Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dzieci w rozbitym związku a dzieci w rodzinie bez miłości
Autor Wiadomość
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-24, 20:31   

kenya napisał/a:

Nie wiem KN na ile starczy Ci jeszcze samozaparcia by funkcjonować w miarę normalnie, codziennie niemal posiłkując się takim koktailem emocjonalnym - który preparuje i serwuje Ci mąż.

najwyraźniej jeszcze 1 dzień - bo właśnie mnie o to poprosił

ale wzór wniosku o separację mam już na dysku..
cóż może zmienić jeden dzień.
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-24, 20:37   

czasem sekunda zmienia cale zycie
może to jest TEN 1 dzień po którym będziesz widziala wszystko i Twoje decyzje nabiorą pewności ??
 
 
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-24, 23:07   

Krawedz nadziei tez zastanawialam sie niedawno nad tym, jak zatytulowalas watek.
W moim malzenstwie jest podobnie, jak Ty mialas w domu. Wspolne posilki, a potem kazdy w swoja strone. Co na tym zyskuja dzieci, ze mieszkaja z rodzicami i nie maja modelu milosci? To nie jest normalna sytuacja. Dlaczego mam fundowac dzieciom taki dom i sfrustrowana matke zyjaca obok ojca z nieodlacznym komputerem i pilotem do tv? A jesli nie uda sie nam wyjsc z kryzysu, jesli bedzie tak jak u Ciebie, przez cale zycie to samo?
Czy nie lepiej sie rozstac?

Co do Twego zycia z dreczycielem, to nie wiem, jak ja bym zareagowala na wspolne zycie, romansowanie meza i potem jego opowiesci, ze nie moze sie zdecydowac :shock: woz albo przewoz czlowieku zdecyduj sie teraz z kim chcesz byc, nie pozwolilabym sie dreczyc jego wahaniami, tzn. przynajmniej tak mi sie wydaje, bo nie jestem w takiej sytuacji... :-?

Przytulam i wspomne dzis w modlitwie!
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 10:15   

"Instytucja separacji zwalnia małżonków z obowiązku wspólnego zamieszkania i podejmowania współżycia seksualnego. Zwolnienie to jednak występuje tylko w sytuacjach wyjątkowych, a mianowicie wtedy gdy zachodzą okoliczności, które moralnie uniemożliwiają prowadzenie wspólnego pożycia.
Okolicznościami takimi niewątpliwie pozostają m.in.:
- cudzołóstwo,
- poważne niebezpieczeństwo dla duszy lub ciała jednej ze stron lub potomstwa pochodzące od drugiej strony,
- zbyt trudne życie dla jednej ze stron spowodowane przez druga stronę.

Obecnie obowiązujący k.p.k. w przeciwieństwie do tego z 1917 roku nie wymienia, oprócz cudzołóstwa, konkretnych powodów i okoliczności na podstawie których orzeczona może zostać separacja. Odpowiednie kanony k.p.k. zawierają bowiem w tym względzie normy blankietowe, co powoduje, iż prawodawca kościelny dopuszcza także inne powody separacyjne, którymi pozostaje np. takie zachowanie jednej ze stron, które uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie instytucji małżeństwa.
Każdy przypadek rozpatrywać należy jednak indywidualnie, czego skutkiem może być uzyskanie przez jedną ze stron prawa do zawieszenia wspólnoty małżeńskiej."


stąd: Separacja w ogólności według prawa kanonicznego - Mateusz Łątkowski
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 11:07   

juana, Bóg zapłać za słowo w modlitwie.

juana napisał/a:
A jesli nie uda sie nam wyjsc z kryzysu, jesli bedzie tak jak u Ciebie, przez cale zycie to samo?
Czy nie lepiej sie rozstac?

Właśnie wszystko przez to, że ja miałam nadzieję, wizję, narzędzia i moc do tego, aby wyjść z tego impasu.
Tylko, że to nie wystarcza.
Wręczałam mężowi to wszystko prosto do rąk.
Wystarczyło by tego użył.
Wystarczyło by chciał.

