Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Choroba/uzależnienie czy podłość - oto jest pytanie....
Autor Wiadomość
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-20, 16:56   

kenya napisał/a:
WYBÓR, uruchomienie WOLI,

Jasne na początku zawsze jest wybór-uruchomienie woli,z czasem jednak ta wola się skraca i ogranicza.

A tak przy okazji ...
spartańskie metody może i są dobre...albo były(tak będzie lepiej powiedziane)

czy ometkowanie ułatwia sprawy- ometkowanym???
Wręcz odwrotnie gama rozpoznawcza pozwoliła na poznanie tematów i problemów,wzbogaciła metody zaradcze i wielu przypadkach włąsnie leczące.
Pomine już wrażliwy temat współmałżonków -a zostane nad wspomnianym dzieci i ADHD....
dziś wiadomo co robić z nadpobudliwym dzieckiem ,waidomo jak do niego docierać i jak zaradzić problemowi.
Kiedyś miał etykietke łobuza,huligana i krnąbrnego dziecka-i waliło go się pękiem kluczy jak choćby mego kolegę w szkole.
Tak że Kenya wiedza i rozpoznanie problemu nijak nikogo NIE USPRAWIEDLIWIA
jedynie daje alternatywę że można jakiemuś problemowi zaradzić bo jest znany.
I nie można od razu każdego jedna miara że cwaniaczek, że ten to kombinator, że ten to sobie znalazł wymówki.
Bo ci co naprawdę cwaniaczki, kombinują i kłamią na wsie sposoby -to mają wsio w przysłowiowej.....
nie napisze gdzie

pozdrawiam
 
 
sanolia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-20, 17:18   

Olga, jak zwykle mądrze piszesz. Tylko żeby dojść do tego etapu, potrzeba czasu. Dzis sa moje urodziny. Mój mąż przysłał mi sms z życzeniami "duzo szczęści i słodyczy Jacek zyczy i kwiatek emotek" Ja odpisałam "dziękuję, i powrotu męża. Kocham Cię " Zapytał, czy jestem w pracy. Potwierdziłam. Skoro nie było mnie w domu, przyjechał do dzieci, ale nie chciały z nim gadać więc pojechał do dziuni. A taką miałam nadzieję, że zrobi mi prezent swoim powrotem :mrgreen:
 
 
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-20, 17:46   

Ilonko, wszystkiego najpiękniejszego ;-) A co do odpowiedzi na sms to wielki błąd. Połechtałaś jego próżne męskie ego, chodzi dumny jak paw, bo dwie kobiety walczą o niego, dwie kobiety wypatrują oczy za nim. Powinno być dziękuję i koniec tematu. Zacisnąć zadek przełknąć łzy i przeć dalej do przodu. :)
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-20, 18:43   

Wydzieliłam dyskusję w osobny wątek, można rozkminiać temat dalej :-)
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-20, 21:44   

Ilonka pisze:
Cytat:
Mój mąż przysłał mi sms z życzeniami "duzo szczęści i słodyczy Jacek zyczy i kwiatek emotek"
Ja odpisałam "dziękuję, i powrotu męża. Kocham Cię "


Wiesz Ilonko ile Twojego męża obchodzi, na tym etapie jego życia, twoje "kocham Cię" ?
- tyle co zeszłoroczny śnieg.
Chłop gzi się z inną kobietą, w jego głowie wrzy koktail endorfinowy, o innych członkach jego ciała nie wspomnę, ma w głębokim poważaniu swoją rodzinę a ty go nagradzasz za takie zachowanie słowami miłości i otwartym zaproszeniem do powrotu?
Nie czujesz, że w ten sposób sama się nie szanujesz i dlaczego robisz sama sobie krzywdę?
 
 
smutna_twarz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-21, 11:14   

Olga1968 napisał/a:
Wykrzywianie rzeczywistości w postaci wytłumaczenia, że to choroba jest niestety mocno szkodliwe. Powiedzenie, że ktoś jest chory i dlatego tak postępuje, zamiast powiedzenie, że jest podły i robi coś z premedytacją jest wygodniejsze.

Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. Stwierdzenie choroby zmusza do zajęcia stanowiska: chcę się leczyć czy nie, i jeśli tak - muszę podjąć jakieś kroki. Na bycie podłym nie ma lekarstwa, więc dlaczego niby cokolwiek robić? taka już jestem, trudno...
Nie wiem też, dlaczego choroba uzależnieniowa miałaby być jednoznaczna z jakimś głaskaniem po głowie i usprawiedliwianiem. W żadnej innej chorobie tak nie postępujemy. Czy jak ktoś z bliskich choruje, to go tłumaczymy i pocieszamy: "biedak taki chory, teraz mu wszystko wolno" czy raczej namawiamy na kolejne badania, leczenie, wizyty kontrolne? Może jestem dziwna, ale ja tak właśnie postępowałam, kiedy chorowała moja mama czy przyjaciółka. W przypadku uzależnienia tym bardziej nie ma miejsca na użalanie i głaskanie po głowie. To się leczy tzw. twardą miłością. Dlatego to "spuszczenie ze smyczy" o którym pisze Olga, czy wyrzucenie z domu jest jak najbardziej na miejscu w przypadku uzależnionego, który nie chce się leczyć lub neguje swoje uzależnienie.

Ja też przechodziłam ten okres, kiedy mój mąż był dla mnie tylko i wyłącznie draniem, oszustem - nie było brzydkiego słowa, którym bym mu w myślach nie wygrażała. To było jeszcze rok temu. Gdybym zatrzymała się na tym etapie, pewnie byłoby już po rozwodzie. Oczywiście, byłam w tej komfortowej sytuacji, że mój mąż uznał swoją chorobę i podjął leczenie, gdyby nie to nie byłoby mowy o próbach ratowania naszej rodziny. Ale nawet wtedy, kiedy już się leczył ciężko mi było powiedzieć sobie - jest chory a nie zły. Dopiero moje leczenie w grupie dla współuzależnionych pomogło mi przełamać się i popatrzeć na jego uzależnienie z innej strony. Teraz - rok później - jesteśmy razem, a nasze małżeństwo wychodzi na prostą - pod wieloma względami jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. I jeszcze raz podkreślam: nie byłoby tego, gdybym nie uznała jego choroby. Nie po to, by go usprawiedliwiać, ale po to, by wiedzieć, jak z nim postępować w tej chorobie, jak go wspierać w leczeniu, jak reagować w różnych sytuacjach. Bez zdiagnozowania choroby nie będziemy umieli radzić sobie z nią, a wytykanie komuś, że jest podły niestety do niczego nie zaprowadzi.
Przy okazji - podpisuję się obiema rękami pod tym wszystkim, co tu napisał DHL :-)
 
 
sanolia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-22, 11:49   

Dziękuję za życzenia. :-)
Nie będę się rozpisywać, ale nie uważam za poniżenie siebie pisząc mężowi, ze go kocham. W końcu nie zasypuję go takimi wyznaniami codziennie. Podziękowałam za życzenia.
Trochę go znam i wiem, że wstydzi sie kontaktu ze mna. Wstydzi sie tez przed córka.
Jednak łatwe i przyjemne zycie z kochanka teraz bierze górę.
Nie zamierzam nadal sie z nim kontaktować pierwsza, prosic goo cokolwiek i kajać przed nim Ale zamierzam mu przypominac na każdym kroku, ze ma dzieci, rodzine. Chocby na FB, na którym jest bardzo często. To z pewnoscia pobudza jego sumienie- na 100% ;-)
Zdjecia rodziny, zyczenia ogólne na dzień ojca, aforyzmy o zyciu- niech wie ze zrobił xle i wcale nie zamierzam pozwalać zeby był z na szczęsliwy. Choćby na krótka chwilę miałoby poruszyc jego sumienie jakies zdanie, to WARTO. Jesli weźmie cos z tego do siebie, to dobrze, a jak nie zrozumie, to trudno, nic straconego, moze ktos inny czytajac zastanowi sie nad swoim postepowaniem.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-22, 14:07   

Ilona
Takie "przypominanie" raczej spowoduje, że będzie unikał kontaktu.
Choć może Twój mąż nie jest typowy i żyjąc z kochanką przezywa katusze wyrzutów sumienia. Tylko czy o to chodzi aby wrócił z powodu "wyrzutów"? Czy też aby wrócił do kobiety, którą uważa za wartościową i o którą warto powalczyć?
 
