Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czym dla Was jest wierność?
Autor Wiadomość
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-28, 23:45   

Miodzio, do czego zmierzasz, jakie przesłanie pozytywne? Mam się od dziś łajdaczyć? Chcesz powiedzieć, że katolicyzm to ślepa uliczka? A ja w przeciwieństwie do innych marnuję życie? Jestem piernik i mam się czym prędzej zmienić? Zmiany trzeba zacząć od siebie, no nie? Mi w to graj!
Wiesz, ja czasem mam takie myśli. I gdyby nie dzieci moja słaba wiara być może by mnie nie utrzymała na smyczy. Chyba bym spróbował swoich umiejętności uwodzicielskich. Nadarzających się okazji bym nie marnował. Wiem to złe. Widzenie dobra poprzez pryzmat dzieci. Ale lepsze to niż nic. Wcześniej była wzajemność miedzy mną a żoną. Są też i przebłyski czystej bogobojności. Słabe.
Mam odejść od rodziny? Jeśli mam wychowywać łajdaków i k** to nie ma co w tym tkwić. Jest to czysty absurd. Absurdem jest pierwsza komunia, bierzmowanie, wigilijny stół, święta Bożego Narodzenia, Zmartwychwstania, absurdem jest cotygodniowa Msza Św., lekcje religii, ceremonia małżeństwa, biała suknia. Czemu służy codzienna rodzinna modlitwa?

Miodzio, mam nadzieję, że nie zrozumiałem Twojej ironi. Bo to przecież nie jest forum swawolnych króliczków.

[ Dodano: 2014-01-28, 23:49 ]
grzegorz_ napisał/a:
Naprawdę uważacie, że facet przed ślubem powinien pytać kobietę
czy jest dziewicą ???? :mrgreen:

Czy sobie kpisz Grzegorzu? A kiedy się pytać? W momencie zbliżenia w noc poślubną? W końcu zapytać trzeba bo inaczej możesz krzywdę zrobić.
 
 
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-28, 23:58   

Orsz napisał/a:
Miodzio, do czego zmierzasz, jakie przesłanie pozytywne? Mam się od dziś łajdaczyć? Chcesz powiedzieć, że katolicyzm to ślepa uliczka? A ja w przeciwieństwie do innych marnuję życie? Jestem piernik i mam się czym prędzej zmienić? Zmiany trzeba zacząć od siebie, no nie? Mi w to graj!

Reszty nie kopiowałem...
Chłopie jesteś na wskroś ortodoksyjny...a to aż mdli..
Wiesz na czym polega życie???
jest grzech ,przed nim nie da się uchronić....ale jest i opamiętanie...znasz je z ogródka....
jest Bóg On odpuszcza...człek się nawraca...jest krecha ..gruba KRECHA...
oddziela to co było od tego co jest dziś....

Ty Orsz tego nie potarfisz....mało tego to co w tobie gnije przenosisz dalej na dzieci

Misja Orsz .....głupia misja ...za grzechy.(wstaw)......uchronię córke..lub córki(nie wiem ile ich tam masz)

Orsz napisał/a:
Mam odejść od rodziny?

No cóż chcesz to masz

czasem i tak trzeba Orsz by przewietrzyć rodzinę....
czasem i tak trzeba byś wiele dojrzał...czasem i tak trzeba byś uszanował.
Napisze ci jak ja to czuję..........

mi jest żal twojej zony...bo ty ją chłopie marnujesz!!!
Nawet nie wiesz ile bym dał ..i komu.......
by moja była blisko.....tak blisko

Zrozum wkońcu chłopie daj sobie spokój z pierdołami na forum..daj sobie spokój z nabijaniem do głowy

I KOCHAJ ZONE TAKĄ JAK JEST...i szanuj że wróciła!!!!!!!!
 
 
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 00:01   

miodzio63 napisał/a:


I KOCHAJ ZONE TAKĄ JAK JEST...i szanuj że wróciła!!!!!!!!


słuchaj Orsz, co Miodzio mówi.... nie jeden z nas chciałby, by zona wróciła....a nie lepiej się zastanowić, czemu wczesniej odeszła i popracować nad tym, by znów nie odeszła?
 
 
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 00:04   

Orsz napisał/a:
Czy sobie kpisz Grzegorzu? A kiedy się pytać? W momencie zbliżenia w noc poślubną? W końcu zapytać trzeba bo inaczej możesz krzywdę zrobić.

ja nie pytałem i mi to kalafiorem było.....
bo pokochałem ...i kochałem...bo poczułem że jest mi bliska...
Bo nie mam problemów z męskością
...ustalaniami. .pierwszy?? nie pierwszy??...który??
 
