Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nadzieja umiera ostatnia...
Autor Wiadomość
WielkaSercem
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 18:40   

Może trochę o sobie. Mój mąż ma na imię Grzegorz ja jestem Anna i jesteśmy z sobą od ponad 20 lat. Mamy super córeczkę Maję (6,6 lat), którą bardzo obydwoje kochamy. Od pewnego czasu między nami jest coraz gorzej i gorzej, kłótnie i awantury, chłód ze strony męża, spotęgowane ostatnio bardzo od 8 grudnia ub. roku faktem, że mąż najpierw nocował z teściową bo została sama i bała się spać...., później pilnował mieszkania i palił w piecu a ostatnio po awanturze stwierdził, że teraz będzie nocował nadal u matki a przychodził na dzień do mnie i córki, bo ze mną już nie może wytrzymać. Ja Go nadal bardzo kocham i tęsknie za Nim, proszę o powrót ale jest nieporuszony, przebąkuje coś o ewentualnym rozwodzie i podziale opieki nad córką. Próbowałam rozmawiać na ten temat z teściową , żeby po prostu odmówiła mu noclegu ale, Ona jako matka stwierdziła, że nie może tego zrobić swojemu dziecku. Poza tym stwierdziła, że jesteśmy bardzo, bardzo dorośli i powinniśmy się sami dogadać. Niestety nie możemy się jednak dogadać.Poprosiłam o urok miłosny .................... Po 13 dniach jest jakaś poprawa wrócił do domu i chce ze mną iść na terapię dla związku w kryzysie.
Ostatnio zmieniony przez 2014-01-20, 18:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 18:44   

WielkaSercem napisał/a:

Poprosiłam o urok miłosny ........................ Po 13 dniach jest jakaś poprawa wrócił do domu i chce ze mną iść na terapię dla związku w kryzysie.


Gdzie na terapię? do wróżki?
Ostatnio zmieniony przez 2014-01-20, 18:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-20, 18:47   

WielkaSercem napisał/a:
Poprosiłam o urok miłosny ......................


a co to takiego ?????

otworzyłaś furtkę na zło w swojej rodzinie, bardzo ryzykowne .

Jakie miejsce w Waszej rodzinie ma Bóg ???
 
 
asienqa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 11:51   

Pomóżcie, nie wiem co robić.... Mój mąż próbuje mnie zmusić do rozwodu... Chce żebym dołożyła mu połowę i załatwiła to razem z nim żeby zakończyć nasz problem... Mowi ze nie spotka sie ze mna dopóki nie podpisze papierów... On ma kochankę, układa sobie życie na nowo... Nie chcę rozwodu, kocham mojego męża... Ale on sam pozwu nie wnosi... Mam bardzo trudny czas... Próbuje przyjąć do wiadomości ze już nigdy nie będziemy razem...ale nie potrafię sie pozbyć nadzieji... Co robić, jak żyć? Nie potrafię sobie odpuścić i przestać walczyć...
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 11:55   

Asienqa nie występuj o rozwód. To proste.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 13:01   

Kurczę, ludzie, co wy z tym podpisywaniem papierów?? Kolejny raz czytam o tym.... Naoglądali się jeden z drugim amerykańskich filmideł, i teraz uważają się za mega-macho. :roll:
W polskim prawie nie ma czegoś takiego jak "podpisać papiery rozwodowe". Zupełnie inną drogą się to odbywa.
Asienqa - nie zgadzaj się na szantaże, co znaczy że nie spotka się dopóki.... To nie spotka się, trudno. Przecież Tobie na rozwodzie nie zależy. Buduj swoje życie bez niego, a on niech smakuje bagno. Buduj swoje poczucie wartości, buduj zdrową emocjonalność, od rozwalanek emocjonalnych się odcinaj. Nie walcz z nimi, bo to kopanie się z koniem, tylko właśnie odcinaj. Nadzieję pielęgnuj, ale żyj tu i teraz własnym życiem.
 
 
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 13:32   

Asienqa, mąż chce uwspólnić odpowiedzialność za rozwód. Jeżeli on chce, niech on płaci 600 zł, wymyśla uzasadnienie i składa pozew. Dorosły człowiek jest, więc jak chce, niech sam wykona.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 14:53   

Racja!

