Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kto ważniejszy małżonek czy dziecko?
Autor Wiadomość
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 21:14   

W dużej mierze zgadzam się z Tobą Bywalec. Zresztą, pisałam już wczesniej, że zgadzam się z Tobą co do tych problemów z komunikacją.
Ale niestety znam też małżeństwa gdzie wszystko było ok, ale żona wtedy czuła, że jest panią i władczynią świata i zaczynała rozstawiać męża po kątach, robić piekielne awantury o brudny kubek po kawie itd. A jak się pojawiało dziecko, to już w ogóle!!! To się zazwyczaj kończy, gdy mąż zaczyna się rozglądać za inną. Wtedy jest płacz i rozpacz i zdanie sobie sprawy, że jednak był dobrym mężem, chociaż nigdy tego kubka po sobie nie mył :) Żeby nie było: nigdy i niczym nie usprawiedliwiam zdrady i rozglądania się za kochanką, nigdy nie usprawiedliwiam zdrady. Ale właśnie taką zależność zauważyłam, w wielu przypadkach.
Znam wiele kobiet, które postępuję wg schematu: kupiłeś mi rózowe róże? Nie wiesz baranie, że lubię tylko czerwone?! Kupiłeś 100 rzeczy, o które prosiłam ale zapomniałeś o tej 101? Jak ja mogłam za ciebie wyjść, ty jesteś nienormalny, nie nie wracaj do sklepu, sama pójdę, na ciebie i tak nie można liczyć! Do dziecka się nie zbliżaj, ostatnio przez ciebie spadło z huśtawki, chciałeś je zabić???? I tak dalej.
Nie pisze o błędach mężczyzn, bo jest ich zbyt wiele ;-)
Tak naprawdę skupiam się na błędach kobiet, bo jestem kobietą i chcę te błędy u siebie dostrzegać i eliminować, trzeba zawsze zaczynać od siebie - niedawno to odkryłam. To straszne, że kiedyś umiałam tylko wymagać.
W pozostałych sytuacjach, tzn. gdy konflikt nie zachodzi z powodu wrednego charakteru jednego lub obojga z małzonków to zgadzam się z Tobą Bywalec, że głównym sprawcą kłopotów jest słaba komunikacja.
Chyba za bardzo odbiegam od tematu, ale lubię tak dyskutować, to forum naprawdę baaaardzo dużo mi dało.

Co do słów Orsza... a to nie był żart??? Ja byłam pewna, że to taki przejaw czarnego humoru :)
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-13, 23:40   

bywalec napisała :
Cytat:
jak komunikacja kuleje w zwiazku to narodziny dziecka i zwiazane z tym problemy jak nic ukaza prawdziwy obraz zwiazku.
Dziecko nie jest przyczyna problemow bo problem maja rodzice ze soba.


Zgadza się , warto zapamietać .
To pewnie uniwersalne , nie tyczy samego dziecka .

________________________________________________________

Misio okazał się tym geniuszem .
.......... teraz dopiero spostrzegłem :mrgreen:

_________________________________________________________

Marta 86
budzisz nadzieję w "starszym pokoleniu ".
Jest tu trochę na forum takich "małolat" a całkiem mądrych .

_________________________________________________

A ja lubię być "adwokatem diabła"
i chyba bardziej rozumiem , jako facet
co właściwie napisał Orsz .

Orsz , moim zdaniem ,
przede wszystkim miłość kobiety i mężczyzny
wyniósł w górę , pod niebiosa .
Postawił na kolumnie króla Zygmunta .
Chciał podkreślić jej wyjatkowość , piekno i wartość .
Stąd niezasłużone chyba zbiera cięgi , od pań właśnie .
Orsz nie napisał , że dzieci nie kocha , pewnie kocha nawet bardzo
ale nad tę miłość jeszcze wyniósł
milość do kobiety , do żony .