 
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 00:04   

Orsz napisał/a:
Czy sobie kpisz Grzegorzu? A kiedy się pytać? W momencie zbliżenia w noc poślubną? W końcu zapytać trzeba bo inaczej możesz krzywdę zrobić.

ja nie pytałem i mi to kalafiorem było.....
bo pokochałem ...i kochałem...bo poczułem że jest mi bliska...
Bo nie mam problemów z męskością
...ustalaniami. .pierwszy?? nie pierwszy??...który??
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 00:10   

Miodzio, jak jesteś taki brutalny wobec mnie to ja także będę.
Nie zasługujesz na to by Twoja żona do Ciebie wróciła. Moja szanuje mnie za to jaki jestem. I to jaki jestem być może, oprocz oczywiście koniecznej Boskiej Opieki, uchroniło mnie przed najgorszym.
Napisze przewrotnie i żartobliwie, zarozumiale. Stań się choć trochę taki jak ja, a żona do Ciebie wróci. Wiesz, ja naprawę tak myślę, bo też współczuję Twojej żonie. Ona być może chciała by wrócić do Ciebie. Gdybyś miał jaja, a nie tak poddawał się złu. Bo to, że się poddajesz to widać.

Miodzio, przeczytałem Twój ostatni post i widzę jak cholernie się nie pomyliłem w diagnozie.
 
 
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 00:19   

Orsz napisał/a:
Gdybyś miał jaja, a nie tak poddawał się złu. Bo to, że się poddajesz to widać.

Ty masz jaja???

niech skonam.....

Co ty wiesz chłopie...na temat zła poza bajkami jakie czytasz z poradników dla podstawówki....od religii...

Tak Orsz od 9 lat jestem na placu zwanym kryzys...od 9 lat mogło mnie ogarnąć i przekabacić zło na wszystkie sposoby.. od 9 lat mogłem się zagubić na wszelakie sposoby.....

A jednak nie !!
a mimo to nie sypiam z krzyżem ..nie robię z siebie świętoszka....
A różnica Orsz między nami jest taka......
ja potrafię uszanować to co da mi los...choć jeszcze nie dał...
a ty wybrzydzasz tym co dostałeś

i nie gniewaj się ale jak dla mnie to nie masz jaj....jeno wydmuszki

[ Dodano: 2014-01-29, 00:21 ]
Orsz napisał/a:
w diagnozie.

A diagnozę to sam sobie postaw najlepiej u lekarza na literę P

[ Dodano: 2014-01-29, 00:25 ]
Orsz napisał/a:
Stań się choć trochę taki jak ja,

sorry Orsz ale jakbym był taki jak ty ...to z automatu wystrzał w kosmos....
napisze jeno to ...minutki by ze mną pod jednym dachem nie wytrzymała....
taka jest prawda
 
 
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 00:27   

miodzio63 napisał/a:
a mimo to nie sypiam z krzyżem ..nie robię z siebie świętoszka....
A różnica Orsz między nami jest taka......
ja potrafię uszanować to co da mi los...choć jeszcze nie dał...
a ty wybrzydzasz tym co dostałeś


szacunek.

........troszkę się dyskusja wymknęła spod kontroli......mam wrażenie,że Orsz trochę prowokuje...........bawiąc się jakby oburzeniem współdyskutantów i nakręcając ich........ale czy o to chodzi na forum pomocowym? może nie warto....a z drugiej strony może i komuś pomoże ta dyskusja,np. wyjść z roli cierpiętnika i ofiary,lub też zmienić swoje nastawienie do spraw.....małżeństwa,wierności,cielesności, duchowości........to byłaby najlepsza korzyść..............ale może przed snem- pax?pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego,Szymon
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 00:32   

Miodzio, jak by nie było nie miej urazy ;-)

miodzio63 napisał/a:
a mimo to nie sypiam z krzyżem ..nie robię z siebie świętoszka....

Co oznaczają te słowa?
Ja czasem sypiam z różanicem. Bez tego nie dałbym sobie rady. Bywało, że w środku nocy bydziłem się, a żona za mna i razem odmawialiśmy jedną tajemnice różańca.
Co tu szanować. Ja swoją żonę jaka jest bardzo szanuję. Ale od niedawno mogę. To jaki jestem prawdopodobnie doprowadziło ją do tego, że już nie kłamie. To chyba ma wartość. Powiedziała całą prawdę, bezgranicznie zaufała Bogu. Ja też kilka razy oddałem to wszystko Bogu i żyję.
Tu niektórzy duzo mówią, że ja taki emocjonalnie oschły. Gdybym nie wierzył w Boga jestem prawie że pewien, popełniłbym samobójstwo. Bo takie życie bez miłości nie ma sensu. Bez prawdziwej miłości. Oczywiście prawdziwa miłość jest od Boga. I jak ją się ma można dawać drugiemu. Bóg jest zawsze wierny. Człowiek też może być wierny, wówczas jego miłość do drugiej osoby zbliża się do Bożej Miłości. Warto być wiernym całe życie. Miodzio, uwierz w to, że warto. Bo pisałeś, że taka wiara to WYKOPALISKO MAMUTA.
 
