Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Świadectwo już nie smutnej małej ale radosnej |
Autor |
Wiadomość |
smutnamała2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 16:50 Świadectwo już nie smutnej małej ale radosnej
|
|
|
Chciałabym tym moim świadectwem dać nadzieję innym w podobnej sytuacji....
Ratowanie mojego małżeństwa zaczęło się gdy uznałam swoją bezsilność jeszcze o tym nie wiedząc. To znaczy zaczęłam szukać pomocy dla Nas. Jestem mężatką od 10 lat, mamy dwoje dzieci. Nasz kryzys zaczął się zdaje się już od początku naszego małżeństwa, tak po roku czasu, zaczęłam zauważać że coś jest nie tak, zaczęłam widzieć „kłamstwa” męża, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że zaczyna się jakiś problem z męża piciem, ale myślę, że to już się działo. Kiedy po raz pierwszy przyłapałam go na kłamstwie, to była wigila Bozego Narodzenia, on wtedy popijał sobie sok pomidorowy z kartonu, gdzie miał przygotowane sobie drinka. Ponieważ już wcześniej podejrzewałąm go, tego dnia go sprawdziłam na jego oczach, okazało się, że to drink. Nie wiedziałam co robić, byłam na niego zła, że mnie okłamał. Po tym zdarzeniu, zaczęło się coraz więcej jego kłamstw w związku z piciem alkoholu, ja nie rozumiałam dlaczego tak się dzieje, na początku starałam się rozmawiać z nim, prosić by powiedział co się dzieje, starałąm się tłumaczyć, że jak ma z tym problem to niech powie, i jakoś sobie z tym poradzimy. Naiwnie myślałam, że się do tego przyzna. Później to były tylko huśtawki emocjonalne, codziennie zastanawiałam się w jakim stanie wróci, jeśli wrócił trzeźwy to czy nie znajdzie sobie pretekstu do wyjścia i wypicia sobie,..... znajdywał. Co raz częściej. Po ponad 5 latach postanowiłam pojechac na truskawki do rodziców. Na początku chciałąm odpocząć psychicznie, odreagować, i popracować by mniej myśleć. To było też krótko po śmierci teścia. Kiedy wkońcu opowiedziałam rodzicom co tak naprawdę dzieje się w naszym życiu, postanowiłam zostać u nich, by dać mężowi ultimatum, miał przestać pić, zmienic swoje zachowanie, stać się odpowiedzialnym a ja wówczas wrócę do domu. PO 4 miesiącach pobytu u rodziców mąz mnie przeprosił, obiecał poprawę, i spróbowaliśmy żyć razem ale nie u teściowej tylko na „wynajętym” Bóg już wtedy nie pozwolił mi na „głupstwo jakim jest rozwód, słyszałam to nie raz, że lepiej się rozejść niż cierpieć, ale ja nie mogłam, słyszałam głos, wyraźny że musi być jakieś wyjście. To tak nie może się skończyć.Dałam szansę mężowi ale i sobie. Po roku kolejnej dawki huśtawek emocjonalnych postanowiłam szukać dla nas pomocy. Już będąc u rodziców, nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że z naszym małżeństwem już koniec, dlatego tak szybko zaufałam i dałam mu drugą szansę. Kiedy jak wspomniałam na początku zaczęłam szukać pomocy dla nas, bo w głebi serca wiedziałam, że to nie może tak się skończyć, nie może być rozwodu, pytałam o to Boga, pamiętam jak błągałąm GO o pomoc, i jakąś pomoc, a On mi odpowiedział, weszłam na stronę Sychar, wpisując w gogle uzdrowienie małżeństwa. Tam znalazłam forum sychar, do tego katolickie i to była dla mnie odpowiedź. Poczytałam kilka historii, i postanowiłam napisać swoją historię. Otrzymałam odpowiedź, a myślałam, że nikt mnie nie zauważy...zauważył i odpowiedział. Motywacji dodało mi to, że byłam tam anonimowa, więc zaczęłam pisać coraz więcej, otrzymywałam porady, i wsparcie, zrozumienie, konkretne też kroki jakie powinnam zrobić, Zapisałam się na terapię indywidualną i grupową. Zaczęłam coś