Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ratować moje malzenstwo
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 06:30   

Ryska, wspieram modlitwą!
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 06:36   

Ryska, przed Tobą ciężki czas.
Ale pamiętaj, że Bóg dopuszcza na nas ciężkie doświadczenia, ale nie opuszcza nas w nich. Proszę, przejrzyj dział Świadectw.
Są tu ludzie, którzy z takiego dołu jak Ty teraz, wstali i wydobyli się, dzięki Panu.

Pamiętaj o psalmie 23:
"Choćbym nawet szedł ciemną doliną, Zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną"

Nie da się inaczej tego przejść i nie zwariować, tylko z Bogiem.


Także jestem z modlitwą.
 
 
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 07:53   

Z tego co piszesz Twój mąż unika postawienia problemu w prawdzie i wyjaśnienia wszystkiego ... nie wiemy jakie są jego przesłanki i argumenty, ale skoro tak stawia sprawę to Ty powinnaś to zrobić ... wiem ,że jest Ci trudno , ale postawienie konkretnych i mądrych granic może zmobilizuje męża chociażby do poważnej rozmowy- zajęcia stanowiska ... Nie wiem jakie są między Wami ustalenia finansowe, ale przemyśl ruch dokonania rozdzielności majątkowej oraz ustanowienia alimentów - to nie jest krok do rozwodu tylko zabezpieczenie siebie i Waszych dzieci ...

Aby mądrze ,,walczyć,, o Wasze małżeństwo musisz nabrać sił , wyciszyć się, uspokoić .... Teraz czas dla Ciebie ... Praca nad sobą ... To Twój priorytet ...
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 20:24   

Ryska, ten stan,który teraz przeżywasz, to straszna trauma, to tak jakbyś dostała młotem w głowę i to od człowieka, któremu najbardziej ufałaś. On bardzo was skrzywdził. Czy masz z kim porozmawiać "na żywo"?, czy ktoś Ciebie wspiera? spróbuj poczytać polecane tu książki o granicach w małżeństwie, pomodlę się za Ciebie.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 21:20   

Rysia,
spokojnie.
Teraz jest strasznie, ale daj sobie czas. Teraz to wyglada tak strasznie, ale zycie toczy sie dalej i płynie czas.
Tez mi sie wydawało, że nie przezyje, a przezyłam i mam sie dobrze :-)
I jeszcze załuje, że tak przezywałam, trzeba mi było zająć sie dziecmi i soba , anie patrzec w stronę męża, który moco pogubiony.

W taki trudnym czasie na pweno pomoaga modlitwa. Wez róznaiec, czytaj Pismo św. , Ewalgelię, rozważaj.
A oprócz tego uporządkuj sprawy majatkowe, bo to ważne.

Myśl o dzieciach, one potrzebują Mamy.

A reszta sie ułozy - zobaczysz, za jakis czas umiech wroci, zyskasz nowe siły.
Trzymaj sie Boga!
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 21:23   

jakbys chciała pogadać to napisz na priv
podam swój nr tel albo skype

głowa do góry- Alleluja i do przodu, jest nas tutaj wiecej takich, co przezyli i mają sie dobrze