 
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 00:57   

Orsz napisał/a:
Gdybym nie wierzył w Boga jestem prawie, że pewien, popełniłbym samobójstwo. Bo takie życie bez miłości nie ma sensu. Bez prawdziwej miłości. Oczywiście prawdziwa miłość jest od Boga. I jak ją się ma można dawać drugiemu. Bóg jest zawsze wierny. Człowiek też może być wierny, wówczas jego miłość do drugiej osoby zbliża się do Bożej Miłości. Warto być wiernym całe życie. Miodzio, uwierz w to, że warto. Bo pisałeś, że taka wiara to WYKOPALISKO MAMUTA.

Orsz już póżno a ja zamiast spać zajmuje się pisaniną ..o zgrozo....

Zatem tylko wiara trzyma cię przy życiu???
bez niej samobójstwo???
Chłopie to cos nie tak....mnie wiara rozwija.. zamiast ograniczać....
moja wiara to OPUS DEI.....moja wiara jest postępowa...moja wiara brzmi...straciłeś rękę ...naucz się żyć z jedna.. straciłeś nogę naucz się żyć o kulach ..moja wiara mówi mi ....ucz się żyć w sytuacji w jakiej jesteś....
Tak Orsz prawie trzy lata żyłem poza domem (bo musiałem odejść)
i wówczas musiałem nauczyć się żyć w sytuacji w jakiej byłem, zdecydowałem się na powrót do domu i tu tez musiałem nauczyć się żyć w sytuacji w jakiej się znalazłem.Co ma zatem piernik do wiatraka??
Skoro mimo sytuacji w jakiej jestem -żyję i musze żyć i w tej sytuacji wierny jestem i Bogu i zonie i kocham zonę -choć nie dane mi okazywać wprost.
Ja Orsz po prostu ŻYJĘ......nie rozdzielam włosa na czworo...nie biadolę .....nie roztrząsam ....postawiłem krechę ...i od krechy staram się żyć.....
A świat odbieram naturalnie takim jaki jest.. nie kloszuje go......nie właże do glinianki by się przed nim schronić...a gdy pojawiają się problemy rozwiązuje je..nie gdybam...nie zastanawiam się co by ......gdyby...
Wyrosłem już z etapu zastanawiania się (a w zasadzie z etapu braku własnej wartości lub jak kto lubi zachwiania męskości)...zatem nie uganiam się za problemem dlaczego zona nie chce...a dlaczego by nie zechciała...a dlaczego nie zrobi kroku..itd ..itp.

Powstałem Orsz jaki powstałem co miałem zrozumieć-zrozumiełem, co miałem dojrzeć-dojrzałem,co miałem usłyszeć-usłyszałem.
Nie jestem ideałem, ale nie jestem tez złym człowiekiem.
Jestem po prostu sobą nie mam wpływu na innych ich decyzje ich problemy.
Nie siedzę i nie marzę o wielkiej miłości -bo wiem jeżeli jej brak to pustke mam wypełniać czyms innym a są możliwości na wiele sposobów.

zatem na koniec........

Chłopie credo OPUS DEI brzmi tak.....
żyj każdym dniem...sprawdzaj się w pracy...bądź pomocny w małżeństwie....kochasz to kochaj całym sercem....każdego dnia masz szansę coś spełniać...coś wykonać....bądź uczciwy. .sumienny i prawdomówny.........nie oczekuj.. a dawaj z siebie.. .. klęski życiowe przyjmuj z godnością ..niech będą dla ciebie motorem nowych działań...
itd.

p.s wiesz piszesz Orsz że budzisz się wieczorami(nie wiem po koszmarach nocnych czy co??)
a razem z tobą żona i odmawiacie różaniec...

Orsz czy zona ma w domu kolejne dziecko?? czy o kolejne dziecko ma troszczyć sie -bo to dziecko nie daje sobie rady???

nie wiem czy to dobry przykład ale trudno napisze ci...różnicę

Sypiamy oddzielnie (bo brak możliwości razem) zatem od początku powrotu do domu sypiam w małym pokoju na łóżku pietrowym jakie było kiedyś syna-wiesz to generalnie jest mało wygodne i komfortowe,ale do sedna:
niecały miesiąc temu i nawet nie zaleczone do końca....
miałem zerwane więzadła kolana.
I zamiast siadac na podłodze i biadolić jak teraz życ, co teraz zrobie ,bo to przecież tragedia.
Wgramoliłem się jakos każdego dnia na to łózko.
Bo trza Orsz żyć i potrafić sobie radzić w każdej sytuacji.
Nie uwieszać się na drugim ze swoimi problemami-jedynie radzić sobie samemu z nimi i je naturalnie rozwiązywać....