robić ze sobą.... Poznałam Mirkę, i po raz pierwszy pojechałam na rekolekcje do Suchej, udało mi się też namówić męża, byliśmy tam dwa razy. Potem pojechałam ale sama na rekolekcje do Laskowic. Mąż przyjechał sam z księdzem.Byłam miło zaskoczona. Ucieszyłam się, bo miałam nadzieję, że coś mu dadzą te rekolekcje. Czy dały?.... nie wiem,.... ale usilnie po każdych rekolekcjach miałam taką nadzieję i oczekiwałam widocznych zmian. Kiedy jednak ich nie było traciłam nadzieję, zapisałam się na warztat 12 kroków ku pełni życia. Myślałam, że to coś dla mnie, a raczej ze dowiem się jak wpłynać na męża, choć otrzymywałam informację, że ja mam wpływ tylko na siebie, i wydawao mi się, że akceptowałam to, jednak wciąż żyłam nadzieją, że w jakiś sposób mogę na niego wpłynąć. Wtedy nie wiedziałam, że mogę na niego wpłynąć, tylko zmieniając siebie, nie jego. Pracując na 12 krokach powoli zaczęłam się tego uczyć, nie było łatwo, czasami miałam ochotę zrezygnować, miałam problem ze współuzależnieniem. Kiedy mąż mówił mi, że już nie ma dla nas szans, załamywałam się, było mi z tym bardzo ciężko, i tylko Bóg przy pomocy współkrokowiczów, Mirki, skypowej grupy modlitewnej pomagali mi odzyskiwać nadzieję i wiarę. Czułam się odrzucona przez męża rodzinę, a i nie dokońca byłam rozumiana przez swoją rodzinę, nie mam do nich żalu. Myślę, że po prostu nie wiedzieli jak mi pomóc. Jest mi jednak przykro z powodu męża rodziny, że mnie odrzucili, no ale może nie umieli inaczej, nie mnie to oceniać, może jak Bóg da, to kiedyś nawiąrzemy normalne relacje. Wtedy bardzo było mi potrzebne wsparcie, dostałam je.
Wiary i to jak zaufać Bogu uczyłam się na 12 krokach, a wydawało mi się, że wierzę. Moja wiara była mała, płytka, jak się okazało i chwiejna, nie była trwałą. Czy dzisiaj jest trwała, myślę, że tak, a przynajmniej dużo trwalsza niż była. Uczyłam się pokory, i szacunku do innych, mówienia prawdy lub milczenia by nie powiedzieć czegoś wbrew sobie (jak kiedyś). Choć jestem już po warsztacie 12 krokowym, to dalej uczę się, bo odkryłam siebie, a teraz chcę czuwać nad tym czego się o sobie dowiedziałąm, chcę też uczyć się dalej, zgłebiać relację z Bogiem, w nowych doświadczeniach życiowych. Bo przecież życie się nie skończyło, program jest na całe życie, i to jest właśnie fajne, że to nie koniec a dopiero początek życia ku pełni życia.
Chcę dodać, że moja wiara rosła, i choć wszyscy dookoła nie wierzyli w mojego męża, to ja wierzyłam, bo zaufałam Bogu, On poprowadził go, i wiem, że prowadzi go nadal, ale ma na to swój plan,..... jaki, nie wiem,.......
Otóż mąż po kilku swoich próbach „naprawienia” postanowił iść na leczenie zamknięte na 15 miesięcy i Chwała Panu. To leczenie wskazała mu moja znajoma (kochana kobieta) sam się zgłosił i na razie pracuje nad sobą, myślę, że będą z tego dobre owoce. Ja 11 lutego 2012 roku, zaczęłam odmawiać Nowennę Pmpejańską, a mąż pojechał na to leczenie 10 lutego 2014 roku. Myślę, że to działanie Matki Bożej, że mnie wysłuchała i wierzę, że mu pomoże. Mąż jest teraz w dobrych rękach, w najlepszych bo w rękach Boga, Matki Bożej i tych którzy chcą mu pomóc. Dlatego dziękuję Bogu za to wszystko i Matce Przenajświętrzej. To że mąż akurat po 2 latach trafił na leczenie (myślę, że dobre), a nie wcześniej to tylko dlatego że musiał do tego dojrzeć, ponad 3 lata zajęło mu to. Widać tak musiało być, musiał dojrzeć, prowadzony przez Najlepszą z Matek, przez Jezusa Miłosiernego. Ja również, musiałam przejść przez wiele by dzisiaj być „mądrzejszą”. Za to dziękuję Bogu.
