Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
To już koniec |
Autor |
Wiadomość |
ja_tez [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 10:23
|
|
|
Ja nie odnoszę wrażenia, że Olga kogokolwiek popędza, namawia do czegokolwiek.
W moim odczuciu jej wypowiedzi mogą dać nadzieję tym, którzy jeszcze cierpią, nie potrafią odnaleźć swojej drogi. Olga nie epatuje, nie obnosi się szczęściem, raczej dzieli się swoim życiem, dzisiejszym - tak jak ono obecnie wygląda.
Moim zdaniem Olga chciała podzielić się tym, co udało się jej osiągnąć - spokój, równowagę, zadowolenie - a to wszystko w bliskości z Bogiem. Czyż nie taki jest cel pomocowy tego forum? |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 10:34
|
|
|
Mnie akurat ruszył temat. Mamy olgii. Trochę zazdroszczę jej właśnie tego podejścia do życia . Też chce zapomnieć wziąć się za swoje. Mam mase innych kłopotów i przydała by mi się cisza ii odcięcie w myślach. Nie mam zamiaru szukać polowek tylko chciał bym potrafic żyć bez żony i myśli o niej . Pracować robić kase spotykać się ludźmi i nie soopac jedem |
|
|
|
|
jasmina44 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 10:38
|
|
|
to chyba jest mozliwe gdy sie pogodzimy z rzeczywistoscia.. z tym ze ich juz z nami nie ma i moze nigdy nie bedzie i ze to jest ok... |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 11:22
|
|
|
Olga ,
użyła pojęcia szczęścia jako swego rodzaju argumentu .
Z tego rodzinnego przykładu wyłonił się taki obraz :
ojciec - złamał przysięgę ( i jedno z przykazań ) , mimo to prowadził szczęśliwe życie , był szczęśliwy
i dawał szczęście innym
Matka - stara się zachować wierność , nie jest szczęśliwa i unieszczęśliwia innych
Brak tu korelacji .
Przecież ojciec - jako daleki od Boga , powinien być nieszczęliwy
a matka - jako blisko Boga szczęśliwa .
( w tym załozyłem "chrześcijański punkt widzenia" )
Jako grzesznik - powinien być grzesznikiem we wszystkim i do końca .
Czym właściwie jest szczęście ?Szczęście
Z pojęciem szczęscia ścisle wiąże się pojęcie sensu zycia .
Sens życia
Przecież grzesząc możemy czuć się szczęśliwi .
Grzech z reguły daje przyjemność , czy właśnie poczucie UCZUCIE szczęścia .
Jezus wołał - radujcie się .
Z drugiej strony - "kto staci zycie zachowa.........." itd
Nie ma innej drogi jak przez Krzyż .
Łatwo się tu pogubić .
Z oczywistych względów form jakby kładzie nacisk ,
na jedno z przykazań , na wierność małżeńską .
Jednak , czy będzie to jedyne kryterium na Sądzie Bozym ?
Wątpię .
Ale też z drugiej strony , jakoś trudno logicznie przyjąć ,
że na grzechu niewierności
można zbudować życie miłe Bogu .
P.s.
Nie jest to polemina z kimkolwiek , a jedynie takie tam moje na dziś .
Czy szczęście jest celem życia ?
Mamy nakaz radości , ale z królestwa bożego jakby z perspektywy na jutro .
Oczywiscie co nie oznacza cierpietnictwa tu na Ziemi .
Trudno jednak sobie często poradzić , głównie z sobą . |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 11:50
|
|
|
A ja odniosłam wrażenie,że Olga i jej mama ciągle mają cierń w sercu , który podlewają pewnego rodzaju ,, zawiścią ,, typu - mężowie nas skrzywdzili i jeszcze żyją szczęśliwie , a my żyjąc wg Bożych norm wiary cierpimy, umartwiamy się...
Jest to problem z wybaczeniem ( nie znaczy z zapomnieniem i pogodzeniem się) oraz jednocześnie krótkowzrocznym patrzeniem na życie... Ojciec i mąż Olgi jest pozornie szczęśliwy - przez pewien etap tu na ziemi ... w wieczności role się odmienią ... i co ważniejsze ? kilkanaście lat w szczęściu tu, czy szczęście w wieczności ?.... |
|
|
|
|
Olga1968 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 12:03
|
|
|
I wracamy do punktu wyjscia. Gdzie w moich wypowiedziach widzicie żal i i cierń? To właśnie cały czas usiłuję Wam pokazać i nie dotyczy to tylko mnie, ale i innych osób, które odważyły się napisać, że są szczęsliwe, że sobie radzą. Ciągle usiłujecie, znaleźć we mnie i w tych osobach żal ból i brak wybaczenia. Ciągle wysyłacie mnie na terapie i na 12 kroków. Ludzie Kochani, ja jestem szczęśliwa, dzięki właśnie temu, że wybaczyłam, że przyjęłam do wiadomości, że mój mąż jest na swój sposób szczęśliwy, że generalnie ten człowiek mi zwisa i powiewa, że po tym wszystkim co mi zafundował, wyleczyłam się z chorej miłości. Gdzie napisałam, że ja się umartwiam? Nie przypominam sobie takiego postu, właśnie cały czas staram się Wam tu uświadomić, że moje szczęście osiągnęłam bez umartwiania się, bez biczowania, bez leżenia krzyżem, a jedynie oddając się Bożej Miłości. Na koniec błagam Was, nie bawcie sie w domorosłych psychologów, dopatrujących się w każdym moim słowie, czegoś czego nie ma. Proszę Was, zacznijcie żyć radośnie, zacznijcie cieszyć się z tzw bzdur, a życie będzie kolorowe i pełne miłości i pokoju. |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 12:04
|
|
|
helenast napisał/a: | A ja odniosłam wrażenie,że Olga i jej mama ciągle mają cierń w sercu , który podlewają pewnego rodzaju ,, zawiścią ,, typu - mężowie nas skrzywdzili i jeszcze żyją szczęśliwie , a my żyjąc wg Bożych norm wiary cierpimy, umartwiamy się...
