Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Radykalne zmiany w małżeństwie
Autor Wiadomość
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-10, 10:05   Radykalne zmiany w małżeństwie

Jesteś oddaną Żoną, Matką, Kochanką. Jesteś wierna.
Wydaje Ci się, że dla Niego to nic nie znaczy.

Nie docenia Twoich wysiłków, ciężkiej pracy i zaangażowania.
W skrajnej złośliwości kieruje do Ciebie zarzuty,
że .. nic nie robisz w Domu.

Sprzątasz. On nawet nie tknie palcem.
A gdy już to robi, jest to dla Niego ogromny wysiłek.

Gotujesz. On w tym czasie leży. Nie pomoże.
Podchodząc do stołu, jeszcze wyrzuca Ci to, co przyrządziłaś.

Pierzesz. On nawet nie wie, jak obsługiwać pralkę automatyczną.
Bez żadnego skrępowania daje Ci do prania także garderobę z "kleksami".

A gdyby tak zmienić horyzonty myślenia?

- Od dziś wszystko sprząta po sobie?
- Od dziś gotujesz tylko dla siebie i dla Dzieci?
- Od dziś nie dotykasz pełnego kosza pobrudzonych rzeczy?

Radykalnie. Bez kompromisów. Nie robisz dla Niego i za Niego - NIC.

To, czego nie robił, czego nie docenił, itp. - teraz będzie robił sam..
przestajesz zachowywać się, jak nadopiekuńcza Mama dla swojego
"dorosłego i zbuntowanego Synka". Potrafisz?

Poruszyłem tylko to, co jest wspólne dla wielu małżeństw.
Nie poruszam dziesiątki innych przykładów.

Co o tym sądzicie? Mam jeszcze trochę do powiedzenia w tym temacie.

Do dziś przypominam sobie moją (bezcenną) reakcję, gdy dostrzegłem,
że nie mam .. co na siebie założyć (bielizna) a brudne rzeczy (do prania) -
nawet nie zostały tknięte przez Żonę. Byłem wściekły. Był to dla mnie
kolejny dowód na to, że .. Ona mnie nigdy nie kochała. Jak na to patrzę dziś?
Wstyd mi za samego siebie. Pomagam Żonie we wszystkim. A największą
przyjemność sprawia mi .. przygotowywanie obiadu dla całej Rodziny.

Asertywność jest bardzo ważna. Mimo, że od strony Mężczyzn - jest
widziana, jako zagrożenie do utraty kontroli nad Żoną. Tylko, czy
można mówić o jakimkolwiek partnerstwie w małżeństwie,
gdy jedna ze stron, jest traktowana, jak ..

Niewolnica, Opiekunka do Dzieci i .. (w dodatku) ..
co najboleśniejsze - jak Prostytutka (której w dodatku nie płaci się za usługę)?
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-10, 21:43   

Jestem przeciw. Nie da się tego przeprowadzić na spokojnie. Są chyba lepsze metody. A poza tym nie jednej kobiecie może wydawać się, że jast tak jak to opisałeś a rzeczywistość może być diametralnie różna.
Lepiej uderzyć w przyczynę nieporozumień niż leczyć objawowo.
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-12, 21:30   

Kochani wątek odleciał od głównego tematu bardzo daleko , więc go rozdzieliłam, Pozostałe posty w wątku technicznym:
http://www.kryzys.org/vie...664e17879dce5f0
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-21, 10:05   

Twarda miłośc działa. Jeżeli nawet nie na męża, bo jeszcze zbyt wcześnie na efekty, to na mnie samą.
 
 
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 20:26   

kinga2 napisał/a:
Kochani wątek odleciał od głównego tematu bardzo daleko , więc go rozdzieliłam, Pozostałe posty w wątku technicznym:


Aguś,

obawiam się, że to co wypisuje Wilkoo może inne osoby szukające pomocy odrzucać od forum. Wpisy przez Wilka są kontrowersyjne i chyba zbyt odjechane... Może jakieś owieczki odstraszyć :idea:
 
 
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-04, 17:38   

MonikaMaria3 napisał/a:
Twarda miłośc działa


Dzięki Niej NADAL cieszę się stabilizacją, dojrzewająca relacją
a przede wszystkim upragnionym spokojem. Ale ile było oporu
z mojej strony, gdy uciekałem w świat "chłopięctwa", zamiast "męstwa"?
 
 
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 12:37   

A ja tę twardą miłośc stosowalam/stosuję.

Przestawałam wszystko robić.

