Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
on już nie kocha
Autor Wiadomość
Nula
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-15, 20:18   on już nie kocha

Mój mąż już mnie nie kocha, "nie wyobraża sobie bycia ze mną"... a mnie rozpadł się świat... Jesteśmy 8,5 roku po ślubie, mamy 2 dzieci i mieszkamy osobno. Kryzys trwa już około 2 lat, ale od 5 miesięcy mąż z nami nie mieszka. Twierdzi, że nie jest z żadną inną kobietą, choć ja podejrzewam, że to nie jest prawda...ale sama już nie wiem... to ja kazałam mu się wyprowadzić, myślałam, że to nim wstrząśnie, ale nie... chyba było mu to na rękę... pomimo próśb, on nie chce wrócić do domu. Mąż jest dla mnie miły, choć chłodny i taki obcy. Do dzieci przychodzi i widzę, że bardzo mu na nich zależy. Na mnie nie. Próbowałam wszystkiego - rozmowy z jego rodziną, przyjaciółmi, psychoterapii małżeńskiej, prośby i groźby, posunęłam się nawet do przemocy :( odwoływałam się do Pana Boga i oczywiście nieustannie się modlę, odmówiłam też Nowennę Pompejańską... ale nic, nie widzę zmian :( teraz wkradła się rezygnacja i depresja. Nie spałam, nie jadłam, miałam obsesję zdrady. Dostałam leki od psychiatry. Teraz chyba zaczęły działać i ciut lepiej funkcjonuję... Myślałam o separacji i dałam sobie czas do końca roku na decyzję. Dziś zaczęłam czytać książkę pani Anny Jednej "Ile jest warta Twoja obrączka" i widzę że chyba źle myślę... ale już nie wiem co robić... ta bezsilność mnie zabija...
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-15, 21:12   

Nula, witam Cie na forum. Dobrze, ze się tu znalazłam. Rozejrzyj się tu trochę, poczytaj watki innych użytkowników, Przede wszystkim jednak zajmij sie sobą. Sama widzisz w jak ciężkim jesteś stanie. Oddaj swoje małżeństwo Bogu i zadbaj w pierwszej kolejności o swoje emocje, o ich uspokojenie.
Zeby wstrzasnąć mężem podjęłaś się skrajnych kroków, teraz myślisz o separacji. Powiedz mi czemu ona miałaby służyć?

Zajrzyj sobie do
1. Działu świadectw - http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3

2. Do działu rekolekcji - http://www.rekolekcje.sychar.org/, polecam szczególnie konferencje ks Dziewieckiego

3. Kącika filmowego, gdzie na początek polecam film "Ognioodporny" - http://pl.gloria.tv/?media=297261

Przytulam i wspomnę w modlitwie.
 
 
salvia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-15, 23:05   

Nula witamy cię w gronie tych w kryzysie , tych w separacji , tych po rozwodzie i tych którzy kochają . Wiem jak jest ci trudno i ciężko jak się miotasz , czujesz bezradność i jesteś bezsilna . .. bardzo dobrze że zaczęłaś terapię u psychologa / psychiatry , że terapia opiera się na środkach farmakologicznych , na pewno trochę cię wyciszą tylko musisz trochę poczekać :-D wtedy może twoje myśli będą bardziej klarowne pamiętaj nie poddawaj się masz przecierz dzieci one widzą mamę , nie możesz im pokazać że się boisz , bo one też bedą się bały i będą nieszczęśliwe . na początek warto zając się przedewszystkim sobą i dzieciaczkami trzymam kciuki , małymi kroczkami dojdziesz do szczęścia
 
 
Jedna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-16, 11:45   

Witaj na forum Nula. Bardzo mi miło, że masz moją książkę :-)

Piszesz, że nieustannie się modlisz, świetnie. Nie próbuj tylko modlitwą wymusić na Bogu, by natychmiast naprawił i zwrócił Ci męża. Po prostu całkowicie Mu to oddaj. On się Tobą zajmie, bardzo troskliwie, jeśli zaufasz. Może nie dostaniesz zaraz tego, o co prosisz, ale dostaniesz dużo więcej niż przypuszczasz... spokój serca, horyzont nieba i życie poukładane pod Jego dyktando niezależnie od wyborów innych ludzi.

