Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Separacja a rozmowa o tym z dzieckiem
Autor Wiadomość
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:47   

Nutka, nie jest ważne, czego chcą dla Ciebie inni: synowie, czy znajomi. Ważne, czego Ty chcesz i czy to, co robisz jest w zgodzie z Twoimi wartościami.
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:55   

Oczywiście... to zawsze było moim drugim imieniem. Nigdy w życiu tak nie byłam pewna czego chcę - jak teraz! Ten kryzys już pokazał swoją dobrą stronę! A że Bóg sprawdza ? Ma prawo ! Na tym polega wiara, czy oprzemy się złu tego świata, czy damy radę mimo wszystko.
Teraz tylko modlitwa i Bóg, potem mąż, dzieci i cała reszta.
W życiu tak nie kochałam, i nie miałam takich cudownych relacji z ludźmi jak teraz - choć częściowo towarzystwo przeszło weryfikację :( Ci, którzy stali obok i wydawali się być bardzo uczciwi, przyjaźni i wspierający odeszli ze spuszczoną głową, ale zrobili miejsce innym - bardzo wartościowym przyjaźniom, i za to też dziękuję Bogu.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:55   

Nic nie pisałem o szukaniu "zastępcy".
Napisałem może i banał, ale banał w 100% prawdziwy.
Uśmiechnięta matka to zadowolone dzieci.

Podam Ci przykład który znam z obserwacji.
Ludzie zresztą już niezyjący.
Mąż i żona żyli w separacji, jeden dom, osobne wejścia.
On lubił "poszaleć"- kobiety, ale do śmierci miał pogodne usposobienie.
Ona (żona) całe życie skwaszona mina i żal do męża (słuszny zresztą).
Po latach dzieci ojcu wybaczyły i miały z nim lepszy kontakt niż z matką.
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:56   

Hm, co do modlitwy za rodzica to chyba nie do końca sie rozumiemy,
Dziecko jest szczere, a im młodsze tym bardziej szczere i nawet pretensja wypowiedziana pod adresem rodzica może być jego modlitwą. Czy wszyscy zawsze modla sie tylko formułkami bo mnie zdarza się nawet spierać z Bogiem i to bywaja bardzo efektywne modlitwy, tu wszak chodzi o serce i żaden przymus nie zadziała, nie chodzi o nakazowe postepowanie. Tylko o to , żeby dzieci o tym wiedziały i w miarę mozliwości rozmawiały w modlitwie z Bogiem i Aniołami Stróżami swoimi i rodziców, a jakie to będą rozmowy to tajemnica ich serc. :-D
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:59   

Ja też już jako dorosła osoba rozmawiam z Aniołami moich rodziców i to ułatwia mi poprawne relacje, dlatego szczególnie przed trudna rozmową warto taka modlitwę wcześniej odbyć, wtedy żaden temat nie jest zbyt kłopotliwy i możliwie mało porani, gdy będzie podniesiony-takie sa moje doświadczenia
 
 
Muzyka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 11:07   

Kod:
Ja zaczęłabym tak:
-spowiedź święta i Komunia w intencji dziecka, dzieci
-modlitwa z Adoracją Najświętszego Sakramentu o Dar Mądrości i Miłości w tej sprawie,
prośba do Anioła Stróża dziecka, dzieci aby przygotowali je na wiadomość jaką chcesz im przekazać
-rozmowa ze szkolnym lub niezależnym psychologiem jeśli to możliwe- mają swoje spostrzeżenia jeśli znają dziecko ze szkoły lub podpowiedzą jak wprowadzić siebie w myślenie dziecka, aby na jego poziomie przekazać mu informacje dla niego trudną
-rozmowa ze współmałżonkiem i gdy to możliwe ustalenie wspólnego stanowiska co do zaistniałej sytuacji
-dążyłabym do wspólnej rozmowy rodziców z dzieckiem, dziećmi


Dziekuje Kinga2 za pomoc.
Bardzo konkretna.
 
