Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ratować moje malzenstwo
Autor Wiadomość
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-11, 08:11   

Rysiu,
Próbowałaś sobie pomóc i sięgnąć po wsparcie z zewnątrz (terapia, rozmowa, grupa wsparcia)?. Objawy somatyczne, które opisujesz to nerwica, żyjesz w dużym stresie przez całą tą sytuację i może się to poważnie odbić na Twoim zdrowiu paradoksalnie, gdy już wszystko, co najgorsze minie. Wiem, że to wszystko jest trudne, ale dla własnego zdrowia naucz się dystansować. Podstawą w takich chwilach jest modlitwa, oddaj Jezusowi swoje troski. Jezu Ty się tym zajmij...To co może Cie uratować, to świadomość, że nic nie trwa wiecznie na świecie, najgorsze mija, a to miał być kiepski okres, bo jaki inny w tym przypadku, trzeba to jakoś przejść i wyjść. Za pół roku będziesz w innym miejscu, ale wiele zależy też od Ciebie. Bądz silna i walcz o siebie.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-11, 08:50   

Rysia,
jest klasycznie
mąż obwinai Ciebie za swoje zachowanie- bo tak jest najprościej

po co szukasz z nim kontaktu?

na takim etapie nie bierzemy poważnie tego, co mówi i robi maz
trzeba czasu az opadną emocje

u mnie było podobnie- maz mnie obwiniał o wszytsko: włącznie z tym, ze to ja go wyrzuciłam z domu. na szczescie dzieci (juz prawie dorosłe) znały prawdę i nikt nie dał sie zmanipulowac

nie przezywaj teraz tak tego co mówi mąż, chyba ze chcesz sie wykończyć

dbaj o siebie, zbieraj siły na kazdy pojedynczy dzień
za jakis czas ujrzysz całkiem inaczej to, co teraz wydaje Ci sie takie straszne
przede wszytskim mąż Toba manipuluje, chcąc uspokoic swoje sumienie

nie walcz, nie tłumacz się, nie nawracaj
zajmij sie sobą- daj sobie czas
uwierz, najgorsze minie, a wtedy odczujesz zupełnie inna jakośc zycia i bedziesz sie dziwiła, jak mogłaś życ w ten sposób
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-11, 10:09   

Ryśka,

Chciałoby się powiedzieć "spójrz na to realnie", ale nie powiem, bo człowiek w emocjach rozsądnie nie patrzy.
Od 8 lat żyjesz sama z dziećmi i jak można (mąż za granicą) i jak można mniemać doskonale sobie radziłaś.
Dlaczego teraz nie miałabyś sobie dalej dobrze radzić ?
 
 
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-11, 10:46   

Ryska,Grzegorz dobrze pisze,musisz na to spojrzec w ten sposób,że przeciez sobie super radziłaś,gdy maż był za granicą,wszystkie obowiązki i decyzje i tak w wiekszości podejmowałas sama,więc czemu teraz nie miałoby tak być?
Teraz poprostu na niekorzyść działa sama świadomość tego,że wiesz jak mąż postepował i to Cie "zatruwa". Muszisz na to inaczej spojrzeć,zeby osiągnąć jakiś spokój,bo porazić to sobie napewno poradzisz ;-) Trzymaj sie mocno :->
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-11, 18:23   

Samboja próbuje sobie pomóc ,rozmawiam o tym z zaufanymi ludzmi, proslam o rade jak sie zachowywac kaplanów i Wiem co mam robić. Byc silna nie narzucac sie czekac , wystąpić o separacje nie rozwód. Tylko ze na razie kiepsko sobie z tym radze, z pogodzeniem sie z tym co sie stalo o
I jakie sa tego kosekwencje. Trudno pogodzic sie z tym, ze stracilam rodzine. mój maż wychwala kochanke, ona nic od niego nie wymaga, robia sobie co chca w nic nie wierzą, oszukuja kogo sie da jesli tylko z tego oni maja korzysc. Nikt nikogo o nic nie pyta. Wszystko wolno. Wolno oszukiwac i zdradzac zone. Prowadzic podwójne zycie. Taka jest filozofia w Anglii to norma. Tam ich nikt nie zna robią co chcą. Tylko jeszcze do szczescia im brakuje zebym ja im dala spokój. Opiekowala sie naszymi dziećmi i dbala o nie a jak chca bardzo prosze mogą przyjezdzac do nich i wszyscy sobie beda wspaniale zyli. Ja mam sia nie odzywac, nie wciskac dziecim pierdół ze jest w tym coś złego . Bo weglug mojego meża nie ma.
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-11, 18:42   