Dobrze, że pomagasz sobie na wszelkie sposoby, nawet leczeniem. Poprawa nadejdzie nieuchronnie, jeśli się nie zaskorupisz w swoim żalu.

Ciesz się swoim byciem z dziećmi, one już nigdy nie będą miały tylu lat co teraz. Sprawdź czy dzieci okazują przy Tobie swoje emocje dotyczące tej trudnej sprawy. Jeśli tak, to dobrze. Jeśli nie, to mogłoby oznaczać, że nie czują w Tobie oparcia.

Piszesz, że nie wiesz czy mąż jest sam czy kogoś ma. Nawet jeśli kogoś ma - ta kobieta jest nikim w naszym porządku rzeczy. Ty jesteś żoną. Nie chodzi o to, że ewentualne kochanki są nikim jako ludzie, oczywiście nie. Tylko naprawdę trudno serio poświęcać swoje zdrowie na myślenie o nich, na zazdrość. Bo tylko ty masz 100% wartości jako zona swego męża. A jeśli on nie widzi tego teraz, to jest jego największa strata...
 
 
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-16, 20:25   Re: on już nie kocha

Nula napisał/a:
Mój mąż już mnie nie kocha, "nie wyobraża sobie bycia ze mną"... a mnie rozpadł się świat... Jesteśmy 8,5 roku po ślubie, mamy 2 dzieci i mieszkamy osobno. Kryzys trwa już około 2 lat

Nasz kryzys trwa.... około 8 lat... falami...z przerwami...z nawrotami... :(
Nula napisał/a:
Próbowałam wszystkiego........

hmm...
Ja próbuję się nauczyć cierpliwości...między innymi....
Nula napisał/a:
... ta bezsilność mnie zabija...

Bezsilność, to coś co mi pozwoliło zwrócić się do Boga. I uczę się powierzać. I uczę się godzić z jego wolą... chociaż chciałbym po mojemu... i chciałbym szybciej... :)
Ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że "wszystko co mnie w życiu spotyka jest dla mnie dobre....chociaż nie zawsze przyjemne"
Uczę się... wiele o sobie zwłaszcza. Staram się zmieniać siebie. A reszta w rękach Siły Wyższej. Ja już nazmieniałem się innych... i ciągle było nie tak :) Więc dość. Chociaż ciężko się rozstać ze starymi nawykami.
 
 
Nula
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 20:57   

och jej... tak bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia... dotąd chyba nikt mnie nie rozumiał, mimo swojej miłości do mnie i życzliwości... chyba nikt, kto nie przeżył czegoś podobnego nie jest w stanie zrozumieć... Dziękuję. Leki działają. Uspokoiłam się, lepiej śpię. Mój mąż przychodzi do domu - do dzieci, jest dla mnie miły, pyta czy coś kupić, pomaga załatwić różne rzeczy itd. ale nie chce dać siebie :( niedługo wprowadza się do kawalerki, bo dotąd mieszkał w pracy... :( już sobie wyobrażam co się tam może dziać... :( wiem, nie powinnam, zazdrość do niczego dobrego nie prowadzi... i mnie wyniszcza... ale ja w ogóle nie ufam mojemu mężowi, nie wierzę, podejrzewam kłamstwa i oszustwa... jak mogłabym żyć z kimś takim... staram się zachować nadzieję, modlić się w chwilach pokus, powierzać mojego męża Panu Bogu, prosić o modlitwę w intencji nawrócenia męża i uzdrowienia naszego małżeństwa...

[ Dodano: 2013-11-22, 22:42 ]
Anno, to chyba prawda... próbowałam wymusić na Panu Bogu powrót męża... ciągle chyba nie umiem zgodzić się na to, że być może wolą Pana jest bym była do końca życia sama... jestem młoda, nie wyobrażam sobie już nigdy nie być kochaną, nie czuć się atrakcyjną, nie kochać się... wiem, że to próżne... wiem, życie wieczne jest ważniejsze, ale... :(

Pisałaś, że ona (ta druga) jest nikim... no, tak, rozumiem, to ja jestem żoną... ale przecież mnie mój mąż już nie chce, już mnie nie kocha, nie jestem dla niego atrakcyjna... a tamta tak :( i to z nią mój mąż może być szczęśliwy... przecież mnóstwo jest małżeństw niesakramentalnych, w których ludzie są szczęśliwi... którzy sobie dobrze żyją...

