Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wniosek o uregulowanie kontaktow
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 15:47   

Marta86 napisał/a:
I tu się pojawia pytanie czy mozna dziecko wychować w wierze, że zdrada to coś potwornego, rodzina jest świętością i nikt nie ma prawa jej rozbijać - jednocześnie pokazując, że nowa dziewczyna taty jest miła i kochana.


Tu się rzeczywiście może pojawić problem, bo dziecko odwiedzi ojca i nową panią
i może powiedzieć, że u taty jest fajnie, wesoło, a nowa "ciocia" nie jest potworem
 
 
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 15:51   

Grzegorz, najważniejszej części mojej wypowiedzi nie zacytowałeś... A są to te słowa: Czy wtedy w dziecku nie pojawi sie jakaś sprzeczność emocji? Z jednej strony rozpada się rodzina, dziecko cierpi potwornie... a tu się okazuje, że tamta pani nie jest taka zła, nawet mama ją lubi... więc co jest złego w rozwodzie? Czy jeśli dziecko zaprzyjaźni się z nową partnerką taty lub partnerem mamy to co zrobi po latach, kiedy sam będzie męzem w kryzysie i pozna przemiłą koleżankę? Czy zobaczy w tej sytuacji zagrożenie?

U taty powinno być fajnie i wesoło, a nowa dziewczyna nie powinna się jawić w oczach dziecka jako potwór - ale napewno jako antywzór postępowania - zwłaszcza jeśli to ona była główną przyczyną rozwodu.

Załóżmy, że jest małżeństwo po rozwodzie. Nie mają juz żadnego zalu do siebie itd. Maż poznaje inna kobietę. Żona naprawdę nie jest na nią zło, no bo o co... I nawet widzi w tej drugiej jakieś tam pozytywne cechy, nie boi się jak dzieci do nich jadą. I jak wtedy wytłumaczyć dzieciom, że rozwód jest zły, wiązanie się z kimś nowym po rozwodzie jest grzechem jednocześnie pokazując że ta sytuacja wcale nas nie boli? jak to zrobić? To chyba najtrudniejsze zadanie dla rodzica, ja osobiście nie znam odpowiedzi.
Za to wiem co bym zrobiła, gdyby małżeństwo rozpadło się z powodu zdrady męża z tą drugą kobietą. Nie wmawiałabym dzieciom, że mają ją lubić i nic się złego nie stało. Zabrała wam tatusia z domu, ale jest miła prawda? nic się takiego nie stało! - Cos strasznego.
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-02-05, 15:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 15:58   

Marta

Nie odnoszę się do Twojej sytuacji, bo nie pamiętam nawet wcześniejszych wpisów, ale
wydaje mi się, że chęć ograniczania kontaktów z ojcem/matką ma jednak wymiar
- kary za wyrządzone zło (zdrada i odejście)
- zazdrość, że u taty z nową partnerką będzie dziecku fajniej
(zazwyczaj zresztą tak jest, bo mama się smuci,a tato promienieje szczęściem
w nowym związku)
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 16:20   

Jeśli powodem odejścia od rodziny była zdrada i cudzołóstwo, to już zależy od rodzica porzuconego jaką chce dać dzieciom informację. Czy cudzołóstwo i rozbicie rodziny to coś naturalnego i się zdarza, nam też się zdarzyła ale luz, i jest fajowo i ciocia jest git, i tata ją lubi i zaprzyjaźnijmy się, Polacy nic się nie stało ....?
Czy raczej: Mama i tata popełnili poważne błędy, wskutek czego tata podjął taką a nie inną decyzję o odejściu do innego domu. Staramy się teraz aby było najlepiej jak się da w tej sytuacji, ale ta sytuacja, gdy wasz tatuś od dzisiaj wyprowadził się i postanowił zamieszkać z nową panią nie jest sytuacją zdrową ani normalną. I osoba tej pani nie jest łatwa dla naszej rodziny. Poradzimy sobie jakoś z pomocą Bożą z tą sytuacją, bo my rodzice kochamy Was dzieci zawsze, ale nie ma co się oszukiwać, że rodzina w wersji patchwork jest zdrowa -nie jest.

To trzeba bardzo rozważnie przemyśleć, przemodlić, przedyskutować także z psychologiem dziecięcym ale i mądrym kierownikiem duchowym.