Mój mąż..... stanął na wysokości zadania i przejął te obowiązki.
Teraz gotuje, sprząta..... Efekt osiąga własny (chm....), a kiedy ja ugotuję to mnie traktuje jak rywala. Nadal moje pracy nie docenia, czuje sie jeszcze lepszy niz wczesniej

Generalnie - wszedł w moja rolę i żyje w świętym przekonaniu że sobie świetnie radzi.

Był taki czas, że czułam się zbędna, myślałam nawet żeby wyjechać i nie wrócić...
Podjęłam jednak walkę.
W sadzie również.

Skutki wydają się opłakane.

Znaczy ja bez psychotropów od czterech miesięcy i czuję sie dośc nieźle, ale rodzina w ruinie, on mowi znajomym, ze "wszystko musi robic sam", mnie mowi ze "lubi to robic, ja nic nie muszę".... w domu syf jesli sie za niego nie wezmę dla wlasnej przyjemnosci.....

I co?
 
 
Rubin
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-13, 14:37   

anusia76 - jeżeli Twój mąż widział w tym odsunięciu się złośliwość, to tak to potraktował, stanął na wysokości zadania by udowodnić, że obywa się bez Ciebie, zabrakło w tym Miłości - i nie gniewaj się na mnie proszę - ale wygląda, że zabrakło tej Miłości z obu stron. Nic nie doradzę, bo dopiero zdaję sobie sprawę jakie błędy popełniałem.
 
 
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-14, 07:07   

Nie zaprzeczę.
Dopiero się uczę miłosci, bo moja miłość była wcześniej tylko nałogowa (brać, brać i wymagać jeszcze wiecej....)

Ale co teraz?
W takim ustawieniu jakie mamy nie wiem co dalej.
 
 
sylwia1975
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-14, 08:45   

kontakt moze byc ,lecz mnieszkam za granica,jezeli masz zyczenie napisz mi na prywatnym a ja podam numer badz skypa>BOze uzycz mi pogody ducha przyjecia ze spokojem tego czego zmienic nie moge,odwagi aby zmienic co moge ,i madrosci by odroznic jedno od drugiego.............,pozwol mi byc swiadoma uplywajacych lat i przemijajacego czasu.pozdrawiam zona alkocholika,a po zatym aal-anonka
 
 
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-14, 10:22   

Dziękuje Sylwia, nie mam mikrofonu ani mozliwosci rozmowy przez Skype...

Jesteś juz po kryzysie?
Znaczy ze odbudowujecie razem swój związek?
 
 
Rubin
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-14, 11:46   

Poradzę Ci to, co mi poradzono, a co się sprawdza i z szarpania się, buntu, gniewu i rozpaczy sprowadziło mi pokój.
Szukaj wad w sobie i pracuj nad nimi. Tak, masz je. Uważałem, że jestem "taki fantastyczny" ale powoli (niestety bardzo powoli) dostrzegam jak wiele błędów popełniłem i jak wiele rzeczy które lekceważyłem przyczyniło się do upadku mojego małżeństwa. Zaniedbania, egoizm, stawianie żony na pierwszym miejscu przed Bogiem, własne nałogi i wiele innych spraw większych i mniejszych.
Czytaj 1 Kor 1-13 za każdym razem jak zaczniesz w sercu obwiniać męża. Na pewno nie jest bez winy, ale ten czas samotności wykorzystaj nie na pielęgnowanie ran w sobie i ich opłakiwanie, ale właśnie na podlewanie miłości, uczenie się boleśnie czym jest miłość. Te słowa w dobry czas niewiele mówią, za to bardzo boleśnie, do nagiej prawdy odsłaniają nasze prawdziwe uczucie w czasie takiej próby.
I ostatnia sprawa - zdejmij męża z piedestału i postaw w to miejsce Boga. Łakniemy bowiem akceptacji i ludzkiej miłości, zapychamy serce człowiekiem, a powinniśmy tylko Bogiem.

Kosmos, prawda?

Posłuchaj zresztą tego (z podziękowaniem od zenia1780):
http://www.5fantastic.pl/...5/Audio/7720347
http://www.langustanapalmie.pl/milosierdzia-pragne
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-14, 15:18   

Rubin napisał/a:
Posłuchaj zresztą tego (z podziękowaniem od zenia1780):


Cieszę sie Rubin, ze dzieki tym konferencjom zobaczyłeś pewne sprawy inaczej.
Masz rację kosmos :mrgreen: (również dla mnie).