tyle we mnie goryczy, niepogodzenia, żalu... przez ten kryzys wiele się dowiedziałam o sobie, o życiu... ale chciałabym powiedzieć "już dosyć, wystarczy. teraz będę budować na nowo", a nie mam takiej szansy... :(
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 23:13   

Polecam na rozterki typu - oni tam mają lepiej -

psalm 37 i 73 :mrgreen:
 
 
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-23, 15:45   

juz nie kocha.. hmm. a czy miłosć moze sie tak po prostu skończyc, wypalić? jezeli tak to co to była w ogóle miłosć? rozumiem ze ten swiat jest niedoskonały.. chociaż z drugiej strony skoro stworzony przez Boga to w zasadzie jest doskonały, Bóg nie tworzy niedoskonałości raczej..
Bóg jest miłoscią. miłość od niego pochodzi... czyli to co łączy 99% ludzi na ziemi to nei miłośc tylko jakas fikcja...
statystycznie szanse na długie i udane małżeństwo chyba nawet 20% nie wynoszą...
ale po jednym takim ciosie to sie odechciewa próbowac po raz kolejny.. chyba nawet z tym slubnym.. czy skoro raz "przestał kochać" to nawet jak wróci znowu nie przestanie? skoro jego miłosc jest taka krucha taka niepewna taka zwodnicza.... to co to jest w ogole...?
wychodząc za maż chciałam spedzic z tym człowiekiem całe zycie. miałąm rózne wątpliwosci po drodze ale nie odeszłam chciałam zeby to trwało chciałam.. ale co z tego skoro wychodzi na to ze tylko ja kochałam... bo tylko ja zostałam... i tak sobie moge isc z tym moim uczuciem dalej ale w pojednyke juz tylko.. bo wychdozi na to że moj maz nigdy mnie nie kochał skoro po 4 latach miał dość.. co to za miłosć która trwa 4 lata?
czy na tym świecie w ogóle jest miłość która nie rani nie niszczy i nie łamie człowieka...?
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-23, 16:16   

Nula napisał/a:
jestem młoda, nie wyobrażam sobie już nigdy nie być kochaną, nie czuć się atrakcyjną, nie kochać się... wiem, że to próżne... wiem, życie wieczne jest ważniejsze, ale... :(

Chyba każda z nas tak ma. Nie rozumiem tego swiata. I przez to, co się dzieje dookoła, mam tak wiele wątpliwości. Coraz bardziej zniechęcona, coraz bardziej nieufna... A przecież tak bardzo pragnę kochac i byc kochaną... Tak po ludzku. czuc czyjeś ciepło, bliskośc, zaufanie tę więź jaka się tworzy pomiędzy małżonkami... Tak jak Ty wiem: życie wieczne ważniejsze... Ale to wszystko chyba jest bardzo, bardzo niesprawiedliwe. Chciałabym nie czuc tego, co czuję. I obudzic się z tego złego snu, w jakim żyję... A przynajmniej przestac tak bardzo to wszystko czuc.
Modlitwa pomaga, to szczera prawda. Ale przecież ci źli mają lepiej... Tylko, że ja nie chcę byc zła. I to chyba sama dokonałam tego wyboru, bo zamiast iśc lekką ścieżką, to ja wybrałam osuwisko kamienie. I do tego pod górkę. :-P
 
 
Nula
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-23, 18:09   

jasmina44 napisał/a:
juz nie kocha.. hmm. a czy miłosć moze sie tak po prostu skończyc, wypalić? jezeli tak to co to była w ogóle miłosć? (...)


no właśnie, co to była za miłośc, która się tak szybko kończy? ja też czuję się bardzo rozczarowana... wiedziałam, że nie będzie cały czas różowo, ale miłość, to nie tylko uczucie, ale DECYZJA. I ja zdecydowałam być z tym jednym jedynym człowiekiem do końca życia, a tu... okazuje się, że on inaczej rozumie miłość :(

[ Dodano: 2013-11-23, 18:13 ]
MonikaMaria3 napisał/a:
Chciałabym nie czuc tego, co czuję. I obudzic się z tego złego snu, w jakim żyję... A przynajmniej przestac tak bardzo to wszystko czuc.
Modlitwa pomaga, to szczera prawda. Ale przecież ci źli mają lepiej... Tylko, że ja nie chcę byc zła. I to chyba sama dokonałam tego wyboru, bo zamiast iśc lekką ścieżką, to ja wybrałam osuwisko kamienie. I do tego pod górkę. :-P


i chyba dlatego znalazłyśmy się na tym forum :) bo nie chcemy postępować źle, bo same dokonałyśmy tego wyboru... pozostała nam modlitwa, wspieranie się wzajemnie na tej trudnej drodze... i droga "pod górkę" i pod prąd...