co za histeria z tymi papierami?
co z tego ze on chce

niech sobie chce

a Ty nie musisz robic, co on akurat TERAZ chce, bo za jakis czas moze zechce cos innego

powiem moze radykalnie, ale jak nie umiesz sobie odpuścic i przestac walczyc to sie naucz
ja sie nauczyłam
trwało ponad rok, ale wreszcie nauczyłam się nie reagować emocjami na "zaburzonego" małżonka, który dzis chce to a za chwilę cos innego
 
 
asienqa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 15:18   

Powiedziałam mu ze nie jestem zainteresowana jego propozycja... A tym odpuszczaniem, to uczę sie każdego dnia... Rana świeża... Minęło 2 miesiące od jego wyprowadzki... Próbuje codziennie oddać to wszystko Bogu... Próbuje wybaczyć... Tak prawdziwie... Ale sa wzloty i upadki... Dziękuje za to, że jesteście... Nie wiem gdzie dzisiaj bym była i w jakim stanie gdybym nie znalazła Tego forum... Gdybym nie znalazła Boga...
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-25, 16:05   

Asienqa, dwa miesiące to strasznie mało czasu.,Ty jesteś teraz na etapie rozpaczy. Ja po dwóch miesiącach dopiero jakoś się zaczynałam ogarniać...Nie rób nic teraz pochopnie. Musi minąć jakiś czas jak zaczniesz nieco logiczniej myśleć....wiem jak sama się czułam, zresztą czuję się nadal...Ale czytaj Sychar ,rozmawiaj z życzliwymi ludźmi..mnie to bardzo pomogło.
 
 
asienqa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-27, 10:34   

Takie dzisiejsze przemyślenia...Jak mam się uwolnić od nadziei na to, że mąż kiedyś wróci...Od kiedy znalazłam Sychar, ta nadzieja pojawiła się we mnie...i chociaż kolejne wydarzenia w moim życiu pokazują, że nie ma żadnej nadziei, że muszę sobie odpuścić...że on nigdy nie wróci...a ja mam wrażenie, że ciągle stoję w miejscu...minęło 2 miesiące...radzę sobie w pracy i na co dzień...wychodzę na spacery, dużo czytam...sprzątam, gotuję...ale myślę o moim mężu 24 godz na dobę....cały czas czekam...i nie potrafię ruszyć z miejsca...codziennie czekam...
Pomóżcie...jak się od tego odciąć... jak zaakceptować to, że On jest szcześliwy z inną kobietą...jak zacząć żyć, nie licząc na cud...jak życzyć mu szczęścia???Jak po prostu oddać to Bogu???
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-27, 11:14   

No właśnie - oddać Bogu :-) Nie pozbywać się nadziei, tylko przekierować ją. Przekierować myślenie na "bądź wola Twoja". Czyli - nie wiem czy mąż wróci, czy nie, nie znam przyszłości. Bóg ją zna, a skora mnie i męża kocha to trzeba mieć właśnie tę nadzieję, że cokolwiek się w życiu zadzieje - będzie w ostatecznym rozrachunku dobrem.
Może 12 Kroków? Uczy oddawać Bogu wszystko, co trudne i bolesne :-)
 
 
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-27, 11:21   

asienqa napisał/a:
myślę o moim mężu 24 godz na dob


Jak Ci pomóc, jak sobie nie dajesz pomóc?
Znasz moje zdanie na temat bożka?


24 godziny na dobę (jak Ty to robisz???) można myśleć jedynie o Bogu !!

- przyjmując, że kiedy śpisz, to wówczas ON CZUWA nad Tobą.


Usamodzielnij się w myśleniu, jak napisała Nirwanna, ale pamiętaj nadzieją Twoją jest Zbawiciel - Jezus Chrystus.
A "Bądź Wola Twoja" oznacza wola Boża. Choć niektórzy lubią mieć swoją wolę, bo podobno mamy też wolną wolę. To taki "paradoks", ale to Ty musisz odkryć drogę rozpoznania dla siebie.
Ps. bo do konfesjonału wchodzi się pojedyńczo, a nie np. z mężem. :lol:
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-27, 11:25   

Ja mam jedyną radę na dręczące myśli, która sprawdziła się i sprawdza w moim przypadku.
Zastępowanie dręczących myśli modlitwą.

Mi się udawało gdy myślałam wciąż o kochance męża. Zapanowało to nade mną. Cokolwiek bym nie robiła, pojawiała się ona i musiałam ją widzieć i porównywać ze mną, z tym co robię, z tym jak to robię. Coś okropnego.
Postanowiłam każde pojawienie się takiej myśli o niej od razu torpedować modlitwą do Jezusa, konkretną i krótką. Pomógł :)

Teraz przede mną prześladujący mnie obraz maleńkiego dziecka. To jeszcze gorsze. Ale też ufam Bogu, że wyratuje mnie z tego.

Może i Ty spróbuj. Zamiast zadręczać się obrazami, za każdym razem zamieniaj obraz na szczerą, gorącą modlitwę.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10