Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Separacja a rozmowa o tym z dzieckiem
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 20:48   

nutka napisał/a:
czy w takiej sytuacji dzieci mają rozmawiać z aniołem stróżem Taty - czy może nie jest to jednak odwrócenie ról? Czy i tu te zasady zastosujemy?

Skoro mnie zapytałas to pozwole sobie na mały wtręt tutaj i odpowiem, że zawsze, ZAWSZE , Z A W S Z E.

Z dziecmi jest tak, że władza rodzicielska jaką Bóg udzielił poprzez Łaskę Płodności, rodzi sie w chwili poczęcia, więc automatycznie modlitwa za dziecko jest niezwykle skuteczna, a w druga stronę, dziecko jako osoba związana więzami krwi z rodzicem, obdarzająca go miłością bezwarunkową ma absolutnie prawo i sposobność do rozmów z Aniołem Stróżem rodzica. Cała duchowość w rodzinie błogosławionej Sakramentem małzeństwa jest skonstruowana dla dobra tej rodziny, utrzymania jej w Jedności ( to Osoba nie stan ), miłości i na drodze do Zbawienia.
Modlitwa dziecka do Anioła Stróża rodzica może bardzo wiele ułatwić i rozwiązać. Rodzicom łatwiej rozmawiać z dzieckiem i dziecku zrozumieć rodzica. :-D
Aniołowie nie mają uprzedzeń, zranień, złych doświadczeń jakie nas ludzi ograniczaja w relacjach z drugą osoba więc maja dostep znacznie lepszy i głebszy do serc współlokutorów :-)
Sorki za literówki, ale cos mi szwankuje polska czcionka :-(
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 20:55   

Mimo wszystko, decyzja o modleniu się za osobę, która nas zraniła musi wypływać z serca osoby modlącej się.

Synowie Nutki mogą oczywiście się modlić za ojca, ale może skoro teraz targają nimi negatywne emocje to raczej na podstawie takiej motywacji:

Cytat:
Błogosławcie tych, którzy was prześladują! Błogosławcie, a nie złorzeczcie! 15 Weselcie się z tymi, którzy się weselą. płaczcie z tymi, którzy płaczą. 16 Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach! Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne! Nie uważajcie sami siebie za mądrych!
17 Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi! 18 Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! 19 Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan - ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. 20 Jeżeli pragnie - napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę.
21 Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!



Cytat:
27 Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; 28 błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. 29 Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty! 30 Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje.
31 Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! 32 Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność?9 Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. 33 I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. 34 Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. 35 Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. 36 Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.


Tylko tyle i aż tyle. Nie twierdzę, że ojca mają traktować jak nieprzyjaciela, ale mimo zadry w sercu niech proszą o błogosławieństwo dla niego i prostowanie jego ścieżek. Jeśli znajdą w sobie tyle siły. Jeżeli nie, nie jest niczyją sprawą obciążać ich bardziej, niż sami są w stanie unieść.
 
 
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 21:12   

Nutka-nie dam Ci konkretnej rady na te trudna sytuacje-zwyczajnie nie mam. :-(
Tym samym nie bede Ci obiecywał ,ze jakies działanie załatwi Twe zmartwienie,czy kłopot.Zwyczajnie uważam ,ze zbyt się zamartwiasz.Nie bede Ci cedził pięknymi słówkami,bo nawet nie potrafię.
Prosze nie zamartwiaj się tak.Powierz swój kłopot Panu,powiedz mu ,że jesteś bezradna,słaba,nie masz siły a tylko Mu nie przeszkadzaj.Gdybym ja Ci powiedział o swych kłopotach to bys nie uwierzyła co przeszedłem i przechodzę.Przestałem się zamartwiac,robie to do czego zostałem powołany,nie przeszkadzam Panu w powierzonej Mu misji .A i dużo Mu pomagam-modlitwą.
Hey.Ma byc lepiej +ODWAGI+
Ostatnio zmieniony przez zaleś 2014-02-12, 22:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 22:40   

Dziecko ,będzie odczuwać brak ojca zawsze, zawsze..Nawet jak już będzie dorosłe. Piszę to jako osoba ,która taki brak odczuwa. I to nie do dziecka należy poprawianie relacji z ojcem ,tylko do ojca...To ojciec,skoro zostawił rodzinę, zostawił też i dzieci,bo nie chciał pracować nad sobą ,nad poprawieniem tych relacji.I skoro nie nawiązał takich relacji wtedy ,kiedy było "dobrze", to tym bardziej teraz nie ma na to co liczyć...
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 22:49   