[ Dodano: 2013-11-23, 18:15 ]
zenia1780 napisał/a:
teraz myślisz o separacji. Powiedz mi czemu ona miałaby służyć?



...masz rację :( chyba niczemu prócz ochrony majątku...

[ Dodano: 2013-11-23, 18:17 ]
zenia1780 napisał/a:

Zajrzyj sobie do
1. Działu świadectw - http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3


gdzie są pozytywne historie? gdzie są świadectwa uzdrowień małżeństw... skąd brać nadzieję?
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-24, 13:11   

Nula napisał/a:
okazuje się, że on inaczej rozumie miłość :(

Pytanie postaw inne: jak Ty ją rozumiesz?

Nula napisał/a:
zenia1780 napisał/a:

Zajrzyj sobie do
1. Działu świadectw - http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3


gdzie są pozytywne historie? gdzie są świadectwa uzdrowień małżeństw... skąd brać nadzieję?


Zenia podała link, więc czemu pytasz? - zajrzyj tam. :-)
 
 
Ania2909
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-24, 17:51   

Mój mąż 9 lat temu, kiedy mnie zdradził (w czasie, kiedy właśnie urodziła nam się córcia), też stwierdził, że mnie nie kocha. "Walił"się w serce, mówiąc, że on ma ją tu. Myślałam wtedy, że nie przeżyję tego. Po roku wrócił, przyjęłam go. Zaczął znów mówić, że mnie kocha. Od czterech miesięcy nie mieszka z nami, a ze swoją mamą i tatą, którzy wprost namawiają go do rozwodu. Teściowa zapytała mnie ostatnio w rozmowie telefonicznej "co ja mogę mu zaoferować, jakby wrócił?", dodała też "nie walcz!". Jeszcze tego wprost nie usłyszałam, ale rozumiem, że znów mnie nie kocha.
Czy rzeczywiście można się tak odkochiwać i zakochiwać, zadając tyle bólu nie tylko małżonkowi, ale i bliskim...? Ja tego nie rozumiem...
Przykre, ale chyba nie ma człowieka na tej ziemi, który by nie zawiódł. I nawet nie myślę o mężach, żonach.
 
 
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-24, 19:17   

Ania2909 napisał/a:
Przykre, ale chyba nie ma człowieka na tej ziemi, który by nie zawiódł.

Zgadza sie bo jesteśmy słabi i zranieni przez grzech pierworodni. A mamy o sobie mniemanie, ze jesteśmy doskonali jak bogowie, to tekst diabła z raju, jak namawiał na zerwanie jabłka, prawda jest tak , ze mamy sie uczyć miłosci, , ze jej nie posiadamy, bo ma ją tylko Bóg i możemy sie uczyć miłości od Jezusa i prosić o nia Boga bo On jest miłością.
Jak ktoś będzie kojarzył miłość tylko z uczuciami to będzie zmieniał kochanki co chwilę, a przecież uczucie to dekoracja miłości na dekoracji nie da sie zbudować rodziny, na miłości - postawie , ze decyduję sie pełnić dobro dla mojej żony do końca życia w trudnych i pieknych sytuacjach , na takiej postawie da sie budować rodzinę i małżęnstwo. Maż Twój może się uczyć takiej postawy od Ciebie Aniu, ale najpierw potrzeba byś sie takiej postawy nauczyła sama współpracując z Bogiem.
Polecam rekolekcje z ks. Dziwieckim w
Porszewicach
http://www.youtube.com/pl...t17QSzl8bGpxm3X
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-27, 17:38   

Nula napisał/a:


gdzie są pozytywne historie? gdzie są świadectwa uzdrowień małżeństw... skąd brać nadzieję?


http://sychar.org/swiadectwo-mirki-i-jarka/
http://www.kryzys.org/arc...topic.php?t=776
http://www.kryzys.org/arc...tion=file&id=20 (od 8 min)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 11