji...

żyję w poczuciu winy, że to ja nie uratowałam rodziny dla mojego dziecka...

zaczynam pracę z krokami, mam dosyć bycia nieszczęśliwą, wkurza mnie to, że nie potrafię się cieszyć życiem, a mam wspaniałe, zdrowe dziecko, dobrą pracę, przyjaciół itd.... wracam do życia resztką sił... taki jest los... takei jest moje życie, nie mam innego... nie chcę zostać w żalu i bólu, nie takiej chcę matki dla mojego synka... chcę go nauczyć, że życie jest piękne, mimo wszystko... że jest wiele powodów do radości i wdzięczności... teraz przestaję już myśleć o tym, jakiego ojca ma moje dziecko, tylko jaką ma mamę... za bycie mamą jestem odpowiedzialną... mam nadzieję, że kiedyś sobie wybaczę... że nie umiałam uratować rodziny...
 
 
Kochana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-23, 12:21   

Kolejny dowód, ze zbiegi okolicznosci nei istnieją... nei tu :)

Trafiłam na ten wątek w momencie, jak poczułam bezsilność... M. wyprowadził się pół roku temu. Najpierw zaklinał rzeczywistosć, mamił wszystkich bajkami, że nikogo nie ma, że nie było powodu, ze to on się wypalił. Po trzech miesiacach przestał się krępować i zaczął bywać. Teraz, po poł roku wygląda na to, ze wprowadził się do kobiety dla której nas zostawił.

Moje dziecko to bardzo przeżywa, bo dotarło do niej, ze tata się zmienił. Mówi, że tata jest obcy, bo mieszka u cioci i Kuby, że nie chce, zeby ją odbierał z przedszkola, że chce być w domu. Że nei chce spać z tatą i ciocią w łóżku (!!!!) i że z Kubą też nie chce spać. Ona ma 3,5 roku, on 5 lat zdaje sie. Teraz jest straszne ciśnienie, bo M. zabukował swojej nowej rodzinei samolot do Włoch i chce spędzić tam tydzień razen z naszym dzieckiem oczywiscie. Domaga sie paszportu i nic wiecej go nei obchodzi.

A mi się to nie podoba. Nie uważam, ze juz przyszedł czas, nie sądze, ze to leży w interesie dziecka, ba - sądzę nawet - że to wyłącznie interes (przepraszam... ;)) ) dorosłych i chcęć udowowdnienia za wszelka cenę, ze wszystko jest OK, skoro on przestawił się z jednego modelu na drugi.

Trafiłam an ten wątek i przeczytałam o zabezpieczeniu kontaktu bez uczestnictwa osób trzecich. Zaczęłam rozpytywać, psychologów miezy innymi. Wszyscy potwierdzili, ze to może być dla dziecka za szybko i że mam rację jesli chce wykorzystać taki środek zabezpieczajacy. A ja właśnie mam zamiar. Dziś idę do mojej pani prawnik, w piątek jest rozprawa o zabezpieczenie wyjazdu wakacyjnego. Wniosek złożóny oczywiscie przez niego. Poprosze was jeszcze o modlitwę, wierze jednak w to, ze zbiegów okolicznosci nei ma i ta wiedza została mi dana w określonym celu :)
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 21:55   

Kasiu, wesprę Ciebie jutro modlitwą. Mam nadzieję, że trafisz na rozsądnego sędziego i masz dobrego prawnika.

Dla mnie wiek Twojej córki i chaos, w którym żyje na skutek decyzji ojca są argumentami przeciwko wyjazdowi. Nie wiem, czy ojciec ma zabezpieczone kontakty z córką i w jakiej formie - czy ona nocuje u niego na skutek decyzji sądu, umowy rodzicielskiej, czy nieformalnie?

Spanie 3,5 latki z rodzicem jednym, bądź drugim OK, ale z rodzicem i jego nieformalnym partnerem, który wszedł w małżeństwo (nie wnikam, czy z inicjatywy własnej, czy zdrajcy) dla mnie jest wątpliwym pomysłem.

Nie musisz się na nic zgadzać, bo delikwent jak rozumiem sam się wyniósł. Może należałoby wykonać manewr wyprzedzający - wniosek o separację i zabezpieczenie miejsca pobytu dziecka przy matce plus roszczeń alimentacyjnych. Misja ratowania małżeństwa to jedno, ale bezpieczeństwo dziecka dla mnie jednak ważniejsze.
 