 
Elżbieta1974
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 13:00   

Nutka, przeczytałam ten watek i taka mi sie nasunęła refleskja...
czy to nie jest tak, ze w Twojej głowie siedzi jakiś niedościgniony ideał rodziny, w którym każdy musi być dobry, ugłaskany, dzieci muszą mówić tatusiu, tatuś ma obowiązki codziennie przez... blablabla być z dziećxmi???
Przecież to utopia!

Czy tak ma wyglądać prawdziwe życie!

Ty nie ułożysz relacji ojca z dziecmi choćbys poleciała na księżyc i nawet się za to nie bierz!

One same to robią!
Ty masz być prawdziwa i spójna w tym co robisz i mówisz!!!!
Nie wolno Ci ani oskarżać ojca przed dziecmi, ani go wybielać, bo to fałszywy obraz!

czy zadowolona mama to mama, która kogś ma?????? :roll: :roll: :roll:

Jestem zadowoloną mamą, choć jest trudno, mam tysiące powodów do radości!!!!! Miliony!!!!!!
Wsparcie Boga, pracę, zdrowe, uśmiechnięte dzieci, dobrych znajomych!
I to jest powodem mojego uśmiechu na twarzy!
czekam cierpliwie na męża, na jego powrót, na uzdrowienie naszego małzeństwa, ale w życiu tyle się dzieje, ze nie mam czasu na skwaszoną minę!
Tak jak powiedział Grzesiek :zadowolona mama, to szczęśliwe dzieci!

Z własnego doswiadczenia mogę powiedzieć, że im bardziej naciskałam męża na kontakt z dziećmi tym bardziej mąą uciekał!
Aż w końcu pojechałam sama z dziećmi na wakacje!
Był cudowny tydzień! Cudownie się bawiliśmy!
Powiedziałam o tym mężowi i ... postanowił nas odwiedzać na wakacjach, na ile mógł, ile dła radę!

I tak powoli dzieci same zbudowały z nim więź.

Ktoś tu kiedyś bardzo mądrze napisał na forum NIE WOLNO GRAĆ DZIEĆMI!!!! NIGDY!!!!

To czasem mega trudne, dla osoby która jest poraniona i czasem nieświadoma nawet swoich zachowań!!!
Ale możliwe!!!!
Praca nad sobą czyni cuda! A właściwie to Bóg czyni cuda przez pracę!

Pogody Ducha :)
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 13:30   

Elżbieta1974 napisał/a:
To czasem mega trudne, dla osoby która jest poraniona i czasem nieświadoma nawet swoich zachowań!!!
Ale możliwe!!!!

Słyszałem od wielu osób jednak nie rozumiałem, puki po mojemu nie nawciskałem bzdur na temat mamy i jej....aż sam zobaczyłem, że młody to bardziej za tym źeby pobyć ze mną i troche z mamą , a pomimo że się nie odzywamy , lub gadamy przeciw sobie bzdury on i tak jest zadowolony (takie szczęscie w nieszczęsciu.)
 