 
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-22, 15:14   

kolejny raz umniejszasz,Grzesiek,motywację powracającego,jeśli ona pochodzi z wyrzutów sumienia np. albo z poczucia winy........jeśli sądzisz,że powroty z romansów są tylko wtedy,kiedy małżonka nagle uderza nowe zakochanie,albo nie widząc latami żony,nagle może stwierdzić,że była wartościowa,to znowu wierzysz w bajeczki,nierealne z psychologicznego punktu widzenia.........znasz taki przypadek?nawet tu na forum te spektakularne powroty wiązały się najpierw z przemianą serca,a nie nagłym zakochaniem się na nowo w opuszczonej żonie,czy mężu............
przecież,TO WSPANIALE,jeśli ktoś ma wyrzuty sumienia,bo to znaczy,że ma sumienie i że nie chce robić złych rzeczy,krzywdzić.....to jest najlepsza podstawa do tego,by dalej pracować nad małżeństwem,i dopiero po takiej podstawie można bawić się w gdybanie,pokochają się na nowo,czy nie.............tak samo uważam,jeśli ktoś wraca dla dzieci.........wróci dla dzieci i ma szansę na nowo budować i choć może wydawać się to na początku katorgą i czymś niemożliwym,wiele przykładów pokazuje,że takie małzeństwa się scalają i w wielu przypadkach jest lepiej,niż było przed rozstaniem,przyjdź na jakiekolwiek spotkanie sycharowskie,to poznasz takie małżeństwa osobiście....
nie deprecjonuj po swojemu motywacji innych ludzi,bo wydaje mi się,że robisz to z zazdrości,że ktoś w ogóle może mieć taką sytuację i szansę na budowanie na nowo.....jak sam chcesz,żyj sobie mrzonkami o nagłym ponownym zakochaniu,a nuż zdarzy się u Ciebie cud.........w prawdziwym życiu takich cudów nie ma,zawsze zaczyna się od przemiany w sercu danego zdradzacza,nałogowca itd i o to zawsze warto się modlić,o przemianę serca tego małżonka,by stał się lepszym,a to,co on sam już będzie po tej przemianie robił,to już jego decyzje...........
Ilona,oczywiście,że utrzymywanie męża w świadomości,że kochasz nie jest niczym złym!jesteś żoną i nie uważam,że ta jedna odpowiedź na sms miałaby świadczyć o Twoim poniżaniu się..........i znowu odniosę się do przykładów z forum(bo najlepiej odnosić się do prawdziwych przypadków realnych ludzi,a nie teorii),że warto zawsze być szczerym,a gierki,udawanie czgeoś,sztuczną obojętność zostawić daleko za sobą,pozdrawiam Cię serdecznie,Szymon
 
 
sanolia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-22, 15:18   

Wszyscy oczywiście macie rację. Na swój sposób. Mój mąż, Grzegorzu pewnie nie przezywa katuszy, ale sumienie z pewnościa sie w nim odzywa. Nie chce jednak biernie czekać. Póki mam chęć jego powrotu, to będę działać, jak serce mi dyktuje. Obawiam sie, ze jak juz sie z tym pogodzę, to mogę tego nie chcieć. I moze dojść do sytuacji, ze on zechce wrócic, a ja powiem NIE. Nie będę do końca życia siedzieć z różańcem w ręku ( w intencji jego nawrócenia i powrotu) i wyczekiwać go. Jesli taka bedzie wola Boga, to będę sama, ale nikt mnie nie zmusi do zgody na powrót człowieka, który przez x czasu bawił sie w dom z inna kobietą, a jak sie coś popsuło, to wraca z podkulonym ogonem do żony. Moze sie okazać, ze mimo swojej wiary i chęci życia zgodnie z przysiega mój mąż dostanie kopa w d... I jakkolwiek bym go nie kochała, to zwyczajnie nie bede chciała juz z nim byc.
Dlatego póki jescze jest we mnie wiara i siła na walke to bede walczyć. Nie za wszelka cena i nie swoim kosztem, ale nie pozwole mu zwyczajnie zapomniec o tym, ze ma zone i dzieci.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-22, 15:40   

krasnobar napisał/a:

nie deprecjonuj po swojemu motywacji innych ludzi,bo wydaje mi się,że robisz to z zazdrości,że ktoś w ogóle może mieć taką sytuację i szansę na budowanie na nowo.....jak sam chcesz,żyj sobie mrzonkami o nagłym ponownym zakochaniu,a nuż zdarzy się u Ciebie cud.........w prawdziwym życiu takich cudów nie ma,zawsze zaczyna się od przemiany w sercu danego zdradzacza,nałogowca itd i o to zawsze warto się modlić,o przemianę serca tego małżonka,by stał się lepszym,a to,co on sam już będzie po tej przemianie robił,to już jego decyzje...........

