Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy to prawda?
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 13:02   

Po co wypierać pewne fakty?
Czy jak zamkniemy oczy to świat zniknie?
Po co analizować statystykę?
Jeśli wybory życiowe byłyby dyktowane statystyką, to nikt nie powinien nawet myśleć, że
po rozwodzie partner powróci, bo jaki jest % takich powrotów? 1%? 5%?
Lepiej skupić się na swoim życiu, a nie ogladać się na innych
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 13:07   

Jestem przekonany, że tylko w jednym zwiazku z jedną kobietą lub mężczyzną z doświadczeniem ograniczonym do jednej osoby można budować to co jest kwintesencją szczęścia w miłości. Miłość ex definitione ukierunkowuje się na jedną osobę, na stałość i niezachwianość. Wszystko co ponadto jest ujmowaniem miłości. Były już te dyskusje... Nie twierdzże, że ludzie pokaleczeni nie mogą budować szczęścia, ale to nie będzie już to co Bóg przygotował dla mężczyzny i kobiety, dla ich szczescia, dla ich bezgranicznego oddania się sobie na całe zycie.
A statystykami nie ma się co przejmować. Statystykami można udowodnić wszystko. Kreatywność kłamst w tym zakresie nie ma granic. Statystyka jest cennym elementem naukowym, ale bardzo trudnym.

[ Dodano: 2014-02-10, 13:11 ]
A i jeszcze jedno, Jestem pewien, że te 'badania' to element walki z rodziną. Nie da się Grzegorzu tak podchodzić do życia jak to Ty proponujesz. Skupić się tylko na sobie. Pod kloszem się nie zamkniesz. Rękawicę rzuconą przez siły zła trzeba podnosić.

[ Dodano: 2014-02-10, 13:14 ]
Marta86 napisał/a:
trzeba uczciwie przyznac, że niektórzy z nich są szcześliwi.

Marto, co my wiemy na ten temat? Co ślepy wie o kolorach (to już nie do Ciebie, tylko o tych co niby sa szczęśliwi).

Jan Pawłę II mówił o komuni osób. Co Pulikowski na ten temat? Życia za mało by tworzyć Komunię z drugim człowiekiem na wzor Osób Boskich.
 
 
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 13:46   

hej Elu!

ja ma takie samo zdanie jak Ty.
Miłośc to postawa itd.... małżeństwo, przysięga

A dla mojego męza i dla Niej czym jest miłosć myślę że czymś zupełnym innym, że tak dalego zaszli w tym stanie .

Wierzę że zobaczą w miłości to co MY

pa
 
 
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 13:47   

O losie, jak Wy lubicie bić pianę. Czytałam ten artykuł, a właściwie "przeleciałam" po nim wzrokiem i w żaden sposób nie wywołał we mnie takich emocji. Kilka osób wskazuje Wam jasno, że to tylko statystyka, nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak zbadana. Na tej samej zasadzie, GUS podaje dane o średniej płacy w naszym kraju. Kurteczka, jak ja bym chciała zarabiać średnią krajową. Mam się tym dołować, że zarabiam zdecydowanie poniżej? Mam bombardować mojego pracodawcę danymi statystycznymi? Skutek osiągnę żaden i jeszcze do tego mogę stracić pracę. Czy jak przymkniemy lekko oczy, jak to napisał Grzegorz, to świat przestaje istnieć? Tak rozumuje moja psica, która kiedy wlezie w miejsce dla niej zakazane, czyli moje łóżko. Zamyka oczy i chyba uważa, że skoro ona mnie nie widzi, to ja też jej nie widzę :lol: Czy jak zamkniemy oczy, to nie będzie związków niesakramentalnych? Będą :!: Poza tym, nie wiemy jacy ludzie byli badani, na świecie jest wiele religii, nie tylko nasza i jedyna, rzymsko-katolicka. Poza tym i wśród wyznawców naszej wiary istnieją związki niesakramentalne. Gdyby ich nie było, nie byłoby również wspólnot małżeństw niesakramentalnych. Czy nam się to podoba, czy nie, one są i będą. Znam osobiście, trzy małżeństwa niesakramentalne, które są szczęśliwe, są to ludzie, którzy zostali porzuceni przez swoich małżonków sakramentalnych, na rzecz nowych związków. Są szczęśliwi i nie mnie oceniać ich postępowanie. Nie zamierzam nagle skreślać ich z grona moich znajomych, bo nie ja odpowiadam za ich nowe związki, jak i za te które się rozpadły. Osobiście, nie zamierzam wiązać się już nikim, ale i nie zamierzam oczekiwać na mojego męża, że do mnie wróci, bo choćby stał się wzorem cnót wszelakich, po tym wszystkim co przeszłam, mam prawo chronić swoje zdrowie i życie.
Pozdrawiam i życzę Wam więcej radości z rzeczy błahych i codziennych.
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 14:04   