Tylko że niestety występuje tutaj mały problemik, bo odchodzący małżonek będzie raczej uważał wręcz przeciwnie, i taką postawę będzie próbował przedstawić dzieciom. Że nowy układ jest właśnie zdrowy, bo on jest wreszcie szczęśliwy, i takich rodzin jest teraz wiele, i wszystko będzie fajowo i ciocia jest bardzo fajna i o co w ogóle chodzi, będę Was odwiedzał a Wy mnie. I czego się wszyscy tak tej cioci czepili?
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 16:39   

I chyba najważniejsze w tym przekazie upuściliśmy...

Że miłość to wybór i wierność wyborowi, że to postawa, stanowisko - a nie emocje co przychodzą i odchodzą - tatusia mamusia może przestać kochać, a mnie dziecko nie? dlaczego? jeśli tatuś mówi, że mamusia jest zła, albo, że się nie dogadywali - to ja dziecko mam się dogadać skoro z nią zostaję pod jednym dachem?
Dlaczego nei przestajemy kochać matek, ojców - też się różnie układa, czasami nawet uczucia nienawiści dochodzą do głosu, a jednak ojciec matka... nie przestajemy kochać braci i sióstr - choć kontakty mamy jakie mamy... anagle ot... przestajemy kochać tych, których pokochaliśmy, wybraliśmy na ojców i matki naszych dziec, bay stworzyć najcudowniejsze istoty jakie tylko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić i... nagle przestajemy kochać, bo motyli w brzuchu zabrakło ??????
Jak dzieciak ma uwierzyć tatusiowi, że "nic się nie zmieni" - skoro przyrzekał mamie przed Bogiem, że dopóki śmierć nas nie rozłączy a teraz mu się odwidziało... więc jak się mają zapewnienia: "dzieci zawsze będę Was kochać" ,skoro Mamę właśnie przestałem... może te kolejne dzieci będę kochał bardziej? może ta Pani da mi lepsze? tak jak jest lepsza od Mamy...

Grzech jest grzechem, i ten zawsze powinniśmy wybaczać, skoro Bóg nam wybacza nasze, "jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - to jest miłosierdzie, ale grzesznych napominać - a ocenę grzesznika zostawić Bogu - Ojcu Sprawiedliwemu, który za dobre wynagradza, za złe karze... Nie nam oceniać ! Nie nam karać ! bo kimże my jesteśmy, takimi samymi grzesznikami...
Ale moralnie mamy obowiązek mówić prawdę, i nazywać rzeczy po imieniu ! Nie wykreowaną "prawem do szczęścia" wizję porzucającego rodzinę tatusia.

krawędź nadziei - BRAWO - twoje spostrzeżenia są fantastyczne ! Dziękuję Ci za nie !
Jesteś w tej pokręconej sytuacji super Mamą!
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 16:51   

I chyba najważniejsze w tym przekazie upuściliśmy...

Że miłość to wybór i wierność wyborowi, że to postawa, stanowisko - a nie emocje co przychodzą i odchodzą - tatusia mamusia może przestać kochać, a mnie dziecko nie? dlaczego? jeśli tatuś mówi, że mamusia jest zła, albo, że się nie dogadywali - to ja dziecko mam się dogadać skoro z nią zostaję pod jednym dachem?
Dlaczego nei przestajemy kochać matek, ojców - też się różnie układa, czasami nawet uczucia nienawiści dochodzą do głosu, a jednak ojciec matka... nie przestajemy kochać braci i sióstr - choć kontakty mamy jakie mamy... anagle ot... przestajemy kochać tych, których pokochaliśmy, wybraliśmy na ojców i matki naszych dziec, bay stworzyć najcudowniejsze istoty jakie tylko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić i... nagle przestajemy kochać, bo motyli w brzuchu zabrakło ??????
Jak dzieciak ma uwierzyć tatusiowi, że "nic się nie zmieni" - skoro przyrzekał mamie przed Bogiem, że dopóki śmierć nas nie rozłączy a teraz mu się odwidziało... więc jak się mają zapewnienia: "dzieci zawsze będę Was kochać" ,skoro Mamę właśnie przestałem... może te kolejne dzieci będę kochał bardziej? może ta Pani da mi lepsze? tak jak jest lepsza od Mamy...