 
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-14, 14:18   

Mam pytanie, jak najlepiej z punktu widzenia dziecka się zachować?
Problem zaktualizuje się za trzy miesiące.
Rodzice po rozwodzie. Tata nadal sam. Mama z nowym panem i nowym dzieckiem. Wspólne dziecko rozwiedzionych rodziców w maju idzie do komunii św.
Dziecko mieszka z mamą. Tata ma uregulowane kontakty. W czasie tych kontaktów dziecko ma kontakty z rodziną taty, razem spędzają wakacje, święta. Siostra taty jest matką chrzestną dziecka. Mama dziecka powiedziała, że organizuje przyjęcie po komunii i nie życzy sobie obecności rodziny taty. Dziecku powiedziała, że nie lubi rodziny taty i będzie się źle czuła w ich towarzystwie. Dziecko mówi, że chciałoby, żeby dziadkowie, ciocie i kuzynki i kuzynowie byli na jego komunii ale mama się nie zgadza.
I pytanie. Co ma zrobić rodzina taty? Przyjechać na msze św. (inne miasto)? Jeżeli tak, to w pełnym czy okrojonym składzie (z dziećmi)? Zrobić konkurencyjne przyjęcie i czekać na dziecko np. po 16 - stej? Odpuścić, nie jechać?
Czy dla dziecka będzie lepiej jak zobaczy, że i babcia, dziadek, ciocia, wujek, kuzynostwo przyjechało na mszę? Czy lepiej jak nikogo nie będzie z rodziny taty? Powiedzieć, że nie przyjadą, żeby nie stawiać go w trudnej sytuacji, ale będą z nim w tym dniu myślami. W sumie chyba najgorszy z punktu widzenia dziecka jest pomysł z konkurencyjnym przyjęciem. A przyjazd na mszę? Zaburzy spokój dziecka, czy wręcz przeciwnie pokaże, że jest ważny dla rodziny taty i są w stanie do niego jechać, w ważnych momentach zawsze i wszędzie?
Mamy dziecka nie da się przekonać. Jej rodzice powiedzieli, że też są bezradni.
Jak tak piszę, to chyba najlepiej nie jechać w ogóle. Nie wiadomo, czy mama dziecka pozwoli po mszy, pod kościołem chwilę z nim porozmawiać, a nawet jak pozwoli, to dziecko będzie smutne, jak zobaczy, że część rodziny odjeżdża... Może za pośrednictwem taty tylko przekazać życzenia, zadzwonić..., żeby wiedział, że cała rodzina z nim jest.
Jak myślicie?

[ Dodano: 2014-02-14, 14:44 ]
A co do tego co napisała Nutka. Zgadzam się, że relacji za drugiego z rodziców z dziećmi się nie zbuduje. Naprawiać ma ten, który popsuł. Jeżeli nie chce, nie ma na to sposobu. Wtedy ten z rodziców, który zostaje ma zadbać tylko o jedno, żeby dziecko w takiej sytuacji nie miało konfliktu lojalności. To właśnie konflikt lojalności rzutuje na przyszłe wybory i zachowania dziecka.
Nastolatkowie przeżywają rozstanie rodziców trudniej niż małe dzieci. Bo dochodzą jeszcze skomplikowane emocje związane z tym wiekiem. Nie rozumieją sami siebie, a co dopiero sytuacji dorosłych. Przerabiam z własnymi dziećmi te problemu i widzę, że małe dzieci zdecydowanie szybciej sobie dają radę niż te starsze. Małym wystarczy spokojna, zadowolona mama. Starszym oprócz tego potrzeba o wiele więcej. Korzystam z pomocy psychologa dla siebie i starszych dzieci. Pozwalam na wylewanie emocji, nie próbuję rozwiązywać i komentować, po prostu jestem, przytulam. Nie pozwalam na obrażanie taty. Pokazuję sposoby na życie. Takie "małe stołeczki". Proste rzeczy, zajęcia w domu, filmy, muzyka, ciekawe artykuły, sport, dbanie o siebie. Czepiam się rozmów o koleżankach, kolegach, tego co w szkole, co między dziećmi, żeby nie było analizy i analizy trudnej sytuacji. Na teksty rozwiedź się, znajdź sobie innego, mam zawsze tą samą i jedną odpowiedź. Już nie bawię się w tłumaczenia, bo to zapędza w kozi róg. Jest ciężko, idzie jak po grudzie, ale czuję, że to dobra droga. A i jeszcze jedno, to ja chodzę do dzieci, jak się zamykają w pokojach, wchodzę kontrolnie, po prostu jestem przy nich.
 