Cytat z tego artykułu
Adriana Klos, psycholożka i psychoterapeutka z warszawskiego Ośrodka Terapeutycznego "Strefa Zmiany", twierdzi, że warto mieć świadomość, że stworzenie udanej rodziny patchworkowej jest trudniejsze niż dobrej rodziny tradycyjnej.
I prawie to prawda. Jeśli coś jest niemożliwe to znaczy, że jest trudniejsze... No prawie się zgadza.

Na pierwszy rzut oka widać, że w rodzinie patchworkowej sytuacja dzieci nie jest łatwa. Przeżywają konflikt lojalności wobec jednego z rodziców, cierpią z powodu rozstania rodziców i rozpadu rodziny – ich świata, znajdują się w nowej obcej dla nich sytuacji nie z własnej woli. To my, dorośli, wiążemy się ze sobą z powodu wzajemnych uczuć. Dla dzieci nasi nowi partnerzy to po prostu obcy ludzie. I nie można się dziwić, że łatwo mogą stać się obiektem niechęci jako ci, którzy za sytuację rozpadu dotychczasowego świata są odpowiedzialni. Dlatego warto rozumieć ich czasem sprzeczne uczucia, być cierpliwym i nie oczekiwać zbyt wiele w krótkim czasie.
I wszystko jasne. Egoizm, egoizm, egoizm...
Olgo, nie chodzi o to żeby skreślać, ale żeby z miłościa tych ludzi wyciagać z bagna.
 
 
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 14:05   

Olga1968 napisał/a:
Znam osobiście, trzy małżeństwa niesakramentalne, które są szczęśliwe,


Tylko drobne pytanie.....skąd ci ludzie znają MIŁOSC...skąd ją czerpią ?

Olga1968 napisał/a:
Osobiście, nie zamierzam wiązać się już nikim, ale i nie zamierzam oczekiwać na mojego męża, że do mnie wróci, bo choćby stał się wzorem cnót wszelakich, po tym wszystkim co przeszłam, mam prawo chronić swoje zdrowie i życie.


Rozumiem, ze tak masz dzisiaj.
Nie znamy tego, co będzie jutro. EL.
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 14:07   

Pod rozwagę
Czy można zatem wychować w rodzinie patchworkowej szczęśliwe dzieci? Jak twierdzi dr Michał Mackiewicz z Instytutu Nauk Społeczno-Ekonomicznych, badania pokazują raczej, że dzieci rozwijają się dobrze wtedy, kiedy są kochane, a nie wtedy, kiedy wychowują się w mniej lub bardziej typowym układzie rodzinnym. Dzieci rodziców, którzy są razem, ale nie potrafią się dogadać, wcale nie rozwijają się lepiej od dzieci samotnych rodziców. Badania nie wskazują też na to, żeby samo istnienie klasycznej rodziny decydowało o tym, czy dziecko jest zdrowe emocjonalnie. Raczej zależy od tego, w jakiej atmosferze się wychowuje. Podobne zdanie ma Katarzyna Growiec: – Rodzina nuklearna, czyli kobieta i mężczyzna oraz ich wspólne potomstwo, wcale nie ma monopolu na wychowanie szczęśliwych dzieci. Wszystko zależy od uwagi, troski i wolności, którą dorośli potrafią zapewnić dzieciom. Miałam kiedyś koleżankę Szwedkę, która wychowała się w wielorodzinie – dosłownie – tydzień mieszkała ze swoją mamą, jej nowym mężem i przyrodnim rodzeństwem, kolejny tydzień – z tatą i jego żoną. Miała dwa domy oraz cztery osoby, na które mogła w życiu liczyć i które darzyły ją miłością. W sumie – układ idealny.