A no właśnie...
i ja też chciałam przywołać przykład 14 letniej dziewczynki, która w obliczu wiadomości o rozwodzie rodziców bała się modlić, przeżyła wielki kryzys rodzinny i wiary za jednym zamachem - bo z jednej strony bardzo chciała, aby rodzice się nie rozwidli i o to się modliła, a z drugiej - i tak poczuła się odrzucona i bała się modlić, bo jeśli Bóg jej nie wysłucha - to ona zupełnie zostanie sama - odrzucona podwójnie - ani rodziców, ani Boga - więc kto się nią zaopiekuje... więc na wszelki wypadek zaprzestała relacji z Bogiem... i to dopiero był dramat dla dziecka...
Nie mówię, że to standard - ale dzieci te nastoletnie mające już swój rozdygotany bo rozdygotany hormonami, ale jednak - światopogląd, system wartości ... przeżywają tak różnie... że żadne poradniki nie są w stanie tego ogarnąć. Zmuszanie w takiej sytuacji do modlitw za Tatę... tak jak wiecie wszystko musi wyjść z serca, z własnego poczucia co chcę z tym zrobić ....
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 22:58   

Byłam też świadkiem - kiedy dorastający syn zdradzanej mamy powiedział do niej z pretensją i gniewem - wręcz z potępieniem jakby to była jaj wina - że albo się ogarnie i przyzwyczai do tego, że ojciec ją zdradza albo się rozwiedzie - i nie ma nad czym dumać... takie to było dla niego proste... takim był chojrakiem, a w dwa tygodnie później wywrzeszczał ojcu cały swój ból - jakim jest zerem, jakim przykładem skoro dał im dowód jak się powinno "szanować" matkę ... jakim wzorem wierności i wiary? jakim przykładem klękając przed ołtarzem i chodząc do kościoła?...
i dopiero wtedy przyszedł czas na prawdziwe rozgrzebanie tematu, porozmawiania - jak wszyscy przestali tłumić te emocje... ale warunek jest jeden... musisz być i żyć i na te emocje się umieć wystawić, skonfrontować -
wtedy jest szansa na uzdrowienie tych relacji
jeśli zaś wszystko jest letnie, oby tylko było "dzień dobry,cześć, dziękuję, proszę..." oby nikt nikogo nie uraził... bo ten się boi, tamten nie chce... to zamiecione pod dywan... w przyszłości depresja i negatywne wzorce. I jest "letnio"... wszystko poprawnie, ale nic tak jak powinno :)

I chyba o to walczę, aby ten "dziedziczny" brak relacji przerwać ... dla swoich dzieci.
Emocjonalne rozwody w tzw. normalnych rodzinach wyrządzają dzieciom również wiele krzywdy, która przenosi się na ich późniejsze życie...
Oddajmy to wszystko Panu, niech nas wiedzie po swych ścieżkach, ale z dziećmi trzeba i tak rozmawiać, a nei uciekać od tematów - i chyba stąd wziął się nasz wątek
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:00   

Bosa - dziękuję Ci za tę wypowiedź :)
ale czy to znaczy, aby matka nie walczyła, nie pokazywała dzieciom swoimi czynami, że dąży jednak do tego, aby te relacje z ojcem nawiązywały ?
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:13   

Bosa, przepraszam, że odpowiem na pytanie do Ciebie adresowane :oops: .

Nutka, moim zdaniem wystarczy, jeżeli matka nie będzie ojcu przeszkadzać, o ile ten będzie nawiązywał relacje z dziećmi z korzyścią dla nich.

Sama piszesz - dzieci są już duże, wiele widzą. Twoje starania i interwencje, zwłaszcza jeżeli nieskuteczne mogą jeszcze utrwalić w nich uraz do ojca, a Ciebie będą widziały bezsilną. One potrzebują natomiast silnej matki i jasnego komunikatu, że to co zrobił ojciec, nawet jeżeli jest normą w wielu środowiskach, ma określoną wartość moralną, niepodlegającą negocjacjom.

O ile więc "dał ciała" jako mąż, to niech chociaż nie "da ciała" jako ojciec.
 
