Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
SENS TRWANIA -TYLKO W CZYM????
Autor Wiadomość
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-12, 19:55   

DHL1 napisał/a:
Anita11 napisał/a:
I tak sie Norbercie ciesz,że teścowa się modli

Anito a gdzie tu???
Spójność
działań=myśli=przekonań.

Tak się zastanawiam :
jeżeli mój syn (którykolwiek) będzie robił cos niewłaściwego.
A ja w te pędy do Boga z modłami o wyprostowanie mego syna, a z drugiej w duchu będę milczał a także przed nim, z aprobata tego co robi.
To w jakim świetle staje moja wiara -w obliczu tego co robię.
Nie mnie to oceniać....
ale ..........
Czasem ważne są fakty....

Witam
Cieszę się ,ze masz sporo sił wbrew pozorom w sobie :)
Norbercie...a idź w te pędy do Boga by pobyć bez niczego, Sam na sam...bez spraw żadnych..., zupełnie nic...tak po prostu...bądź TY z Bogiem.
Zapytałeś o spójność w wierze...
Wiara nie zamyka się w zbiorze przekonań, jest aktem przylgnięcia nocą do niewidocznego słońca i przez to przyzywaniem jego pełni w sobie., czasem może zewnętrznie wyglądać "niedorzecznie","infantylnie". Abraham stał z nożem nad swym synem...w starym testamencie, cóż mógł pomyśleć syn...? Trudne...
Jak widzisz wiara nie jest przekonaniem..., co przylgnięciem w najtrudniejszym momencie szczególnie..., nie bedzie spójności bez przylgnięcia

ps. milczenie nie musi oznaczać aprobaty...
Polecam książkę O.Pelanowskiego "Dom w Bogu"


http://www.youtube.com/wa...OOvPCQ9&index=2
https://www.youtube.com/watch?v=CS9vUZnAtcE

:) mam troszkę czasu...pozwalam sobie na muzyczkę :), przy okazji rozważam :)


+ pamiętam w modlitwie
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-13, 07:37   

Mirela napisał/a:
milczenie nie musi oznaczać aprobaty...

A ja bym tak daleko nie wybiegał z myślami.
Myślę że to strach przed powiedzeniem prawdy-dlatego zastepuje go milczeniem.
Może to strach przed utratą relacji z córką......
wiesz Mirelo taka czasem spotykana pułapka katolicka...
zwie się wybór mniejszego zła.......
Zresztą mało to istotne
nie mam zamiaru wpraszać się na siłę do rodziny, małżeństwa, związku.
Ile razy można już to słyszeć ..widzieć i czuć.

Powstaje pytanie...
czy ja mam jakikolwiek jeszcze honor
słysząc to -udawać że co nie słyszę?? nie widzę?? nie czuje co jest grane???

Dlatego jak na początku postu:
jaki sens???
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-13, 13:52   

ja nie wiem czy w ogóle moja odpowiedź poniżej może odnosić sie do Twojej sytuacji.
nie śmiem decydować.

ale w okresie gdy sama borykałam się (i momentami dalej się borykam) z czymś, co mnie przerastało i bardzo bolało, to ofiarowywałam swoje cierpienie za jego sprawcę. W intencji sprawcy.
mogę tylko powiedzieć, że wtedy trwanie w czymś trudnym nabiera innego wymiaru.
Sama decyzja o takiej intencji w jakiś sposób przemienia mnie. Zwłaszcza, że na początku musiałam przełamać wewnętrzny opór, by ją podjąć.

to zapewne sprawy i skale nieporównywalne - moja i Twoja.
więc potraktuj to jako dygresję.
 
 
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-13, 20:09   

Cytat:
[quote="DHL1"]
Mirela napisał/a:
milczenie nie musi oznaczać aprobaty...

A ja bym tak daleko nie wybiegał z myślami.

To nie wybieganie myślami, to spostrzeżenie z doświadczenia ,że nie dla każdego milczenie może oznaczać to co dla Ciebie.

Cytat:
Powstaje pytanie...
czy ja mam jakikolwiek jeszcze honor
słysząc to -udawać że co nie słyszę?? nie widzę?? nie czuje co jest grane???

Czy wiążesz brak honoru z tłumieniem emocji? A honor konkretnie co oznacza dla Ciebie?