Braknie najważniejszego. Woli drugiej strony.
Zamiast pracy nad miłością dojrzałą druga strona wybiera gwałtownie wzywającą namiętność.

Na to nic poradzić się nie da. Po to Bóg nam dał wolną wolę.

I teraz gdy się przekonuję o postawie męża to faktycznie takie życie dla mnie też nie ma sensu.
Powrót i mozolne budowanie na ruinach - które również zakłada upadki i konflikty, ale budujemy razem. To mogę przejść.
Ale ja buduję a ktoś za moimi plecami rozwala?
Faktycznie, życie w taki sposób na pewno odciśnie się na dzieciach.

Ja widzę wciąż możliwość życia razem w inny, dobry, Boży sposób.
Ale tylko ja.
On nie.
Więc - moja rodzina kolejna zapewne skończy jako rozbita.
I będę musiała sama wychować dzieci na dzielne i mądre i dobre. Nie wiem jak mam wychować syna bez ojca. Z ojcem w drugim domu.
Ale pewnie się da. Cóż robić.

---
Wybiera się do pani teolog na spotkanie. Czy to przedłużanie agonii?
Trudno mi zachować dystans.
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 11:20   

krawędź nadziei napisał/a:

Więc - moja rodzina kolejna zapewne skończy jako rozbita.
I będę musiała sama wychować dzieci na dzielne i mądre i dobre. Nie wiem jak mam wychować syna bez ojca. Z ojcem w drugim domu.
Ale pewnie się da. Cóż robić.



Według prawodawcy kościelnego, o czym była mowa w poprzednim artykule (Separacja w ogólności według prawa kanonicznego), separacja wbrew pozorom służy przede wszystkim ochronie trwałości małżeństwa.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 11:35   

Wiem Elżbieto.
Dlatego właśnie ją wybieram - jako ostateczną formę przeżycia tego kryzysu.
Nie wiem co będzie jeśli mąż np. wybierze pozew o rozwód. Kto to może przewidzieć.

Ale dla mnie rozwód nie wchodzi w grę. Ja w sercu swym wybrałam i nie zmienię zdania.

Mówiąc o rozbitej rodzinie, nie zabijam w sobie Miłości Wiary i Nadziei.

Raczej uzmysławiam sobie w ten sposób wszystkie możliwe rozwiązania, wszystkie scenariusze. Także ten, że kochanka jako osoba sprytna silna i pozbawiona skrupułów zatrzyma mego męża przy sobie np. na całe życie. Kto wie ile czasu Bóg przeznaczył mojemu mężowi na przemianę? Czasem to następuje bardzo późno a czasem wcale.

Więc separacja po to, by trwać w decyzji i nadziei.
A uzmysłowienie sobie różnych scenariuszy po to, by zabezpieczyć się przed strasznym rozczarowaniem, gdy one faktycznie nastąpią (jeśli nastąpią, bo może Bóg ma inny plan).
I znajdować siłę na każdą wersję wydarzeń, również najtrudniejszą.
 
 
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 11:37   

Elzbieto separacja zachowuje nierozerwalnosc sakramentu malzenstwa, ale bez wspolnego zycia, to nie jest juz to, co mozemy nazwac rodzina. To rozbita rodzina, ktorej kazdy by chcial uniknac. Co z tego, ze nie bede rozwodka na papierze, skoro praktycznie nia bede, gdybym zamieszkala sama z dziecmi?

KrawedzN. tak strasznie mi przykro, ciezko masz! Oby sie jeszcze opamietal!
Przytulam...
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 11:43   

krawędź nadziei napisał/a:
dla mnie rozwód nie wchodzi w grę


Udaj się do sądu duchownego i zapytaj o separację.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 11:44   

Dziękuję Ci Juana.

