Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
SENS TRWANIA -TYLKO W CZYM????
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 22:58   

mare1966 napisał/a:
To nie ja . :shock:
To żony bywają podwójnie złośliwe .
Najpierw odchodząc ............ a potem powracając .
I spróbuj nie przyjąć skruszonej małżonki .
No przecież sam tyle lat zabiegałeś czyż nie ? :roll:

Ja znam takie przypadki z reala . ;-)


Pewnie kochanek tzn 2 mąż przeniósł się krainy wiecznych łowów,
a małżonka potrzebuje kogoś kto poda przysłowiową szklankę herbaty :mrgreen:
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 23:44   

Twardy ,
to było do DHL
a właściwie to może być idla wszystkich :mrgreen:
Cytat:
A nie pomyślałeś mare, że gdybym tak jeszcze pożył np.do dziewięćdziesiątki, to czekałoby nas jeszcze 20 lat wspólnego życia?
No może nie koniecznie z tą wspólnotą łoża ale jednak.


O tak , strasznie podniecająca perspektywa . :-P

-----------------------------------------------------------------------------------------
Grzegorz
Cytat:
Pewnie kochanek tzn 2 mąż przeniósł się krainy wiecznych łowów,
a małżonka potrzebuje kogoś kto poda przysłowiową szklankę herbaty


Dokładnie tak , zszedł był .
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-01, 13:46   

Twardy...Mare.....Grzechu

Sens w tym ze mnie perspektywa
Łosia..lepszy pic niż nic-ewentualnie lepszy wróbel w garści niż orzeł na dachu...
NIE INTERESUJE.....
Sorry alem tak skonstruowany...
Pisałem już gdzies tam wcześniej
Ja z całego serca będę czekał na zonę
w sytuacji gdy problem jest natury jej psychicznej blokady.
Gdy wymaga to pracy,cierpliwości i zaangażowania w cos co jest problemem poza natychmiastowym poradzeniem sobie przez zonę.

Wiem i rozumiem ile choćby mi zajęło prostowanie pewnych spraw.
To jak najbardziej jestem w stanie pojąc.

Ale nie potrafie i nie przyjmę zasady -by moje złotko nie chciało
bo nadszedł czas swobody i wyszalenia.
A ja mam czekac aż złotko się wyszaleje i łaskawie wróci do mnie-przypomni sobie o mężu.
Tu twardy jest ten problem-bo w moim przypadku nie da się mówić o jakimkolwiek zniewoleniu mojego złotka.
Moje złotko jest na ty z wiarą i w kontakcie z Bogiem.
A mimo to -mimo tego kontaktu jakoś nie widzi małżeństwa ,ba nawet odczuwa to jako pełna zgodę z wola Bożą.
Bo przecież separacja jest zgodna z Bogiem
prawda??

Ja wiem że jest-tylko moje złotko zapomina o jednym

do momentu aż potępieniec się nie zmieni.....

Powracając do sedna mojego pytania...
Twardy namieszałeś mi znów w głowie(no udało ci się)
Nie jest to znów takie proste -jak zaczynałem pisać pewny swego.

Mam naturę analizującą-i zapewne będę zastanawiał się typu:
za......i......przeciw

mam jeszcze czas ...czas jaki dałem sobie

pozdrawiam
 
 
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-01, 15:31   

Ja tez nie widzę sensu w czekaniu aż ktoś się wyszaleje i wróci. Co innego jeśli zrozumie i pojmie swój błąd.

Norbercie tylko u Ciebie jest o tyle dobra sytuacja,że Twoja żona nie szaleje z kochankiem, a to ma ogromne znaczenie moim zdaniem. Może stac się tak,że jakiś czas będzie wolała spędzac czas bez Ciebie(ale bez innego pana),pobędzie ze swoją rodziną,koleżankami. i w końcu ocknie się ,że obok siebie,w tym samym domu ma kogoś niezwykłego,kto jednak trwał i był cierpliwy pomimo tego ,że wcześniej ją ranił. Kogoś dla kogo warto jeszcze choćby ten ostatni raz zaryzykować i wyjść ze skorupy.


I jeszcze jedna sprawa. To jasne ,że takie oddalenie się od siebie,obcośc żyjących obok siebie małżonków jest bolesna. Jednak mimo wszystko nawet za tym bys tęsknił gdybyście już ze sobą nie mieszkali.
Mimo tej obcości codzienność niesie wiele sytuacji,które mogą przynieśc poprawę. Kiedy już się mieszka osobno chocbyś codziennie widział się z żoną to juz nie to samo. Szanse maleją. Dlatego dopóki nie musisz sie wyprowadzać jak muszą niektórzy z tego forum to
zostań na posterunku i pokazuj po prostu żonie jakim niezwykłym mężczyzną jesteś.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-01, 17:53   

Anita11 napisał/a:
Ja tez nie widzę sensu w czekaniu aż ktoś się wyszaleje i wróci. Co innego jeśli zrozumie i pojmie swój błąd.


ha! a gdzie przebiega granica?
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-01, 19:18   

DHL1 napisał/a:
Moje złotko jest na ty z wiarą i w kontakcie z Bogiem.
A mimo to -mimo tego kontaktu jakoś nie widzi małżeństwa


To chyba jednak nie do końca jest na ty z wiarą.