 
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 12:41   

Zaleś znowu zgadzam się z przedmówczynią. Napisałam to samo w innym temacie. Ty masz problem ale ze sobą i oskarżasz na każdym kroku nas matki o feminizm i dyskryminacje. To są poważne oskarżenia. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego co piszesz. Jestem na tym forum od nie dawna ale już zdążyłeś mnie urazić wielokrotnie. I przykro mi ale Taka postawa nie rokuje dobrze dla ciebie jako ojca. Jeżeli używasz tych samych słów wobec swej żony i przy sądzie lub psychologu to nie dziwię się, że żona izoluje cię od dzieci. Może boi się o ich dobro bo ja na jej miejscu też bym się bała. Musisz zmienić nastawienie do kobiet. Może jednak porozmawiaj z mamą o tym co cię gryzie bo tata w tej kwestii raczej nie pomoże.
Mój syn został porwany właśnie dlatego, że nie złożyłam do sądu wniosku o zabezpieczenie wię na miejscu tej kobiety zrobiłabym to natychmiast. Do tego nie trzeba separacji ani rozwodu.
 
 
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 12:58   

Mój Tymek został porwany przez ojca 6 msc. temu. Jest za mały żeby móc powiedzieć tacie, że tęskni za mamą. Ma dopiero niespełna rok. Bardzo za nim tęsknie nie śpię po nocach i ryczę jak bóbr. Mam postanowienie sądu, że dziecko ma być pod moją pieczą z klauzurą natychmiastowej wykonalności. Prawnie dziecko powinno być ze mną. Ale tak nie jest. Mimo wszystkich pism i wszelkich procedur mąż nie oddał dziecka. Od sześciu miesięcy nie wiem co się dzieje z moim synem. Wpadam w rozpacz bo nic nie mogę uczynić. Tyle, że mój mąż znęcał się nade mną psychicznie i k9iedy postanowiłam odejść on zabrał dziecko ukrył u swoich rodziców i nie daje dostępu Tymkowi do matki. Uważa, że jest okej, nic złego nie robi. A ja mogę tylko czekać mając nadzieję, że mój syn kiedyś do mnie wróci, że tata przestanie go krzywdzić. Jak mam sobie z tym poradzić nie mam pojęcia. Opisując to wszystko teraz też płaczę. Mój synek 15 tego miesiąca skończy rok. Mąż napisał mi, że w związku z rozprawą żadnych urodzin nie wyprawia. Nie zamierza też dopuścić mnie do syna. Jestem bez radna. A najgorsze jest to, że już nawet moja rodzina nie wierzy, że tak można w tym kraju postępować z dziećmi. Bo prawo przecież zakłada coś innego.
 
 
Latika
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 14:12   

Kochająca strasznie Ci współczuje,nie potrafię nic dopomóc prawnie ale wspieram Ciebie mocno w modlitwie bo to musi być coś strasznego co czujesz.Sama mam popapraną teraz sytuację z mężem i nie wiem jak to się jeszcze wszystko skończy i też mam córeczkę,która ma w tym miesiącu roczek i serce mi pęka jak czytam Twoje posty!Mi się nasuwają same najgorsze sceny,jak ja bym się zachowała ale później myślę ,że to nic by nie dało a nawet pogorszyło sytuację...Dlatego pomodlę się o siłę dla Ciebie! Pamiętasz przypowieść o królu Salomonie i dwóch matkach bijących się o niemowlę??
 
 
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 15:35   

Ja tez miałem rady by porwac dzieci i wtedy zapewne znaliby ojca.Nie zrobiłem tego bo nie chciałem tak postapić.Ja juz nie płaczę.Wypłakałem wszystko co mogłem.Uwierz mi po 8 latach nieobecnosci dzieci w domu przyzwyczaiłem się,ze nie mam dzieci.Ostatni raz mielismy spotkanie w domu tesciowej w grudniu 2009r.Wtedy 3 letni synek powiedział mi ''tato ja będę czekał'' i tak czeka.Już wie,że ma tatę.Nić nie może zrobić.Ma wmawiane ,że taty nie ma ,ze jest draniem,kryminalistą,pedofilem.Nie wymyslam tego-powtarzam fakty.Tak postępuje kochająca matka-właścicielka.
Może Twój mąż bał się,ze bedzie miał ograniczone widzenia z dzieckiem do 2h/14 dni jak ja miałem .Uwierz mi tak się nie da wychowywac dziecka.
Ja nie muszę oskarżać kobiet o feminizm-on jest faktem,on juz jest,to zjawisko ma miejsce w każdym obszarze,nawet tu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9