Załóżmy , że facet ma wybór .
Sprzedać żonę czy dziecko , niemowlaka powiedzmy .
Fakt , istotne pewnie komu i na co .
Ja jednak stawiam - że większość facetów , o ile nie wszyscy sprzedadzą.........

W analogicznej sytuacji 50 % żon sprzeda ....... :mrgreen:
( wariant optymistyczny dla ...... )
 
 
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 07:37   

mare1966 napisał/a:
Ja jednak stawiam - że większość facetów , o ile nie wszyscy sprzedadzą.........
W analogicznej sytuacji 50 % żon sprzeda ....... :mrgreen:


A czemu te kropki, jako niedopowiedzenia...
Każdy wstawi co mu pasuje, a nie to co chciałeś przekazać :-P
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 09:29   

mare1966 napisał/a:

Załóżmy , że facet ma wybór .
Sprzedać żonę czy dziecko , niemowlaka powiedzmy .
Fakt , istotne pewnie komu i na co .
Ja jednak stawiam - że większość facetów , o ile nie wszyscy sprzedadzą.........

W analogicznej sytuacji 50 % żon sprzeda ....... :mrgreen:
( wariant optymistyczny dla ...... )


Mare

Sa tacy mężowie i takie zony, które współmałżonek nie tylko by sprzedali,
ale by jeszcze dopłacili :mrgreen:
 
 
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 09:37   

hehe panowie
wy to nawet mowicie: auta i zony sie nie pozycza.....

ale jak cora Wam podrasta i zaczynaja krecic sie chlopaki kolo nich to znow jak lwy chodzicie i od razu pokazujecie miejsce w stadzie mlodemu lwowi...

natura ludzka zawsze idzie predzej przed rozumem.... dlatego wy macie tak a my inaczej

a sprzedac to ja wiem kogo wy byscie sprzedali nawet za darmo...tesciowo i to prawie kazdy, zeby nie generalizowac.))
 
 
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:43   

Mój brat kiedyś chciał sobie kupić skarbonkę z napisem "Zbieram na nagrobek dla teściowej" ;-) Myślę, że sprzedałby ją bez problemu, a nawet dopłacił ;-)
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:49   

Marta86 napisał/a:
To się zazwyczaj kończy, gdy mąż zaczyna się rozglądać za inną. Wtedy jest płacz i rozpacz i zdanie sobie sprawy, że jednak był dobrym mężem, chociaż nigdy tego kubka po sobie nie mył :)


tak.
niestety mieszczę się w tym schemacie.
straszne jest uświadomić to sobie, straszne jest uświadomić sobie fakt, że ten mechanizm grał jakąś rolę podczas przyjmowania męża po zdradzie
straszne jest przyjęcie tej prawdy o sobie, bardzo trudne, i jeszcze mi się to nie udało
może kroki pomogą
 
 
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:54   

Cytat:
może kroki pomogą


Pomogą :-D
 
 
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 12:59   

Najważniejsze to zrozumieć swoje błędy, są ludzie, którzy do śmierci idą w zaparte i nie przyznają się, że zrobili cos źle. Ja sobie ostatnio uzmysłowiłam, ze jakbym wyszła za mąż kilka lat temu to przeczytalibyscie tu taką historię kryzysu jakiej jeszcze na świecie nie było.
Wiem, że łatwo się teoretyzuje na forum, trudniej wprowadza te teorie w życie, ale jednak myślę, że ten schemat powtarza się w niemal każdym kryzysie.
Krawędź, jak czytam Twoją historię to Cię po prostu podziwiam za silną wolę, siłę charakteru i w ogóle całokształt :)
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-14, 19:53   

Przepraszam z góry za żarcik, ale odnośnie dywagacji, kogo ratować, kogo sprzedawać: ewolucyjnie i behawioralnie: w odizolowanym systemie: matkę, bo ma szansę jeszcze przedłużyć gatunek, dziecko jest za słabe i bez matki nie przetrwa, dawca połowy chromosomów może być wymieniony na innego. Tym niemniej, bez dwóch dorosłych osobników zdolnych do rozrodu gatunek nie przetrwa. Chronienie dzieci to relatywnie nowy trend moralny w skali historii ludzkości.