Bety tak ja bardzo przeżywam to co pisze mi mój mąż. Nie moge pogodzić sie z tym , że tak mnie oszukal , ze budował sobie kochance i jej corce no i teraz ich dziecku nowe zycie. Wydgodne dostatnie. Dbal o nich nie o nas swoją rodzinę. Ze tak szybko stracili swoja godnosc, ze jest oszustem bo inaczej nazwac tego nie mogę. Zaprasza dzieci na cale dwa miesiace. Synowi chce prace zalatwic corce kurs jezyka z mieszkaniem oczywiscie u niej wszyscy razem. Jak twierdzi nasze dzieci mogą ze wszystkiego korzystac.. Tylko to przeze mnie nie chca i tracą. To ja jestem winna, przecież im się nic nie stanie nikt im tam krzywdy nie zrobi wszyscy sie uciesza i sa mili. Nie wiem co dziecion mowić w tej sprawie. Zostawiam to ich decyzji . Nie wiem jak powinnam się zachować. Przez te 8 lat nie radzilam sobie świetnie ale najlepiej jak umialam. Zaciskalam zeby i dawalam z siebie wszystko bu ufalam, ze to sie skonczy ze bedziemy razem. On robi to dla rodziny jest sam ja tez musze wytrzymac , choc z czasem widziałam jak bardzo sie zmienił . Teraz nadzieja na to prysla i do tego wyszlo wszystko na jaw boli ogromnie . Slysże w uszach szyderczy smiech jego kochanki . Przepraszam Pana Boga za to ze wpore nie zauwazylam co sie dzieje, ze nie bylam stanowcza bardziej, a moze bardziej ulegla . Sama nie wiem. Że też w tym widze swoja wine slepote . . Ciezko mi bardzo
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-11, 18:49   

Lilu tak masz racje. Swiadomosc tego jak zachowuje sie moj maz co pisze o mnie moich zasadach, wierze Panu Bogu , obraza mnie , nie ma dla mnie źaddnych uczuć zatruwa mnie . Trudno mi w to uwierzyc sie i pogodzic. Modle sie za niegi i te kobiete o nawrócenie. I za to dzieciatko zeby mialo mozliwosć przyjać sakrament chrztu św. . Wielkich niegodziwosci dopuszcza sie moj maz . Ale wg niego on zyje normalnie. Reszta to bzdury.
 
 
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-13, 21:44   

Rysiu,
Odpowiem Ci na pytanie z wątku Ash, umieściłaś tam to pytanie, ale odpowiedz dotyczyć będzie ogółu sytuacji:
Kochani, tak sobie myślę, że decyzję, czy jechac do ojca( chodzi tu o dom w Anglii w ktorym mieszka z kochanka jej córka rowiesniczka mojej, kiedyś kolezanka i ich rocznym dzieckiem) pozostawić tylko dzieciom, /syn 20córka15? Nieingerować w to , nie komentować, nie sprzeciwiać się gdyby chciały jednak jechać? Jak postepować ? Może coś mi doradzicie. Jak postepowalisbyście w tej sprawie? - cytuje Rysię.