uwierz- da się :-)
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 06:51   

Kochani bardzo dziękuje za wsparcie, za modlitwę. Dziekuję. Kazdy post znaczy dla mnie wiele. Choc teraz mam niewiele sił do życia. Kazżdy ranek , otwarcie oczu uswiadamia mi jak ciężko jest i będzie. Jak zyje nadzieją , na uratowanie naszego sakramentalnego małżeństwa jest lepiej. Ale im dalej mój mąż uświadamia mi że dla nas nie ma nadziei. Wspomnienia naszego życia, zdjecia sa jak rany palące w sercu. Ciagle pytania jak ta kobieta mogła zrobić mojej rodzinie, dzieciom coś tak okrutnego. Była moją przyjaciółka, jedyną osobą, ktora byla tak bblisko byłam . Zwierzałam się , bywala u nas żna ją cała moja rodziną. Ja jestem słaba psychicznie. Mąż zawsze mnie okłamywał. Nie szanował moich wartości. Dociera do mnie, że tak naprawde mój mąż nigdy w Boga nie wierzył. Małżeństwo , sakrament to dla niego tylko papier. Liczy sie tu i teraz po śmierci nic nie ma. Powiedzieł mi ze chyba jestem na tyle inteligentana zeby nie wierzyc, ze po śmierci coś jest. Według niego nie ma . A ja tylko latam do konfesjonalu do tych..... ( wulgarne określenia) co na zyciu znają się tyle co on na kosmosie. Wysmiewa wszystko co związane z wiarą. Boli strasznie. Nie wiem jak z pamięci to wszystko wyrzucić. Jak nie myślec o nim o straconym malżeństwie , rodzinie. Mamy wspólność majątkową. Nie chcę rozwodu, bardzo bardzo chcę ratować to małżeństwo. Ale jakich argumentów używać w rozmowie z nim. Jak on do mnie nic już nie czuje jak twierdzi. Widocznie za malo go kochałam . On nigdy nie potrafił żyć uczciwie. Zawsze prawdy o dlugach dowiadywalam sie z wezwan , konteahentów, komornika, on zawsze mówił że nic nie ma że wszystko ok. Ukrywalam wiele przed rodziną. W naszym życiu intymnym też było źle, i to przyznaję z mojej winy ze wzgledu na to że w tej sytuacji ciaglej niepewnosci sytuacji materialnej obawialam sie nieplanowanej ciązy . Moja wina, nie czulam sie bezpiecznie. Ciagle otrzymywalam sygnaly , ze nie jest uczciwy , wszyscy przychodzili z tym do mnie, że nie zaplacil czegos ze wprowadził w bład , kiedy maz zapłaci za to co kupił. Ja zawsze robilam wielkie oczy jak to przecież mi mówił co innego. Mój mąż zawsze uciekał od problemów , udawał ze ich nie ma , odsuwał wszystko jak najdalej w czasie . Mowil zawsze pięknie i przekonywująca. Wierzyłam ufalam ratowałam zawsze z kłopotow . Zalatwialam pieniàdze od rodziçów , teścia na spłate długow, podpisywalam ugodyz wierzycielamiweksle,splacalam spłacam . Teraz zostalam wykorzystana oszukana na maksa . Bo bylam uczciwa. Jak powiedzial nie szlam na kompromis i to doprowadzilo do tego ze dla niego nie istnieje choc jak pisze ma do mnie wielki szacunek i zasluguje na lepsze zycie. Kochani jak to ogarnac sercem rozumem i przezyc miec nadzieje ze bedzie lepiej? Jak rozmawiac z mezem . Nie mam z nim kontaktu . Nie odbiera moich telefonow. Przyslal sms ze w ty tygodniu bedzie dzwonil . Nie wiem. Mój niepokój wzrasta. Doradzcie prosze jak z nim rozmawiac?
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 16:39   

Rysia, po tym co tu piszesz zdaję jedno pytanie: nie masz jeszcze dość?
naprawdę zalezy Ci na takiej szarpaninie?

co tak sie uparłaś zeby z nim rozmawiać?

czy to ma sens? skoro sama piszesz, że jest niewiarygodny

zajmij sie sobą, wzmocnieniem siebie
zrób porządek w sprawach majątkowych, to wazne skoro mąż moze nadal zaciagac długi, a Ty za nie odpowiadasz

rozdzielność majątkowa nie oznacza rozwodu

każdy kryzys jest szansą, pomyśl, że z tej sytuacji możesz wyjśc jako kobieta wzmocniona (a nie słaba psychicznie, jak piszesz), wiedząca czego chce, nie pozwalająca, aby mąz wciąż Cię oszukiwał

jak Ty sie wznocnisz i ujrzysz w jakim zamęcie żyjesz- może i mąż ma szansę, ale najpierw zacznij od siebie
zwłaszzca, że na Ciebie patrzą dzieci
 
 
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 17:02   

Przed Tobą trudny czas stanięcia w prawdzie. Gdzie jest Twój sprzeciw,gniew na tak wielkie zło,które zostało Ci wyrządzone? Po ośmiu latach życia osobno mozna powiedzieć,że bardziej teraz tęsknisz za jakmś wyobrażeniem niż za mężem.
Masz w sobie siłę tylko teraz zraniona i zalękniona tej swojej siły nie dostrzegasz. Ale ona jest. Warto nadal ufac Bogu bo to nie On zesłał na Ciebie to wszystko. Idź przed Najświętszy Sakrament i odpocznij tam przy NIm. Bo właśnie odpoczynek jest Ci najbardziej potrzebny teraz. Pomyśl też o jakimś psychologu bo normalny człowiek może sam bez facchowej pomocy nie udźwignąć takiej sytuacji.
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 21:19   