Czy Norbercie zawsze uważasz ,że każde odejście jest brakiem trwania w przysiędze małżeńskiej? A konkretnie Twoje...? Moim zdaniem powinieneś odpowiedzieć sobie sam.
Kiedyś pytałam siebie o ewentualność separacji. Nawet w konfesjonale o niej rozmawiałam... Są decyzję , które trzeba podjąć samemu bez szukania przytaknięcia...

Tytuł Twojego tematu "Sens trwania tylko w czym?" jest trafny, podobne zadawałam sobie również. Odpowiedź pierwszą jaką osobiście znalazłam, to :sens trwania jest niezależny od sytuacji - zawsze w Bogu. Ten kierunek spojrzenia zmienił całe moje podejście do sytuacji... Nie podjęłam decyzji o separacji , dziś nie żałuje tej decyzji, była trafna w 100%.
I to co ważne w podejmowaniu decyzji- odpowiednie predyspozycje do jej podjęcia.


Norbercie , życzę Ci wszystkiego co najlepsze, co Boże - pokój , radość, mądrość , wierzę ,że znajdziesz właściwą odpowiedź dla Ciebie.
"Tam dom Twój , gdzie serce Twoje", Ty wiesz najlepiej przy czym ono trwa i do czego się skłania.

+ pamiętam..., pozdrawiam
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-13, 20:58   

Norbert
Żyjesz w układzie. Nie ty jeden zresztą.
Żyjesz w nim, bo masz nadzieję, że kiedyś stanie się cud.
Żona akceptuje ten układ pewnie z innych (jej znanych) powodów.
Nic tu do rzeczy nie ma honor.
Jeśli się na to popatrzy "świecko" to to nie ma sensu, ale zarówno dla Ciebie
jak i dla żony religia ma znaczenie więc trwacie.
Oczywiste, choć bynajmniej nie proste.
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-13, 21:24   

Pytanie, czy Bóg chce, żebyśmy żyli w układach...

Norbert, masz równanie z kilkoma niewiadomymi:

intencje żony odnośnie trwania
ocena waszego układu przez dzieci
ocena waszego układu przez rodzinę żony

Powiedzmy, że swoje intencje i ocenę układu znasz

Zona może trwać bo: normy religijne, wygoda, lęk przed zmianą, być może jednak dobrze ukrywane uczucie do Ciebie, tak ukrywane, że nawet sama o nim zapomniała.
Dzieci mogą chcieć oczyszczenia atmosfery, bo widzą układ lub wolą układ, bo boją się zmiany
Rodzina żony może chcieć, żeby to się "jakoś" rozwiązało, albo zniknęło z pola widzenia: tzn. niech on w końcu podejmie decyzję vs. przestań być naszym wyrzutem sumienia, bo to i tak nic nie zmieni, więc zamiećmy pod dywan, być może jednak cicho cierpi na widok tego, co się z Wami dzieje i żyje w poczuciu bezsilności.

Co do Ciebie - sam wiesz najlepiej. Oceń może prawdopodobieństwo każdego ze scenariuszy, chociaż mam wrażenie, że podjąłeś już decyzję.
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-14, 18:44   

Filomena napisał/a:
być może jednak dobrze ukrywane uczucie do Ciebie, tak ukrywane, że nawet sama o nim zapomniała.

Filomeno
aleś mnie rozbawiła-nie gniewaj się, znaczy w pozytywnym znaczeniu :mrgreen:
Ukrywa uczucie ???
Tak na pewno :-P
kobieta jaka ukrywa uczucie ,jest taka że :
jej facet co by nie zrobił,co by nie myślał,co by nie starał się reprezentować -to robi (no prawie )wszystko żle.
Za to koledzy,przyjaciele,znajomi -to dopiero faceci na poziomie. ;-)

Kiedyś Filomeno nie do końca to czułem,miałem takie różowe okularki na oczach
a jak juz wspominałem moje słoneczko -to zawsze było moje słoneczko.
Czasami jakieś rzeczy zabolały,jakieś rzeczy uwierały-ale jak to miłość
heeee :lol: znosi wszystko.

Kryzys i to co się stało między nami(i nie pomniejszam swego udziału, swego negatywnego działania, swego dopalenia żonie.
Ale wiem jedno
jako człowiek, jako facet ,jako mąż
zostałem wdeptany w glebę.