Dzieci masz prawie dorosłe, same kiedyś wyrobią sobię opinię o pewnych sprawach dorosłych, może jeszcze nie teraz, może jak same będą miały mężów, żony, czeka je też to samo, co wszystkich, jakoś odniosą się do sytuacji rodziców. Oboje z mężem prezentujecie odmienne postawy, ale dzieci kochają Was oboje i to jest tu kluczowe. Bez względu na to, co mąż zrobił Tobie, jest ich ojcem. Możesz przedstawiać im swój światopogląd na nierozerwalność sakramentu małżeństwa, wartości chrześciajańskie odnoszące się do małżeństwa jako takiego, ojciec z drugiej strony będzie im kładł o wolności w miłości i prawie do szcześcia- nie wiem zgaduje. Nikt nie wie, z jakiej masy ufomuje sie światopogląd Twoich dzieci, może będzie podobny do ojca, a może zmieni się, gdy same dotrą tam, gdzie sporo z nas, do kryzysu i wtedy jest szansa, że zrozumieją, to co juz wielu z nas zrozumiało. Po latach warto jednak będzie mieć świadomość, że zrobiło sie wszystko, aby być w porządku wobec dzieci. Takie moje zdanie i tak bym sama postępowała.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-13, 22:04   

u mnie sytuacja rozwiązała sie tak, że mąz owszem zapraszał do siebie (gdzie jest i kochanka) ale chcłopcy nie chcieli
to było ponad ich siły
dzieci same czuja, że cos jest nie tak
to gwałci ich psychikę
z jednej strony chca do Taty, to normalne
z drugiej nie mogą znieść kochanki- bo to wbrew ich uczuciom

ja swoim Chłopcom wyjaśniałam jakie moga miec uczucia, że może to byc dla nich trudne
ale tez nie broniłam
w pewnym momencie nawet pytałam, czy nie chcieliby odiwedzic tatę
sami decydowali- i do tej pory, a minęło juz dwa lata, nie chcą ani mieszkać u taty z kochanka, ani tam jeździć
chcą natomiast widziec sie z nim, gdy jest bez kochanki

rozmowa na spokojnie, ale bez emocji i bez nacisków
wyjasnij dzieciom, że moze to byc dla nich trudne

i nie bój sie- nie stracisz ich
nie wierze, że bedzie tam idealna atmosfera- młodzi ludzie nie cierpią fałszu i zkkałamania
kochanka pewnie bedzie tez zazdrosna
cos tam sie wyklaruje
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-13, 22:07   

aha, jeszcze jedno- 15letnie dziecko nie moze byc traktowane jak dorosły
nawet 20latek ma delikatna strukturę psychiczną

ae jesli dzieci chca jechac, nie zabraniałabym
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-19, 07:50   

Kochani dziekuję za rady , chociaż pomyliłam wâtki. Parę dni nie odwiedzałam forum, chciałam się wyciszyc, pogodzić z tym co sięq stało i co powinnam zrobić. Co do dzieci to podzielam Wasze zdanie . Nie będe zabraniać dziom spotkań z ojcem , nawet wyjazdu do domu w ktòrym mieszka z kochankà. Same zdecydujâ. Ja béde z nimi tylko rozmawiac o tym co uwazam za dobre a co zle. Dzieci majà metlik w glowie z jednej strony ojciec pisze im czemu nie co im przeszkadza, tak ludzie zyjá. Zdrugiej ja o tym co jest moralne, ze nie wolno oszukiwac, krzywdzić ludzi a tak wogóle one nie chca słuchac zadnych rozmòw o ojcu. Syn powiedział mi, że on już sie ztym pogodził skreślił go ze swojego życia i nie rozumie czemu ja tego nie robié. To taki typ człowieka nic nie poradzisz mamo . Nie walcze . Odpôscilam rozmowy z mężem. PowiedIałam mu już wystko. On nie chce. Wyciszam sie i zbieram sie do sprawy o separacje.wiecie tak naprawde bardzo tego nie chce . Nigdy nie chciałam, ale chyba musze. Modle sie o pokôj w sercu . Staram sie ufa Bogu i nie tracić nadziei. Ale jest bardzo trudno . Dzis Boże Cialo, procesja ide , chce byc blisko Pana Jezusa. Pozdrawiam was gorâco. Nie wiem co bedzie dalej . Dziekuje za cenne wsparcie.
 