Grzech jest grzechem, i ten zawsze powinniśmy wybaczać, skoro Bóg nam wybacza nasze, "jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - to jest miłosierdzie, ale grzesznych napominać - a ocenę grzesznika zostawić Bogu - Ojcu Sprawiedliwemu, który za dobre wynagradza, za złe karze... Nie nam oceniać ! Nie nam karać ! bo kimże my jesteśmy, takimi samymi grzesznikami...
Ale moralnie mamy obowiązek mówić prawdę, i nazywać rzeczy po imieniu ! Nie wykreowaną "prawem do szczęścia" wizję porzucającego rodzinę tatusia.

krawędź nadziei - BRAWO - twoje spostrzeżenia są fantastyczne ! Dziękuję Ci za nie !
Jesteś w tej pokręconej sytuacji super Mamą!
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 17:21   

Marta pisze:

Cytat:
Za to wiem co bym zrobiła, gdyby małżeństwo rozpadło się z powodu zdrady męża z tą drugą kobietą. Nie wmawiałabym dzieciom, że mają ją lubić i nic się złego nie stało. Zabrała wam tatusia z domu, ale jest miła prawda? nic się takiego nie stało! - Cos strasznego.


Rozumiem, że całkiem teoretycznie.
Zabrała tatusia powiadasz Marto ;-) Otóż tatuś sam odszedł, z własnej i nieprzymuszonej woli i to on zostawił swoje dzieci, wszak kochanka jest obcą osobą, a jakoś dzieciom nie wspomina się że tatuś nie zasługuje na lubienie a na takie nielubienie nieodmiennie zasługuje kochanka.
Nie żebym kochanek broniła, w żadnym razie tak nie jest.
Rzecz w tym, że zaszczepianie dzieciom swoich własnych antypatii tworzy w nich poczucie, że muszą prezentować postawę jakiej oczekuje opuszczona matka, inaczej mama będzie niezadowolona i tak zwykle bywa, bo mało która opuszczona kobieta potrafi wznieść się ponad swój egoizm i wyzbyć się nawyku sączenia w swoje dzieci jadu.
Dzieci powinny być chronione przed skutkami nieumiejętności radzenia sobie dorosłych z takimi sytuacjami, bezwzględnie inaczej stają się pionkami w grze dorosłych.
Dzieci chcą spędzić fajny czas ze swoim ojcem, są szczęśliwe że mają taką szansę- NIC więcej. Wciąż jednak coś stoi na przeszkodzie, odwiedzają tych swoich ojców z poczuciem winy, że dobrze się bawią i że ciocia jednak jest miła (to chyba dobrze, lepiej gdyby była podła?)i wiedzą, że gdy wrócą będą obserwować nadąsane miny swoich matek lub będą im zadawane niewygodne pytania a one biedactwa będą czuły się zakłopotane by przyznać się, że było fajnie, będą żyły wciąż z poczuciem winy.. Jak dziecko może sobie z tym poradzić i jakie będą skutki takich zachowań mamy?
Dziecko chce odwiedzić ojca, mieć z nim kontakt, być przez niego kochane na tyle na ile on do miłości jest zdolny, nie chce zastanawiać się ani rozkminiać stopnia jego grzeszności, nie chce być stroną w sprawie. Rzecz w tym że większość matek nie może się powstrzymać by dziećmi nie pogrywać, nawet jeśli robią to w subtelny sposób, pod osłoną celebrowania wartości moralnych to jednak robią to głównie w swoim interesie- by "zadośćuczynić" swojemu zranionemu ego.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 17:23   

Nutka,

Problem w tym że małe dziecko nie zna moralności katolickiej i znać nie musi,
(bo co dla dziecka znaczy, gdy mu matka powie, że tatuś popłenia grzech cudzołóstwa?)
za to kocha tak samo matkę jak i ojca.
 
 
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 17:30   

kenya napisał/a:

Dziecko chce odwiedzić ojca, mieć z nim kontakt, być przez niego kochane na tyle na ile on do miłości jest zdolny, nie chce zastanawiać się ani rozkminiać stopnia jego grzeszności, nie chce być stroną w sprawie. Rzecz w tym że większość matek nie może się powstrzymać by dziećmi nie pogrywać, nawet jeśli robią to w subtelny sposób, pod osłoną celebrowania wartości moralnych to jednak robią to głównie w swoim interesie- by "zadośćuczynić" swojemu zranionemu ego.