I to mnie Filomeno najbardziej boli i dotyka -że moje słonko
tego nie dostrzegło i tego nie widzi...
no cóż czasem tak jest kiedy wzrok kończy się na czubku własnego nosa

I dlatego jest między nami jak jest???


Bo nie tylko trzeba poczuć że zostałam skrzywdzona przez swego faceta -ale dostrzec że i ja trochę też skrzywdziłam

A od tego zaczyna się właśnie mozliwośc naprawy

pozdrawiam
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-14, 19:06   

Norbert, widzę, że zrozumiałeś między wierszami ;-)
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-18, 17:13   

grzegorz_ napisał/a:
Nic tu do rzeczy nie ma honor.

Dla mnie Grzechu właśnie ma
bo z jednej
rodzina, małżeństwo, odpowiedzialność
a z drugiej???

w normalnych układach jako facet słyszący że ktoś nie chce że mną tworzyć związku.
Nie myślał bym jednego dnia.

I to się ściera we mnie Grzechu sorry-ale ja nie należe do tych factetów jacy żyją miłością platoniczną ..lub w ukryciu całuja obrazek ukochanej- jaka ich odzruciła wiele razy.

pozdrawiam
 
 
Monsia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-07, 12:12   

Hmmm tak czytam i czytam twoje posty DHL1 i nie wiem ile masz lat, nie wiem jak dlugo jestescie malzenstwem, nie wiem jak bardzo, jak dlugo i w jaki sposob utrudniales jej zycie poniewaz piszesz ze tez byles dobre ziolko.
Slyszales o karze doczesnej tu na ziemi?
Ja mysle ze twoja zona nosi w sobie wielka rane, ktora zamknela jej serce na ciebie. Bog zmrozil jej serce abys ty zmiekł i zrozumial swoje bledy no i oczywiscie pocierpial. Mysle ze to twoja kara doczesna musisz pocierpiec.Kazdy grzech ciagnie za soba kare.
Jesli cierpisz to podziekuj Bogu za mozliwosc odkupienia swoich win wobec zony. Oddaj to cierpienie w modlitwie za was: Panie Jezu łącząc sie z twoją bolesną męką ofiaruje ci moje duchowe cierpienie w intencji mojego malzenstwa aby znow bylo dobre.
Przepraszam za bledy i brak polskich liter ale pisze z telefonu.
Zapytaj kiedys zony jaka rane trzyma w sobie czym najbardziej ja zraniles, niech ci nawet to wykrzyczy a ty wysluchaj bez slowa. Powiedz ze chcesz jej to wszystko wynagrodzic aby poczula sie szczesliwa u twego boku.
Pozdrawiam
 
 
Monsia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-07, 12:38   

Acha i moze przestan myslec o sobie tylko zastanow sie co ona czuje, moze ona tez bardzo cierpi. Nie patrz na jej zle zachowanie tylko spojrz na nia z innej strony, zainteresuj sie jej bolem, jej cierpieniem. Moze musisz wreszcie zdobyc sie na odwage i szczerze powiedziec jej co czujesz i zapytaj o jej cierpienie. Czasami trzeba zapomniec o sobie a pomyslec o drugiej osobie.
Moze musisz przed dziecmi i zona przeprosic za wszystko i pragniesz odmienic wasza rodzine. Tylko prawda wyzwala.
Powodzenia
 
 
Monsia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-07, 12:51   

Czesto kobiety przez lata kumuluja w sobie urazy i niezapominaja zadnej.Wszystko pamietaja. Niektore znosza je przez lata tylko dla dzieci a potem jak dzieci dorastaja zostawiaja mezow. Znam wiele takich przypadkow. Mezczyzni mysla ze mozna przez cale zycie robic zle a potem zdziwko, dzieci duze a zona sie wyprowadza i czesto zostaja sami na starosc na wlasne zyczenie.
Wiec mysle ze zona trzyma w sobie te zadane przez ciebie rany a ty moze nawet nie masz pojecia o tym.
Czuje wielki zal.
Jak nie zapytasz nigdy sie nie dowiesz.
Ok z mojej strony na razie wystarczy.
 
 
RozmyteSerce
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-07, 14:25   

Ja wiem dzisiaj po sobie, ze bym wolal tkwic w obojetnosci i odseparowaniu, niz zyc samotnie. U mnie mija juz 64 dzien odkad moja zona sie wyprowadzila, zabierajac nasza coreczke, 64 dzien z troche ponad roku stazu malzenskiego.