All in all - akademickie rozważania. Jeżeli ktoś chce uwzględnić czynnik moralny, to było takie badanie: stoisz na peronie, widzisz nadjeżdżający pociąg, który zmierza wprost na 5 ludzi, możesz ich uratować, jeżeli przestawisz zwrotnicę na drugi tor, gdzie stoi 1 człowiek. Co robisz?

90% pozwala zginąć 1 osobie, 10% nie jest w stanie podjąć decyzji.
 
 
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 01:23   

Właśnie, nowy trend, to w dyskusjach jak to winno być wg nauk kościoła nie może być inaczej niż Bóg, małżonek, dzieci.
W Papui, ta mniej cywilizowana część buduje (do dziś) szałasy wysoko na drzewach (bo dzikie zwierzęta) i zdarza się, że dzieci spadają, nie ma dramatu, tak bywa, a dziecka nie mają małżonkowie sztuk 1.
Kiedyś moja najstarsza córka na pytanie babuni (oczywiście mojej teściowej) kogo kocha bardziej mamę czy tatę, odpowiedziała mamę kocham jak mamę a tatę jak tatę. Miała ok. 4 lat a była mądra jak Filomena.:) Dziecko jak dziecko, małżonka jak małżonka. Dzisiaj jest córką dorosłą i zachwyca poukładaniem i mądrością. Tylko jej mamę dopadło "wiem, że nic nie wiem" i nie wie czy to początki Alzheimera czy dojrzałość.
Z życia wzięte: znam dwa przypadki, gdy po urodzeniu dziecka tatusiowie maksymalnie skoncentrowali się na dzieciach, odrzucając kobietę jako taką. Akceptowali ją jedynie jako karmicielkę, tułaczkę i przewijaczkę, stojąc nad nią i krytykując, że nie tak karmi, nie tak trzyma, etc. Doszło tam do rozwodów, odebrania matkom dzieci. Po tym jedna z kobiet ugrzęzła na lata w leczeniu psychiatrycznym, druga zaczęła pić.
Zastanawia mnie skąd bierze się myślenie stereotypami? Stereotypy - biorą się z powtarzalności i powszechności czy też z wymówek, wygody, trudności w dotarciu do rzeczywistej przyczyny?
Np. stereotyp wrednej teściowej przyczepiony matce żony w sytuacji, gdy chyba nie ma trudniejszej relacji w rodzinie niż żona - teściowa. Kobieta kobiecie wchodzi w jej teren. W tym temacie to nawet nikomu do śmiechu nie jest, żartów na temat mamuś mężów nie ma. Dlaczego?
Stereotyp związany z brakiem szansy na uzyskanie miejsca pobytu dziecka u ojca. Ilu faktycznie ojców składa takie wnioski do sądów? Spotykałam najczęściej zdanie panów, po co mam wnosić jak i tak nie wygram. I już. Zamykali temat.
Stereotyp związany z faktem separowania męża po urodzeniu dziecka. Kontrargument podała bywalec - nie tak wiele (osobiście nie znam) kobiet planuje samotne macierzyństwo. Piękne założenia, teorie niestety jednak często się rozjeżdżają w tak mało docenianej codzienności.
Ciekawa też jest interpretacja słów Orsza (Orsz, rozwiejesz wątpliwości?). Moje rozumienie tych słów było zbliżone do Mare z pewnym dodatkowym założeniem. Dzisiaj, po traumie jaka mi zgotowała wiem, że dzieci mi tego nie wypełnią. Oddałbym, sprzedałbym gdyby tylko zostało mi w relacji z żoną zwrócone to co bezpowrotnie utraciłem... Tak odczytałam, a czy się zgadzam inna sprawa. Nawet jak Orsz się nie uaktywni ciekawe pozostaje to jak te same, proste zdania inaczej rozumiemy. Komunikacja ciężka sprawa (kontekst, poglądy danej osoby, stereotypy właśnie, własna historia, uwaga.).
Tak mnie natchnęło, bo dzisiaj mały sukces. Obaliłam stereotyp, że matka - wielodzietka nie ogarnie domu, dzieciaków i odpowiedzialnej pracy zawodowej. Pozdrawiam, w szczególności kobiety, które się boją, że nie dadzą rady.:)
 