Dziś (jak od kilku dni) pierwszymi słowami sześcioletniej córki gdy się obudziła było "a gdzie jest tata???"
"w swoim pokoju kochanie"

I pobiegła tam od razu, przytulać się, całować go, opowiadać mu sny, i wycinać nożyczkami papierowe cuda.

Co musi być w człowieku, jeśli odtrąca coś takiego?

I tu się zatrzymam, i przekopiuję co dziś "napisał do mnie" Arcybiskup Fulton J. Sheen (a raczej osoba zarządzająca profilem o tej nazwie na Facebooku ;-) )
Cytat:
My, mężczyźni i kobiety, nie jesteśmy ani wystarczająco mądrzy, ani wystarczająco niewinni, aby osądzać siebie nawzajem. Jedyną słuszną decyzją, jaką możemy podjąć wobec naszego brata, który czyni źle, jest nazwać ten czyn i powiedzieć: "zostawiamy go Bożemu osądowi".

Źródło: "Way to Happiness", 1954r., str. 144.
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 11:52   

juana napisał/a:
Elzbieto separacja zachowuje nierozerwalnosc sakramentu malzenstwa, ale bez wspolnego zycia, to nie jest juz to, co mozemy nazwac rodzina.


Juana, jest takie rozróżnienie..


"Przypomnieć jednak należy, iż dochowanie wspólnoty małżeńskiej nie jest absolutne i dopuszcza wyjątki. Dlatego też prawodawca kościelny ustanawiając instytucję separacji dokonał jej podziału na:
- stałą lub czasową,
- częściową lub całkowitą."



Separacja stała
Separacja stała nazywaną także dozgonną lub wieczystą może powstać pomiędzy małżonkami jedynie z bardzo ważnej przyczyny, którą niewątpliwie pozostaje cudzołóstwo jednej ze stron. Obowiązkiem małżonków pozostaje bowiem dochowanie wierności, tj. jedności małżeństwa, co w konsekwencji implikuje fakt, iż wszystkie działania przeciw wierności są cudzołożne. Cudzołóstwo natomiast, by stało się przyczyną separacji musi być aktem dobrowolnym, rzeczywistym i świadomym.
W związku z powyższym niewierność jednego z małżonków jest poważnym naruszeniem wspólnoty małżeńskiej i dlatego stanowi ona podstawą do orzeczenia separacji stałej. Jednakże w ramach chrześcijańskiego przebaczania cudzołożnikowi, przez małżonka niewinnego, niewierność nie stanowi podstawy separacyjnej. Cudzołóstwo nie jest także podstawą separacyjną w sytuacji kiedy małżonek pokrzywdzony – niewinny wyraźnie lub milcząco dopuści do pełnego pożycia małżeńskiego stronę niewierną.

Separacja czasowa
Powyższy rodzaj separacji umożliwia rozłączenie małżonków na dłuższy bądź też krótszy czas. Rozłączenie podyktowane może być między innymi:
- niewypełnieniem zasadniczych obowiązków małżeńskich, np. przeniesieniem przez jednego współmałżonka całości ciężarów i obowiązków małżeńskich na drugą stronę,
- narażaniem na niebezpieczeństwo duchowe lub fizyczne współmałżonka lub potomstwa, tj. np. w sytuacji niewykonywania obowiązków religijnych lub też utrudniania wypełniania tychże obowiązków członkom rodziny,
- uniemożliwianiem utrzymania węzła małżeńskiego, np. w skutek brutalność jednego z małżonków w stosunku do drugiego lub dzieci.
Idzie tu wszelako o przyczyny separacji czasowej, to znaczy orzeczonej na taki okres, w którym trwa któryś z motywów separacyjnych. Niemniej jednak zawsze pamiętać trzeba, że istnieje obowiązek miłości polegający na podjęciu starań zmierzających do ustania przyczyny, które doprowadziły do czasowego zawieszenia węzła małżeńskiego.