 
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-14, 16:38   

Witam


Przykro czytać ten wątek :-( . Mój mąż też potrafił powiedzieć, że odchodzi ode mnie nie od dzieci!. I tak to wygląda na dzień dzisiejszy. W wyroku ma zasądzony miesiąc wakacji i tydzień ferii. I co? I nic ! To ja się muszę upominać o to co ma w wyroku. Nie potrafię tego zrozumieć ,żebym to ja się upominała o czas spędzony z dziećmi.! Nie utrudniam mu, idę na rękę. Na dzień dzisiejszy im bardziej ja nalegam na kontakty i widzenia tym bardziej on się broni! Co za paradoks!!. Żebym ja się prosiła! On powiedział kiedyś ,że ma wyrok gdzieś! Ferie minęły i nic. Wakacje też były. I nic. Ma miesiąc chciał wsiąść na 6 dni. Same powiedziały że na tak ,krótko to szkoda jechać. Nawet jak nie było jeszcze rozwodu to nie utrudniałam mu kontaktu ,a wręcz przeciwnie. Ale on nie potrafi z tego skorzystać. Chociaż w sądzie zrobił zemnie potwora bo sobie coś wymielił na odwal jaki to świetny tatuś, gdzie wiedział że się nie zgodzę( wymyślił wyjazd zagranice ,żeby w rodku lepiej wyglądało jaki on świetny tatuś na pokaż gdzie wcześniej nigdzie dzieci nie brał ,a młodsza miała 1,5 roku jak się wyprowadził i go nie znała nigdzie wcześniej z nim nocy nie spędziła) Dzisiaj wiem ,że to był pic na wodę ,żeby się pokazać jakim jest świetnym tata ,a jaką ja jestem jędzą bo mu dzieci nie chciałam dać. Zrobił ze mnie potwora. Złą matkę! A potem po mnie jeździły na sprawie i próbowały udowodnić jaką ja jestem świetną matką, że gram dziećmi i próbuję się odegrać na biednym mężu. I że walczę, a ja przecież od razu powinnam dać mu rozwód i nie robić problemu bo mój mąż chce być wolny i szczęśliwym człowiekiem ,a na drodze ja mu stoję. I dlatego mężowi na złość nie chciałam dać rozwodu, że gram dziećmi. Mój mąż wie,że dzieci to mój słaby punkt i wie jak mnie zranić i jak mi dopiec i że mi zależy i zależało na jego dobrym kontakcie z dziećmi( sama wychowywałam się bez ojca i ta zadra siedzi). Ale on już kiedyś powiedział ze przecież im żadnej krzywdy nie robi, nie bije, krzywdy fizycznej nie robi. A psychiczna no cóż tego nie widać jak siniaka! Teraz między grudniem a styczniem był miesiąc to młodszą wziął nad wodę żeby kaczki pokarmił i tyle przez cały miesiąc. Bo dla dzieci nie miał czasu bo panna razem z nim przyjechała i do niej latał( mieszka zagranica). A święta szkoda gadać sama mu dzieci przywiozłam posiedział chwile i do panny poleciał a dzieci z teściami zastawił. Bedze sprawę wnosić do sadu ,że się nie wywiązuje z wyroku. Co za paradoks!!!!!!!!
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-14, 16:48   

Tyśka przytulam. To smutne jak na tym wszystkim cierpią dzieci. :-(
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-14, 17:14   

Bardzo współczuję, że część ojców traci zainteresowanie własnymi dziećmi.

W przypadku tej dziewczynki pierwszokomunijnej - cóż mam powiedzieć, są te, które dostarczyły dziecko na świat, ale nie dojrzały do bycia rodzicem, podobnie jak są ci, którzy dostarczyli nasienie, ale również nie dojrzeli do bycia rodzicem. Mam nadzieję, że ta dziewczynka zdoła jednak zachować więź z ojcem, ojciec nie podda się, a matka szybko zrozumie, że jej emocje nie są tożsame z emocjami dziecka.
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-01, 15:41   

A jak wytłumaczyć córce które dla ojca jest wszystkim że jej mama już z tatem nie chce mieszkać? Że kazała tacie się wyprowadzić bo to jej dom i sobie taty nie życzy?
Jak można robić to małemu dziecku drogie Panie?
Ileż można córce powtarzać że się z mamą umówiliśmy że tata z nią nie mieszka? Jak znieść sytuacje gdy córka staje w drzwiach i nie chce mnie wypuścić a mamusia bez reakcji - udaje że nic się nie dzieje.
Proszę Boga aby dał mi siły to znieść...
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-01, 16:10   

"Proszę Boga aby dał mi siły to znieść..."
w sumie nie o to Go proszę- proszę o to aby córka to zniosła, aby separacja nie wpłynęła na nią negatywnie, aby wyrosła na szczęśliwą kobietę.
Ja mogę cierpieć...jeśli taki jest Plan
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9