Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
To już koniec
Autor Wiadomość
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 12:09   

chwileczkę, nie mylmy tutaj kilku róznych sytuacji

co innego, gdy ktos porzuca rodzinę i na nieszcesciu współmałzonka i dzieci próbuje budować szczęscie

a co innego, gdy ktos został porzucony i próbuje być jednak szczesliwy

nie porównujmy tych sytuacjo, bo to zupełnie inny punkt odniesienia

nie wierzę, że męźczyzna, który nie interesuje sie własnymi córkami będzie nagle dobrym tautsiem dla dzieck, które ma mu się urodzić. Nie znam człowieka, ale nie oszukujmy się, nie przeszedł żadnej zmiamy- a nic nie dzieje sie ot tak sobie....
moze czuje chwilową euforię- jak dziecko, gdy ma nową "zabawkę" ,ale to nie ma nic wspolnego z dojrzałością i odpiedzialną miłością
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 12:14   

Aneczka. Kusi co nie?
 
 
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 12:46   

Dabo, pewnie że kusi bo jakos tak nie ma we mnie do konca tej akceptacji na bycie samą. I pomimo tego że na chwlę obecną chcę byc wierna swojej przysiędze to są wątpliwosci
 
 
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 12:49   

Co chwilę czytamy tu...Nie pisz scenariuszy, zajmij się sobą, nie wiesz co będzie... Jakie to piękne, ale nie potrafimy przyjąć do wiadomości, że nasi małżonkowie są szczęśliwi w nowych związkach. Czytam tu co kawałek... Nie są szczęśliwi, bo... i tu są wymieniane tysiące powodów. A co, jeśli jednak są szczęśliwi? Nie mam kontaktu z moim mężem od 4 lat, nie grzebię w jego życiu, bo nie obchodzi mnie ono kompletnie, ale czasem od wspólnych znajomych docierają do mnie informacje o nim. Przez 19 lat wspólnego życia, był z synem 3 razy w kinie, raz na wakacjach, kiedy syn miał 16 lat. W dzieciństwie nie zmieniał pieluch, nie kąpał, nie bawił się z synem, a teraz? Teraz podobno jest spełnionym ojcem, siedzi w domu, nie pracuje, opiekuje się synem z nowego związku, pierze sprząta, gotuje, zmienia pieluchy, lata na spacery, pilnuje szczepień. I co mam zastanawiać, czy człowiek, który nie zajmował się swoim pierworodnym synem w dzieciństwie, odchodzac od rodziny"wyrzygał" pierworodnemu, że go nigdy nie kochał, nie potrafił odnaleźć się w nowym ojcostwie? On się odnalazł i jest szczęśliwy. I co, mam załamywać ręce, gryźć pazury i rozdzierać szaty, bo jakim prawem on jest szczęśliwy? Nie robię tego, mało tego, życzę mu z calego serca, by to szczęście docenił i czerpał ile wlezie. Dziwne? Dla mnie nie, bo widać, nasz związek był totalnie toksyczny i zły. A teraz czekam na kamienie lecące w moją stronę, bo przecież jak mogę cieszyć się ze szczescia męża w nowym związku, jak nic zły mnie opętał :evil: :evil:
 
 
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 13:02   

chyba jedak nie zły. Masz w sobie zgodę na to wszystko, zgodę ktorej nam tutaj brakuje bo ciągle liczymy na powrot. Złosc, gniew , nienawisc niszczą nas samych bo na męża i żonę one już nie działają i dają tylko potwierdzenie że dobrze zrobili odchodxąc. Ile czasu mineło aż potrafiłas do tego podesc w taki sposob?
 
 
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 13:17   

Aniu, około półtora roku dochodziłam do siebie i do tego, że nie chcę powrotu mojego męża, bo go nie kocham, a przede wszystkim nie pozwolę się niszczyć przez resztę mojego życia. Stanęłam któregoś dnia przed lustrem i powiedziałam... Tak mój mąż jest w nowym związku szczęśliwy i niech tak już zostanie, bo dzięki temu, nie ziejemy nienawiścią do siebie i nie niszczymy się wzajemnie. Kocham siebie i zrobię wszystko, by ochronić siebie przed kolejnym bólem, zdradą i innym złem. Pozdrawiam Aniu. Olga
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 18:33   

Po ludzku może i tak, bywa że jest szczęśliwy. Tylko tak se myślę - trochę głupio mieć później po tamtej stronie świadomość, że tyle jego szczęścia co na ziemi, a teraz gnije w piekle...
Wierzący są tu? Halo?
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 18:53   

Nirwanna napisał/a:
Po ludzku może i tak, bywa że jest szczęśliwy. Tylko tak se myślę - trochę głupio mieć później po tamtej stronie świadomość, że tyle jego szczęścia co na ziemi, a teraz gnije w piekle...
Wierzący są tu? Halo?