Bety mam już dość naprawde wszystkiego. Nie zależy mi na szarpaninie, przecież siła go nie zaciągnę do niczego. Rozmawiać z nim chcę właśnie z powodu spraw majątkowych, rozdzielnosci, alimentów na dzieci, której nie załatwię samodzielnie bez niego u notariusza.Druga możliwość to sądownie, we wniosku o separację. Rozmawiałam ze znajomym adwokatem, mam możliwość konsultacji on służy mi pomocą, do niczego nie namawia, wyjaśnia mi wszystkie możliwości, wiem co i jak, ostatecznie jak się zdecyduję będzie mnie reprezentował w sądzie. Staram się spokojnie przedstawiać swoje stanowisko, zdanie, żeby wiedział , że nie chcę z nim walczyć. To niestety obrona przed jego nieodpowiedzialnym zachowaniem i przed jego kochanką,bo to człowiek bez żadnych zachamowań i sumienia. Masz rację Bety ja dałam się oszukiwać, wszystko brałąm na swoje bary. Ale uwierz mi nie znałam osobiście żadnego człowieka, który klamałby do takiego stopnia i na taką skalę jak mój mąż. Nie chcę krzywdy tego nieślubnego dziecka. Naprawde nie potrafiłabym zrobić żadnemu dziecku krzywdy. Mówiłam o tym mężowi, wiem że jego kochanka jest zdolna do wszystkiego.
Wiesz staram się wzmacniać modlitwą : Różaniec, Koronka do Miłosierdzia Bożego , Msze Św uzdrowieniowe ile mogę korzystam. Modli się za nas cała moja rodzina. Oni są wierzący, wspierają mnie bardzo, dziękuję Panu Bogu, że ich mam. Boli tak bardzo ,że dla mojego męża jego rodzina nie była ważna. Jak mi kiedyś powiedział przepraszam, przesadziłem, po prostu źle wybrałaś.
 
 
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 21:39   

Anita tak masz racje muszę stanąć w prawdzie, w którą nie mogę uwierzyć. Wiesz mi mój gniew był ogromny, sprzeciw złu zawsze. Ale im więcej stanowczo ujawniałam zła i kłamst , to mój mąż uciekał od prawdy jeszcze bardziej. Gdy dowiedziałam się o zdradzie, błagałam żeby ją zostawil, krzyczałam jak mogłeś, prosiłam żeby się opamietał , co robi? Wyłaczył telefon, wyłam z bólu a dwa tygodnie później kochanka zaszła w ciąże. Czasem boje się co jeszcze zrobi. Masz rację tesknię za wyobrażeniem męża takim jak chciałabym żeby był , niestety taki nie jest . Boję się samotności. teraz wzmacniam się też lekami antydepresyjnymi, no i modlitwą, korzystam też z możliwości adoracji Najświętszego Sakramentu, proszę Pana Boga żeby trzymał mnie poziomo nie pozwolił upaść żebym była silna i miała nadzieję.
Tak bardzo bym chciała, żeby mój mąż wrócił do Boga, żeby zechciał być ze mną szczery. żeby coś zmieniło się na lepsze, nie chcę płakać do końca życia. Proszę o to Pana Jezusa.
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie. Dobrze że sa jeszcze ludzie, którzy mnie rozumieją.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 21:40   

po kilku latach zycia w fikcji małżenskiej nadszedł punkt zwrotny, jakiś przełom
czy długo jeszcze wytrzymałabyś w takiej prowizorce?

siły przyjdą, aby dźwignąć trudna sytuację (a jest ona bardzo bardzo trudna, wielu z nas to przechodziło, koszmar!)- ale daj sobie czas

jeśli chodzi o rozmowę z mężem staraj sie byc konkretna i stanowcza, ale nie atakuj
i nie bój się, oddaj sie Bogu, módl sie do Ducha Św. i możesz byc pewna, że dasz sobie radę

nie bardzo rozumiem w jaki sposób miałabys krzywdzić dziecko męża i kochanki?
no tylko nie daj sobie grac na emocjach
 
 
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 13:28   

To może zabrzmi brutalnie ale nie dziecko meza i kochanki jest tutaj najwazniejsze. Ważniejsze od tego żeby maz wychowywał to dzieck jest to ,że powinien wrócić do żony i do swoich sakramentalnych dzieci. Tutaj nie ma już idealnych rozwiązań. A to jest jedyne właściwe.

Niemniej na chwile obecną sama piszesz,że mąż nie chce wrócić. Jego wybór. Ty zajmij się swoim życiem. Ureguluj sprawy majątkowe. Korzystaj z pomocy jaką Ci dają inni ludzie.
A męża trzeba zrzucić z piedestału. Tak jak pod koniec komuny niszczono napuszone pomniki :mrgreen:
 
 
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 14:09   

"A dzieci cudzołożników nie osiągną celu,
zniknie potomstwo nieprawego łoża.
Jeśli nawet żyć będą długo - za nic będą miani
i na końcu niechlubna będzie ich starość.
A jeśli wcześnie pomrą, będą bez nadziei
i bez pociechy w dzień sądu:
bo straszny jest kres plemienia grzesznego!"

Belka bardzo dobrze że przywołujesz te słowa ale mam pewne wątpliwości jeśli mozna tak powiedzieć...Chodzi o to że co dzieci winne są temu że narodziły się z łoża cudzołożników?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9