Separacja częściowa lub całkowita
Jeden z tych dwóch rodzajów separacji może zaistnieć w przypadku, gdy odnosi się ona do wszystkich aspektów praw i obowiązków małżeńskich lub tylko do niektórych z nich.
Separacja częściowa polega bowiem na zawieszeniu określonego elementu wspólnoty małżeńskiej i może nastąpić np. w przypadku rozłączenia małżonków od stołu i łoża. Separacja całkowita powstaje natomiast, gdy niemożliwym pozostaje utrzymanie węzła małżeńskiego ze wszystkimi jego niezbędnymi elementami.


Separacja jednakże nie jest pożądana przez ustawodawcę instytucją samą w sobie.
Wprowadzona została do Kodeksu Prawa Kanonicznego jako środek zaradczy na niektóre, szczególnie poważne sytuacje zagrażające dobru małżonków, jak i dobru ich dzieci. Czasami może ona przyczynić się do uratowania związku małżeńskiego
np. w sytuacji gdy strony straciły już wszelką nadzieję na zgodne dalsze pożycie. Separacja nie stanowi jednak wytrychu umożliwiającego stronom rozwiązywanie problemów małżeńskich, a pomaga jedynie utrzymać tenże węzeł.

żródło: Jakie są rodzaje separacji w prawie kanonicznym? - Mateusz Łątkowski


Juana, małżonkowie będący z separacji kościelnej nie są rozbitą rodziną. Są małżeństwem nadal, będącym w kryzysie. Jesli ktoś mówi o takich małżonkach będących w separacji, że są rozbitą rodziną, to ten ktoś ma problem, a nie dane małżeństwo, nad którym Kościoł się pochyla w ten własnie sposób..
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 12:43   

Elżbieta napisał/a:
krawędź nadziei napisał/a:
dla mnie rozwód nie wchodzi w grę


Udaj się do sądu duchownego i zapytaj o separację.


Ha.Przed chwilią telefonowałam do poradni prawnej przy sądzie metropolitalnym w Wwie, i wiesz co mi odpowiedziała pani w słuchawce?

"my już nie prowadzimy separacji, same unieważnienia małżeństwa
separacja pani nic nie da, co pani da separacja?? tylko panią wpędzi w lata, a i tak się nie pogodzicie i tak [pani raczyła wyrazić tę opinię wiedząc o mnie tylko to że interesuje mnie separacja, nic więcej nie zdążyłam powiedzieć]
sądy kościelne nie prowadzą separacji
to tylko do sądu cywilnego niech się pani uda"

Ciekawostka, nie?

Może mi to ktoś wyjaśnić? Trafiłam na złego ducha we własnej osobie ;) czy po prostu sąd metropolitalny ma gdzieś moje małżeństwo kościelne...?
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 13:49   

krawędź nadziei napisał/a:
separacja pani nic nie da, co pani da separacja?? tylko panią wpędzi w lata, a i tak się nie pogodzicie i tak

To jej zdanie prywatne. Ty masz prawo złożyć taki wniosek.

krawędź nadziei napisał/a:
sądy kościelne nie prowadzą separacji

Jednakże prawo kanoniczne pozwala Tobie wszcząść procedurę. To leży w obowiązkach i kompetencjach sądu duchownego.
Tu masz telefon: http://www.trybunal.mkw.pl/Kontakt.htm

""Poradnia Prawna istniejąca przy Sądzie działa w zakresie sądownictwa kościelnego i zastępuje prace adwokatury. Jej zadaniem jest informowanie zainteresowanych osób o możliwości przeprowadzenia procesu sądowego o nieważność małżeństwa, pomoc w napisaniu skargi powodowej oraz służenie radą w zredagowaniu innych pism procesowych".
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-25, 14:47   

Elżbieta napisał/a:

krawędź nadziei napisał/a:
sądy kościelne nie prowadzą separacji

Jednakże prawo kanoniczne pozwala Tobie wszcząść procedurę. To leży w obowiązkach i kompetencjach sądu duchownego.
Tu masz telefon: http://www.trybunal.mkw.pl/Kontakt.htm