 
sanolia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-19, 15:46   

Ryska, jeśli chodzi o dzieci, moje też nie chcą kontaktu z ojcem. zwłaszcza córka. Są młodsze od Twoich-17 syn i 13 córka. Jednak córka jest tak rozbita tą sytuacją, że nie mozna przy niej wspomnieć o ojcu, nie chce rozmawiać, nie chce go widzieć. Wczoraj zapytała mnie, czy ja w końcu nie mogłabym tez sobie kogoś znaleźć i ułożyc życia, bo to moje czekanie na męża i modlenie sie o jego powrót jest bez sensu i nic nie da. Ona nawet nie chce jego powrotu i wręcz zadeklarowała, że nie zyczy sobie żeby ojciec cokolwiek do niej miał. Natomiast syn nie chce kontaktu z ojcem, lekcewazy jego kilkunastominutowe wizyty i twierdzi, że ojciec nie jest mu do niczego potrzebny, w koncu i tak nigdy nie traktował go jak syna i o wszystko miał pretensje. Mój mąż popełnił największy błąd swojego zycia. Stracił szacunek dzieci. Czy warto było dla doznań cielesnych z inna kobietą stracic rodzinę ? Pewnie nadejdzie czas, gdy sobie to uswiadomi, i mój mąż i Twój. Tylko czy nasze dzieci to zrozumieją....
 
 
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-19, 23:09   

Dziewczyny ale macie mądre dzieci.
Zawsze mi sie to kłociło:facet opuszcza żonę dla innej a tu dzieciom wmawia się,że was kocha itp itd. Każdy mądry człowiek wyczuje,że coś tu nie gra: GDyby naprawdę kochał nie opuściłby ich. Takie gadanie,że dla was sie nic nie zmieni,nadal będę Was kochał ,ale taty nie ma na codzień,wkrada sie obcość,WSZYSTKO SIE ZMIENIA. Oto ukochany tata,ten któremu dziecko ufało,zostawia mamę: jedną z dwóch najukochańszych osób i nieco starsze dzieci już wiedzą że tego się nie da gładkimi słowkami zagłaskac i polukrować.
Wiedzą,nawet jeśli mama dzielnie ukrywa,że to musi byc dla niej tragedia.
Ponadto takie porzucenie mamy zawsze godzi w osobę dziecka bo przeciez to dziecko jest OWOCEM MIŁOŚCI tych dwojga ludzi.

Zyjemy w zakłamanym świecie rodzin pachworkowych,"przyjaźni byłych małżonków".
Nawet była zona potrafi przyjaźnic sie z obecną. Czy można bardziej zafałszować miłość?

Próbuje różnych równań i zestawień ,ale zawsze wychodzi mi,że nic,NIC nie usprawiedliwia takiego odejścia do kochanki/ka. Żadne bzdety typu"ludzie tak żyją".
Co to w ogóle za tłumaczenie jest? Gdyby zdarzało sie więcej zabójstw to nagle ja mogę tez zabijać bo "ludzie juz w ten sposób żyją"?

Gdyby nagle pewnego dnia ludzie utracili zdolnośc kłamania to taka kobieta i dziecko usłyszałaby od odchodzącego do kochanki:
"Odchodze bo wiecie mam WAs głeboko w poszanowaniu(cenzura nie pozwala nazwac rzeczy po imieniu),wisi mi tak naprawdę jak sie czujesz synku bo teraz moje uczucia SĄ WAŻNIEJSZE.Raz na jakis czas spotkam się z Tobą,cos Ci kupię i tyle.Nawet zaprosimy Cie synku do mojego i pani kochanki nowego domu,abysmy mogli oboje z kochanką pozbyc się wyrzutów sumienia no bo przeciez dbamy o Ciebie pomimo że rozwaliliśmy Twój świat."
 
 
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-20, 10:39   

Anito,w punkt.......
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8