Jest to problem z wybaczeniem ( nie znaczy z zapomnieniem i pogodzeniem się) oraz jednocześnie krótkowzrocznym patrzeniem na życie... Ojciec i mąż Olgi jest pozornie szczęśliwy - przez pewien etap tu na ziemi ... w wieczności role się odmienią ... i co ważniejsze ? kilkanaście lat w szczęściu tu, czy szczęście w wieczności ?.... |
Helenast
Czy tak trudno przyjąć coś co ktoś mówi wprost bez szukania drugiego dna?
Oldze udało się wyjść z dołu miedzy innymi dlatego, że nie uczepiła sie mysli :
"bez męża nic nie znaczę" i " mogło być tak cudowne małżenstwa a nie jest". |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 12:13
|
|
|
Olga1968 napisał/a: | Ciągle wysyłacie mnie na terapie i na 12 kroków. |
Ola, w tym wątku nikt Cię nie wysyłał
Jeśli ktoś widzi w Twoich wypowiedziach żal i cierń, to może na takiej samej zasadzie, kiedy Ty widzisz w niektórych forumowiczach jad? |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 12:21
|
|
|
grzegorz
Cytat: | Czy tak trudno przyjąć coś co ktoś mówi wprost bez szukania drugiego dna? |
Ważne też JAK mówi , jakim językiem , jakich uzywa słów , analogi, jaki kontekst itd .
Jeżeli zauważa się ( słusznie czy nie ) dysonans
to może warto choć przemysleć ?
Raczej nikt tu dla złośliwosci nie pisze . |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 12:54
|
|
|
Trochę tu sprzeczności Olga jaka to jesteś szczęśliwa bez męża , a jednocześnie z takimi detalami opisujesz jego przemianę i życie w nowym związku, różnicę w zachowaniu, postawie... Chyba zbyt mocne zainteresowanie i ingerencja w życie męża jak na bezuczuciowe, obojętne podejście do niego .... |
|
|
|
|
Orsz [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 12:58
|
|
|
helenast napisał/a: | a my żyjąc wg Bożych norm wiary cierpimy, umartwiamy się...
Jest to problem z wybaczeniem |
Czy wybaczenie oznacza, że przestanie się cierpieć?
Czy można cieszyć się drobiazgiem jak całe zycie leży w gruzach?
Czy jeżeli zycie leży w gruzach nie pozostaje już tylko i wyłącznie troska o zbawienie? |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 12:59
|
|
|
Helenast,
Po co ta złośliwość ?
Gdy komuś dobrze to trzeba się cieszyć !
Lepiej byłoby , gdyby Olga napisała ....umieram z rozpaczy (choc pewnie ten etap przechodziła też, jak każdy w kryzysie) ?
Wtedy można by napisać "utulam modlitwa" ( a w duchu pomyślęć..."jest nas więcej, nieszczęśliwych") |
|
|
|
|
annezcka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 13:00
|
|
|
Olga bardzo mi brakowało tskiego głosu jak Twoj tutaj na forum. Dzisiaj jest mi zle, wyjątkowo zle, mąż złożył pozew o rozwod, nie możemy się dogadac w sprawie dzieci. Od roku dzien w dzien będąc na forum tak naprawde oczekiwałam chyba cudu przemiany małżenstwa. Dzisiaj uswiadomiłam sobie że jesli Bog da siłę to i nawet po rozwodzie mogę byc wierna przysiędze z pełną zgodą w samej sobie. Czy warto na siłę walcxyc z tym żeby nie dostac roxwodu? Wyrazułam przed mężem moje stanowisko wobec roxwodu, w nieformslnej depatavji jedtesmy 1.5 roku, vzy warto walvxyc na siłę? |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-18, 13:05
|
|
|
Orsz napisał/a: |
helenast napisał/a:
a my żyjąc wg Bożych norm wiary cierpimy, umartwiamy się...
Jest to problem z wybaczeniem
Czy wybaczenie oznacza, że przestanie się cierpieć?
Czy można cieszyć się drobiazgiem jak całe zycie leży w gruzach?
Czy jeżeli zycie leży w gruzach nie pozostaje już tylko i wyłącznie troska o
zbawienie? |
TAK ... TAK.... NIE TYLKO
[ Dodano: 2014-03-18, 13:06 ]
grzegorz_ napisał/a: | Wysłany: Dzisiaj 12:59
Helenast,
Po co ta złośliwość ?
Gdy komuś dobrze to trzeba się cieszyć !
Lepiej byłoby , gdyby Olga napisała ....umieram z rozpaczy (choc pewnie ten etap przechodziła też, jak każdy w kryzysie) ?
Wtedy można by napisać "utulam modlitwa" ( a w duchu pomyślęć..."jest nas więcej, nieszczęśliwych") |
Jakie złośliwości ???
Nie zrozumiałeś moich słów i przekazu ... |
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-18, 13:07, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5 |
|
|