Ile tu manipulacji...
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 14:30   Wy jesteście światłem świata

http://kryzys.org/viewtop...e40176eb#329967


Tyle w temacie :-)
 
 
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 17:46   

Elżbieta, dziękuję
Profesjonalna interwencja :mrgreen:
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-10, 23:46   

A propos szczęścia i nowej miłości.

Usłyszałam dziś opowieść duszpasterza trudnych małżeństw. Przytoczył słowa któregoś z małżonków "We mnie wypaliła się miłość do żony".
Odpowiedź tego księdza brzmiała: miłość nie może się wypalić. Ona jest wieczna. Wypalił się w tobie egoizm. Teraz czas na miłość świadomą i bezinteresowna - czynić dla drugiej osoby codziennie dobre rzeczy, bezinteresownie i dla jej szczęścia.

Jakże takie pojmowanie miłości jest odległe od tego, co na ogół się rozumie pod tym pojęciem.
Wg. tego księdza cały początkowy okres miłości czyli motylki, namiętność, i wszystko to co uważamy za oznaki uczucia, to miłość napędzana egoizmem. Cała "łatwa" miłość jest napędzana egoizmem. Gdy robi się trudno, to oznacza że dopiero wtedy egoizm się wypala - i to jest czas na kolejny etap miłości...... Który przecież uważamy za koniec uczucia -> koniec związku, i wtedy właśnie niektórzy przeprowadzają się do następnego związku.

Trudne te słowa były dla mnie i wciąż o nich myślę.
 
 
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-11, 06:41   

MIŁOŚĆ nie jest uczuciem , ani emocją.

MIŁOŚĆ jest postawą !! ....tzn; - TAK ja decyduję i przyjmuję postawę kochania cię na dobre i na złe i póki śmierć nas nie rozdzieli i za nic i mimo wszystko.
Trzeba trwać w postanowieniu i być dojrzałym( stawać się), żeby wytrwać w przysiędze.

Nie łatwe....ale możliwe. Z Bogiem, który udziela nam sakramentu - możliwe absolutnie ! Nasza MIŁOŚĆ przez sakrament na wieki jest związana ( jedno ciało, jedna dusza) ze współmałżonkiem. Nie da się odkleić. EL.
 
 
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-11, 07:03   

hej

Więc co to jest egoizm ? Kto jest egoistą?

pa
 
 
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-11, 07:30   

,,.....miłość nie może się wypalić. Ona jest wieczna. Wypalił się w tobie egoizm. Teraz czas na miłość świadomą i bezinteresowna - czynić dla drugiej osoby codziennie dobre rzeczy, bezinteresownie i dla jej szczęścia..... ,,


Coś w tym jest , bo gdy dzieliłam się miłością ( wszystkim) i dostawałam tyleż samo to było fajnie. Później , gdy tylko dawałam , a przestałam dostawać ..... przestało mi się podobać... A przytaczając El słowa ,że miłość to nasza postawa, powiedziałabym zobowiązanie , to do kogo miałam pretensje ???! ....

Stanęłam ,, w lustrze,, sama z sobą i ujrzałam - EGOISTĘ ! ....
 
 
Blada
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-11, 08:16   

...czyli, jeśli kocham i pragnę odwzajemnienia, to jestem egoistą?? przecież miłość to wspólnota, ona pragnie rosnąć...

myślę, że raczej jeśli stawiam warunek - będę kochać, jeśli też będę kochana...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8