 
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 02:08   

Wiadomo, że układ żona - teściowa to ciężka sprawa ;-) O tym się nawet nie żartuje, bo nie ma w tym nic śmiesznego. Często taka teściowa stoi za rozbiciem małżeństwa. Panowie żartują z matek swoich żon, ale chyba nie mają aż tak źle skoro chce im się z tego śmiać.

A wracając do otrąceń po urodzeniu dziecka. Osobiście znam przypadek gdzie kobieta wyszła za mąż tylko po to by urodzić dziecko po czym rozwiodła się i ograniczyła męzowi maksymalnie kontakt z dzieckiem. Po co brała ślub? Nie wiem, może wolała być rozwódką niż starą panną albo panną z dzieckiem. Skrajny przypadek.

W pozostałych sytuacjach nie chodziło mi o to, że te kobiety PLANOWAŁY samotne macierzyństwo. Chodziło tylko o to, że często w ferworze nowych obowiązków ZAPOMINAŁY że mąz też ma jakieś swoje potrzeby i prawa. To zresztą dotyczy obu płci. Częściej myslimy o sobie niż o drugiej osobie.
Pamiętam jak kiedyś koleżanka mi opowiadała, że jej mąż był bardzo dziwny w czasie ciąży. W końcu z niego wydusiła, że on się bardzo boi tego dziecka i że ta ciąża mu się kojarzy z filmem "Obcy" (kosmita tam wychodzi z brzucha człowieka) i jak to możliwe że w niej rośnie drugi człowiek????? Ona zaczęła się śmiać i powiedziała mu, że tak samo się czuje. Posmiali się razem, ona go przytuliła i już więcej mu się dziecko nie kojarzyło z kosmitą :) A wystarczyłoby, żeby mu powiedziała, że gada głupoty, że ona jest zmęczona bo 9 miesiąc nosi to dziecko a on zamiast jej w czyms pomóc to zaczyna mu odbijać itd. i to by mogło zacząć ich problemy związne z tym dzieckiem, on zacząłby się bać mówić o swoich lękach. A co dopiero gdyby go wyśmiała i powiedziała, że prawdziwy mężczyzna nie boi się dziecka więc ty pewnie nim nie jesteś... A moja kolezanka w całym tym swoim zmęczeniu znalazła moment, żeby wczuć się w jego sytuację zamiast skupiac się na sobie i użalać się dlaczego on jej nie rozumie.
Czasem kobieta nieświadomie odtrąca męża i bywa, że jest za późno by go potem przyciągnąć z powrotem. O to mi chodziło a nie o celowe planowanie samotnego macierzyństwa.

Mam też przykład na niezwykle okrutnego męża. Żona urodziła dziecko, mąż ją zdradził, ona się kompletnie załamała, zaczęła chodzić na terapię, brać leki. On odszedł do tej kochanki i wystąpił o odebranie matce praw rodzicielskich. Powód? Ona jest za bardzo psychicznie wyczerpana by jeszcze wychowywać dziecko :shock: Fakt, że to jego odejście tak ją załamało był nieistotny. Na szczeście wygrała w sądzie. Po latach okazało się, że ta kochanka była bezpłodna i mąż chciał jej to dziecko dać w prezencie :) Ona go też do tego namawiała bo się bała, że skoro ona nigdy nie da mu dziecka to on w końcu wróci do swojego dziecka i żony. Ta zona do dziś nie doszła do siebie, choć syn już jest dorosły.
Podsumowując: bywa różnie.
Trzeba się kurczowo złapać Boga i nie puszczać w żadnym wypadku bo człowiek zginie.
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 02:54   