Kazdy dzien, ktory uplywa, jest dziwnym dniem, wiedzac, ze mozna bylo nadal byc blisko...

Ale wiem, ze o milosc nie mozna blagac i prosic. Jak probowalem odzyskac moja zone bedac znow dla niej, a decydujac sie na powrot do Niemiec bez niej, znajac jej zdanie(nie chce naprawiac, bo jest za pozno) i ogromny mur, ktory wybudowala miedzy nami, powiedzialem, ze bede czekal i bede dla niej, jezeli ktoregos dnia sie dowie, ze mnie jednak kochala i kocha...
Nie blagam jej o nic, bo bym mial wyrzuty sumienia, ze zmusilem, nie przekupuje niejasnymi obietnicami, zeby nie bylo, ze tylko dla obietnic ze mna jest. Jezeli wroci, to wroci, bo sama bedzie tego chciala. Juz jej pokazalem czesc zmian i siebie zupelnie innego, ale na odleglosc, a Nas dzieli ponad 1000km niczego juz nie pokaze wiecej.
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-07, 14:38   

Monsia napisał/a:
jak dlugo i w jaki sposob utrudniales jej zycie poniewaz piszesz ze tez byles dobre ziolko.

Czy byłem ziółkiem???

Popełniałem Moniko błędy-dlaczego i czemu już dawno wiemy razem z zona .
Nie odcinam się od błedów,nie wypieram ich,nie zabielam je-były i tego że były nie zmienię.
Mogłem jedynie zmienić to:
że zrozumiałem je, zmieniłem większość z tego co stanowiło te błędy.
One po prostu były-a jest tu i teraz-a teraz wiem że ma być inaczej
.
Monsia napisał/a:
Zapytaj kiedys zony jaka rane trzyma w sobie czym najbardziej ja zraniles, niech ci nawet to wykrzyczy a ty wysluchaj bez slowa. Powiedz ze chcesz jej to wszystko wynagrodzic aby poczula sie szczesliwa u twego boku.

Pytałem wiele razy .
Wiem co jej leży na sercu,wszystko usłyszałem o wszystko wypytałem....
wiele razy przepraszałem wiele razy okazywałem jak bardzo chce to zmienić,jak bardzo zabiegam o szansę.
Nie pourywam sobie kończyn -by w ten sposób udowodnić zonie jak bardzo załuje za tamten czas.
Tak samo:
Nie zwiewałem Moniko przed odpowiedzialnością -ale wciąż trwałem obok czekając że pewnego dnia moja żona to zrozumie-zrozumie że facet jej popełniał błędy ale chciał się nauczyć by już ich nie popełnić.
Wierzyłem że pewnego dnia zobaczy ten prosty widok....tyle jest ...tyle dostaje w kark-a wciąż jest .
I tylko chodziło mi o małe i skromne wnioski z tego:
Może mu naprawdę zależy na mnie..
ale wiem to
Monsia napisał/a:
Slyszales o karze doczesnej tu na ziemi?

Ja mysle ze twoja zona nosi w sobie wielka rane, ktora zamknela jej serce na ciebie

Tak wiem:
kara doczesna.. doczesne zmrożenie serca.. z wyparciem miłości i zapomnieniem
ze wszystkim powyżej się zgadzam.....
ale Boga w to nie mieszaj:
......
bo to jest bluźniercze .....Bóg nigdy nie zamyka naszego serca...Bóg nigdy nie karze ....

Mylisz karę z pokutą....
przez co wypacza się przekaz Boski....

I uwierz mi Moniko próbowałem już prawie wszystko....wszystko zresztą jak zawsze chciała żona.....

nawet z całkowitym odejściem w cień by tylko nie czuła mego oddechu na plecach....
Ale wiem ze nie da rady...wiem ze to się nie zmieni....
i to jest trudne-a jak wielce to nawet nie masz pojęcia.
Trzeba dopiero stanąć i ze wsze miar przekraczając nawet samego siebie , zaciskając do krwi usta udowodniać ze zasługujesz na miłość -w jakiej nie jesteś widziana.
Byłaś w takiej sytuacji???

pozdrawiam
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9