Nirwanna wiesz, że nasza wiara jest bardzo miłościwa.
Wystarczy przed śmiercią pożałować za grzechy, albo tylko westchnąć do Boga i diabłu z wideł można uciec, myle sie?
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 19:05   

Grzegorz, nie mylisz się. Ale też grzechem ciężkim przeciw Duchowi Świętemu jest zuchwale grzeszyć licząc na Boże Miłosierdzie.
Wyjaśnione dogłębnie tu: http://mateusz.pl/pow/011206.htm
 
 
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 20:49   

Nirwano, tak, ale mówimy teraz właśnie o tym ziemskim szczęsciu, o tym, że często idiotycznie zaprzeczamy, że oni wcale nie są szczęśliwi bo... bo nam to nie pasuje do naszej koncepcji, bo jakim prawem są szczęśliwi, bo NAJNORMALNIEJ W ŚWIECIE NAS TO WKURZA I BOLI ŻE IM JEST DOBRZE A NAM NIE!!!! Widzisz mnie nie wkurza i nie boli szczęście mojego męża, tak właśnie po ludzku, życzę mu tego szczęścia, tego by właśnie zobaczył w końcu, jak to cudownie jest być rodzicem, odpowiedzialnym rodzicem, bo w naszym małżeństwie nie było mu to dane. I nie mnie roztrząsać i rozgryzać dlaczego. Tyle mówimy tu o wolnej woli i ja szanuję, tę wolną wolę mojego męża. Sakrament małżeństwa nie ubezwłasnowolnia małżonków w tym sensie, że jeśli on grzeszy to ja poniosę tego konsekwencje, lub mam na siłę go wyciągać z tego grzechu w którym tkwi. Nie! On ma wolną wolę, robi to co uważa za słuszne, a czy jest to zgodne z dekalogiem, z prawem, ze zwykłą ludzką przyzwoitością to nie mnie to oceniać i nie mnie go za to karać, czy napominać. Ja mogę się z pewnymi rzeczami nie zgadzać, ale nie zamierzam go ciągnąć za grzywkę do domu. Tak jak już napisałam, bo nie chcę, bo go nie kocham, bo nie chcę znów żyć w piekle na ziemi jakim było nasze małżeństwo, co absolutnie nie oznacza, że latam i szuka nowego "męża" Po 43 latach życia pokochałam w końcu siebie i jest mi z tym cudnie. Nigdy w życiu nie byłam tak spokojna jak teraz, czego i Wam poranione kobietki i panowie życzę z całego serca.
 
 
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 21:47   

Olga1968 napisał/a:
Tak jak już napisałam, bo nie chcę, bo go nie kocham, bo nie chcę znów żyć w piekle na ziemi jakim było nasze małżeństwo, co absolutnie nie oznacza, że latam i szuka nowego "męża" Po 43 latach życia pokochałam w końcu siebie i jest mi z tym cudnie. Nigdy w życiu nie byłam tak spokojna jak teraz, czego i Wam poranione kobietki i panowie życzę z całego serca


Olu!
Za zyczenia dziekuję. Natomiast nic w naszym zyciu nie dzieje sie bez przyczyny. Nie zyjemy dla siebie i dla siebie tez nie umieramy.
To co robimy i w sposob jaki odnosimy sie do zycia, ludzi i Boga w sposob jednoznaczny determinuje naszą przyszlość i przyszłość naszych dzieci.
Bóg dał nam wolną i za nią też będziemy odpowiadać.
Staram się słuchać co inni mówią a na tej stronie sychara jest kilka dobrych audycji. Odsluchaj je. Badź prosze na tyle uczciwa, aby to zrobić dla swojego spokoju.

Z nich wyciągnąłem kilka wniosków:
1. Mam obowiązek wysyłać do wspołmałżonki/a sygnały że go kocham, czekam na niego.
2. Mam obowiazek dbać o swojego małżonka i jego zbawienie.
3. Mam obowiązek pomagać mu.