Podpisuję się pod tym co napisała Anita. To jest sedno tego co chciałem Ci przekazać.

moc nadziei napisał/a:
Anita11 napisał/a:
Ja tez nie widzę sensu w czekaniu aż ktoś się wyszaleje i wróci. Co innego jeśli zrozumie i pojmie swój błąd.


ha! a gdzie przebiega granica?


Świetne pytanie.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-01, 21:28   

Norbert, a czy ty okazujesz żonie tylko miłość? Jak jesteś zły na nią to też jej to okazujesz?
 
 
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-01, 23:48   

moc nadziei napisał/a:
ha! a gdzie przebiega granica?



Myślę,że u każdego w innym miejscu.

Dla mnie kluczowe jest czy np mąż wraca do domu nie dlatego,że endorfiny i dopamina nieco zwietrzały albo kochanka go zostawiła i z braku laku lepsza żona czy też jakims cudem sumienie się u niego przebiło przez warstwy egoizmu i kompleksów i ZROZUMIAŁ CO NAPRAWDĘ WAŻNE.
A i tak pewnie by mnie życie zweryfikowało.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-02, 01:15   

Uważam, że nie da się tego zmierzyć i zważyć. Ile czego w czym.
Ja zostawiam Bogu mierzenie i ważenie tego.
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-02, 14:15   

tiliana napisał/a:
Norbert, a czy ty okazujesz żonie tylko miłość? Jak jesteś zły na nią to też jej to okazujesz?

Nie gniewaj się Tiliano -ale to pytanie z serii kosmos.
My nie żyjemy jako małżeństwo w dniu powszednim-a jako małżeństwo w separacji.
Zatem odczucia zony sa proste.
Sepracja oznacza że:
nie jesteśmy razem,nie stanowimy związku,nie mamy wspólnego życia.
Separacja to również oddzielnie sprawy finansowe.
Zatem w pojęciu mojego złotka-separacja daje to że złotko żyje oddzielnie,teoretycznie posiadając męża -lecz w praktyce go już nie mając.
A wniosek z tego prosty
czy to miłość,czy to złość,czy to gniew -moje złotko mało to obchodzi.
Bo to sa moje problemy że to odczuwam.

Jakbys nie wiedziała Tiliano to w separacji także nie ma więzi emocjonalnych.

Przecież to są wszystko dokładnie takie same warunki jak w rozwodzie-może z tą różnica że bada się czy trwały-czy nie trwały rozpad.
Zadajesz mi takie pytania o jakich można było sobie pogadać 8 lat temu.
Gdy był początek kryzysu.

A dziś???
Moje złotko zamknęło serce,wymazało przeszłośc,zrobiło listę za i przeciw(idąc w strone przeciw)
wymazało z serca postać męża,odczuliło się,stwardniało-i zyje .
A ja niestety cierpię i kwękam-bo nie potrafie tego co zrobiło moje złotko.
Nie umiem zapomnieć,nie umiem wymazać,nie umiem stwardnieć,nie umiem być zimny.

Więc czemu decyduje się na tak ryzykowny ruch(jakim jest odejście)???
czemu to powstaje w głowie??
Bo mam nadzieję że może w ten sposób uda mi się zapomnieć i wyleczyć z tej niechcianej przez złotko mojej miłości.

pozdrawiam
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-02, 18:01   

DHL1 napisał/a:
Bo mam nadzieję że może w ten sposób uda mi się zapomnieć i wyleczyć z tej niechcianej przez złotko mojej miłości.


Żeby to było takie proste :-?
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-02, 18:38   

twardy napisał/a:
Żeby to było takie proste

Widzisz twardy -a zony sobie z tym poradziły...
 
 
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-03, 00:32   

Razem ,a jednak osobno.......paskudna sprawa...
Wspólni ....synowie, mieszkanie i rachunki...
Osobne...łoże,przygotowywanie i spożywanie posiłków,spędzany czas...itd...
Jesteś bo jesteś,na coś się przydać możesz...np. w remoncie pomożesz,zakupy jakieś zrobisz,dzieciakami się zajmiesz.....itp...itd....
Taki współlokator to całkiem fajna sprawa.
Jakby nie było to facet,jakieś poczucie bezpieczeństwa i pomocnik w razie czego.

Niestety ale tak to widzę.
Niezmiernie ciężko mi to pisać....znam Norberta,znam jego żonę z którą się przyjaźniłam....kiedyś....
Skończyło się,choć wciąż jest mi bliska.

Norbert....współczuje i rozumię Cię.
Rozumię,ze masz dosyć...kto,by nie miał?
Jednak?........czy naprawdę pewny jestes swojej decyzji,czy dasz radę?
Nie zamierzam Cię odwodzić,czy przekonywać......prosze tylko o przemyślenie.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-03, 12:00   

Żona zachowuje pozory poprawności ,
tak względem ludzi , jak i względem Boga .
Być może nawet sama w tą swoją poprawność wierzy ? :roll:

Względem ludzi - pozwoliła mężowi zamieszkać , są razem .
Względem Boga - też jest wzmianka o "separacji" .
A powodem tej separacji "grzechy" DHL
i jej własna niedoskonałość i NIEMOC .
A tę miłosierny Bóg zrozumie .

Co do wyprowadzki trudno powiedzieć .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8