Co będzie dalej z nami, nie wiem, Bóg to wie, staram się nie myśleć o tym, ufam Mu, bo On wie co dla nas jest najlepsze. Moja rodzina nadal powątpiewa, ale ja wierzę, bo każdy ma szansę na zmianę siebie. Ja wspieram go modlitwą, dobrym słowem, obecnością i trwaniem w małżeństwie, bo nie chcę się z niego wypisywać. Jak mówi Mirka, nie da się wypisać z Sakramentu, bo on jest na całe życie i Chwałą Panu. AMEN!!! |
|
|
|
|
dorotakm [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 18:01
|
|
|
Chwała Panu |
|
|
|
|
ak70 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 18:43
|
|
|
Kochana moja... piękne świadectwo!! I niesamowite dla mnie doświadczenie w towarzyszeniu Ci, w obserwowaniu jak się przemieniasz...
Chwała Panu
PD |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 18:54
|
|
|
Chwała Panu! |
|
|
|
|
tereska [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 19:06
|
|
|
Jak cenne są takie świadectwa, chwała Bogu. |
|
|
|
|
rona [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 19:21
|
|
|
Chwała Panu.. Po takim świadectwie jeszcze niecierpliwiej czekam na kolejną edycję 12 kroków.. |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 20:00
|
|
|
Pamiętam, jak zaczęłaś pisać na forum Cieszę się Twoją radością Chwała Panu! |
|
|
|
|
katalotka72 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 20:57
|
|
|
sciskam Cie najmocniej i ciesze się Twoja radoscia!!!! |
|
|
|
|
Elżbieta1974 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 06:51
|
|
|
dziękuję, pozdrawiam |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 07:47
|
|
|
Moja kochana przytulam, wspaniale widzieć jak Bóg przemienia ludzi którzy Mu zaufają
Chwała Panu |
|
|
|
|
Gosia51 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 21:30
|
|
|
"..mąż po kilku swoich próbach „naprawienia” postanowił iść na leczenie zamknięte na 15 miesięcy i Chwała Panu."
Mam za sobą 30 lat zycia z alkoholikiem. Alkoholizm to choroba. śmiertelna choroba.Było leczenie,były odwyki,były powroty do picia,było 10 lecie suchego alkoholizmu. " kieliszek - to za dużo, a potem- kiedy spróbuje- wiadro za mało. Pije na umór i NIKT I NIC SIE NIE LICZY tylko wóda.
Będziemy, moja droga,zyły z tym do końca zycia!!
Oby w jak najłagodniejszej formie |
|
|
|
|
smutnamała2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-29, 13:11
|
|
|
Gosia51 napisał/a: | Alkoholizm to choroba. śmiertelna choroba. |
to choroba prowadząca do śmierci, zgadza się.
Gosia51 napisał/a: | Było leczenie,były odwyki,były powroty do picia,było 10 lecie suchego alkoholizmu. " kieliszek - to za dużo, a potem- kiedy spróbuje- wiadro za mało. |
Co będzie u mojego męża , nie wiem, być może, że podobnie, bo jest słabym człowiekiem, ale ja staram się nie pisać scenariuszy, bo moja głowa "za mała" na to....... zostawiam to Bogu.......
Gosia51 napisał/a: | Będziemy, moja droga,zyły z tym do końca zycia!! |
Gosiu, ja będę, żyła do końca życia z lękiem, że może nastąpić powrót, zgadza się, co wtedy będę robiła, sama nie wiem, jak już wspomniałam, nie piszę scenariuszy. POwierzam mojego męża i swoją rodzinę BOgu, Matce Bożej, i nic innego zrobić na dzisiaj nie jestem w stanie, to co robię, dla męża, to jest aż.......cała reszta nie do mnie należy......
Gosiu żyję nadzieją, że będzie dobrze, a jak będzie to się okaże, Bóg jest z nami i nie zostawi nas nawet w najgorszej sytuacji......Ufam Mu....
POzdrawiam i przytulam Wszystkich Sycharków......
NIech Bóg wam Błogosławi...... |
|
|
|
|
krasnobar [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-29, 14:19
|
|
|
dziękuję za Twoje świadectwo,dzieła Boga zawsze robią wrażenie macie oboje moją modlitwę,wszystkiego dobrego!pozdrawiam,Szymon. |
|
|
|
|
monikawa16 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-14, 20:30
|
|
|
Piękne świadectwo i cieszę się razem z Tobą. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10 |
|
|