Z tego zostanie mi wystawiony rachunek ale to będzie rachunek miłości a nie kary. To co się w naszym życiu teraz dzieje zrozumiemy w pełni po tamtej stronie. Nie wiesz moja droga nawet jaki wpływ to co robisz ma na duchowość twojego syna i na jego życie.

Twój szacunek i miłość względem twojego męza otwiera niebo dla twego syna i dla jego przyszlosci. Twoj krzyz jes dla niego pomostem.

Z twojej wypowiedzi wyczytuję wielki ból, że twoj mąż nie zajmował się swoim prawowitym synem. Ze nie miał dla niego czasu i że bardzo zranił ciebie i syna.

Dla swojego syna weź swój krzyż na ramiona. Spotkasz się ze swoim mężem i synem w niebie przygotuj sie już teraz :-)

Ośmielam się pisać w ten sposób bo jesteśmy na forum chrzescijańskim i nauka nazego Pana Jezusa Chrystusa jest niezmienna. Jest to droga przebaczenia i miłości. Mimo twoich zapewnien jakie to masz cudowne życie muszę ci napisac ze tresc o tym mnie nie przekonuje... Sam wielokrotnie moglem zmienic swoje zycie ale nieustannie probuje wytrwać dla dzieci dla zony dla siebie.
Duzym wsparciem jest wspolnota - samotna łódź szybko zejdzie na mieliznę...
 
 
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 22:14   

Widzisz Sławku, kolejny raz czytam tu o sobie, że nie jestem szczęśliwa, mało tego parę razy usłyszałam tu, że nie mam prawa być szczęśliwa w pojedynkę, że mogę być szczęśliwa tylko z mężem. Dlaczego do wielu osób nie dociera, że ja jestem tak samo jak Wy chrześcijanką, chodzę do kościoła, modlę się i nie czekam na męża, mało tego, głośno mówię, że go nie chcę, bo go nie kocham. Mam do tego prawo? Mam. Miałam prawo uwolnić się od przemocy, zdrad, chorób wenerycznych i zagrożenia mojego życia? Miałam. Więc błagam nie wciskajcie na siłę mojego męża do mojego domu, do mojego życia, do mojego serca. Czy zrozumiecie kiedyś, że teraz jest cisza, ale kiedy zaczęłabym jak to pięknie napisał Sławek wysyłać sygnały do mojego męża (bo taki mam obowiązek) że czekam, że jestem, że pomogę, rozpętam kolejną wojnę, na którą nie mam ochoty, nie mam siły i nie mam zamiaru kolejny raz dostać po łbie? Czy to że piszę tu, że osiągnęłam swoje szczęście, że jest mi dobrze, bo cicho, spokojnie, bez długów, bez hazardu, bez alkoholu to jestem jakąś jawnogrzesznicą? Czy to forum służy tylko i wyłącznie jękom, żalom i umartwianiu? Czy to forum służy jedynie licytowaniu się, kto ile litanii i nowenn odmówił? Dlaczego ja nie piszę o swoich modlitwach? A no dla tego, że są to moje i tylko moje chwile z Bogiem, to są moje "randki" z Jezusem, to są moje wypady na kawę z Matką Bożą i nie pozwolę nikomu włazić w mój świat z buciorami. Oczywiście, gdybym Wam tu pisała, że lezę krzyżem, że n-ty raz odmawiam jakąś tam modlitwę, oj byłabym cacy, a ja piszę Ludzie jestem szczęśliwa, jestem spokojna, jestem wesoła, ooo to jestem beeee, jak śmiem w miejscu w którym są żale, płacze i narzekania, pisać że jestem szczęśliwa. Moi drodzy, czy Wy nie widzicie ile w Was jest jadu i żalu? Dlatego na koniec zacytuję tu (Mat. 7:3–5): A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? Albo jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim? Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego. Kamienie już polecą, czy za chwilę?
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 22:34   

Olga1968 napisał/a:
Kamienie już polecą, czy za chwilę?

Za chwilę
Slawomir napisał/a:
samotna łódź szybko zejdzie na mieliznę..
:mrgreen:
Ok moja łodź zacumowała w bezpiecznym porcie Sychar tak zeby się schronic przed sztormem. Ale czy łódź stojąca latami w porcie nie zepsuje sie?
Czasami to bym ta łodkę pobujał po falach :lol:
 
 
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-17, 22:56   

Właśnie mi wcięło długi post, który pisałam i pisałam. Coś jest nie tak z tym forum.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4