Jeśli już uderzasz Krasnobar w wątki osobiste (tak nawiasem nic o mnie nie wiesz)...
to powiedz czy Twoja modlitwa o przemianę zony, Twoja otwartość na jej powrót,
twoja rycerskość i wielka wiedza na temat psychiki kobiet coś dała?
Wzbudziła wyrzuty sumienia ? Wzbudziła chęć powrotu "dla dobra dzieci"?



A co do Iwony, to nie ja wymyśliłem (było to na forum), że w takich sytuacjach
wysyłanie zdjęć dzieci, mówienie o miłości, o krzywdzie itp...
nie jest polecane, bo odpycha.
Kto chciałby się spotykać z "chodzącym wyrzutem sumienia" jakim jest żona? Facet się boi, że zaraz zacznie się litania pod tytułem "jaką krzywdę mi wyrządziłeś".
Może po prostu się spotkać na kawę i pogadać o dzieciach, o pracy ...
 
 
sanolia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-22, 17:05   

Grzegorz, ja nie wysyłam mężowi zdjęć dzieci ani żadnych innych. :) Ten sms to był drugi sms, odkąd odszedł. Ja mu sie nie narzucam. Wiem, ze korzysta z FB. Ja działam na swoim profilu, wiedząc że po zalogowaniu sie on zobaczy to, co umieszczają znajomi. I nie dodaje tam zdjęć dzieci tylko dla niego. Ostatnio córka miała swój pierwszy bal, zakończenie podstawówki. Miałana sobie elegancka suknię. Napewno tatus był dumny, bo wyjatkowo zalajkował zdjęcie :-) Umieszczam tez sentencje przemawiajace do rozumu, obrazki z demotywatorów. On jest inteligentny, naprawde ma sumienie, tak więc coś do niego trafia. niekoniecznie spowoduje to jego nagły powrót, ale na pewno nie pozwala mu nie mieć wyrzutów sumienia, nie pozwala zapomnieć o rodzinie i o tym co czujemy.
Ja nie obsypuję i nie zarzucam go smsami, prosbami, listami.
Nie pozwalam mu tylko zapomniec i wyrzucić nas ze swojego zycia. To łatwiejsze dla mnie nizzemsta na nim , a dla niego trudniejsze do przeżycia.
Krasnobar, dziękuję :)
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-22, 17:34   

grzegorz_ napisał/a:
Kto chciałby się spotykać z "chodzącym wyrzutem sumienia" jakim jest żona? Facet się boi, że zaraz zacznie się litania pod tytułem "jaką krzywdę mi wyrządziłeś".

Grzesiek tu nie chodzi o katowanie w poczuciu winy -jedynie o prawdę i fakt.

Czy mąż Ilony nie postąpił żle???
czy mąż ilony nie spartolił rodziny????
czy maz ilony jest odpowiedzialny???

Wiadomo że dla tych co zrobili zle lub robia zle -najlepiej jakby rozeszło się po kościach,najlepiej jakby ten zrobiony w bola pogodził się z tym co go spotkało.
Zastanawiające jest to że niszczący rodziny mają w sobie tyle odwagi by odejść ,a za grosz odwagi by brać za to odpowiedzialnośc .
I tak wielce cierpia jak mówi się że to ich wina.

Dla mnie to tchórzostwo i nic ponad to.

pozdrawiam
 
 
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-22, 17:43   

grzegorz_ napisał/a:
A co do Iwony, to nie ja wymyśliłem (było to na forum), że w takich sytuacjach

wysyłanie zdjęć dzieci, mówienie o miłości, o krzywdzie itp...

nie jest polecane, bo odpycha.

A czy forum to jakas encyklopedia wiedzy -jak działać w przypadku kryzysu???

czy forum to jakies spisane konkretne działania -jak postępować w trakcie kryzysu lub nie??

Forum to pisanina ludzi...ludzi zwykłych ,jednynie z własnymi doświadczeniami.
Jakie to się sprawdziły w ich życiu lub nie sprawdziły się.
A każdy związek...każda rodzina żyje własnymi prawami.

Zatem prośba :
nie róbmy ramek...nie róbmy stereotypów.
Bo teza że coś odpycha lub nie odpycha brzmi jak mądrości i przepowiednie babci Tekli.
Co możemy??
Piszmy o swoim życiu, jak sobie radzimy z problemami -a głownie po to by nasze plusy dawały innym nadzieję..
A poradnictwo do włóżmy między książki
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9