Trafiłaś w to co mnie dotyka.Na takie zachowania jestem wyczulony i bede je uwidaczniał.
hey
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 17:36   

Oczywiście, że kocha, bo dziecko umie wybaczać, a matka też musi to zrobić. Wybaczyć, ael nei tolerować grzechu.
Tolerancja to próba zaakceptowania wszystkiego, nawet zła, a to nas nie rozwinie.
Miłość - to chcieć się stawać lepszym każdego dnia, wpływać na innych, aby dobrem zło zwyciężać.
Więc nie chodzi o mówienie lub nie mówienie - tylko o przekazanie dziecku systemu wartości, które dla matki są ważne ! Co to rodzina, po co się ją zakłada i jak powinna wyglądać - na wieki, na zawsze !!! bez tolerancji na zło oczywiście, zło czynione porzuceniem rodziny lub zło czynione jakąś patologią...
... i w końcu przerwać też tę epidemię rozwodów z powodu odczuwania lub nieodczuwania motyli w brzuchu !!!
Polecam "5 języków miłości"... zapełniony zbiornik miłości ...i da się :) Książka optymistyczna !!!
Dla tatusiów jakim językiem mają mówić do dzieci też, aby one czuły się kochane...
Nie wystarczy powiedzieć kocham...
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 17:43   

Kenya pisze o realiach po rozstaniu
a Nutka o tym....że fajnie by było gdyby ludzie się nie rozstawali.
Czyli jak to mowi ludowe powiedzienie "chłop o chlebie , baba o niebie"
 
 
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 17:51   

Kenya, Grzegorz- a może tak odważnie i konkretnie (- jak KN) sformułujecie przykładowy komunikat do dziecka w opisanej sytuacji?
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 17:56   

Rozstawać niestety się rozstają - sama jestem porzucona, moje dzieci też ! choć oczywiście tata tylko ode mnie chciał się uwolnić, ale najbardziej dostało się dzieciom pod każdym względem (ekonomicznym również niestety)
Pytanie co z tym rozstaniem zrobią? jakie wartości swoją postawą przekażą dzieciom ... i ja o tym głównie!
 
 
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 18:01   

Oczywiście Kenya, masz rację, nikt nikomu nie może odbrać męża ani ojca - on sam odchodzi. Źle się wyraziłam. Miałam na myśli to, że on odszedł tylko z jej powodu. Motylki w brzuchu już nie fruwały na myśl o żonie za to ożyły na myśl o innej :) I to był jedyny powód rozstania. Jakby dostał kopa w tyłek od tej niedoszłej kochanki to MOŻE innej by nie szukał i po czasie by zrozumiał jaki błąd chciał popełnić... A jak ta druga przyjmuje go z otwrtymi ramionami to nie ma miejsca na "MOŻE", więc ona też ponosi pewną odpowiedzialność za całą sytuację. Ale oczywiście 99,9% odpowiedzialności lezy po stronie osoby, która zdradza i odchodzi.

Ja nic nikomu nie próbuje wmówić, tylko pytam, jak sie wtedy zachować? To jasne, że dziecko (zazwyczaj) kocha tak samo mamę i tatę, więc jak mu to przedstawić, żeby nie wzbudzać nienawiści do ojca, ale żeby wiedziało, że to co się stało było bardzo złe i on jak dorośnie nie powinien naśladować taty i szukać sobie "przyjaciółki" jeśli jego małżeństwo będzie w kryzysie? Jak się kogoś bardzo kocha to zawsze się go stara usprawiedliwić... Kto pozwoli obrażać swoją mamę? Chyba nikt. Więc obawiam się, że jak jedno z rodziców odchodzi to dziecko będzie starało się go jakoś usprawidliwić, zrozumieć. I czy wtedy nie wzrasta zagrożenie, że zrobi to samo w dorosłym życiu?

Bardzo współczuję ojcom, którzy moga swoje dzieci widywać raz na 2 tyg. a na codzień mieszka z nimi obcy facet. Tyle się słyszy o kobietach, które maltretują albo wręcz zabijają swoje własne dzieci... więc jak człowiek może być spokojny, że ta obca osoba będzie dobra dla dzieci, nie będzie biła itd., nie wspominając już o pedofilach i innych zboczeńcach. Coś jest nie tak w tym prawie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5