Jeśli lubisz również czytać do plecam ci gorąco te pozycje

http://www.tolle.pl/pozycja/dzikie-serce
oraz
http://www.tolle.pl/pozycja/droga-dzikiego-serca

A dla pań

http://www.tolle.pl/pozycja/urzekajaca

anusia76 napisał/a:
Mój mąż..... stanął na wysokości zadania i przejął te obowiązki.
Teraz gotuje, sprząta..... Efekt osiąga własny (chm....), a kiedy ja ugotuję to mnie traktuje jak rywala.


anusia76 napisał/a:
Ale co teraz?
W takim ustawieniu jakie mamy nie wiem co dalej.


http://www.youtube.com/wa...GQZmgv2tRNhCtUz

Szczególnie konferencja 4

anusia76 napisał/a:
Nadal moje pracy nie docenia


Pomysl anusia76, czy naprwdę to docenienie Twojej pracy jest dla ciebie najważniejsze? A może chodzi o coś zupełnie innego? Czego tak naprawdę oczekujesz od meza? Nazwij to sobie.
Mnie w odkryciu i nazwaniu tego bardzo pomogły ksiazki z serii Marsjanie i Wenusjanki, zwłaszcza Marsjanie i Wenusjanki tajemnica udanego zwiazku oraz Marsjanie i Wenusjanki zawsze razem. Jednak podstawowa lekturą w odkrywaniu tego wszystkiego była Urzekajaca własnie, pomogła przede wszystkim zobaczyc, ze mam prawo do tych pragnień jakie mam, ze jestem kochana przez Boga i pomogła uleczyć zranienia z całego życia (równiż małżeńskiego). Dopiero bez tego bagażu można zaczac coś w sobie zminiać i próbować tak kochać

http://adamszustak.pl/mil...ilosci-na-opak/

Pozdrawiam
 
 
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-14, 15:48   

Rubin napisał/a:
Poradzę Ci to, co mi poradzono, a co się sprawdza i z szarpania się, buntu, gniewu i rozpaczy sprowadziło mi pokój.
Szukaj wad w sobie i pracuj nad nimi. Tak, masz je. Uważałem, że jestem "taki fantastyczny" ale powoli (niestety bardzo powoli) dostrzegam jak wiele błędów popełniłem i jak wiele rzeczy które lekceważyłem przyczyniło się do upadku mojego małżeństwa. Zaniedbania, egoizm, stawianie żony na pierwszym miejscu przed Bogiem, własne nałogi i wiele innych spraw większych i mniejszych.
Czytaj 1 Kor 1-13 za każdym razem jak zaczniesz w sercu obwiniać męża. Na pewno nie jest bez winy, ale ten czas samotności wykorzystaj nie na pielęgnowanie ran w sobie i ich opłakiwanie, ale właśnie na podlewanie miłości, uczenie się boleśnie czym jest miłość. Te słowa w dobry czas niewiele mówią, za to bardzo boleśnie, do nagiej prawdy odsłaniają nasze prawdziwe uczucie w czasie takiej próby.
I ostatnia sprawa - zdejmij męża z piedestału i postaw w to miejsce Boga. Łakniemy bowiem akceptacji i ludzkiej miłości, zapychamy serce człowiekiem, a powinniśmy tylko Bogiem.

Kosmos, prawda?


O, to ja już lecę w ten kosmos... :D
Widze ze Bog mnie kieruje w te sama strone.
Wlasnie zaczelam program 12-krokowy i mam zamiar kontynuowac..
Wzielam sponsorkę wreszcie i ruszylam :)

zenia1780 napisał/a:
Pomysl anusia76, czy naprwdę to docenienie Twojej pracy jest dla ciebie najważniejsze? A może chodzi o coś zupełnie innego? Czego tak naprawdę oczekujesz od meza? Nazwij to sobie.
Mnie w odkryciu i nazwaniu tego bardzo pomogły ksiazki z serii Marsjanie i Wenusjanki, zwłaszcza Marsjanie i Wenusjanki tajemnica udanego zwiazku oraz Marsjanie i Wenusjanki zawsze razem. Jednak podstawowa lekturą w odkrywaniu tego wszystkiego była Urzekajaca własnie, pomogła przede wszystkim zobaczyc, ze mam prawo do tych pragnień jakie mam, ze jestem kochana przez Boga i pomogła uleczyć zranienia z całego życia (równiż małżeńskiego). Dopiero bez tego bagażu można zaczac coś w sobie zminiać i próbować tak kochać
Pozdrawiam


Kupiłam sobie tę książkę nawet ale nie mogę przez nią przebrnąć bo..... odkrywa moje potrzeby których mój maz nie zaspokaja.... i sie nurzam w zalu potem....

Dziekuje Wam za konferencje, przeslucham w wolniejszej chwili
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9