Załamana, dziękuję za komplement :oops:

Szkoda tylko, że ta wiedza i świadomość nic nie dają, jeżeli mąż nie wykazuje dobrej woli. Nic też nie dają w odniesieniu do emocji, może pozwalają je świadomie analizować, przełożyć na ogólne prawidłowości, ale ostatecznie dla człowieka nie liczy się to, co wynika z badań na grupach, ale to, co on sam czuje.

Ja zaliczyłam panikę w sobotę, że dostaję ataku serca po cudownych dwóch tygodniach całkowitego (prawie) spokoju i wewnętrznej harmonii. To jest nieustanna ciężka praca, żeby się nie dać wciągnąć w dół, kopany przez własny umysł.

Ale to tak na marginesie.

I po prawdzie, żałuję, że nie byłam lepszą żoną, chociaż to wcale nie znaczy, że coś by się w ostatecznym rozrachunku zmieniło.
 
 
misio312
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 04:05   

Marta86 napisał/a:
Pamiętam jak kiedyś koleżanka mi opowiadała, że jej mąż był bardzo dziwny w czasie ciąży. W końcu z niego wydusiła, że on się bardzo boi tego dziecka i że ta ciąża mu się kojarzy z filmem "Obcy" (kosmita tam wychodzi z brzucha człowieka) i jak to możliwe że w niej rośnie drugi człowiek????? Ona zaczęła się śmiać i powiedziała mu, że tak samo się czuje. Posmiali się razem, ona go przytuliła i już więcej mu się dziecko nie kojarzyło z kosmitą :) A wystarczyłoby, żeby mu powiedziała, że gada głupoty, że ona jest zmęczona bo 9 miesiąc nosi to dziecko a on zamiast jej w czyms pomóc to zaczyna mu odbijać itd. i to by mogło zacząć ich problemy związne z tym dzieckiem, on zacząłby się bać mówić o swoich lękach. A co dopiero gdyby go wyśmiała i powiedziała, że prawdziwy mężczyzna nie boi się dziecka więc ty pewnie nim nie jesteś... A moja kolezanka w całym tym swoim zmęczeniu znalazła moment, żeby wczuć się w jego sytuację zamiast skupiac się na sobie i użalać się dlaczego on jej nie rozumie.


To bardzo pozytywne, co napisałaś. Uważam, że warto to uwypuklić. Ile małżeństw ma problemy dlatego, że jedna strona robi drugiej awantury albo ją źle traktuje z powodu takich głupstw (coś ktoś zrobił i nazywamy jej/jego zachowanie dziecinnym, wytykamy błędy, piętnujemy)? A czasem wystarczy pokazać, że też tak nuewany (nawet jeśli nie miewamy) albo pośmiać się z tą osobą (może nawet czasem też z tej osoby, jeśli sama się będzie z siebie śmiać). Bardzo fajne rozwiązanie.

Filomena napisał/a:
I po prawdzie, żałuję, że nie byłam lepszą żoną, chociaż to wcale nie znaczy, że coś by się w ostatecznym rozrachunku zmieniło.


Też tak uważam na swój temat - mogłem być lepszym mężem. I nawet jeśli by to nic nie zmieniło, to nie byłoby pytań w rodzaju: "czy mogłem temu zapobiec?", "czy to moja wina?", "co poszło nie tak?". Zachowywanie się "w porządku", nawet jeśli nie uratuje małżeństwa, może dać dużo nam samym. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale na nas samym mamy.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4