 
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:15   

nutka napisał/a:
Bosa - dziękuję Ci za tę wypowiedź :)
ale czy to znaczy, aby matka nie walczyła, nie pokazywała dzieciom swoimi czynami, że dąży jednak do tego, aby te relacje z ojcem nawiązywały ?

Z obserwacji moich.Im bardziej jeden rodzic napiera tym drugi bardziej sie przed tym broni.Potrzeba czasu by zaczęli grac do 'jednej bramki'.
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:18   

Widzę po moich dzieciach,żę coraz bardziej oddalają się od ojca, same nie nawiązują kontaktu,nie dzwonią .itp. Mówie tu o synach 13,19 lat. I moje uwagi, typu -zadzwoń do taty ,jak coś potrzebujesz , kwitowane są -a po co ,przecież tatę to i tak nie obchodzi.. One doskonale czują ,że tata odszedł także od nich, jakby zrzuci z siebie ten balast, który mu chyba ciążył. I myślę, że ja za nich nie poukładam tego .to ich życie ,ja nie znam ich myśli...
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:19   

bez względu na wszystko - w stosunku do dzieci zawsze powinni grać do jednej bramki - bo chodzi o ich wspólne cudowne dzieci, które na takie traktowanie - choćby się rodzice nożami dźgali - nie zasłużyły.
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:25   

dokładnie tak jak u mnie w domu, dlatego tak boli - bo przez tyle lat nie tak wychowywałam swe dzieci - aby o Tacie - ukochanym Tatusiu - mówiły ojciec i na moje prośby kontaktu z Tatą odpowiadały: "po co ? i tak go nie obchodzę?"...
ael to prosta droga, aby te dzieci straciły w swych oczach na wartości... ich poczucie wartość pada w tempie zastraszającym... i to u nich wyjdzie ...
książka " Nie chcę o tym mówić" - o męskich depresjach po prostu wyciąga te wszystkie poturbowania z lat dziecięcych - połowę płaczesz nad mężem, co go spotkało, drugą połowę nad swoimi dziećmi - co ich czeka...
I to jest przerażające! I tu jest powód, nad którym chyba tak debatujemy - jak tym młodym ludziom pomóc? w końcu jesteśmy za nich odpowiedzialni - bo to, że duże i sobie poradzą - oczywiście... łatwo można wszystko pod dywan zamieść...
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:32   

nutka napisał/a:

I to jest przerażające! I tu jest powód, nad którym chyba tak debatujemy - jak tym młodym ludziom pomóc? w końcu jesteśmy za nich odpowiedzialni - bo to, że duże i sobie poradzą - oczywiście... łatwo można wszystko pod dywan zamieść...


Pomóc przede wszystkim sobie.
Dzieci widzące zadowoloną z życia matkę będą zadowolone.
To jak z instrukcją dotycząca zakładania masek tlenowych w samolocie na wypadek awarii.
Aby ratować kogoś, najpierw samemu się trzeba ratować, bo sama chęć ratowania innych nie wystarczy gdy samemu się nie ma czym oddychac
 
 
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 23:40   

Sory... Grzegorz - to banał! jeśli nie odwołamy się do szukania szczęścia u BOGA!
Dzieci kiedy widzą mnie zadowoloną - i tu w drugą stronę zaczynają się obawy, czy Mama w tej wierności wytrzyma - a wręcz chciałyby odwetu na Tacie - że Mama powinna mieć kogoś innego, lepszego, takiego co bardziej o nie zabiega niż własny Tato - i dlatego w takich sytuacjach dzieci szybko znajdują mamie kandydata na życiowego partnera, bo jest milszy, bo chce z nimi spędzać czas, bo nie muszą się go prosić ... wszystko zaczyna być bardziej kolorowe niż z Tatą, już nie chcą z nim na wakacje, bo po co ma być skwaszony, bo po co ma wypominać, że się poświęcił, wręcz zaczynają widzieć, że on "do nas" nie pasuje...
Wiesz... Zły nie śpi... wie gdzie i czego jest deficyt i umie to wykorzystać.
więc z tym zadowoleniem to różnie bywa - jak to mówią przyroda nie znosi pustki, szybko można ją zapełnić ułudą :) i wtedy niby wszyscy są szczęśliwsi, bo lepiej się czują, bo dobrze się dzieje ...
Tylko gdzie czyste serca, gdzie rodzina, gdzie miłość?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8