""Poradnia Prawna istniejąca przy Sądzie działa w zakresie sądownictwa kościelnego i zastępuje prace adwokatury. Jej zadaniem jest informowanie zainteresowanych osób o możliwości przeprowadzenia procesu sądowego o nieważność małżeństwa, pomoc w napisaniu skargi powodowej oraz służenie radą w zredagowaniu innych pism procesowych".


no właśnie dzwoniłam pod jeden z telefonów tam podanych
i przekierowano mnie do poradni prawnej, i tam już jakaś kobita mnie tak uraczyła
dzięki Elżbieta, po prostu pewnie się tam będę musiała wybrać osobiście..
przyznam, że spodziewałam się nieco więcej zrozumienia na hasło separacja - skoro to sąd kościelny, a kościół zakazuje rozwodów..
no ale widać stwierdzanie nieważności to pewnie najlepsza kasiora czy coś w tym rodzaju :-?


===
na razie moja córka tak jakby chciała ojca zatrzymać..
jak tylko wróciła ze szkoły natychmiast się do niego rzuciła, nie odstępuje go na krok, tylko tata i tata, jest na nim skoncentrowana..

nic jej nie mówiłam o naszej sytuacji, oprócz tego że na pytanie dlaczego tata wczoraj poszedł do kościoła i do tego sam (nie chodził wcześniej prawie wcale) odpowiedziałam, że poszedł się pomodlić bo ma kłopoty różne i chce je obgadać z Bogiem..

no i dawno już powiedziałam obojgu, że "ciocia" tylko udaje miłą, a w rzeczywistości nie jest dla nas miła. zostałam za to oskarżona przez męża, że to niechrześcijańskie.

nie wiem, może córeczka nasza coś przeczuwa
naprawdę jakby bała się go stracić
a ja oczywiście sobie wkręcam, że jego czułość dla niej to forma pożegnania (chociaż zachowuje się tak zawsze..).
serce mi to wszystko rozdziera...

========

ostatnio doświadczam tylu łask..
wczoraj np. wreszcie znalazłam sposób na tamtą kobietę w mojej głowie, łóżku, łazience, lodówce.. wszędzie mnie napastowało to porównanie, jak kupowałam spódnicę i jak kroiłam ser, jak siodłałam konie i jak szłam do łazienki.. dosłownie straszne to było.
i nagle oświecenie - wystarczy, że za każdym razem gdy taka myśl mnie zaatakuje, zwrócę się do Jezusa modlitwą za mojego męża, za siebie, za nas, za dzieci. Za każdym razem - jeśli to będzie sto razy dziennie, to sto razy dziennie wzniosę modlitwę do nieba. I to działa. Dzięki Ci Panie.

potem złożyłam sobie i Jezusowi ślubowanie, że po prostu nie będę zaglądać na bloga, gdzie ona pisze o moim mężu co kilka dni. Nie będę i już. Nie po to Panie stworzyłeś mnie, abym brała nóż i kaleczyła swoje ręce i nogi. Nie będę.

a kolejna łaska dzisiaj, właśnie w tym "kolejnym" ostatnim dniu..
Dotarło do mnie, że właśnie po to jestem dla dzieci zostawiona z takim a nie innym przygotowaniem, żebym potrafiła im mówić o ojcu z nadzieją, a nie z urazą - cokolwiek nie uczyni.
Abym wpajała im wiarę, że ojciec może tu wrócić, nawet jeśli odszedł. Że jesteśmy rodziną, tylko w bardzo trudnej sytuacji, ale to może zostać zmienione..
Tak to nagle poczułam.
Bo wcześniej byłam pewna, że nie przezwyciężę się i mój przekaz będzie pełen goryczy i nienawiści: "odszedł, opuścił nas, nie chce nas.."
A moja rola jako matki jest inna. Wzmocnić dzieci, a nie osłabić je.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9