umiesz Orsz tak żyć???
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 11:31   

Wydaje mi się ,
że poruszanie osobistych spraw w TYM TEMACIE ,
nie jest potrzebne .
"Osobistej sytuacja Orsza" ( on a żona )
a jego poglądy na czystość przedmałżeńską
to dwie INNE sprawy .
Na dodatek Kościół ma w tej kwestii jasne stanowisko .
"Normy" w tej sprawie ustala Bóg , a nie ludzie .
Temat nie jest też tematem kulinarnym ,
a do Świat Wielkanocnych jeszcze daleko .

============================================================
grzegorz , .....miodzio ? :shock:
Cytat:
Naprawdę uważacie, że facet przed ślubem powinien pytać kobietę
czy jest dziewicą ????
a jak powie , że nie to co? kopa w tyłek? i szukać następnej?


Próbujesz sprawę ośmieszyć ( i adwersarzy ) .
Na dodatek niesłychanie spłycasz .


Pytać ? :shock:
On powinien WIEDZIEĆ na długo , długo przed ślubem .
I nie na zasadzie wyciągania informacji .
Narzeczeństwo ( chodzenie jest po to ) aby się POZNAĆ .
Szczerość i otwartość po podstawa .
Tak rodzi się BLISKOŚĆ , z niej miłość .

Jak w ogóle w takim związku można nie poruszyć TYCH spraw ?????
I tego nie trzeba "wyciągać" na siłę .
Zwykła UCZCIWOŚĆ nakazuje "wyspowiadać się" z takich rzeczy .
Słowo wyspowiadać ( przed przyszłym małżonkiem , żoną lub mężem )
jest bardzo trafne .
"Przeszłość" w tym ta nienajlepsza NIE DYSKWALIFIKUJE dziewczymy czy chłopaka .
Ale to trzeba powiedzieć .............. a druga strona , sama podejmie decyzję .
Bo jest różnica czy chłopak "zakochał się " 5 razy , czy raz .
Podobnie z dziewczyną .
To jakoś przepowiada przyszłość .


Jeżeli ktoś nie przywiązuje wagi do współżycia przedmałżeńskiego
( w zamiarze Boga szczytu bliskości )
"kalafiorem" mu to leży :mrgreen:
to dlaczego miałby przywiązywać tę wagę później ?
Ot , przydarzyło się ........ jesteśmy tylko ludźmi , chwila słabości .
Nie róbmy z tego problemu .
Przecież nadal cię kocham . Naprawdę ?

Z seksem jest jak z czekoladą .
Puki w opakowaniu - jakoś da sie wytrzymać .
Jak weźmiesz jeden kawałek , to już poleci .


Mnie zastanawia skąd ten brak wrażliwości w tych sprawach ?
Współżycie to nie tylko "miłe spędzanie czasu" ,
to o wiele wiecej .
Fakt - mało komu to przychodzi do głowy .
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 11:35   

Wspólna modlitwę nazywasz uwieszaniem się na drugim.
Dramat zdrady całkowicie niedoceniany, porównywany do zerwania wiązadła.
Czym jest miłość jak nie wsparcie drugiego w sytuacji gdy ten został pozbawiony wszystkiego, w zasadzie całego życia.

Miodzio nic nie kumasz.

Krasnobar jestem w szoku. Ty też... ?
 
 
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 11:49   

Orsz kończę bo Mare ma rację...z tymi osobistymi sprawami wykraczamy poza kulture dialogu

Kumam..kumam

tylko chcę najprościej przekazać abys skończył już żałobę po...i użalanie się nad sobą.

A więzadła to było wskazanie że każdy problem da się rozwiązać..zatem Orsz

gruba krecha....przed krecha to było...krecha to jest...za krechą to co będzie


pozdrawiam
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 11:51   

mare1966 napisał/a:

grzegorz , .....miodzio ? :shock:
Cytat:
Naprawdę uważacie, że facet przed ślubem powinien pytać kobietę
czy jest dziewicą ????
a jak powie , że nie to co? kopa w tyłek? i szukać następnej?


Próbujesz sprawę ośmieszyć ( i adwersarzy ) .
Na dodatek niesłychanie spłycasz .


Raczej patrzę praktycznie na to.
Powiedzmy chodzisz z dziewczyna 2 lata, jest Wam dobrze, kochacie się, chcecie budować
wspólne życie i..... w końcu pada sakramentalne "czy jesteś dziewicą?"
a ona...."nie" i co dalej?
Sorry jesteś felerna, towaru używanego nie kupuje?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5